Get your own Digital Clock

czwartek, 23 lipca 2009

Dalsze losy Uli i Marka cz.14 wg Słonecznej

Dojechali do ich mieszkania.
Marek w pośpiechu pakował rzeczy, Ula także.
Marek ze smutnym głosem zapytał:

-Czy mogę liczyć choć na jednego buziaka?
-Na jednego tak-powiedziała, muskając go w policzek.
-Mmm-wymruczał cicho, choć zbytnio nie był zadowolony, pragnął czegoś innego. Ale każdy całus, nawet taki, sama obecność Uli była dla niego przyjemnością.
-Ula to jak, jedziemy?
-Jeszcze muszę spakować pamiętnik..
-Na krok się z nim nie rozstajesz.
-Bo to on mnie zawsze wysłuchuje, mogę w nim wszystko opisać..
-A ja to co?-powiedział z obrażoną miną.
-Ty też.-pocałowała go znowu, tym razem namiętniej.
Marek uśmiechnął się, ciesząc z całusa.
-Jedziemy?-zapytał.
-Tak, tak.

Pojechali, w drodze Marek spytał Ulę:

-Dlaczego wybrałaś właśnie Sopot?
-Wydaje mi się tam naprawdę pięknie-powiedziała, lecz tak naprawdę, nie tylko z tego powodu chciała tam jechać.
Sopot kojarzył jej się z pięknymi chwilami..Ula zasnęła. Obudził ją Marek.

-Ula, już jesteśmy.
-Hmm, miałam taki piękny sen, wiesz?
-O czym? …
-Hmm, tajemnica.

Doszli do wielkiego budynku, był to hotel, w którego jednym z pokoi mieli zamieszkać.

-Dzień dobry, mieliśmy tu rezerwację-Marek odezwał się do recepcionistki.
-Oczywiście, proszę za mną.

Pokój mieli na najwyższym piętrze, z najpiękniejszym widokiem na plażę.

-Marek, jak tu pięknie, nieprawdaż?
-Pięknie. Zamówmy kolację.. Jestem głodny.
-Ja też.
-Na co masz ochotę?
-Hmm..wybierz Ty.
-Ja zjadłabym nasze ulubione danie - pizzę.
-Hm, miałem to samo na myśli ! : )
-Zamawiaj ; )

Ula w tym czasie wzięła prysznic, włosy rozpuściła,
a gdy wyszła z łazienki, poczuła piękny zapach pizzy.

-Burczy mi w brzuchu, ile można siedzieć w łazience, Ula?
-No już już. Smacznego! Ale mogłeś zacząć przecież beze mnie..
-Ale nie chciałem. Ula..
-Tak?
-Co się stało?
-Nic..
-Widzę. Sama mówiłaś że wszystko mi możesz powiedzieć, ja też tak twierdzę. Pozatym odkąd wróciłaś, widzę że jesteś smutna.
-Jest trudno..
-Ale co?
-To wszystko jest takie skomplikowane..Bo wiesz, przyjechałam tu, niby jest ok, ale nie umiem się jakoś pozbierać..Marek wstał, przytulił ją.
-Zobaczysz, wszystko się ułoży. Masz ochotę na spacer po plaży?
-Z przyjemnością.

Spacerowali brzegiem morza, o zachodzie słońca.

-Ula, nie zimno Ci?
-Trochę..Marek zdjął swoją koszulę, otulił nią Ulę, i przytulił.
-Tak bardzo za Tobą tęskniłem, wiesz?
-Nie było mnie zaledwie dwa dni.
-Ja po minucie rozłąki z Tobą, tęsknię..
-Wracajmy, robi się zimno, a Ty stoisz bez koszuli.

Wracali przez plażę.

-Marek, spójrz, jakie piękne fale.Chciałabym tu zostać na zawsze.Przyjedziemy tu kiedyś?
-Tak.

Ula uśmiechnęła się.

-Kocham Cię-powiedziała, i wtuliła się w niego.
Błądziła dloniami po jego plecach, aby go choć trochę rozgrzać.

-Cieplej?-zapytała czule.
-Tak-pocałował ją w czoło.
-Teraz już naprawdę wracajmy.

Wrócili do hotelu.
Marek na chwilę wyszedł, Ula stała na balkonie,
wpatrując się w morze, słuchając szumu fal.
Przy blasku księżyca wyglądało to pięknie.
Nagle poczuła opuszki palców na szyi.
To był Marek.

środa, 22 lipca 2009

Dalsze losy Uli i Marka cz.13 wg Słonecznej

Uli telefon dzwonił dzisiaj już chyba setny raz,
już nawet nie sprawdzała kto to, bo wiedziała.
Jednak tym razem zamierzała wyłaczyć telefon, gdy ujrzała nieznany jej numer..

-Halo?
-Dzień dobry pani Ulu. Tu Aleks. Wiem, nie mamy o czym rozmawiać ale przepraszam, chciałem puścić pani to nagranie W CAŁOŚCI.

I puścił, Ula słuchała przez słuchawkę.

-Cze..czemu Pan to zrobił?
-Z zemsty, ale Pani nie chciałem zranić..
-Dziękuję że Pan zadzwonił, jednak…Do widzenia!
-Dowi..
-Ula się rozłączyła..

Myślała:
,,Marek, co ja narobiłam? Uwierzyłam tak odrazu..!
Przepraszam.Jednak nie mogę teraz wrócić, wyjdę na idiotkę.Ale wrócę!”

Aleks poszedł do Marka.

A:Ma..
M:Wyjdź!-przerwał mu.
A:Ale Marek!! Dzwoniłem do Uli, wysłuchała całego nagrania.
M:I co?A:Niewiem, ja miałem tylko jej puścić całe nagranie, nic więcej..Cześć.

Marek myślał, co Ula teraz zrobi. Nic, może wróci?
Ula postanowiła wysłać SMSa:

,,Marek, Aleks mi powiedział…Przepraszam”

Marek gdy usłyszał dźwięk telefonu, zerwał się na równe nogi.
Pomyślał:

,,Będzie dobrze, będzie dobrze, hura!!”

Ula wróciła następnego dnia.
Oznajmiła, że chciałaby wyjechać na wspólny urlop nad morze.

M:Dobrze, ale jakie miasto?
U:Myślałam nad Sopotem.
M:Hm, no dobrze. Kiedy?
U:Choćby nawet i dziś, chcę odpocząć od tego wszystkiego. Na tydzień..
M:Ja tak samo. Dobrze, już nam coś zarezerwuję.
U:Nie trzeba, już to zrobiłam.
M:Kiedy?
U:Nieważne. Chodź, pakuj się i jedziemy.
M:No to chodźmy.

W drodze do ich mieszkania, Marek zapytał Ulę:
-Jesteś na mnie zła?
-Nie.
-Wiesz, o tego Aleksa, i teraz mało mówisz..
-Nie, nie.. Tylko wiesz..zastanawiam się, czemu dostaję od życia takiego kopa.
-Ula.. poprostu natrafiasz na plotki, lub coś w tym stylu z powodu zemsty Pauli i Aleksa.
-Nawet nie wiesz jak to boli..
-Co boli?
-Te momenty, kiedy jeszcze nie znam potem prawdy. Wiesz jak się poczułam, gdy na początku Aleks mi to puścił tylko że nie całe?
-Wiem, Ula. Nie wiem czemu oni robią krzywdę akurat Tobie.
-Marek, to będzie nasz urlop, ale chciałabym wyjechać na dłużej.. po tym urlopie.
-Co?
-Wiesz, nie chcę zwalniać się z firmy, i pewnie ty też nie. Nie musisz brać dłuższego urlopu, jeśli nie chcesz, ale gdybyśmy nie byli blisko nich, byłoby OK. Ale nie jest bo oni są, a my się nie możemy przeprowadzić, bo firma.. Więc wiesz, nie odchodźmy z firmy, ale weźmy długi urlop, i wyjedźmy gdzieś daleko..Nie mogę już tak.
-Ula, nie zwracaj na nich uwagi. Jeśli ktoś Ci coś powie, że Cię nie kocham itp., najpierw daj mi to wytłumaczyć, a potem..
-A potem co?
-Potem wszystko będzie jasne.
-Obiecuję, że tak będzie...

Z pamiętnika Uli cz.1 by Oshin

Tak blisko jest mężczyzna, którego pragnę, na wyciągnięcie ręki, całowaliśmy się, on mnie całował, ale, pomimo że go kocham wiem, że niedługo odejdzie. To moja wina, wplątałam się w związek niemożliwy, w sytuacje bez wyjścia, ON MA NAŻECZONĄ, piękną narzeczona, co ja, szara myszka, nieśmiało patrząca na swojego księcia mogę zrobić, jak ten bałwanek przybliżam się do piecyka, jego ogień rozpala moje ciało, ale ten ogień powoli mnie zabija. Co robić, odejść? Nie potrafię, lecz gdy zostanę umrę. Miłość mnie ZABIJA.


Dzisiaj mnie pocałował, było pięknie, po raz pierwszy czułam, że mnie pragnie, po raz pierwszy był cały mój, dotykał mnie, pieścił, nie potrafiliśmy się od siebie oderwać, może jednak kocha? Może zapomni o tej drugiej, może odejdzie od Pauliny. ONA GO NIE KOCHA! ON JEJ NIE KOCHAJA! JAGO KOCHAM, A ON, CZY ON MNIE KOCHA? Bo jeśli tak, to może jednak, może jednak nie ożeni się z nią, może odejdzie od niej, może stanie się mój, cały mój?


Rozmawiałam dzisiaj z Markiem, powiedział mi, że nie ożeni się z Paulina, ale musi znaleźć odpowiedni moment żeby jej o tym powiedzieć, żeby jej powiedzieć o nas. JESTEM TAKA SZCZĘŚLIWA.


W mej głowie mętlik, Marek chce zabrać mieni do SPA, nie wiem czy powinnam jechać, chyba jednak nie, ale pragnę tego, pragnę być z nim, wiem to tylko wyjazd służbowy, będą dwa pokoje, trochę odpoczniemy, ale głównie będziemy pracować żeby uratować firmę.. Najważniejsze jednak, że będziemy razem,Jutro powiem tacie i Markowi, że jadę.


To już dzisiaj, To już dzisiaj To już dzisiaj, jak się cieszę, dzisiaj po raz pierwszy jedziemy razem tylko on i ja.
Wczoraj byłam na zakupach razem z Kingą, żeby Jasiek się z nią pogodził, to taka fajna dziewczyna, bo ta cała Magda to raczej nie dla niego.
Kupiłam prześliczne dwa kompleciki bielizny,
Kostium kąpielowy,
Śliczną sukieneczkę w kolorze bzu
I jeszcze parę drobiazgów, które na pewno mi się przydadzą
Kinga namówiła mnie żebym poszła do fryzjera, mam teraz kasztanowe i wycieniowanie włosy, jakoś dziwnie się czuję, ale Kinga mówi że wyglądam świetnie, ciekawe czy Marek zauważy?


Jest już po 22 przed chwilą dojechaliśmy, jestem strasznie zmęczona, chyba zaraz zasnę


O matko już po 10, śniadanie miało być o 8, zaspałam, czemu Marek mnie nie obudził, Może też zaspał? Ktoś puka do drzwi, lecę zobaczyć kto.


To był Marek, „śniadanie podano” powiedział i faktycznie śniadanie przyjechało do pokoju, ale pychota, kawa, mleko, bułeczki, świeże masełko, dżemie, Mniam. Kochany Marek Zaraz wychodzimy na spacer, a potem trzeba wziąć się do pracy.


Ale dzisiaj był piękny dzień, cudowny, prześliczny, wcale z Markiem nie pracowaliśmy, powinniśmy przecież po to tu przyjechaliśmy żeby w spokoju obmyślić plan ratunkowy dla firmy, mam trochę wyrzuty sumienia, ale dzisiaj było tak pięknie i poszliśmy na długi spacer, marek wypożyczył żaglówkę (nie widziałam że ma uprawnienia sternika) i pływaliśmy po zalewie, on sterował, a ja robiłam za balast, opalałam się, dużo rozmawialiśmy, Marek był taki miły, taki słodki, przytulał mnie, całował, BYŁO CUDOWNIE!!!!!


O Boże, co ja zrobiłam, on przecież ma narzeczoną, a ja… , ale przecież powiedział ze jej nie kocha, przeciez powiedział, ze ja zostawi, a ja mu wierzę, ja go kocham, a on kocha mnie, tak myślę, dał mi to do zrozumienia, a dzisiaj wieczorem przyszedł do mnie na chwilę, chciał o coś zapytać, usiadł koło mnie i pocałował, potem jeszcze raz i jeszcze, nie potrafiłam mu się oprzeć, ściągnął ze mnie piżamę, a jego ręce zaczęły błądzić po moim ciele, jak mogłam mu się oprzeć był taki namiętny, taki kochający, oddałam mu się cała., oddałam bez pamięci.


Marek właśnie wyszedł ode mnie, długo rozmawialiśmy, przepraszał mnie za wczoraj, mówił że nie chciał mnie wykorzystać, a gdy mu powiedziałam że mnie nie wykorzystał bo przecież sama tego chciałam, był taki szczęśliwy, przytulił mnie mocno do siebie i powiedział że mnie kocha, po raz pierwszy marek powiedział że mnie kocha !!! Kocha mnie !!! właśnie mnie, nie Paulę tylko mnie!!! Teraz jesteśmy naprawdę razem, zwłaszcza że obiecał że zaraz po posiedzeniu zarządu zrywa z Paulą, to już tylko tydzień Hura!


Dzisiaj jest posiedzieć zarządu, jeszcze cztery godziny i się okaże czy marek jest prezesem czy już nie, mam nadzieje że plan ratunkowy zadziała i marek nie zostanie zdymisjonowany.
Przyjęli plan!!!, Marek zostaje!!!
Tylko Alex wraca i mają ściśle współpracować
Ale co tam Marek zostaje
A jutro prezes Marek nie będzie miał już narzeczonej, obiecał mi to


A jednak kłamał, jednak nie miał zamiaru zerwać z Pauliną, dlaczego mi to zrobił, przecież tyle razy go pytałam, tyle razy dawałam mu szansę wycofania się, a on mnie zachęcał, zwodził, kochał się ze mną, uczynił ze mnie swoją kochankę, kolejną Domi, Joaśka, Mirabellę, PRZECIEŻ ALA MNIE OSTRZEGAŁA, MÓWIŁA ŻE TAK BĘDZIE, MÓWIŁA ŻE MAREK NIGDY NIE ZOSTAWI PAULINY, a ja głupia…

WYJEZDZAM! Muszę wyjechać bo oszaleję, muszę sobie wszystko przemyśleć, poukładać, muszę o nim zapomnieć!

Dalsze losy Uli i Marka cz.12 wg Słonecznej

Nazajutrz pojechali do firmy, rozeszli się do gabinetów.

-Dzisiaj mam coś do załatwienia, sam wrócisz do domu?
-Ok, pa.
-Pa.

Ula szukała jakiegoś pięknego miejsca dla nich na urlop, gdy ktoś zapukał do drzwi..

-Proszę.

Do gabinetu wszedł Aleks.

-Mam coś dla Pani.
-Co Pan tu robi?
-Niech Pani sama posłucha.

Po czym puścił jej nagranie.
Usłyszała rozmowę Marka.
-Nie trawię jej, Seba.Ona mnie chyba dalej kocha..
-Olej ją, tyle.
-Chyba tak zrobię, ona nie rozumie że jej nie kocham.

I Aleks wyłączył nagranie.

-Proszę stąd wyjść..
-Dobrze, ale widzi Pani już z kim Pani mieszka pod dachem..
-Skąd Pan wie?
-Mam swoje źródła. Do widzenia.

Ula płakała, Marek jej “nie trawił”, chce ją “olać”..

Pobiegła do ich mieszkania, zabrała swoje rzeczy i napisała list:

,,Marku!
Wiem, jak trudno jest Ci mnie kochać, mówić to, całować mnie.. Jeśli mnie ‘nie trawisz’ trzeba było to powiedzieć. Zanim mnie “olejesz”, ja już odchodzę. Kocham Cię, nie przestanę, ale to boli, bo nie da się tak odrazu przestać kochać..

PS: Dzięki Aleksowi, wiem, kim naprawdę jesteś.
-Ta której nie trawisz, a ona nadal Cię kocha…”

Po czym wyjechała. Gdzie?
Nad morze, zarezerwowała wtedy najpierw pobyt dla siebie,
nie zdążyła dla Marka, bo wszedł Aleks.

Marek wrócił do domu, przeczytał list..Płakał, bo pamiętał tamtą rozmowę..
To było dokładnie tak:

-Nie trawię jej, Seba.Ona mnie chyba dalej kocha..
-Olej ją, tyle.
-Chyba tak zrobię, ona nie rozumie że jej nie kocham.
-Nie spodziewałem się tego po Pauli.
-Chyba nikt jeszcze nie zerwał z nią zaręczyn, prawda?

Ale Aleks już tego nie puścił.

Ula postanowiła nie płakać, to nic nie da.
Tylko cierpiała.
Po raz trzeci cierpiała z powodu Marka.

Dzwonił do niej już 56 raz.
Nie wytrzymała, odebrała:

-Czego jeszcze chcesz?! Powiedz mi, czemu akurat na moich uczuciach tak grasz? Być może życie to JEDNA, WIELKA GRA, lecz proszę Cię, nie rań mnie tak!
-Ale Ula…-ale Ula się już rozłączyła.

Na następny dzień w firmie, Aleks siedział w gabinecie Dyrektora finansowego.

M:Co tu robisz?! Ty tu już nie pracujesz!
Jeśli tak pięknie nagrywałeś, czemu nie puściłeś do końca?!
Mścisz się za Paulinę?! Tak?!
Powiem Ci coś! Nigdy jej nie kochałem, a wy nie umiecie tego zrozumieć?!
Jeśli z kimś innym Paulina by się rozstała też byście się mścili?!
Poszukajcie szczęścia, pomóżcie mu. A nie mścijcie się na innych!
Zazdrościsz mi prezesury?! Trzeba było lepiej pracować, a nie kraść moją prezentację!
Wyleciałeś też za nieudaną twą zemstę!

Aleks tylko głośno się zaśmiał.
Marek nie wytrzymał, uderzył go.
Aleks siedział na podłodze zszokowany.

A:Zapłacisz mi także za to!
M:Wiesz, nie groź mi. Tylko lepiej puść całe nagranie Uli, bo pożałujesz!

Aleksa coś tknęło, musiał odnaleźć Ulę....

Twórczość loose 'przelana na klawiaturę' cz.36

Marek przez całą drogę do swojego gabinetu zastanawiał się
jak poprawić swoje relacje z Ulą, wpadł na świetny pomysł, z wielkim uśmiechem mijał korytarz,
kiedy wszedł do gabinetu zobaczył Ulę, stojącą przy jego biurku i układającą papiery.

Po cichu podszedł do niej i objął ją w pasie wtulając twarz w jej włosy, sam się sobie dziwił tak spontanicznej reakcji. Dziewczyna poddała się chwili przymykając oczy, jednak po krótkim czasie odwróciła się w jego stronę z zamiarem wyrwania się z jego ramiona, była niestety za słaba

-Marek , proszę cię - mówiła cicho nie patrząc mu w oczy

Ten chwycił ją za podbródek i przybliżając jej twarz przejechał ustami po jej nosie, policzkach, zbliżając się do ust

-Naprawdę muszę już iść – wyszeptała prosto w jego usta
-Nigdy ci na to nie pozwolę, obiecałam, że zerwe z Paulą i to zrobię, tylko błagam cię ,
nie oddalaj się ode mnie-rzekł przytulając ją i całując jej policzek a później ucho i szyje.

Ula przy Marku nie potrafiła racjonalnie myśleć, oderwanie się od niego graniczyło z cudem. Biorąc głęboki wdech odsunęła go od siebie i powiedziała

-Tutaj zostawiłam ci papiery, idę do księgowości po rozliczenia, bo nie chciałabym zostawać po godzinach
-Nigdy ci nie przeszkadzało zostawanie do późna-powiedział Marek z chytrym uśmieszkiem, błądząc palcami po jej plecach
-Ale dzisiaj mi przeszkadza, bo jestem umówiona, naprawdę przepraszam-rzekła po czym sprawnym ruchem wyswobodziła się z jego ramion i udała się ku wyjściu
-Z tym Piotrem tak !? – zapytał Marek z wyrzutem w głosie
-Nie rozumiem, o co ci chodzi ???- nie rozumiała zachowanie Marka, czyżby był zazdrosny???
-Mnie o nic -powiedział wciąż obdarzając ją przenikliwym wzorkiem, najchętniej nie wypuszczał by jej z rąk, a co dopiero dzielił się nią z jakimś Piotrem
-To dobrze , w takim razie do jutra- odrzekła i wyszła z jego gabinetu

Marek nie mógł skupić się na pracy, myślał jak zatrzymać Ulę w pracy aby nie spotkała się z tym Piotrem, wcześniejszy plan by wypalił gdyby nie Piotr.

Kiedy na zegarach wybiła godzina 17, Marek wyszedł do sekretariatu

-Marek, ja już wychodzę, muszę jechać do rodziców, więc Sebulek jest twój na cały wieczór- rzekła rozradowana i puszczając oczko Uli, wyszła.

Dobrzański stał dalej przy biurku Violi udawał, że czyta papiery

-Ula -powiedział -Mogłabyś zerknąć na to okiem ???
-Hmm to są sprawozdania, Viola je przygotowała-powiedziała spokojnym głosem, wyłączając komputer i wstając z fotela
-Tak, ale one miały inaczej wyglądać i zawierać najważniejsze informacje, zawsze ty je przygotowywałaś- popatrzył na nią zza papierów robiąc smutną minę Ula zaśmiała się
-Ja miałam dużo rozliczeń, więc kazałam się tym zając Violi, jak chcesz mogę je jutro poprawić- powiedziała biorąc torebkę z wieszaka
-Dobrzee.. znaczy nie, ja je potrzebuje na teraz ????- odrzekł Marek stanowczym głosem
-Teraz, ale już jest 17,a poprawianie tego zajmie mi co najmniej 2 godziny-powiedziała z rozżaleniem
-Nie martw się odwiozę cię do domu, a pozatym mogę z tobą nad tym posiedzieć-zaproponował z lekkim uśmiechem
-Marek, ale naprawdę dzisiaj nie mogę, w każdy dzień, ale nie dzisiaj- próbowała się wykręcić , jednak Marek nie dawał za wygraną
-Nie martw się pan doktor poczeka-powiedział z ironią w głosie i wszedł do swojego gabinetu
-A więc o to chodzi- mruknęła cicho Cieplak pod nosem
-On tak, ale mój tata nie
-Nie rozumiem, co ma z tym wspólnego twój tata ???-zapytał dziwny
-Jadę z tatą do lekarza, Piotr jest kardiologiem, więc sam rozumiesz -rzekła cichym głosem, opierając się o biurko
-Dlaczego mi wcześniej nie powiedziałaś, że tu chodzi o twojego ojca???- Marek z wyrzutem spojrzał jej prosto w oczy
-Nie dajesz mi dojść do głosu- odrzekła
-Myślałem, że coś cię łączy z tym Piotrem, był wtedy z tobą u Pshemko- odpowiedział jej podchodząc do okna
-On przynajmniej nie ma u swoim boku narzeczonej i ślubu- rzekła patrząc na niego smutnym wzrokiem pełnym żalu i rozgoryczenie
-Wiesz przecież .- zaczął, jednak Ula mu przerwała.
-Tak wiem, nie kończ , musze iśc , czekają na mnie, a te sprawozdania skończę w domu, będziesz je miał rano na biurku-powiedziała roniąc pojedynczą łze i wybiegła z gabinetu..

Marek przyglądał się jej postaci, kiedy wsiadała do taksówki, wiedział, że postępuje nie fair, cos musiał zakończyć, żeby dać początek czemuś nowemu.
Biorąc teczkę wyszedł z gabinetu w kierunku tylko jemu znanym....

Dalsze losy Uli i Marka cz.11 wg Słonecznej

Po tygodniu Marka wypisali ze szpitala.

Ula zapytała:
-Co byś powiedział, gdybyśmy zamieszkali sami, razem?
-Byłoby cudownie, skarbie.
-Mam dla Ciebie niespodziankę
-Ula.. dokąd my idziemy?
-Zobaczysz.

Doszli do bloku z ładnym ogrodzeniem, w przyjaznych kolorach.
Weszli na 1 piętro.
Ula otworzyła drzwi, do jednego z mieszkań.

-Oto nasze małe 4 ściany.
-Uuula..Skąd to?
-Kupiłam nam mieszkanie, będziemy tylko we dwoje, kochanie.
-Jesteś cudowna!-ucieszył się, po czym pocałował ją.
-A tutaj.. jest sypialnia-powiedziała, puszczając do niego oko.
-Hmm..-pocałował ją po czym rzucił na łóżko.

Kochali się, jakby zobaczyli się dopiero po 2 latach.
Chociaż nie był w szpitalu tydzień, a Ula go dowiedzała.

-Brakowało mi Ciebie..-powiedział.
-Mi Ciebie też. Ale wkońcu jesteśmy sami, we dwoje..
-Jesteś naprawdę wielka, skąd miałaś na to wszystko?
-Oszczędności, mój tata nam pomógł też..
-Cudaku Ty..-pocałował ją.
-Zjadłabym coś.
-Ja też, zrobię coś do jedzenia.
-Nie, ja zrobię. Ty nie możesz się przemęczać.
-A czym się można przemęczyć?
-Leż..-pocałowała go.
-Ale coś za to chcę-powiedział, przyciągając ją do siebie.
-Co takiego?
-Kilka namiętnych, bardzo namiętnych buziaków.
-Hmm..
-Chodź..-zaczął ją całować.

Dawał jej tysiące całusów, Ula to przerwała.

-To było chyba tysiąc, nie kilka? Idę coś przygotować..

Po kilku minutach Ula przyniosła pizzę i wino.

-Kochanie, pyszne..Kucharka z Ciebie, hehe
-Nie przesadzaj, po kryjomu ją zamówiłam
-A, ty cwaniaku! No to mnie zrobiłaś, haha…
-Kocham Cię.Aaaaa!-krzyknęła.
-Co się stało?
-Zapomniałam napisać jeden raport na temat sprzedaży z ostatniego miesiąca.
-Apropos firmy.. Jutro wracam.
-O nie! Nie możesz się przemęczać.
-Ula, nie.. Naprawdę, na dużo mogę się zgodzić, ale ojciec…
-Kochanie, ale będziesz uważał, dobrze?
-Oczywiście.Chodźmy spać, co?
-Dobrze, ja też jestem już śpiąca....

Dalsze losy Uli i Marka cz.10 wg Słonecznej

-Proszę Cię, odpocznij w domu- powiedział Marek.

-Nie, nie zostanę w domu. Tym razem nie wygrasz, jak z torbą. Będę uparta.

-Kochanie……

-Nie!-Przerwała mu tonem nie znoszącym przeciwu.

-Kocham Cię, to chciałem powiedzieć..

-A, chyba że tak.. Ja Cię też, bardzo, bardzo mocno!



Uśmiechnął się. Siedzieli tak w ciszy, Ula ją przerwała:



-Dobranoc.

-Dobranoc-pocałował ją.



Ula udawała że śpi, patrząc ukradkiem na śpiącego Marka.

Musiała przy nim być, a nie spać w takiej chwili.

Nazajutrz wczesnym rankiem Ula pobiegła do sklepu, przynosząc jej ukochanemu wiele pyszności.

-Uuula, nie trzeba było.

-Trzeba. Musisz się teraz zdrowo odżywiać.

-Dziękuję.Marek zajadając się pysznościami, powiedział:

-Oj, przepraszam, powinienem podzielić się z Tobą. Proszę.

-Nie nie, jak będę głodna, pójdę coś zjeść.

-Nic nie jest takie smaczne, jak Ty. Jesteś smaczniejsza od tego jedzenia.

-Nie prawda…

-Właśnie że prawda, kochanie.



Ula wtuliła się w jego mocne ramiona, lecz on tylko leciutko ją objął,

nie miał tyle sił, a tak bardzo by chciał aby Ula poczuła bardziej jego ciepło, jego Ula.



-Kocham Cię, i obiecuję, że gdy tylko nabiorę sił, wynagrodzę Ci to.

-Ale co?

-Że nie mogę teraz Cię przytulić tak, jakbyś tego chciała.. Że tylko tu leżę..

-Marek, ale.. Ty mnie przytulasz na swój sposób, kocham to. A leżysz, bo nie masz sił, i przepraszam, że nie zauważyłam tego auta, może gdybym je widziała, uszlibyśmy całkiem, tzn. Ty.

-To nie twoja wina, ja się zagapiłem..

-Na co? A raczej.. na kogo?

-Na Ciebie, i Twoje piękne oczy.

-Widzisz? To przeze mnie, przez moje oczy!

-Ale wtedy to JA nie musiałem się na nie patrzeć..

-Ajj, przestań. Nie przekomarzajmy się, tylko cieszmy sobą..

-Kocham Cię.



Po czym zasnęli, Ula wtulona w ramię Marka, Marek przytulając Ulę..

Pielęgniarka przyszła aby podać kolację, lecz.. gdy ich zobaczyła, pomyślała:



,,Jaka piękna para.. Nie będę tego przerywać, przyjdę później..”



Ula po 2 godzinach przebudziła się, i delikatnie wyswobodziła z ramion Marka, pocałowała go,

i poszła położyć się do łóżka obok. (Ula miała na to pozwolenie).

Opowiadanie Mei cz.15 - "ZAGUBIENI"

Z dedykacją dla mojej Pantomimy ;*
polecam w tle nasze nieśmiertelne PLEASURE ZONE...
Mea

- Marek... jaaa... ja nie wiem co mam ci powiedzieć.

To dla mnie strasznie trudne,pomimo upływu czasu.
- Nie mów nic.
- Marek odwrócił się do Uli.

Popatrzył jej głęboko w oczy i westchnął.
- Ula,cokolwiek teraz nie wyjaśniłbym,ty nigdy nie zapomnisz.
Przed chwilą uświadomiłem sobie,jakim jestem sukinsynem.
Straciłem dużo więcej niż myślałem, do końca życia będę to wszystko pojmował.
Nie umiałem dawać jak powinno się dawać, ja tylko brałem.
Nie podarowałem ci nic prócz bólu,płaczu... same przykre uczucia...
Gdy zobaczyłem cię w tej wannie,taką subtelną,delikatną... piękną... przypomniało mi się jaką jesteś nieskazitelną osobą,cudowną dziewczyną i uczciwym człowiekiem.
Nie zasługuję na ciebie. Postanowiłem dać ci spokój. - mężczyzna spuścił wzrok.

Ula wzięła jego twarz w swoje dłonie.
- Popatrz na mnie. Myślisz,że przestałam cię kochać? Pomimo takich świństw nie można przestać. Jednak zawsze będzie pozostawał we mnie ten lęk,który w naszym wspólnym codziennym życiu byłby gwoździem do trumny.
Nie pozbyłabym się uczucia zazdrości,zastanawiałabym się nie kiedy czy na pewno mówisz prawdę. Byłam świadkiem twoich oszustw,zdrad,i to jeszcze nie wobec mnie.
Widziałam jak romansowałeś z Klaudią,z Domi.... Nie byłam ślepa,a jako twoja przyjaciółka mogłam wiele. Wiem,że w jakiś sposób zmieniłam cząstkę ciebie.
Bardzo się z tego cieszę. Ale ludzie się nie zmieniają Marek.
Zawsze pozostanie w tobie dawny łobuz. I ja niechcę żeby to przy mnie się budził i szalał. Rozumiesz mnie?

Marek płakał. Nie wstydził się tego. Nie był w stanie wydusić słowa. Ona czuła pod swoimi palcami jego łzy i scałowała je. Marek mimo tak smutnej chwili delektował się tym gestem.

- U.. Ula... Ula... a więc to koniec? - wyszeptał.
- Przed chwilą sam mówiłeś,że...
- Kocham cię.
- Ja ciebie też kocham.
- Boję się to powiedzieć,ale... Ula.. zaryzykujmy... zacznijmy wszystkood nowa.
Ja wiem,że dla ciebie jestem w stanie przenosić góry. Jestem gotów na wszystko. Powiedz tylko ,że się zgadzasz..
- Marek... ja... ja... potrzebowalibyśmy mnóstwo czasu.
- Nieważne jak mam żyć,byle przy tobie. Mnie nie ma bez ciebie. Jestem nikim.
Tylko z tobą i...
- Kochaany... czy ty wiesz na co chcesz się zdecydować?
- Dajmy sobie szansę. Szaleję za tobą.
- Marek... a jeśli...
- Nie myśl źle. Po prostu zróbmy coś ze swoim życiem.
Obojgu nam jest ciężko bez siebie. Może razem uda nam się wreszcie zbudować to o czym tak bardzo marzymy.
- Może?
- Na pewno się uda.

Nastała chwila milczenia. Ula biła się z myślami.
Zdjęła ręce z jego twarzy. Marek znieruchomiał,zawiedziony...
Czekał w napięciu na to,co odpowie jego ukochana.

- Marek?
- Tak?
- Pocałuj mnie.

Nagle poczuł wszechogarniającą go falę radości.
Serce biło mu jak oszalałe.
Delikatnie podniósł jej podbródek do góry i musnął jej usta.
Ula rozchyliła kusząco swoje wargi.
Marek dotknął je językiem. Złapała go za koszulę i przyciągnęła do siebie.

Tak bardzo tęskniła.

Pocałowałago zdecydowanie, a Marek odwzajemnił to na co tak długo czekał.
Dziewczyna przejęła inicjatywę.
Jedną ręką wczepiła się w jego zmierzwione włosy,
które uwielbiała targać.
Drugą zaś rozpinała pomału guziki koszuli, nie przerywając pocałunków.
Marek nie pozostawał jej dłużny. Wybadał idealne krągłe kształy przez ręcznik po czym niecierpliwym ruchem zsunął go z ukochanej.
Wziął ją na ręce i zaniósł na łóżko. Zwinnym ruchem zdjął swoje spodnie.
Odgarnął mokre włosy dziewczyny i zaczął całować jej szyję,co jakiś czas muskając ją językiem. Ula drapała go po plecach. Marek zsuwał się coraz niżej.
Delikatnie zajmował się jej piersiami drażniąc sutki palcami.
Obsypując dziewczynę pocałunkami schodził bardziej w dół. Ale Ula go powstrzymała.

- Marek,nie czekajmy dłużej. Wejdź we mnie.
- Ula... kocham cię.

Uśmiechnęła się do niego i zaprosiła go do środka. Złączyli się w miłosnym uścisku.
Mieli dla siebie całą wieczność,ale niewiadomo było co ona przyniesie.
Delektowali się tą nocą,pieszcząc się wzajemnie.
Ula przyciskała Marka do siebie zachłannie,
jakby bała się,że go straci. Marek uspokajał ją,czule szpecząc jak bardzo ją kocha.

Tej nocy oboje nie zmrużyli oka. Za oknem zaczynało już świtać.

Twórczość loose 'przelana na klawiaturę' cz.35

Po wyjściu Marka, Ula postanowiła się ogarnąć,
wzięła długą kąpiel, nałożyła na twarz maseczkę, nastepnie nakremowała twarz, aby ukryć zaczerwieniona cere od płaczu ,
po pół godzinie wyszła z łazienki w czystej piżamie z zamiarem zjedzenia kolacji.

Około godziny 22 położyła się do łóżka, bała się zasnąć, gdyby wrócił ten sen,
rano by nie przeżyła takiego szoku, z zamyśleń wyrwał ją sygnał telefonu,
wstała i podniosła go z podłogi po czym znowu wskoczyła pod kołdrę,
treść wiadomości była następująca

[Jak się czujesz ? mam na nadzieję, że twoje samopoczucie jest o wiele lepsze , bez ciebie w firmie to nie to samo, więc nawet nie mysl o dłuższych wagarach. Czekam jutro rano w gabinecie z kawą na ciebie. Całuje Marek ]

Ula odczytała wiadomość i nie kryła zdziwienia , zadawała sobie pytania , on ma narzeczoną czemu się tak mna przejmuje ??? i do tego całuje ???
Kompletnie nic nie rozumiała z jego słow,
odstawiając telefon na szafkę, przymknęła powieki ,odpływając do krainy snów.

Pobudka nie należała do najlepszych , szybka poranna toaleta i śniadanie,
chciała być w pracy o równej 9, Marek pisał jej, aby była wcześniej,
ale Ula nie miała siły na ich zbyt częste spotkania sam na sam zwłaszcza teraz,
wyprasowała bluzeczkę i spódnice z lekko podwyższonym stanem i biorąc torebkę ruszyła do wyjścia.
Miała troszkę podpuchnięte oczy, więc jej twarz pokrywała nieliczna warstwa pudru.

Przy wejściu przywitała się w panem Władkiem i raźnym krokiem wsiadła do windy,
wysiadając na 5 pietrze wzięła od Ani pocztę i ruszyła w stronę swojego stanowiska.
Usiadła za biurkiem i biorąc głęboki wdech zaczeła przeglądać papiery znajdujące się blacie.

Nagle drzwi od gabinetu Marka otworzyły się i wyszedł z nich Marek

-Ooo Ula jesteś , yyy mógłbym, cie prosić na chwile do siebie-powiedział Marek uśmiechając się do Uli i tym samym pokazując dołeczki
-Ale tylko na chwilę, mam dużo pracy-rzekła stanowczym głosem, jednak nie był on zbyt przekonywujący

Weszła do gabinetu , siadając na kanapie czekała na ruch Marka

-Myślałem, że przyjdziesz wcześniej-powiedział Dobrzański z lekkim wyrzutem siadając blisko Uli
-Przyszłam tak jak wszyscy na 9-rzekła Ula starając nie zagłębiac wzroku w jego spojrzeniu
-Dostałaś tak w ogóle wczoraj mojego SMSa ???-zapytał lekko zdziwiony
-Dostałam , Marek przepraszam, ale mam zaległości i musze wracac do pracy-rzekła wstając z kanapy i udając się do drzwi Marek natychmiastowo się zerwał i przytrzymał jej dłoń na klamce
-Ula, dlaczego mnie unikasz ???Powiesz mi, proszę – zaczął zniecierpliwiony Marek
-Nie unikam po prostu te spotkania są bez sensu , masz narzeczoną , za kilka miesięcy ślub.. naprawdę nie widzę sensu na spotkania w innym sensie niż zawodowym-powiedziała przez łzy i udała się do swojego stanowiska pracy

Marek stał jak otumaniony, nie wiedział co powiedzieć co zrobić ,
przyglądał się jej przez chwilę po czym wyszedł z gabinetu.
Idąc korytarzem ktoś go zaczepił

-Ooo dzień dobry Marek Dobrzański jak się nie mylę – powiedział uśmiechnięty mężczyzna
-Tak, a my się znamy ???- zapytał zdziwiony Marek
-Można tak powiedzieć , nazywam się Piotr Zwodnicki,
jestem przyjacielem Uli, byłem z nią na tym przyjęciu -zaczął Piotr
-Aaa tak, pamiętam- rzekł Marek z rozgoryczoną miną
-Mam sprawę do Uli, w takim razie do zobaczenia-powiedział brunet pewnym głosem
i poszedł w kierunku stanowiska pracy Uli

Dobrzański, zdenerwowany udał się do gabinetu Seby

-Cześć Seba- powiedział siadając na krześle
-Co jest ???-zapytał
-Ulka powiedziała mi ,że nasze spotkania nie mają sensu,
że mam narzeczoną i ślub za pasem- zaczął wymieniać Marek z ironią
-No i mówi prawdę, ale wiesz ,że nie możesz sobie jej odpuścić, bo inaczej weksle -odrzekł Olszański
-Sebaaa, wiem, no ale kręci się koło niej ten lekarzyna -powiedział zdenerwowany i wstał, nerwowo chodząc po gabinecie
-Aaa ten, który z nią był na urodzinach Pshemko ???- zapytał
-Tak ten - powiedział zgniatając w dłoniach papierowa kulkę
-No ale chyba nie jesteś o niego zazdrosny- Seba zaśmiał się Markowi w twarz, jednak Dobrzańskiemu nie było do śmiechu. Uwagę Seby puścił mimo uszu
-Muszę działać tylko nie wiem jak, musze szybko coś wymyśleć- wyszeptał jakby do siebie i szybkim krokiem wyszedł z gabinetu przyjaciela, zostawiając go w lekkim zdziwieniu, które przeplatane było zażenowaniem.

BrzydUla - serial TVN-u który pokochali wszyscy, bez wyjątku ;) cz.1

A tak naprawdę to historia o miłości, o życiu, o sprawach poważnych, ciężkich, ale też lekkich jak piórko i banalnych. Serial o tym, jak można w siebie inwestować i jak spełniać swoje najskrytsze marzenia, by stać się docenianym i zauważanym. Serial, który ujął Nas swoją prawdziwością zdarzeń i sytuacji, takich jakie bywają w życiu ( np. jak to określił Szymon Sędrowski odtwórca roli serialowego Bartka i tu cytat : "Straciłem płynność finansową. Roboty szukam.")

Doceniany przez wszystkich Polaków i Polki ( >> które chyba są w większości publiki :P ) i podbijają oglądalość każdego odcinka, by choć na chwilę ( nieszczęsne 20 minut ) zobaczyć najpiękniejszego faceta 2008/2009, bożyszcze nastolatek i reszty kobiet (szaleńczo w nim zakochanych) - Filipa Bobka zabójczo przystojnego Marka, prezesa domu mody Febo&Dobrzański, aktora nowego i pełnego uroku osobistego. Marka świetnie opisała słowami Violetta Kubasińska mówiąc i tu cytat : "Marek jest za dużego biznesu formatem. Formatu biznesem. Smenem."

Dla Panów, którzy śledzą losy odcinka, serial wystawił piękną w rzeczywistości kobietę - Julię Kamińską, młodą, świeżą nową twarz srebrnego ekranu, która jest świetną odtwórzynią roli Uli Cieplak. Dodam, że nawet Nasz Premier Donald Tusk jest fanem BrzydUli :) i ogląda każdy odcinek ze swoją rodziną lub w ostateczności sam :) ) >>>> (moim zdaniem Prezydent pewnie też ten serial ogląda razem z Pierwszą Damą, ale na razie się do tego nie przyznaje, tylko teraz ciiiii, to taki mały sekret :) )

Serial jest takim hitem, że 5 dni w tygodniu przyciąga rekordową publiczność 3 mln, nie wspominam już o internautach, którzy gdyby przysiedli się do telewizora podnieśli by oglądalność i wtedy bez kozery mogłabym stwiedzić, że serial ogląda grubo ponad 4 mln osób ;)

Oczywiście oprócz głównych bohaterów jakimi są Ula i Marek, w serialu występuje, wcześniej mało zauważalny (jak dla mnie KOLOSALNY ;) aktor), Jacek Braciak, który moim zdaniem podjął się nie lada wyzwania, żeby odegrać w serialu głównego projektanta firmy F&D (moim zdaniem homoseksualistę) - Mistrza PSHEMKO, mało znanego pod swoim prawdziwym nazwiskiem jako Wieńczysława Wyciora. Pshemko ma swoje fochy i zmienia asystentów jak rękawiczki, ale jest osobą bez której firma F&D była by niczym. Jest postacią charyzmatyczną i pełną dynamizmu, wprowadza też humor i komizm, który nadaje serialowi elementy komediowe.

......

wtorek, 21 lipca 2009

Dalsze losy Uli i Marka cz.9 wg Słonecznej

Ula wołała o pomoc jak oszalała:
-Pomocy! Pomocy! Niech nam ktoś pomoże!

W błyskawicznym tempie zjawił się tłum gapiów, ktoś zadzwonił po karetkę...
Ula pamięta tylko gdy wsiadała z Markiem do karetki...

U:Marek, nie zostawiaj mnie..Proszę..Kocham Cię, nie pozwolę Ci umrzeć! ;(

W szpitalu:

U:Tato, nie wrócę na noc do domu, jestem w szpitalu.
J:Jezus Maria, Ulcia! Co się stało?
U:Mnie nic..Marek miał wypadek, potrącił go samochód, i.. muszę z nim zostać.
J:Jeju, takie nieszczęście. Oczywiście Ulcia, zostać, córciu..
U:Dobranoc, tato.
J:Dobranoc, dobranoc..

Józef jeszcze długo siedział i myślał..
,,Jednak między Ulcią a Markiem coś iskrzy, ojojoj..”

W szpitalu.
Marek powoli się budził.
Przez półsen wyszeptał:

-Ula?
-Marek..Marek! Tak się o Ciebie bałam, myślałam że Cię stracę..
-Już dobrze kochanie, nie płacz z mojego powodu, będzie dobrze..-uśmiechnął się słabo.
-Leż, ja zapytam lekarza czy z Tobą wszystko ok.
-Ale ja się czuję napraw..
-Pójdę.-przerwała mu.

Ula poszła do lekarza zapytać o Marka.

U:Panie doktorze, czy z Markiem w porządku?
L:Jego stan jest stabilny, lecz jeszcze jest bardzo osłabiony..Musi leżeć, nie denerwować się..Przydadzą się jeszcze dodatkowe badania.
U:Jakie badania?
L:Tylko takie ogólne, wie Pani, żeby być pewnym że jest całkowicie zdrowy, i nic mu nie zagraża..
U:Ale nie myśli pan, że coś poważnego?
L:Nie nie.. proszę być dobrej myśli-uśmiechnął się.
U:Dziękuję.

Poszła do Marka.

U:Skarbie, śpisz?
M:Nie, nie.. czekam na Ciebie. I co powiedział lekarz?
U:Wszystko jest w porządku.-nie mówiła mu o badaniach, żeby go nie stresować.
Połóż się, odpoczywaj..Ja tu będę.
M:Ula, idź do domu, wyśpij się.
U:Będę spała tutaj, obok Ciebie. Nie ruszę się stąd bez Ciebie-uśmiechnęła się...

Dalsze losy Uli i Marka cz. 7 i 8 wg Słonecznej

Ula i Marek wjechali na 5 piętro.
Wszyscy patrzeli na nich ze zdziwieniem.
Rozeszli się do swoich gabinetów.

Tymczasem Aleks i Paulina knuli zemstę.

A:Paulina, a może..
P:Co?A:Może udawaj, że nigdy nie rozstałaś się z Markiem…
P:Cooo?-przerwała mu.
A:No wiesz, pójdziesz do firmy, gdy będzie szedł z tą Cieplak, i powiesz:
,,Kochanie, zjemy razem lunch? I wogóle czemu idziesz z tą dziewuchą za rękę?Co to ma znaczyć?!”-czy coś w tym stylu.
P:Hahahaha! Dobry pomysł, braciszku! Cieplakówna pomyśli, że Marek ją oszukał -cieszyła się, zacierając ręcę.
A:A więc, do dzieła! Ja i tak muszę omówić kilka spraw z Krzysztofem, więc możesz zrealizować swój plan.
Więc Aleks i Paulina pojechali do firmy.

W recepcji firmy F&D:

P:Cześć, Aniu!
-Ania:Hej, Paulina!
P:Marek u siebie?
Ania:Tak, tak.
P:Dziękuję.

Paulina wiedziała, że Marek i Ula są w firmie,
więc zaczaiła się niedaleko firmy.
Nie czekała długo, bowiem Marek i Ula
wyszli wcześniej z pracy żeby gdzieś wyskoczyć.

M:Paulina, co ty tutaj robisz?
P:Jak to co? Przecież byliśmy umówieni, właśnie szłam do Ciebie, kochanie.
A tak wogóle to czemu ta dziewucha idzie z Tobą?
U:Marek…-Ula uciekła, płacząc.
M:Ula! Ula, zaczekaj! To nie tak!-pobiegł za nią.
U:Nie zapytam : “a jak?” bo nie jest inaczej! Wiem jak jest, oszukałeś mnie, nie rozstałeś się z Pauliną, jeśli Cię to przerasta, czemu nie powiedziałeś?! Nie musiałeś oczywiście z nią zrywać, ale po co mnie okłamałeś ? Nie chcę Cię znać..
M:Pamiętasz jak obiecaliśmy sobie że nigdy siebie nie zostawimy?
U:Nie zostawię Cię, będę przy Tobie na dobre i na złe, ale to już koniec..
M:Ula, poczekaj! Przecież..
U:Co przecież, co przecież? Mało mi krzywdy wyrządziłeś?!-przerwała mu.
M:Ula, gdybym nie rozstał się z Pauliną, nie okazywałbym Ci miłości na oczach całej firmy!

Paulina nie wzięła tego pod uwagę.. pomyślała: ,,LEŻĘ!!”

U:Marek, sama nie wiem, czy ci wierzyć..
M:Uwierz mi, musisz mi uwierzyć!
U:Nic nie muszę!-wysyczała.
M:Ale bez Ciebie, moje życie nie ma sensu, nie ma mnie….Ula….
U:Zostaw mnie narazie samą…
M:Ula..
U:Zostaw!

Marek spojrzał na Paulinę która śmiała się z nich. Wysyczał:
M:To przez Ciebie! Nie możesz się pogodzić z tym, że Cię nie kocham?!
Teraz jeszcze do tego Cię nienawidzę! Za to co robisz! Jeśli Ula odemnie odejdzie na dobre, pożałujesz!

Całe zajście obserwował Aleks. Wreszcie zemścił się na Marku..

Ula pobiegła do Ich Parku.
Płakała, myśląc:
,,Kocham go, ale.. czy mnie okłamał?
Może nie.. przecież słyszałam co powiedział przed chwilą Paulinie.. może jednak..”

Marek tymczasem chodził i szukał Uli po parku. Zauważył ją.

M:Ula, ja naprawdę Cię nie oklamałem..przecież się stamtąd wyprowadziłem, słyszałaś co powiedziałem jej prosto w twarz. Ona nie może się z tym pogodzić..”
U:Marek..-płakała, wtulając się w niego.
M:Kochanie, wiem, że myślisz że jestem świnią, że znowu Cię okłamałem, że cierpisz.. ale to naprawdę nieprawda!
U:Jesteś wielką świnią! Świnią! Świiiiniąąąą rozumiesz?! Ale kochaną!
M:Czyli wszystko ok?
U:Tak..Ale nie chcę już tyle cierpieć.. Gdyby było lekarstwo na cierpnienie..
M:Ja je chyba mam.-powiedział, całując ją.
U:Może to nie całkiem wyleczy, ale jest środkiem przeciwbólowym, hihihi.
M:Chodźmy już.


~~~~~~~~~~~~~


Marek i Ula zastanawiali się gdzie mogliby pójść.

M:Ula, nigdy nie byliśmy w kinie. Może chodźmy dzisiaj?
U:Dobry pomysł.
M:Na komedię romantyczną?
U:Nie przepadam za tym..
M:Spróbuj raz.
U:No, dobrze.

Poszli do kina. Wybrali się na seans, kupili colę i popcorn.
Byli sami na sali, więc się nie krępowali niczym.
W przerwie na reklamy, Marek rzucił w Ulę popcornem.

U:Aaaa! Bitwa na popcorn!
M:(śmiech)A masz!
U:Masz!

Śmiali się, rzucali popcornem, całowali.
W końcu reklamy się skończyły.

Oglądali, a gdy aktorzy w filmie całowali się, przytulali itp.
Marek ściskał Ulę mocniej za rękę.
Na koniec oczywiście film zakończył się happy endem.

M:Ula, cieszę się że to obejrzeliśmy.
Teraz jeszcze bardziej Cię kocham, wiesz?
Ten film był bardzo podobny do nas.
U:Też się cieszę, że to obejrzeliśmy. Nigdy nie lubiłam komedii romantycznych, ale ta była całkiem niezła. ;)..

Wyszli z kina, już mieli wsiadać do auta..
M:Nie chcę się już z Tobą rozstawać..-pocałował ją.
U:Ja też..Chodźmy nad Wisłę, co?
M:Jak sobie życzysz.. ;).

Spacerowali nad Wisłą, trzymając się za ręce..

M:Ula?
U:Tak?
M:Jesteś pierwszą osobą którą tak naprawdę pokochałem..
U:Miło to od Ciebie usłyszeć.
M:To Ty mnie zmieniłaś.. na lepsze. Dziękuję Ci.
U:Czasami ludzie się zmieniają.. Cieszę się, że wkońcu jesteśmy razem...

....i nagle rozpędzone auto wjechało wprost na Marka.

U:O Boże! Marek!

Dalsze losy Uli i Marka cz.5 i 6 wg Słonecznej

Ula się obudziła, i ujrzała Marka obok siebie.

U:Hej..-wymruczała zaspanym głosem.
M:Hej, kochanie-pocałował ją.
U:Jestem głodna.
M:Ja też.
U:Na co masz ochotę?
M:Na … truskawki.

I położył się na Uli, zaczął namiętnie całować..
Całował ją po całym ciele bez opamiętania..
Ula także oddawała te pocałunki. Znowu się kochali..

Po wszystkim Ula powiedziała:
-A teraz zjadłabym taki prawdziwy obiad, wiesz?
-Hmm, ja też.
-To co jemy?
-Niewiem, ale na deser chyba jednak zjadłbym truskawki-wymruczał, oblizując się.

Ula spojrzała na niego..

M:Ula..-zaśmiał się głośno-Ale normalne truskawki!
U:Ok, ale obiad?
M:Hmm, co powiesz na pizzę?
U:Może być.
M:To zamawiam.

Ula poszła wziąć prysznic i przebrała się.Gdy wróciła czekała na nią pizza, i.. truskawki..

M:Kochanie, jutro wyjeżdzamy.
U:Eh, wiem.. Nie chce mi się stąd wyjeżdżać, tu jest wspaniale..
M:Wiem wiem, jeszcze tu przyjedziemy.
U:Tak?
M:Tak.
U:Marek.. a po rozstaniu z Pauliną gdzie teraz mieszkasz?
M:W hotelu.
U:Aha. No bo wiesz, jeśli sytuacja jest naprawdę beznadziejna,
możesz zamieszkać u mnie.
M:Ula, nie..
U:Dlaczego?
M:Nie chcę się narzucać..
U:Proszę..
M:A co na to twój tata?
U:Przyjmie Cię z otwartymi ramionami. Zrobisz to dla mnie? -zapytała, robiąc słodkie oczy.
M:Choć tak nie wypada, nie umiem Ci odmówić.. ;*
U:Kooooooocham Cię.!-pocałowała go.
M:Chodź, przejdziemy się gdzieś.
U:Dobrze, chodźmy.

Nad jeziorem.

M:Ula..
U:Słucham Cię skarbie?
M:Mogę Cię o coś prosić?
U:Tak.
M:Możesz mi przysiąc, że..że.. nigdy mnie nie zostawisz? Ja nie zostawię Cię nigdy.
U:Czemu miałabym Cię zostawiać głuptasku? Oczywiście, że Cię nie zostawię!
M:Za to Cię kocham..-pocałował ją.
U:Ja ciebie też.
M:Wracajmy, trzeba się spakować.
U:Więc… chodźmy.

Spakowali się i gotowi do jutrzejszego wyjazdu poszli spać. Znów nie osobno.
Tym razem w pokoju Uli.

U:Co teraz będzie?
M:Z czym?
U:Z nami?
M:Co ma być? Będzie jak teraz.. Będę Ci wierny do końca. Kocham Cię.
U:Ja Ciebie też..-otarla łzę.
M:Ula, kochanie co ja powiedziałem takiego? Nie płacz, proszę Cię.
U:To ze szczęścia.
M:Kochanie, połóż się już spać.. Jutro ciężki dzień.
U:Dobranoc.
M:Dobranoc-pocałował ją.


~~~~~~~~~~~


Rano Marek i Ula pojechali do domu Uli.

U:Hej wszystkim wrociłam!
J:Cześć, córcia! Witam panie Marku!
M:Dzień dobry panie Józefie. Jaki tam ze mnie pan! Marek.
Jasiek:Cześć siostra! O, dzień dobry panu.
Beatka:Ulciaaa! Ulcia Ulcia, narysowałam Cię i pana Marka. Ładnie?
M:Piękne!
U:Śliczne!

Beatka zadowolona pobiegła do siebie. Jasiek poszedł do szkoły.
Ula, Marek i Józef zostali sami.

U:Tato.. musimy porozmawiać..
J:Tak?
U:Marek zerwał z narzeczoną, nie ma gdzie mieszkać.
Zerwał dla mnie, kochamy się. Może u nas przenocować, prawda?
J:Oczywiście, miejsca jest dużo.
U:Jednak wolałabym żeby spal u mnie.
J:A to już twoja decyzja córcia.
M:Dziękuję panu.
J:Nie ma za co! Trzeba sobie pomagać.
U:Chodź, rozpakujemy się.

Poszli do pokoju Uli.

M:Twój tata to naprawdę “równy gość” !
U:Hahaha.. mówiłam ci?
M:Kocham Cię po raz dwa miliardy trzy miliony czterysta tysięcy dziewięścet trzydzieści dwa!U:Hahahaha, ja Cię też-pocałowała go.

Całowali się dobre pare minut.

U:Rozpakujmy się.
M:Uuula..
U:Tak?
M:Ale..gdzie ja będę spał?
U:Ze mną.

Marek ukrywał zadowolenie i tylko powiedział:
-Aha, dobrze.

Po czym pojechali do firmy.

Dalsze losy Uli i Marka cz.3 i 4 wg Słonecznej

Violetta postanowiła przejść się po firmie, może znajdzie jakąś sensację na kolejną plotkę?

Natknęła się na Sebę, który wpadł z za zakrętu prosto na nią.



S:Przepraszam!

V:O matko, O Boze! Człowiek spokojnie idzie a tu na niego wpadną.. Dasz wiarę?

S:Ojj, no przepraszam..-pocałował ją.

(Viola i Seba mieszkali razem)

V:Dobrze już dobrze..Gdzie są moje pomidory?!

S:Leć do bufetu.

V:Dobry pomysł. No to papa Sebulku!

S:Pa…Pa…


Marek rozmyślał gdzie mógłby zabrać Ulę, napewno w jakieś niezwykłe miejsce..Myślał myślał..,,Już wiem!” Po czym podbiegł do laptopa, i napisał do Uli.


M:Witam.

U:Witam.

M:Już wiem, gdzie mógłbym Panią zabrać..

U:Można wiedzieć gdzie?

M:Mmm, dziś piątek. Może weekend w SPA?

U:Ojej, to już dziś wyjeżdzamy?

M:I wracamy w poniedziałek.

U:Hmm, no dobrze.

M:To ja nam zarezerwuję pokoje.

U:Dobrze. Wpadnę do Ciebie o 16.00 dobrze?

M:Oczywiście, nie pytaj.

U. Hmm..

M:Ulaaa..

U:Co?

M:Wiesz co?

U:Tak?

M:Kocham Cię !

U:Ja Ciebie też kochana świnio!

M:Że co?

U:Tak sobie Ciebie nazwałam w myślach.

M:A więc.. dzisiaj wyjeżdzamy o 19.00 dobrze?

U:Dobrze.

M:Do zobaczenia.

U:Pa.


Marek myślał nad tym, czy może “przypadkowo” nie zarezerwować jednego pokoju z dwuosobowym łóżkiem. Jednak pomyślał: ,,Nie, to może dla niej za wcześnie. Może nie jest jeszcze gotowa na dzielenie jednego łóżka ze mną..” Po czym zarezerwował dla nich dwa pokoje.


Wybiła 16.00. Ula zjawiła się w gabinecie Prezesa.


U:Masz jeszcze dużo pracy?

M:Nie, zacząłem wcześniej i mam już to z głowy.

U:To chodźmy może już, jeszcze muszę się spakować.

M:Kochanie.. ja Cię tylko podwiozę do domu, i przyjadę po Ciebie.

U:Dobrze.

M:O 18:00?

U:Dobrze.

M:No to chodźmy.



Marek wziął Ulę za rękę i szli tak przez firmę.

Wszyscy się na nich gapili, ale ani Marka, ani Uli to nie obchodziło.

Liczyli się dla siebie tylko oni.



Dojechali do Rysiowa.

U:To do zobaczenia o 18.00-pocałowała go.

U:Ha! Nie zapomniałam!

M:Jesteś kochana…


Po czym pojechał do domu Pauliny po resztę swoich rzeczy.

O 18.00 przyjechał po Ulę i wyruszyli na weekend do SPA....





~~~~~~~~~~





Dojechali na miejsce.

Ula spała w samochodzie, więc Marek obudził ją całusem.


M:Hej, Śpiąca Królewno. Wysiadamy.

U:Ojej, już?-zapytała zaspanym głosem..

M:Chodź..-wymruczał.



Głos Marka od razu Ulę postawił na nogi. Wzięli swoje torby z bagażnika.



M:Ula, ja poniosę Twoją torbę.

U:Ależ ja sobie poradzę!

M:Ula, ja Ci poniosę!

U:Daj..

M:Nie.

U:Daj!

M:Nie!

U:Uparciuch!

M:Obrażalska!



Pocałowali się, i weszli do holu.



M:Dzień dobry, mieliśmy rezerwację na 2 pokoje.

Recepcjonistka:Oczywiście, proszę za mną.



Ich pokoje oddalały się od siebie niemal 20 centymetrową ścianą..



M:Ula, rozejdźmy się do swoich pokoi. Rozpakuj się, odpocznij, przyjdę jeszcze do Ciebie wieczorem, dać buziaka na dobranoc.



Ulę trochę to skrępowało, bowiem wiedziała co może oznaczać ten “buziak”.

Jednak powiedziała: Dobrze.Ula się rozpakowała, wzięła prysznic, przebrała w nocną koszulę z koronką, zamówiła gorącą herbatę, po czym położyła się w łóżku z książką.

Marek także się rozpakował, wziął prysznic, lecz zamiast pidżamy miał na sobie tylko bokserki i szlafrok. Myślał o Uli.



O północy przyszedł dać buziaka na dobranoc, jednak zastał Ulę śpiącą.

Pocałował ją delikatnie w usta aby jej nie zbudzić i wyszeptał: Dobranoc, mój Aniele..



Ula wstała rano, jednak odrazu zmizerniała.

,,Nawet mi nie dał buziaka na dobranoc!”

Ale znalazła kartkę :,,Nie martw się, spałaś, ale dałem Ci buziaka. Miłej nocy.
- Twoja Kochana Świnia ”


Ula uśmiechnęła się. Wzięła prysznic, przebrała się w przewiewną sukienkę, włożyła soczewki, włosy upięła w luźny kok, zrobiła lekki makijaż. Po czym zamówiła śniadanie.



Ktoś zapukał, myślała że to lokaj ze śniadaniem więc bez zastanowienia powiedziała: “Proszę”

Jednak to był…Marek. Jego oczy zrobiły się wielkie.



M:U..u..Ula.. To Ty?

U:A niby kto, głuptasie?

M:Ale jesteś piękna..

U:Eeee tam, przesadzasz

M:Naprawdę piękna.. Pójdziemy na spacer?

U:Chętnie, ale właśnie czekam na śniadanie.

M:Zjemy razem ;)?

U:Jak chcesz.



Lokaj przynióśł śniadanie, zjedli, poszli na spacer.

Potem zwiedzali okolicę, Pływali po jeziorze.

Nastał wieczór.



M:Dzisiaj poczekaj na tego buziaka, nie zasypiaj, dobrze?

U:Dobrze, postaram się.



Ula wzięła prysznic to samo Marek. Dziś przyszedł do niej wcześniej, z obawą że zaśnie.

Jednak nie spała.



M:Hej, królewno. Daj mi buzi na dobranoc.

U:Proszę-pocałowała go.

M:Jeszcze raz.

U:Marek…

M:Ale ja nie zasnę..

U:No dobrze..



Tym razem Marek nie tracił ani chwili.

Przyciągnął ją do siebie, i pocalował namiętnie, mocno, i długo..



Po tym pocałunku, Uli wirowało w głowie.

Powiedziała:-Dobranoc.

-Dobranoc.



Ula leżała leżała ale nie mogla zasnąc..

Kołatały jej się myśli po głowie, nie wiedziała co ze sobą zrobić..

Postanowiła: Weźmie poduszkę, i pójdzie do Marka.

Puk puk..



M:Proszę.

U:Hej. Przepraszam, ale nie mogę zasnąć..

M:Ula, wejdź, kochanie.

U:Mogę z Tobą przenocować?

M:Oczywiście, skarbie.

U:Dziękuję-pocałowała go.



Położyli się, wtuleni do siebie.

Nagle Marek ją pocałował.. najpierw delikatnie, ale z czasem te pocałunki były coraz namiętniejsze i gorętsze..

Ula zatopiła dłonie w jego włosach.

Marek zdjął jej koszulę nocną, ona nie pozostała mu dłużna.

Zrzucili z siebie części garderoby, wkońcu byli bez niczego.

Marek wpił się w szyję Uli, ona tylko westchnęła..

zjeżdżał coraz niżej, wkońcu wszedl w nia.ale..

Ula była dziewicą..spojrzał na nią i zapytał:

napewno tego chcesz?

U: tak…

Po czym marek objął ulę mocniej i znowu w nią wszedł.

Ula była w siódmym niebie.. potem marek opadł obok niej, wtulili się w siebie, i zasnęli.



Rano pierwszy wstał Marek.

Ubrał się, zamówił śniadanie, i obudził pocałunkiem śpiącą Ulę.



M:Pobudka, Śpiąca Królewno.

U:Mar…

M:Ula, nie nie.. wstawaj, nie ma chwilki-przerwał jej.

U:Nie masz serca!!

M:Mam je, i tylko dla Ciebie, ale jajecznica czeka, kochanie.

U:Ale potem będę mogła jeszcze pospać?

M:Dobrze.



Zjedli śniadanie, po czym Ula znowu położyła się. po ostatniej nocy była wyczerpana…



M:Posuń się kawałeczek..

U:Yhym..Marek przytulił ją i zasnęła.



On rozmyślał, zatapiając palce w jej pięknych włosach.

,,Kocham ją, i jej to udowodnie jeszcze bardziej.. w swoim czasie. ”...

Dalsze losy Uli i Marka cz.1 i 2 wg Słonecznej

Ula siedziała w Palmiarni. Myślami powróciła do zdarzenia z przed ok. 2 godzin, czekając na to, co powie jej Marek. Oto zdarzenie sprzed 2 godzin:

Ula właśnie szła do gabinetu Marka ponieważ umówili się na spotkanie do Palmiarni.

M: I nie wiem jak ją teraz zostawić, ona chyba naprawdę mnie kocha.
S:I jak jej powiesz że to koniec?
M:Mam nadzieję że wszystko pójdzie dobrze..

Ula stała jak osłupiała..Zrozumiała, że Marek ją oszukiwał. Lecz dalej stała, i słuchała.

S:Poprostu powiedz Pauli, że jej nie kochasz, nie zważaj na to co powie. Powiedz jej prawdę.
M:Ale co powiedzą na to rodzice?
S:Wytłumacz im, że Ula jest miłością twojego życia.

Ula jednak nie pożałowała, że stała tam dłużej. Rozpromieniła się, i weszła do gabinetu,udając że nie słyszała ich rozmowy.

U:Hej Marek!
M:Już jesteś Ula? Przecież mieliśmy wychodzić za 30-40 minut.
U:No tak, ale ja nie mam już nic do roboty,
więc przyszłam wcześniej,ale widzę że jesteś zajęty. To ja poczekam w gabinecie, dobrze?M:Dobrze.

Ula wyszła. Po drodze do swojego gabinetu (byłego gabinetu Aleksa) rozmyślała:

,,On naprawdę mnie kocha.. Jak mogłam myśleć że jest świnią? A tak, jest. Ale KOCHANĄ świnią. ;)”

W gabinecie Marka:

S:No, to udanej randki. Powodzenia, stary!
M:Dzięki Seba.

Marek kieruje się w stronę gabinetu Uli. Puka..

M:Mogę wejść?
U:Proszę.
M:Czy mogę porwać Panią do Naszej Palmiarni ? - zapytał, obejmując ją w talii.
U:Może Pan, Panie Prezesie - powiedziała Ula, puszczając oczko i muskając Marka w usta.
M:A więc chodźmy - wymruczał jej prosto do ucha.

Idą do windy, w windzie, pomiędzy 3 a 2 piętrem, Marek naciska przycisk STOP.

M:Kocham Cię..-wymruczał, całując Ulę.

Całuje ją bardzo długo i namiętnie, wkońcu Ula przerywa to:

U:Chodźmy już.

Po czym Ula i Marek schodzą do samochodu Marka. Dojeżdżają do Palmiarni.

M:Ula, chciałbym Ci coś powiedzieć…

~~~~~~~~~~~

U:Tak?
M:Dzisiaj zerwę zaręczyny z Pauliną, nie będziemy już się ukrywać.
Za bardzo Cię kocham, nie pozwolę Ci cierpieć i dłużej czekać..
U:Kochany.. Jeśli to dla Ciebie narazie zbyt trudne, nie musisz już tego robić.
M:Ale chcę.
U:Wiesz za co Cię kocham?
M:No..niewiem..może mi powiesz?
U:Za to że tak o mnie dbasz, że troszczysz sie o mnie,
że ciągle mówisz że mnie kochasz,że jesteś gotów zrobić dla mnie wszystko,
że całujesz mnie z miłością, za twoją namiętność,za to że powiedziałeś mi w końcu 100%prawdę,
o tej intrydze, i dlatego Ci wybaczyłam bo Cię kocham. i wiesz za co Cię jeszcze kocham?
za to że jesteś ze mną, że mnie kochasz, i za wiele wiele rzeczy.
M:Powiem Ci to już chyba 15369 raz dzisiaj: Kocham Cię!
U: (śmiech) Ja Ciebie też..
M: :*
U:Ale wiesz..żal mi Pauliny.
M:Dlaczego?
U:Bo ona Cię kochała, Marek.
M:Ula.. Ona mnie nie kochała, to była miłość na pokaz.
Byłem tylko kolejnym puzzlem do jej pięknego świata, pełnego dumy, itp..
U: Ale i tak mi jej żal..
M: Ty o każdego się martwisz, kochanie. ;*

Po czym jeszcze długo rozmawiali, śmiali się, całowali..

U: Już chyba czas wracać?
M:Uuuulaaaa.. Taki piękny moment..
U:No dobrze, już dobrze. Jeszcze niech potrwa chwilę..

Po czym zatopiła się w smaku jego ust.
Kochała te momenty, gdy ich smakowała.
Miały smak malin, i… mleka.

W końcu po paru minutach oderwała się i powiedziala:

U: Wracajmy już, Marek. Jest późno..
Tata będzie się martwil, jutro dużo pracy, pomyśl też o sobie.
M:Dobrze, jak sobie życzysz, Wasza Wysokość!
U:Wariat!-zaśmiała się po czym go pocałowała.

I pojechali. Przez całą drogę nie mówili nic,
poprostu cieszyli się swoją bliskością.
Dojechali do Rysiowa. Ula wysiada.

U: Dobranoc.
M: (Cisza)Ula zdziwiona brakiem odpowiedzi, patrzy ze zdziwieniem na Marka. Zaczyna się śmiać, widząc jego minę przypominającą obrażone dziecko które nie dostało cukierka.
U:O co chodzi?
M: A gdzie buziak?!
U:Oj, dobrze już dobrze..- pocałowała go.

Marek przytrzymał jej rękę, po czym powiedział:
-Do jutra. Dobranoc.

Marek wraca do domu.
Paulina oczywiście wściekła..

P: Gdzie byłeś?!?!!!!!
M:Z Ulą.
P: Co takiego?!
M:Z Ulą, w Palmiarni. Spędziliśmy bardzo romantyczny wieczór.
P:Co to za kpiny?!
M:Paulina..
P:Marek! Przestań się wydurniać i powiedz gdzie byłeś!
M:Paulina to KONIEC! Nie ma ślubu, nie ma nas, nie ma już nic..
P:CO?!
M:Właśnie to… Odchodzę.
Przepraszam, wiem że Cię ranię.. Ale nigdy Cię nie kochałem..
Od dawna już się oddalaliśmy, nie sądzisz?
P:Nie możesz odejść! Nie pozwolę Ci! Myślisz że tak po prostu odejdziesz?
A co ze ślubem, z gośćmi, co ludzie powiedzą?!
M:Mówiłem Ci, ślubu nie będzie, odwołajmy to..
A ludzie? Naprawdę obchodzi Cię ich opinia?
P:Co za wstyd!!
M:Ile narzeczeństw się rozstaje, Paulina!
P:Jaki jest powód twojego odejścia?
M:Kocham kogoś innego, kogoś kto ma prawidziwe serce..
P:Kto to?!
M:Ula.. Ula Cieplak.
P:B..Bb..Brz..Brzydula?!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Zostawiasz mnie dla Brzyduli?!
Marek czy ty się dobrze czujesz?!!
M:To nie jest Brzydula! Ona nazywa się Ula!
Rozumiesz? Żegnaj!

I wybiegł, wsiada do auta.
Jeździ bez celu nie wiedząc co począć.
Jedzie do firmy, tam przenocuje. W końcu przestaną się ukrywać.
Jutro powie Uli że są wolni..

Żarty i żarciki cz.1

TO JEST DOBRE ,
KAWAŁ O TRUSKAWKACH

Posłali faceta do czubków. Siedzi biedak i nudzi się.
W końcu postanowił popatrzeć przez okno. Tam ogrodnik grzebie grządki.
Psychol woła:

- A co pan robi?
- Nawożę truskawki.
- Co?
- Nawożę truskawki, mówię!
- Co pan robisz?!?
- Kur.., truskawki posypuję gównem!!!
- O, a ja cukrem, ale jestem, pierd……y!!!

CO WIEMY O KLAUDII I CZEGO MOŻEMY SIĘ SPODZIEWAĆ wg Małgosi-mz. (na podstawie bloga seriale.com.pl)

Klaudia Nowicka jest 22 letnią modelką. Jest wyniosła, większość ludzi traktuje z wyższością, nie znosi konkurencji.

W Febo&Dobrzański osiągnęła szczególną pozycję – jest ulubioną modelką Pshemko i twarzą firmy. Gdy Paula domaga się zwolnienia Klaudii po jej występie na zaręczynach (odc. 61), Pshemko zadaje pytanie: „czy można żyć bez twarzy?” i nie wyobraża sobie, aby Klaudia odeszła.

W początkowych odcinkach, pomimo tego, że Marek w jakiś sposób wiąże swoją przyszłość z Pauliną, to intensywny romans Klaudii z Markiem trwa (wspólne noce, pocałunki w firmie, na pokazie w Łazienkach – co wykorzystuje Aleks, robi zdjęcie i informuje o tym Paulinę).

Klaudia po oświadczynach Marka postanowiła dalej o niego walczyć. Świadoma swoich atutów i słabości Marka, zdesperowana, w bieliźnie okupowała jego gabinet. Wtedy pomiędzy nią a Ula (odc. 5) dochodzi do ważnej, moim zdaniem, wymiany zdań:
- Klaudia: „kocham go i dlatego go zniszczę”
- Ula: „z miłości?”
- Klaudia: ”tak, z miłości. Rozwalę mu karierę, to śmieszne narzeczeństwo”.

Marek do Sebastiana powie, że „Klaudia jest nieobliczalna”, co świadczy o tym, że nie zawaha się przed żadnym działaniem, by osiągnąć zamierzony cel. Klaudia ulega porywom serca, chce zdobyć Marka i jest gotowa zdeptać wszystko, co jej stanie na drodze. Z tego powodu nie lubi Uli, która za bardzo broni dostępu do gabinetu swego szefa.


Marek obawiając się Klaudii, wysyła ją na dłuższy czas do Mediolanu, wynajmuje jej za pieniądze firmowe luksusowe mieszkanie. Finansowanie tego mieszkania będzie dla Aleksa pretekstem do odebrania Markowi prezesury. Marek podczas wyjazdu do Mediolanu spotyka się tam potajemnie z Klaudią. Inteligentny Aleks szybko kojarzy mieszkanie i miejsce pobytu modelki, podsyca w Paulinie wizję spotkania dawnych (?)kochanków, Paulina wystawia z domu Markowe rzeczy z informacją: „wiem już wszystko. Nie chce cię więcej widzieć” (odc.22).Jednak ostatecznie plan Aleksa, aby „dzięki Klaudii” zdobyć prezesurę i równocześnie zakończyć związek Pauliny z Markiem nie powiódł się.

Klaudia, pomimo pobytu w Mediolanie, nie przestaje walczyć o Marka. Chętnie podejmuje się wypełnienia misji, którą powierza jej znowu Aleks. W tajemnicy przyjeżdża z Mediolanu na kolację zaręczynową (odc.60), jako ostatnia modelka ukazuje się na mini pokazie w sukni ślubnej Pauliny patrząc triumfalnie zaręczonym w oczy. Aleks jeszcze podsyca wściekłość Pauliny, tłumacząc, że „gdyby Marek nie miał romansu, nie byłoby skandalu”. Paulina domaga się zwolnienia Klaudii. Obie konkurentki spotykają się następnego dnia w firmie i znowu dochodzi do znaczącej rozmowy:
- Paula: ”niczego nie jestem tak pewna jak tego, że Marek będzie moim mężem”
- Klaudia: „pewność godna pozazdroszczenia. Ciekawe tylko, czy Marek też jest tego pewien”

Po tym incydencie, z inicjatywy Klaudii, dochodzi do spotykania z Markiem (odc. 61), ten jednak odmawia czułości i zagraża modelce, że zabierze jej lukratywny kontrakt w Mediolanie, jeżeli Klaudia nie da mu spokoju. Dziewczyna wyznaje Markowi, że jedyne na czym jej zależy to Marek, że sama zrezygnowała z pobytu w Mediolanie i wróciła do Polski. Aleks odmawia Markowi zwolnienia Klaudii, o co domagała się Paulina, tłumacząc, że firma nie będzie płacić za życiowe porażki prezesa.

Marek osaczony przez Klaudię spotyka się z nią znowu w klubie i informuje, że to już absolutny koniec ich znajomości. Wtedy wściekła Klaudia rzuca mu na odchodnym, że tego pożałuje (odc. 63). Zdaje sobie jednak sprawę, że ma małe szanse na odzyskanie Marka, zastanawia się nad powrotem do Mediolanu. W rozmowie z Aleksem pyta, dlaczego zależy mu na jej pobycie w Polsce i wtedy to Aleks zdradza się przed Klaudią, że uważa, iż związek Pauliny z Markiem to farsa (odc. 64). Dla Klaudii to bezcenna informacja i świadomość odzyskania pola walki.

Aleks kolejny raz próbuje wykorzystać Klaudię do intrygowania pomiędzy Markiem i Pauliną - podrzuca szal modelki do domu Pauliny. Początkowo Marek jest przestraszony determinacją Klaudii, potem jednak orientuje się, że to sprawka Aleksa. Marek w rozmowie z Sebą uświadamia sobie, że Aleks i Klaudia połączyli siły.

I ostatnia scena. Klaudia przychodzi do gabinetu Marka, prosi go: „nie bierz ślubu z Pauliną” i całuje go, czego świadkiem jest Ula.A potem pamiętne słowa Marka do Uli, że modelek jest pełno, wszystkie są jednakowe i puste i że Marek nie ma już z nimi nic wspólnego.Tyle suchych faktów po pierwszej części. Nie zamierzam konkurować z naszymi genialnymi scenarzystami w rozwiązaniach szczegółowych, bo im do pięt nie dorastam.

Spodziewam się jednak, że Paulina i Klaudia będą nadal między sobą walczyły o Marka, że Aleks będzie umiejętnie tą sytuacją manipulował, by odzyskać siostrę pogrążając przy tym niedoszłego szwagra. Obie kobiety będą próbowały odegrać w życiu Marka jeszcze swoje role, ale Marek tak naprawdę będzie myślał tylko o odzyskaniu Uli. I gdzie dwóch się bije, tam trzeci korzysta – czyli Ula!

Twórczość loose 'przelana na klawiaturę' cz.34

Ula obudziła się rano około godziny 8,
przez to, że całą noc nie spała teraz potwornie bolała ją głowa.
Szukała po omacku Marka, jednak druga część łóżka była idealnie posłana, leżała w łóżku w zwiewnej błękitnej koszulce, była bardzo zdziwiona.
Chwiejnym krokiem udała się do kuchni Marka tam nie było, poszła do łazienki i nie widziała ani jego maszynki ani kosmetyków. Pobiegła do szafy, były tam tylko jej ubrania, zsunęłaś się na podłogę , szczypiąc w rękę

-To na pewno tylko sen, Marek zaraz się tu pojawi, przytuli mnie i pocałuje – próbowała się pocieszać dziewczyna

Za chwilę zaczął jej dzwonić telefon, podbiegła szybko, aby go odebrać, była pewna, że to Marek

-Słucham –powiedziała z zadyszką
-Ula, co się dzieje, dochodzi 9 , a ciebie nie ma-rzekł przestraszony Marek
-Ciebie też nie ma -powiedziała cicho jakby do siebie
-Co??? Jak to mnie nie ma, Ula no wiesz, myślałem, że będziesz wcześniej i tez przyszedłem- powiedział rozradowany z nutka żalu
-Marek co ty wygadujesz ???
- Ula bała się, że zaraz wpadnie w atak histerii
-Ula dobrze się czujesz, jak chcesz możesz zostać w domu???- zapytał Marek

Dziewczyna przez chwilę milczała, a po chwili usłyszała znajomy głos po drugiej stronie słuchawki

-Kochanie, kończ ta rozmowę , Krzysztof czeka w konferencyjnej – to był głos Pauliny, Ula czuła jak serce jej wali, nie wiedziała co powiedzieć, zostawił ją ??? Kochanie ??? Paulina tutaj ???
-Ula, ulaa jesteś tam ???- Marek próbował porozmawiać z nią jeszcze

Dziewczyna wyłączyła telefon ,rzuciła go w kąt i mocno przytulając poduszkę , rozpłakała się.

-To był sen, tylko sen. Bożee jaki piękny i realny- mówiła sama do siebie szlochając

Nie poszła do pracy nie miała siły , ubrała szary rozciągnięty dres i biorąc kubek z kawą i butelkę wody, zamknęła się w sypialni. Ula uświadomiła sobie, że nie jest w mieszkaniu jej i Marka, tylko jej mieszkaniu, które podarowała jej ciotka Maryla, aby Ula wreszcie mogła zacząć normalne życie w Warszawie.

Dziewczyna leżała cały dzień z podpuchniętymi oczami . Marek nie mógł się skupić na spotkaniu, cały czas myślał o Uli, nie odbierała ani jego telefonów, ani esemesów. Postanowił po pracy pojechać do niej i zobaczyć co się dzieje.

Była godzina 18, słońce już powoli zachodziło, Ula dalej leżała blada, cały dzień była na kawie i wodzie przez co była okropnie blada. Usłyszała nagle dzwonek do drzwi, nie chciała otwierać , leżała dalej.
Marek wiedział, że jest w mieszkaniu, bo w kuchni było otwarte okno.

Przez pół godziny pukał do drzwi prosząc, aby otworzyła, w końcu Ula wstała i podeszła do drzwi, otwierając je zobaczyła bardzo zdenerwowanego Marka

-Ulaa.. nareszcie, martwiłem się o ciebie-powiedział wchodząc do mieszkania
-Co ty tu robisz ???-zapytała podnosząc głowę

Marek zamilkł z wrażenia, pierwszy raz ją taką widział, bez okularów,
z poszarpanymi włosami, lekko związanymi i pieknymi lazurowymi oczami,
które były całe czerwone i podpuchnięte od łez

-Ula, co się stało???- teraz on zapytał pełnym czułości głosem i zaczął ją głaskać po głowie przytulając mocno

Bezradna Ula wtuliła się w niego mocno, Marek poczuł dziwne ciepło, które go ogarnia przytulając ją, na dodatek Ula była ubrana jedynie w cienki top, który miała do pępka,
spodnie dresowe i bluze, która była do połowy zapięta,
Marek mógł poczuć wszystkie krągłości jej ciała, była zgrabna dziewczyną.

Dobrzański w swoich ramionach miał jedynie kościste modelki i Paule,
ten gest w stosunku do Uli był czymś nowy, powoli sunął dłonia po jej plecach, uspokajając ją,
było mu głupio, bo wiedział, że nie powinien sobie na to pozwalać,
a mimo to nie potrafił się od niej oderwać, kiedy odchylił głowę zauważył,
że Ula była już spokojna i kurczowo trzymała się jego szyji.
Marek uwolnił uścisk i biorąc Ule za rekę poprowadził ją do sypialni,
dziewczyna usiadła na łóżku, a Dobrzański na fotelu obok

-Powiesz mi w końcu co się stało ???-zapytał zmartwionym głosem wpatrując się w Ule

Ula poczuła jego natarczywy wzrok i odwróciła głowę,
Markowi zrobiło się trochę głupio, więc wstał, po chwili usiadł obok niej

-Nie zostawie cie tu samej, jesteś moim najlepszym pracownikiem, przyjaciółką.. proszę powiedz mi , mogę ci jakos pomóc – zaczał Marek , przebierając palcami z nerwów
-Niee Marek –odrzekła po chwili ciszy zachrypniętym głosem
- Ja sobie muszę sama wszystko poukładać
-Ale ktoś cię zostawił ???- zaczął speszony Marek
-Nieee, no coś ty , po prostu to zagmatwana sprawa, przepraszam,
że cię tu zatrzymałam, na pewno Paula na ciebie czeka- te słowa przeszly jej ledwo przez gardło
-Nie masz mnie za co przepraszać, ty mi tyle razy pomagałas i wspierałaś-powiedział z lekkim uśmiechem głaszcząc jej dłoń
-Jutro będę w firmie i nadrobię zaległości, o to się nie bój-odpowiedziała wysuwając dłoń z jego uścisku i patrząc mu w oczy.

W powietrzu można było wyczuć chemie między nimi, Marek wstał z łóżka,
wiedział, że to będzie najlepsze posunięcie , pocierając lekko jej ramie pożegnał się i wyszedł....

Opowiadanie Mei cz.14 - "NIE UDAŁO SIĘ"

Ula ledwo dokończyła piosenkę nie dając nic po sobie poznać. ona jedna wiedziała ile ją to kosztowało. Wiedziała,że mui stąd jak najszybciej uciec,jesli nie chce rozmawiać z Markiem. Szybko czmychnęła za kulisy. Chłopakom z zespołu powiedziała tylko,że bardzo źle się czuje i nie może dalej wystąpić. Panowie byli załamani. Nie wiedzieli co zrobić. Dorota na pewno by wiedziała,ale musiała wracać za granicę i omijał ją już drugi występ. Na razie PEARL poprosił o przerwę. Ula tym razem nie myślała o innych,lecz wyłącznie o sobie. UCIECZKA - tylko to brzmiało w jej głowie. Chłopcy namawiali ją ,żeby odpoczęła ile potrzebuje i wróciła na scenę. Ula była nieugięta. NIE MOGŁA. Zdawała sobie sprawę z tego,że naraża ich na klęskę,obaiała sie reakcji fanów. ALE NIE MOGŁA. Wtem ktoś zapukał do garderoby. Ochroniarz.
- Eee.. Młody! Ktoś chce rozmawiać z Elle. Niejaki Marek Dobrzyński czy tam Dobrzański. Mówi,że to on jest winny. Rozumiesz coś z tego?
- Nie,ale spytam Elle. Poczekaj na zewnątrz.

- Ulka,jakiś Marek do ciebie przyszedł,twierdzi,że jest winny. O co chodzi?
Ulka była przerażona,nie wiedziała co ma odpowiedzieć.
- To jest... to.. dawny znajomy. Ale.. nie.. nie chciałabym z nim rozmawiać.
- Aha... czy to nie on jest powodem twojego złego samopoczucia?
- Może. - odpowiedziała zamyslona.
- Dobrze,ja cię rozumiem i w ogóle,ale czy zdajesz sobie sprawę z konsekwencji?
- Tak. Poniosę wszelkie koszta.
- Jak chcesz Ulka,ale czy warto dla tego gogusia przerywać coś na co się ciężko pracowało?
- JUŻ DOBRZE ! PRZESTAŃ ! WRACAMY NA SCENĘ !!! - ryknęła.
Takiej Ulki nie znali. Wybuchnęli głośnym śmiechem i otworzyli drzwi. Za nimi stał ochroniarz przytrzymując Marka.
- Przepraszam,ale musimy dokończyć koncert. - odrzekł młody i torując Uli drogę skierowali się w stronę sceny.
"Ula nawet na mnie nie spojrzała.... " - pomyślał rozżalony Dobrzański. W środku gotował się ze złości,nie wiedział co ma począć. Był wściekły. Na ochroniarza,na tego lalusia z zespołu. Był zły na SIEBIE. Postawnoił wrócić do Sebastiana...
- Stary,to jest Ulka,prawda?
- Tak,to jest ULA,MOJA ULA! Byłem za kulisami,bo pradopodobnie przerwałi ze względu na to,że mnie zobaczyła. Ale nie chcieli mnie do niej wpuścić,a gdy wyszła z całym zespołem to nawet na mnie nie spojrzała. Jestem załamany.
- Coś wykombinujemy. Nie może teraz tak łatwo odejść! - Sebastian uwielbiał takie gorące sytuacje i całkowicie się podkręcił.
- No ale co mam zrobić?!
- Niech spokojnie skończą. Mają jeszcze parę numerów do zagrania. Zdążymy coś wymyśleć.
- To myśl !!!!!!!!!! Ja nie jestem w stanie....... - dodał rozżalony i spojrzał na scenę. Stała już tam i znowu pięknie śpiewała.
- Seba,ona już do końca życia będzie mnie tak zaskakiwać. Ma tyle talentów. Jest niemożliwa! CUDOWNA!
- Mam pomysł... - powiedział Seba i szepnął mu do ucha parę zdań. Twarz Marka rozjaśniła się uśmiechem.
- Jesteś genialny! Tylko co,jeśli mi się nie uda?
- Jej się nie uda,durniu!
- Do dzieła.
Ula zauważyła,że Marek z Sebastianem wychodzą z klubu.
Była zaskoczona. " Tak szybko się poddał... Kurde blaszka! co ja myślę w ogóle! PRZECIEŻ NIE CHCĘ GO WIDZIEĆ!"
Po koncercie była bardzo zmęczona i marzyła tylko o kąpieli w swojej wielkiej wannie wypełnionej pachnącą pianą. Zamówiła taksówkę. Nie wiedziała,że ktoś jedzie za nią....
Marek zaryzykował. Wiedział,że Ula musi mieszkać gdzieś indziej niż w Rysiowie. Wywnioskował to na podstawie godzin spędzonych pod jej domem. A teraz cieszył się jak dziecko,widząc jak taksówka,którą jechała Ula zatrzymuje się pod wielkim apartamentowcem. Marka dużo kosztowało przekonanie ochroniarza,by wpuścił go na podwórko...
Marek zorientował się,ze pani Cieplak mieszka pod numerem 14. Gdy stanął przed drzwiami z tym numerem stchórzył. Tak bardzo bał się jej reakcji. Ale wiedział,że tym razem nie może pozwolić jej odejść tak łatwo. Wziął głęboki oddech i zapukał. Odpowiedziała mu cisza. Zapukał jeszcze raz. Nadal cisza. Pociągnął delikatnie za klamkę i wszedł do środka. Jego oczom ukazało się przepięknie urządzone mieszkanie. Patrząc na nie Marek miał wrażenie,że Ula wcale się nie zmieniła. Wszystko było tu takie skromne. Takie Ulowe. Marek uwielbiał ten przytmiotnik. Uwielbiał wszystko co kojarzyło mu się z Ulą,a samą Ulę kochał,kochał jak nigdy jeszcze nie było mu dane...
Spostrzegł,że drzwi łazienki są lekko uchylone,bije z nich lekkie światło,ale i dobiega cicha muzyka. Zajrzał przez szparkę. Ula leżała w narożnej wannie,z głową odchyloną do tyłu. Zanurzona była w puszystej pianie. Nuciła pod nosem razem z radiem wolny utwór. Dookoła paliły się świece. Marek był wzruszony tym widokiem. Do oczu napłynęły mu łzy. Ula instynktownie otworzyła oczy. Miała wrażenie,że nie jest sama,ale wiedziała,że to niemożliwe. Marek odsunął się i usiadł na podłodze przy drzwiach łazienki. Płakał jak małe dziecko. Ula zastanawiała się,czy aby na pewno zamknęła za sobą drzwi będąc oszołomiona wydarzeniami sprzed kilku godzin. Wyszła z wanny,gasząc pobieżnie świeczki,wyłaćzyła radio. Usłyszała dziwne hałasy. Jakieś skomlenie? " Co się dzieje,do licha?! Kurde blaszka co to za wycie?! " Otworzyła szeroko drzwi owinięta tylko ręcznikiem i walnęła nimi siedzącego Marka.
- Ula mocniej,uderz mnie mocniej! Należy mi się.
- Maaaarek?! Co ty tu robisz?
- Jestem skończonym idiotą. Przepraszam,nie powinienem był tu wchodzić. Już sobie idę.
Ula była zdezorientowana. Nie wiedziała jak się zachować. Z jednej strony była wściekła,że tak sobie wszedł tu bez pozwolenia,w dodatku po tym wszystkim co jej zrobił,a z drugiej chciała zatrzymać go,idącego w stronę drzwi.
- Marek... - szepnęła cicho,ale nie usłyszał.
- Marek stój! Poczekaj..
Drgnął i stanął w miejscu. Podeszła do niego cicho od tyłu.

Opowiadanie Mei cz.13 - "A JEDNAK"

Panowie zamówili taksówkę i byli w drodze do klubu. Marek całą drogę milczał. Sebastian zaczął wątpić,czy dobrym pomysłem było wyciągnięcie swojego przyjaciela na parę głębszych. Tak,to właśnie Sebastian miał wątpliwości,Markowi zaś było to obojętne. To już było coś,zwłaszcza,że po swoich przezyciach jego odpowiedź na wszystko brzmiała NIE. Taksówkarz zatrzymał samochód tuż przed samym wejściem.
- Raaany,Marek,spójrz ile tu ludzi!
- Panowie,to wy nie wiecie? Myślałem,że specjalnie tu przyjeżdżacie na występ tego zespołu.
- Jakiego zespołu?
- No jak to panowie?! PEARL przyjechał !
- PEARL? Mają chyba nową wokalistkę? Słyszałem coś o tym. I ta nowa ma taki kojący głos... - zamyślił się Marek.
- Oj tak,prawdziwa perła z niej ! Nie dość,że ma talent,to jest prześliczna. - zaśmiał się taksówkarz.
- No,stary,może uda Ci się ją poderwać! Przecież lubisz piosenkarki!
- Seba ! - warknął Marek - nie przyjechałem tu na podryw ,tylko uczcić z Tobą pewien sukces.
- Ok,ok. Już nic nie mówię. My tu gadu gadu,a pan nie może tu parkować. Ile się należy?
- 27 złotych.
- Proszę bardzo,reszty nie trzeba.
- Przepchniecie się jakoś?
- Proszę pana,my tu mamy znajomości.. no stali bywalcy jesteśmy! - Sebastian mrugnął okiem do taksówkarza,spostrzegając,że Marka już dawno nie ma w taksówce.
- A chyba,że tak,do widzenia,miłego wieczoru.
- Wzajemnie,do zobaczenia!Maaaaaarek! Zaczekaj na mnie,bo mnie tu nie wpuszczą bez Ciebie!

W środku było już mnóstwo ludzi,jednak Marek z Sebastianem weszli bocznym wejściem i udało zająć się im dogodne miejsce. Sala klubu była bardzo zmieniona, specjalnie na koncert. Po bokach były poustawiane stoliki,a na środku sali stały krzesełka ustawione w równych rzędach. Przed pierwszym było trochę wolnego miejsca,dla tych,którzy wyrywali się do tańca,a nie przyszli tylko posiedzieć,popatrzeć i w dodatku posłuchać.
- Widzisz,odreagujesz sobie. Wiem,że ci ciężko.
- Ty.. ty to mówisz?
- Marek.. znam cię już tyle lat,mimo wszystko nadal jesteś moim najlepszym kumplem. Przyjacielem.
- Myslałem,że mnie nie rozumiesz. Że nie chcesz rozumieć.
- Nie chciałem rozumieć,ale.. nie mogę patrzeć jak się meczysz. Nadal jednak tego nie pochwalam.
- Więc może lepiej skończmy ten temat..
- Tak,sala się już zapełnia.

Ula stała za kulisami zrobionymi wyłącznie na tę okazję. Zerkała na salę,ale nie była przerażona ilością ludzi,bo zdążyła przyzwyczaić się do szerokiej publiczności. Aczkolwiek nie pozbyła się jeszcze tremy. Przed każdym występem modliła się do Boga i rozmawiała w duchu ze swoją mamą. To dodawało jej otuchy. Jej rozmyślania przerwał kolega z zespołu.
- Elle ! Wchodzimy !

Na sali zgasły wszystkie światła. Publika usłyszała głos spikera.
- Witamy! Po raz pierwszy dla bywalców tego klubu... na żywo... wystąpi... zespół... PEARL !!! Ze swoją nową wokalistką ELLE !
Rozległy się brawa. Pomału zaczęły zapalać się kolorowe światła.
Z głośników zaczęły wydobywać się pierwsze dźwięki utworu. Na samym środku sceny stała Ula odwrócona tyłem do widowni. Delikatnie kołysała się w rytm melodii... wzięła głęboki oddech.. zamknęła oczy... i zaczęła śpiewać.
Marek niespostrzeżenie zamknął oczy... " Ten głos... taki aksamitny.. taki delikatny,taki ciepły... taki kojący... taki Ulowy.. ULOWY?! Zwariowałem!"
Gdy zabrzmiały gwałtowniejsze nuty,oznajmiając zmianę rytmu piosenki,Ula odwróciła się do skandujących ludzi. Wśród nich całe rzesze fanów,wśród nich Marek. Sebastian uważnie lustrował wokalistkę zespołu. Marek otworzył oczy. Spojrzał niczego nieświadomy na scenę. " Ten głos. Ta figura. Te ruchy. Boże,to jest Ula! Ula?! Niemożliwe! Tylko się wygłupię! " Kiedy jednak oczy dziewczyny,zupełnie nieświadomej,przypadkowo trafiły na Marka,ten wstał jak zahipnotyzowany i przeciskał się w stronę parkietu. Sebastian był zaskoczony zachowaniem Marka,ale i swoimi myślami i swoim przekonaniem. On także gdzieś widział tę dziewczynę. Nie zatrzymywał Marka.
Marek nie słyszał krzyków Sebastiana ani ludzi denerwujących się jego przepychankami na środku parkietu. Podszedł bliżej sceny. Zatrzymał się i po prostu patrzył,wsłuchując się w jej melodyjny głos. Jednocześnie zachwycał się jej wyglądem. Nie wierzył. NIE WIERZYŁ W TO CO WIDZI! W TO KOGO WIDZI!
Ula także go zauważyła,nie dała jednak nic po sobie poznać. Nawet głos jej się nie złamał. Ich oczy spotkały się na dłużej. Wiedziała już,że Marek ją poznał. Serce zabiło jej mocniej na jego widok,ale miała nadzieję,że to wszystko to jednak tylko sen,chciała,żeby jej nie poznał. Zdawała sobie sprawę,że jeśli cokolwiek się teraz wydarzy,to zburzy jej dotychczasowe życie. Przecież nie po to rodziła się na nowo,by znów cierpieć.

poniedziałek, 20 lipca 2009

Twórczość loose 'przelana na klawiaturę' cz.33

Marek dotarł do firmy, przy windzie zatrzymała go Ania

-Marek , słuchaj Ula wyszła już, powiedziała, że zostawiła ci jakąś wiadomość w gabinecie-rzekła recepcjonistka
-Ahaa , dobrze .. dzięki-odpowiedział, po czym szybkim krokiem udał się do gabinetu, nie zwracając uwagi na wrzeszczącą Viole

Zamykając drzwi podszedł do biurka , zaczął szukać kartki i znalazł ją pod terminarzem

,,Marku musiałam wyjść wcześniej z pracy, zrobiłam wszystko co miałam zrobić, nie martw się, będę na ciebie czekać w domu, Naszym domu, jak to fajnie brzmi . Kocham Cię Ula P.S. Masz przyjść głodny, bo będę czekać z niespodzianką ;)
‘’ Marek uśmiechnął się do siebie i schował kartkę do szuflady, widząc, że ma jeszcze całe 4 godziny mozolnej pracy, udał się w wir papierów.

Tymczasem w parku na ławce siedziała dwójka ludzi ,którzy ze sobą żywo rozmawiali, śmiali się, mężczyzna patrzył na nią wzrokiem pełnym miłości, ona niestety tylko przyjaźni.

-Na długo wyjeżdżasz ???–zapytała smutna Ula
-Na razie na pół roku-odpowiedział
-Dopiero co się spotkaliśmy, a ty już gdzieś wybywasz- powiedziała z udawanym wyrzutem
-Powiedz tylko słowo, a zostanę-rzekł z poważną miną i delikatnie ujął jej dłoń
-Piotr ja wciąż cie bardzo lubie, ale -zaczęła , wyswobadzając dłoń z jego uścisku
-Nie kończ, rozumiem, po prostu, chcę żebyś wiedziała, że mimo to ,że wyjechałem wtedy z Gosią , ja wciąż cie kochałem i teraz zdałem sobie sprawe, że to uczucie wciąż we mnie jest- rzekł spokojnym głosem, ale pełnym pasji.
Ula przełknęła głośno ślinę i powiedziała
-Lepiej jeżeli już pójdę- rzekła i zaczęła wstawać
-Ula nie rób mi tego, nie chce się po raz drugi z tobą tak rozstawać-powiedział chwytając ja za nadgarstki i lekko do siebie przysuwając
-A ja nie chcę po raz drugi , tracić świetnego przyjaciela-powiedziała ledwo ukrywając łzy
-Nigdy go nie stracisz- rzekł przytulając dziewczynę do siebie

Ula odwzajemniła gest, po chwili poczuła jego oddech na swoim uchu

-Tu jest mój numer telefonu i adres, w Hiszpanii będziesz dla mnie zawsze miłym gościem, błagam odezwij się czasem, bo zwariuje bez ciebie

Po chwili poczuła jego usta na swoim policzku i kartkę, którą zwinnym ruchem wsadził jej do kieszeni
Bez słowa odszedł ,zostawiając Ulę z jej własnymi myślami
Dziewczyna chodziła jeszcze przez godzinę po parku po czym udała się na duuuże zakupy.

Około godziny 16 z tabunem reklamówek udała się do mieszkania. Wszystko sprawnie rozpakowała i schowała do szafek , zarzucając na siebie tylko szeroki T-shirt Marka i związując włosy w kitkę udała się na podbój, była w takim nastroju , że najchętniej zrobiłaby pierogi, ale wiedząc, że Marek, jak osoba jedząca przez lata w restauracji nie zadowoli się byle czym, więc kupiła kilka książkę kucharskich, m.in. z przepisami na dania greckie, orientalne, hiszpańskie, włoskie, polskie, meksykańskie i jeszcze kilka innych.

Na dzisiejszy obiad zaplanowała meksykańskie potrawy, robiąc naleśniki wg przepisu , udekorowała je farszem , włożyła do piekarnika i stanęła przed oknem oglądając zachmurzone
niebo.

Nagle poczuła na biodrach znajome dłonie

-Mmm coś ci podpasowała moja garderoba-rzekł Marek całując Ule w szyje

Ta z kolei bez słowa mocno wtuliła plecy w jego tors i musnęła lekko jego policzek..

-Bardzo za tobą tęskniłam, chciałam mieć chociaż cząstkę siebie blisko-powiedziała szeptem

Marka rozczuliły te słowa, szybkim gestem obrócił ją twarzą skierowaną do jego twarzy i bardzo mocno przytulił, zaczał ja głaskać po głowie i plecach po czym zapytał

-Kochanie coś się stało ???
-Niee , tzn. nie chcę teraz o tym rozmawiać-rzekła po czym lekko się uśmiechnęła
-No dobrze, ale później pogadamy, ooo a co tak ładnie pachnie ???-zapytał zdziwiony
-Niespodzianka, muszę cie rozpieszczac, więc kupiłam kilka książek kucharskich i dzisiaj padło na kuchnię meksykańską-rzekła z ogromnym uśmiechem pokazując rządek ślicznych białych zębów Marek tylko cmoknął ją w nosek, pędem poszedł się przebrać i zaraz siedzieli przy stole zajadając się smakołykami.

Po obiedzie Marek zmywał naczynia, a Ula chowała ostatnie ubrania do szafy.

Kiedy Marek przyszedł pociągnął ją za ręke i tym sposobem znaleźli się na łóżku.

-Ulaa. – powiedział masując jej obolałe od chodzenia w szpilkach stopy
-Mhhh - zamruczała jedynie, było jej tak błogo, że nie potrafiła wypowiedzieć ,żadnych słów, jeszcze gdy Marek zaczął przejeżdżać ustami po jej łydce
-Powiesz mi, czemu byłaś taka smutna dzisiaj ???-zapytał

Ula oderwała głowę od poduszki i pochyliła się w stronę Marka

-Widziałam się dzisiaj z Piotrem-powiedziała drżącym głosem

Marek przestał gładzić jej nogi i usiadł w wyprostowanej pozycji

-Przyjechał, żeby się pożegnać, ponieważ wyjeżdżą na pół roku do Hiszpanii, będzie tam pracował w klinice-powiedziała patrząc mu w oczy

Markowi spadł kamień z serca , przysunął się bliżej Uli i przytulił ją

-Wiesz jak mnie wystraszyłaś , myślałem, że cos się stało poważniejszego, skarbie nie martw się- powiedział głaszcząc ją
-Wiem, no ale przyjaźniłam się z nim, a on znów wyjeżdża, no ale cóż dobrze, że mam ciebie- odrzekła z uśmiechem

Marek przewrócił nagle Ule na plecy i zaczął łaskotać, przez cały wieczór śmiali się i wygłupiali.

Około godziny 1 w nocy dziewczyna wstała do kuchni, aby napić się wody, spośród porozrzucanej garderoby zarzuciła koszule Marka , muskając lekko jego zaróżowiony policzek,
przykryła go kołdrą i wyszła w stronę kuchni.

Nalała sobie wody i usiadła na krześle podziwiając gwiazdy na niebie, nagle telefon zaczął jej wibrować, na wyświetlaczu widniał napis nieodebrana wiadomość
Z obawą nacisnęła przycisk i przeczytała jej treść

,,Ula, wylądowałem właśnie w Hiszpanii, już za tobą tęsknie, mam nadzieję, że nie gniewasz się za to co ci powiedziałem w parku, to była czysta prawda. Odezwij się do mnie również. Całuję mocno i pozdrawiam. Na zawsze Twój Piotr.

Ula czytała ta wiadomość kilka razy, ścierając pojedyncze łzy wstała z krzesła i mając w głowie
tysiąc wątpliwości udała się do sypialni do ukochanego.

Opowiadanie Mei cz.12

" LOSU KOLEJE, NASTĘPNY ETAP : ZWROT AKCJI, ODRODZENIE ? "



A jednak Ula odważyła się. I tak zawojowała nie tylko menedżera,ale i zespół PEARL. Śpiewali oni nie tylko swoje piosenki,ale i również covery. Tak spodobała się ekipie,że postanowili przyjąć ją na miejsce swojej dotychczasowej wokalistki,która była w ciąży i potrzebowała odpocząć od stresu. Dzięki temu Ula nie miała wyrzutów sumienia,że ktoś przez nią stracił pracę.
Dorota już wtedy wiedziała,że teraz Ula jej się nie sprzeciwi,gdy będzie chciała zmienić ją w łabędzia. Pani piosenkarka musiała jakoś wyglądać na swoich występach i to przekonało Ulę. Udało jej się osiągnąć zamierzony efekt. Ula pozbyła się aparatu na zębach. Okulary zamieniła na soczewki,zaś aby oczy jej czasem od nich odpoczywały zakładała piękne okulary w prostokątnych oprawkach,np. do czytania. Swoją garderobę wzbogaciła o eleganckie,subtelnie suknie,zwiewne sukienki,nieco ekstrawaganckie bluzki z dekoltem i nie tylko,nosiła nawet krótkie spodenki i minispódniczki. Nie potrafiła odzwyczaić się już od szpilek. Sama zdecydowała się na fryzjera,ale o paznokcie dbała sama,czego nauczyła ją Dorota,podobnie jak i makjiażowych trików. Teraz Ula wyglądała za każdym razem olśniewająco. Teraz była modną,piękną dziewczyną,ale to nie przewróciło jej w głowie. Była tą samą skromną,prostą Ulą,z wielkim sercem… w którym nadal był Marek. Mimo,że nie rozmawiała z nikim o nim,to przezywała wszystko,wcale nie z mniejszą siłą. Czasem odrywała sie od ponurych mysli,ale nie płakała tak jak na początku. Nie pozwalała sobie na łzy. Stała się nieco twardsza.
Wraz z zespołem podróżowała po kraju,koncertując,nawet parę razy gościła w telewizji. Skoro nie bylo odezwu to znaczy,że nikt z F&D jej nie poznał. Dlatego też nie odkrywała swojej tożsamości,prosząc zespół o dyskrecję przedstawiała się jako Elle i utrudniała mediom dostep do prywatności,aż w końcu dali za wygraną,nie przestając jednak zachwycać się jej talentem i sukcesami zespołu.
Jej psychika odpoczęła na tyle,że nie bała się przyjeżdżać do Warszawy,gdzie wynajęła mieszkanie. Po okresie zastępstwa wokalistki PEARL planowała podjąć pracę w swym zawodzie. Kontaktowała się ze swoją rodziną oraz Alą,poza nimi nikt więcej nic nie wiedział. Ala trzymała język za zebami,leczy gryzło ją to,co Marek wtedy wyjaśnił w firmie. Nie chciała jednak sama zaczynać tematu,bo uważała,że Ula sama powinna zacząć,a skoro nie zaczyna,to znaczy,że układa sobie życie na nowo i zapomina. Nie przestała mieć jednak smutnych oczu.
Marek wrócił do Warszawy prawie w tym samym okresie co Ula. Pogodził się z rodzicami,jednak ich stosunki nie były inne niż poprawne. Teraz Febo rządzili firmą i… Lew. Marek wrócił na swoje poprzednie stanowisko i cieszył się z tego. Musiał przeciez reprezentować Dobrzańskich i padło na niego,choć najchętniej nic by nie robił,tylko lezał i czekał na smierć,bo przeciez bez Uli nic nie ma sensu. Sebastian pomógł mu budzić się na nowo do zycia,ale od czasu gdy Ula odeszła nikt nie zauważył na jego twarzy uśmiechu. Marek zresztą był bardzo zajęty… węszeniem. Nie podobało mu się zachowanie Lwa,za bardzo panoszył się w firmie. Dyrygował wszystkim,podejmował mnóstwo decyzji,a Aleks bardzo mu ufał. Paulina promieniała ,mozna rzec,że zachłysnęła się szczęściem,a żal do Marka minął. Jedynie Aleks był dumny jak paw z nowego szwagra,którym wkrótce miał stać się Lew. Marek cieszył się,że nie jest w centrum uwagi,ale niepokoiły go losy firmy. Czuł,że dzieje się coś niedobrego. Jak się potem okazało Marek miał trafne przeczucie. Okazało się,że Lew chciał przejąć F&D,usuwając z niej Aleksa,który był zaślepiony i zapatrzony w niego ni mniej niz siostra. Kto by pomyślał? Dobrze,że Marek w porę zorientował się co jest grane i zaangazował do pomocy sebastiana,by udowodnić ojcu,że ci w których wierzył najbardziej ,zawodzą. Przyjaciele przygotowali razem zasadzkę,wykorzystując do tego Violę,która w oczach Lwa była pustą lalką,ale nie wiedział on,że jest dziewczyną Sebastiana ,że studiuje i od czasu prezesury Marka bardzo się zmieniła,rzecz jasna, na lepsze. Tym razem nie chcieli nic nagrywać,tylko na własne oczy pokazać Krzysztofowi jak wygląda prawda. Improwizowali oczywiście,że mają nagranie,że mają dowody,ale chodziło tylko o to,by Senior Dobrzański poznał fakty. Dzięki “dowodom” Marek pozbył się z firmy Lwa,za którym od razu poszła Paulina i wyemigrowali do Rosji. Aleks był zszokowany,nie potrafił przyznać się do błędu,więc całkowicie odseparował się od F&D i uciekł do Włoch. Marek z Sebastianiem odetchnęli z ulgą,a Krzysztof pierwszy raz w życiu powiedział Markowi,że jest z niego dumny. Przywrócił mu funckję prezesa,a stanowisko dyrektora finansowego zaproponował Maćkowi. Maciek zgodził się nie bez wahania,ale ostatecznie przekonała go Ania - jego narzeczona,która wkrótce miała powić mu synka. I gdy Marek z ojcem usłyszeli upragnione tak,a Maciek z Markiem zawiesili broń,firma musiała zmienić nazwę na DOBRZAŃSCY & SZYMCZYK. Panowie mieli po 50% udziałów,jednak w zarządzie pozostawała Helena z Krzysztofem.

- No stary! Trzeba to oblać! To Twój wielki sukces!
- Tak,Seba,niewątpliwie… ale nic dla mnie nie znaczy. Gdyby Ula wróciła..
- Marek! Przestań! Lecimy do klubu,zrobisz to ten jeden jedyny raz.. dla mnie,dla nas,dla firmy… dla siebie!
- Niech będzie…

Nie spodziewali się,jaki będzie finał tego wieczoru i ile dobrego przyniesie.

Twórczość loose 'przelana na klawiaturę' cz.32

Ula miała dużo pracy, więc po wejściu do firmy od razu udała się do swojego gabinetu,
co niezbyt spodobało się Markowi, bo dla niego buziak w policzek na kilka godzin rozłąki
to było stanowczo za mało.
Gdy wszedł do swojego gabinetu , włączył komputer i zaczął pracować. Nagle przypomniał sobie, Ula ma teczkę z jego dokumentami,
postanowił to wykorzystać i szybkim krokiem udał się do ukochanej.
Zapukał i usłyszał głos ukochanej

-Proszę –powiedziała
-Witam pani dyrektor , można???- zapytał z zawadiackim uśmiechem
-Nie mam do pana słów- powiedziała biorąc pocztę i siadając za biurkiem
-Ale ja przyszedłem tylko po to –rzekł z niewinną minką wyciągając teczkę spod sterty listów

Jego wzrok przykuła brązowa koperta, która leżała między pismami z banku.

-Kochanie, a co to jest ???-zapytał
-Nie wiem, może jakieś zaproszenie-odpowiedziała obojętnym tonem Ula

Marek odłożył koperte i podszedł do Uli

-To ja się będę zbierał, przyjadę o 13 i pójdziemy na lunch-odpowiedział z lekkim uśmiechem
-Dobrze-powiedziała delikatnie całując jego usta

Mężczyzna niechętnie opuścił gabinet Uli spoglądając jeszcze raz na kopertę. zamknął drzwi. Marek szedł korytarzem , z zamyślenia wyrwał go Ksawery

-Cześć –powiedział
-A cześć-rzekł zamyślony Dobrzański
-Wołam cie i wołam
-Zamyśliłem się-powiedział Marek drapiąc się w głowę
-Yhy .. słuchaj, szkoda, że wyszliście z ..Ulą tak wcześniej-rzekł smutny Ksawery
-Ula się..źle czuła, więc ją odwiozłem sam wiesz-zaczął Marek plątając się we własnych słowach
-Wiem, ale myślałem, czy nie wyskoczylibyśmy wieczorem do klubu, ty, ja ,Seba i może Viola i Ula ,bardzo chciałbym ją lepiej poznać, a nie mam okazji-powiedział przygnębiony Ksawery
-Ja ci w tym na pewno nie pomogę-rzekł Marek stanowczym głosem, nawet zbyt stanowczym
-Dam sobie radę, tylko chciałbym z nia spędzać jak najwięcej czasu-zaczął rozmarzonym głosem mówić Ksawery
-Sorry, ale ja już muszę lecieć-powiedział Dobrzański i oddalił się w stronę swojego gabinetu

Bardzo męczyła go zaborczość Ksawerego w stosunku do jego Uli, pomyślał, że powinien ujawnić w firmie i nie tylko ich związek. Postanowił zacząć od rodziców.

-Cześć mamo
-Ooo cześć synku –rzekła rozradowana Dobrzańska
-Mógłbym do was wpaść za około pół godziny???- zapytał Marek
-Oczywiście, a coś się stało ???-teraz ona zapytała zmartwiona
-Powiem wam, jak przyjadę , to pa mamo-rzekł
-Pa

Wyłączając telefon, zostawił Violi wiadomość, że wychodzi na godzinę i już go nie było.

Po półgodzinie Marek dotarł na posesje rodziców, parkując samochód wziął głęboki wdech i wysiadając ruszył w kierunku ogrodu.

-Cześć mamo-rzekł po czym pocałował matkę w skroń
-Witaj tato- powiedział, ściskając ojcu dłoń
-Synku to powiedz co to za sprawa ???-dopytywała się matka
-Właśnie- przytakł ojciec
-Od razu wam mówię, że tu nie chodzi o firmę-rzekł Marek siadając na wiklinowym fotelu i opierając głowę na rękach
-To dobrze, bo już się martwiłem-powiedział spokojnie Krzysztof
-Tu chodzi o mnie i o Paule- zaczął
-Ona wyjechała do Włoch, bo rozstaliśmy się
-Ale jak to ??? Dlaczego???- zapytała Helena
-Mamo nasz związek już od dawna nie istniał , my do siebie nie pasujemy, mamy różne priorytety, zainteresowania, inne cele w życiu- powiedział Marek, wstając i kucając przed matką -Ja chcę być z kobietą, którą kocham i która mnie kocha, która mnie wspiera na której mogę polegać, wiem, że nigdy się ode mnie nie odwróci i nie wybaczy mi zdrady. A Paula ,wybaczyła mi tyle zdrad jakbym był dla niej tylko manekinem, który nie ma uczuć, ale który się ładnie prezentuje na salonach, może właśnie dlatego ją zdradzałem-ostatnie słowa powiedział jakby do siebie
-Synu, ale myślisz, że waszego związku nie da się uratować???- zapytał Krzysztof
-Nie , na pewno nie , ja jestem z kimś kogo naprawdę kocham
-Ale kto to ???-zaszlochała przez łzy Helena
-Może to zabrzmi prozaicznie, ale to Ula –rzekł uśmiechając się lekko
-Cieplak ??? Twoja asystentka –rzekł starszy Dobrzański zrywając się z fotela
-To jest moja przyjaciółka, prawa ręka bardzo ją kocham i mam zamiar ujawnić nasz związek.- powiedział Marek opierając ręce na stoliku
-Synu, jesteś już dorosły , jeżeli masz zamiar spędzić z tą kobietą resztę życia i jeżeli ją kochasz, to my uszanujemy twoją decyzje-rzekł Krzysztof poklepując syna po ramieniu
-Tak, jeżeli się kochacie to my i tak na to nic nie poradzimy-powiedziała Helena głaskając syna po głowie
-Tylko, oczywiście musimy ja lepiej poznać, w niedziele musicie koniecznie przyjść na obiad- powiedział starszy Dobrzański z uśmiechem
-Na pewno będziemy- odpowiedział Marek

Całując matke w dłoń , pożegnał się z rodzicami i odjechał z ogromnym uśmiechem w stronę siedziby F&D....

Opowiadanie Mei cz.11 - "ODWRÓCONE ROLE ?"

Dorota postanowiła pomóc Uli w przemianie. Wiedziała jednak,że zanim przystąpi do działania,musi ośmielić Ulę,obudzić w niej pewność siebie i odwagę. Bez tego Ula na pewno nie założy krótkich sukienek,spodenek,spódniczek,a już na pewno nie bluzki z dekoltem!
- Ula.. wiesz… tutaj niedaleko w ośrodku kultury potrzebują pomocy w przygotowaniu występów dla okolicznych mieszkańców,głównie dzieci. Pamiętam,że miałaś ogromne zdolności plastyczne… i wokalne!
- Ooo nie,dorota,w to mnie nie wpędzisz!
- Ale Ula,pomyśl,chciałaś zapomnieć… a jak się czymś zajmiesz,poświęcisz parę chwil innym to będzie Ci na pewno lżej!
- Dorota… to nie dla mnie.. jestem ekonomistką…
- A kto mówił mi,że ma dość?! Kto chciał wykorzystać czas na coś zupełnie innego?
- Wiesz.. sama nie wiem,może to nie byłoby takie głupie..
- To jest świetny pomysł! Szuflady i półki w twoim domu zapełnione były nagrodami,dyplomami,zdjęciami z odnoszenia sukcesów,zgódź się,błagam! Dla mnie to też jakaś rozrywka! Bedziesz w tym świetna,Beti zawsze jest zadowolona!
- Hmm.. no.. no dobra,ale na Twoją odpowiedzialność! A tak w ogóle kiedy Ty zdążyłaś się tu rozejrzeć i dowiedzieć o tej propozycji?
- Kiedy ty zamyslona patrzyłaś bzmyslnie w ekranik swojego telefonu….
” No tak,Marek i jego smsy… czas zapomnieć!” - pomyślała Ula.
- Dobrze,zgadzam się! Możemy od razu wszystko załatwić?
- Haha,jasne,wiedziałam,że na ciebie mozna liczyć! Chodźmy!
***
” Nie odpisuje… pewnie zapomina… zapomina o mnie.. ale jak to mozliwe,że ja nie zapominam,wciąż pamiętam,wciąż myślę,a ona nic… nic a nic… cisza.. dla niej tak jest lepiej… co ja narobiłem.. ” - podczas gdy Ula promieniała,Marek coraz bardziej załamywał się i pogrążał w bezsensie. Jego dni wyglądały zawsze tak samo,ale to noce były najgorsze. Od rana biegał,jadł śniadanie. Potem siedział na tarasie i wspominał,z mała przerwą na jedzenie i kąpiel,potem kładł się do łóżka i znowu myślał. Jeść nie mógł. Alkoholu nie ruszał. Tylko raz przeszedł się brzegiem morza. Nawet wziął ten sam pokój,w którym mieszkała Ula,bo liczył na jakis ślad,albo zapach.. niestety nie było nic takiego,był za to nieustannie towarzyszący mu ból.
***
- To cudowna propozycja! Aleks to mój brat,więc na pewno się zgodzi!
- Mam taką nadzieję,kochanie.
- Najlepiej od razu z nim porozmawiajmy!
- Może najpierw ty sama to zrobisz,ja poczekam na wasze,na jego decyzje.
- Dobrze. Jak sobie życzysz. Lew… kocham cię.
- Wiem,ja też tak czuję.
Lew czując,że fotel prezesa wkrótce obejmie Aleks,postanowił wejść z nim w spółkę. Choć Aleks był na tymczasowej pozycji,Krzysztof nie chciał robić zamieszania dpóki Marek nie wróci. Nie wiedzieli gdzie jest ani z kim. Przysyłał tylko zdawkowe sms-y matce. Adam pełnił funkcję dyrektora finansowego,ale zupełnie sobie z tym nie radził,więc dokształcał się. Lew pomyślał,że to świetna okazja,by wyjść z taką propozycją. Był przecież specjalistą,a nikt nie spodziewał się,jaki ma naprawdę cel… Marek w oczach Aleksa był skończony i dlatego Febo nie robił nic wbrew firmie.
***
Dni mijały Uli i Dorocie na obowiązkach w przyjemnościach. Świetnie się bawiły pomagając w przygotowywaniu rekwizytów na występy. Pomagały też w organizacji wszystkiego,imały się każdego zajęcia. Ula tworzyła nowe pomysły,scenariusze,a Dorota zajmowała się finansami. Młodzież,która występowała dla mieszkańców tej małej górskiej mieścinki była zachwycona talentem dziewczyn,zwłaszcza Uli. Nie tylko młodzież,ale i właściciele,dyrekcja,jak i mieszkańcy. Dorota była z niej bardzo dumna. O to jej chodziło. Nie wiedziały jak długo tu zabawią,ale czuły się potrzebne. A już na pewno panna Cieplak.
- ” Tyle słońca w całym mieście.. nie widziałeś tego jeszcze… popaaatrz… ” - Ula zaczęła nucić piosenkę płynącą z radia. Pod wpływem chwili zamknęła oczy i zaczęła śpiewać do pędzelka,którym malowała kartonowe drzewa na potrzeby inscenizacji bajki o Czerwonym Kapturku. Chcąc nie chcąc ktoś zauważył jej talent,ale nie plastyczny. Skończyła spiewać i już miała otworzyć oczy,gdy nagle usłyszała brawa. Natychmiast spoważniała i otworzyła swoje oczy,założyła zrzucone wczesniej okulary. Klaskał jej nie kto inny,jak menedżer zespołu PEARL.* Zespól ten robił karierę w całej Polsce.
- No,no ! Nie spodziewałem się,że w takiej myszce drzemie tyle ukrytych talentów!
- Ja tak.. tylko.. - Ula zawstydziła się.
- Tak tylko? Szkoda,że cię nie nagrałem! Masz niesamowitą barwę głosu.
- Ale ja..
- Ula ,tak?
- Ula.
- A więc Uleńko… widz w Tobie olbrzymi potencjał. Proponuję przyjść parę razy do studia,choćby dla przyjemności,a potem…
- Muszę to przemyśleć.
- Ale zgadzasz się chociaż przyjść zobaczyć jak to u nas jest?
Ula odpowiedziała tak,ale nieświadomie,bo poczuła jak zawibrował jej telefon,a na ekraniku odczytała:
” Przyjaźń jest jak drogocenny klejnot,o który trzeba dbać. Z całą szczerością przyznaję,że przestawałem czuć przyjaźń w momencie gdy spostrzegłem,że są dwa ciała,ale jedna dusza. A jedna dusza w dwóch ciałach to niewątpliwie miłość.
PS. Każdy dzień bez Ciebie jest dniem straconym. Tracę resztki,które mi pozostały,zgubiłem poczucie czasu,nadzieję,aptetyt… nie mam już nic,tak wygląda umieranie? M. “