Get your own Digital Clock

piątek, 1 kwietnia 2011

Dwudziesta siódma część wersji "po zakończeniu" Marty2

Następny obiad u Dobrzańskich okazał się mniej nerwowy niż pierwszy. Ula znowu przyniosła zrobione przez siebie ciasto, tym razem ze śliwkami. Tym razem mogła porozmawiać z rodzicami Marka o Mediolanie, więc rozmowa łatwiej płynęła.
Tylko czasem przechodziło jej przez głowę, że to już jej druga wizyta u państwa Dobrzańskich, a czy nie powinien być czas, by ona zaprosiła ich do Rysiowa? Nie mając doświadczenia z mężczyznami, jeszcze mniej go miała z ich rodzicami. Pani Dąbrowskiej nie trzeba było zapraszać, sama się pojawiała, nawet gdy już Ula i Bartek się rozstali. Trudno jej było wyobrazić sobie pana Krzysztofa i panią Helenę na obiedzie w Rysiowie – choć przecież pan Krzysztof był tu kiedyś, ale to nie były towarzyskie odwiedziny.
Czy Marek i Paulina urządzali obiady dla jego rodziców? Nigdy o tym nie słyszała, a przynajmniej nie przypominała sobie takiego przypadku. A nie chciała go o to pytać, gdyż czułaby się niezręcznie, szukając informacji o szczegółach jego poprzedniego związku. To prawda, że dużo rozmawiali o uczuciach Marka do byłej narzeczonej, ale to jednak było co innego… Zresztą Paulina była bardzo blisko z rodzicami Marka, niezależnie od ich narzeczeństwa… tak blisko ona, Ula, nigdy nie będzie… więc skoro Paulina była dla nich jak córka, to oczywiste jest, że zapraszała ich na zupełnie innych zasadach… Co więcej, Marek przecież również nie miał doświadczenia z rodzicami narzeczonej… I niestety doświadczenie, które zdobywał obecnie, nie było zbyt przyjemne…
Dziewczyna westchnęła nad komputerem. Rzeczywiście miała dużo pracy w Pro-S, nie była to jedynie wymówka. Powodzenie kolekcji FD Gusto sprawiło, że Maciek spędzał dużo więcej czasu w rozjazdach. Dlatego potrzebna była mu pomoc na miejscu z wszystkimi sprawami formalnymi, gdzie powstały już spore zaległości. Ula więc krążyła między komputerem a segregatorami w swoim pokoju.
Rodzina raczej była zadowolona, że Ula jest teraz cały czas w domu. Najbardziej oczywiście Beatka, która zyskała teraz pełnoetatową siostrę w domu, z którą mogła spędzać czas. Tata również cieszył się z rezygnacji Uli, ale dziewczyna nie była pewna, czy nie powodował tego fakt, że nie pracowała już z Markiem… Jedynie Jasiek był trochę rozczarowany, ponieważ myślał wcześniej, że siostra wesprze go finansowo podczas studiów w Krakowie. Postanowił poświęcić wrzesień na zarobienie pieniędzy, co ojciec pochwalał. Nie pochwalał jednak, że syn miał zamiar nadal dorabiać sobie modelowaniem.
-Lepiej by było, gdybyś zabrał się do ciężkiej pracy, jak twoja siostra, zamiast zajmować się bzdurami.
-Nie uwierzysz, tato, ale modelowanie to wcale nie takie proste zajęcie, jak się może wydawać – powiedziała Ula, krojąc kromki chleba na kolację. Starała się mówić lekko, by rozładować napięcie – brałam w tym udział tylko raz, a przekonałam się, że to cięższe niż sprawdzanie faktur czy sporządzanie planów finansowych. Zwłaszcza jeśli projektant jest wymagający i łatwo poddaje się nerwom, jak nasz Pshemko. Trudno jest wytrzymać takie częste pokazy.
Myślami cofnęła się do premiery FD Gusto, ale tak naprawdę wszystkie momenty zbladły – w pamięci pozostały wspomnienia związane z Markiem, jego powrotem oraz ich pogodzeniem. Przypominała sobie swoje uczucia – dominującą tęsknotę, strach, że Marek nie przyjedzie i rozpacz, kiedy myślała, że go straciła. A wreszcie to wszechogarniające szczęście, kiedy się pojawił…
-Nie mówię, że mam zamiar całe życie się tym zajmować – tłumaczył Jasiek – ale na razie przynosi to nie tylko pieniądze, ale i nowe znajomości. Dzięki temu znalazłem okazyjnie kwaterę w Krakowie, bo jeden z kolegów zna kogoś, kogo współlokator właśnie skończył studia i się wyprowadza. Inaczej byłoby to bardzo trudne.
Jasiek znalazł sesję zdjęciową na Wybrzeżu i pojechał, narzekając jednak na kilkutygodniowe rozstanie z Kingą. Było to tym trudniejsze, że w październiku zaczynali studia w innych miastach i ich wspólny czas miał być bardzo ograniczony.
Ula rano przygotowywała śniadanie z pomocą Beatki. Były same, ponieważ pan Józef spędzał kolejną noc u Alicji. Na szczęście Beatka zdołała zaakceptować, że tata czasem nie śpi w domu i wraz z Ulą cieszyły się chwilami spędzanymi we dwie. Podczas gdy młodsza siostra smarowała przekrojone bułki masłem, starsza wyjmowała z szafki paczkę kakao – gdy rozległ się dzwonek do drzwi.