Mimo zapowiedzi Krzysztofa, następne zebranie odbyło się bez uczestnictwa rodzeństwa Febo. Niecałe dwa tygodnie później spotkali się wszyscy ponownie w firmie. Ula niezwykle była przejęta – po telefonie od Krzysztofa nie miała bowiem pewności, czy może jednak któreś z Febo nie przyjedzie. A mimo podstępnego planu Aleksa, mającego na celu pogrążenie kolekcji, jej samej, a może nawet całej firmy – znacznie bardziej obawiała się spotkania z jego siostrą. Dlatego odczuła ulgę, gdy okazało się, że spotykają się w tym samym gronie co ostatnio. Krzysztof zabrał głos: -Podczas poprzedniego zebrania zgłoszona została propozycja, by Marek ponownie objął stanowisko prezesa. Potrzebne były w tej sprawie głosy członków zarządu, którzy obecnie za granicą, czyli Pauliny i Aleksa. Zgodnie z zapowiedzią skontaktowałem się z nimi – jednak żadne z nich nie przyjedzie w tej sprawie. Oboje napisali, że obecne zobowiązania im na to nie pozwalają. Jednocześnie na razie wstrzymują się od głosu w sprawach firmy i proszą, by pozostali członkowie zarządu podjęli decyzję bez nich. Ula wstrzymała oddech – więc się stało? Marek jest znowu prezesem… Patrzyła, jak rodzice mu gratulują. Gdy się odwrócił do niej, zobaczyła w jego oczach niepokój – czy obawiał się, że będzie jej przykro, że zajął jej miejsce? Uśmiechnęła się rozbawiona, z czułością, i padła mu w ramiona. Państwo Dobrzańscy pożegnali się. Na odchodnym Helena zaprosiła Marka i Ulę na niedzielny obiad. Ula i Marek udali się do gabinetu, by załatwić ostatnie sprawy związane z przekazaniem prezesury. Jednak nie zajęło im to długo, jako że przygotowali się do tego wcześniej. Nic więc dziwnego, że zaczęli omawiać zadziwiające wiadomości od rodzeństwa Febo. -Dziwi mnie, że żadne z nich nie zaprotestowało przeciw mojej nominacji. Mieliby idealną okazję, żeby się zemścić. A wątpię, by przez dwa miesiące uraza im minęła, zwłaszcza, że oboje zyskali powody do niej tuż przed swoim wyjazdem. -Może dla nich mimo wszystko na stanowisku prezesa jest lepszy wspólnik niż parweniuszka z prowincji – żartobliwie wysunęła hipotezę Ula. -Ale z pewnością doceniają korzystne wyniki finansowe, dzięki którym mogą przebywać na bardzo długich urlopach – dodał z przekąsem Marek. -I chwała Bogu, że doceniają – dzięki temu nie będą występować przeciwko nowej kolekcji. Zresztą teraz, kiedy znowu jesteś prezesem, macie przewagę w zarządzie i nie dopuścicie do jakichkolwiek zakłóceń w produkcji FD Gusto. Dlatego będzie ci nieco łatwiej… -Bez ciebie na pewno nie będzie mi łatwo – wyznał Marek, patrząc jej głęboko w oczy i gładząc palcami jej dłonie. Zadrżała. Delikatnie musnął jej usta, a gdy poczuł ich słodycz, rozpaliło to jego namiętność. -To piękne zakończenie mojej prezesury – szepnęła Ula jakiś czas później. Usiedli raz jeszcze na biurku. -Nie jest ci żal odchodzić? – zapytał Marek. -Już tyle razy to robiłam, że jestem do tego przyzwyczajona – zażartowała Ula. Już z większą powagą dodała – oczywiście, będzie mi wszystkich brakowało…, ale przecież to nie jest pożegnanie na zawsze, będę większość z was widywać, niektórych częściej niż innych – rzuciła Markowi spojrzenie spod rzęs, a on się uśmiechnął: -Mam nadzieję, że możemy liczyć na twoje nadejście z odsieczą, gdy firma będzie cię potrzebować. Dziewczyna również się uśmiechnęła, ale jednocześnie pomyślała, że taka ewentualność nie wchodzi w rachubę. Po co jakakolwiek pomoc, póki Marek jest prezesem? Wszak był najlepszym prezesem, jaki mógł się pojawić na tym stanowisku. Spojrzała na niego z podziwem w oczach, przypominając sobie wszystko, co zrobił dla firmy, a zwłaszcza dla kolekcji FD Gusto. -A teraz pójdziemy do bufetu, gdzie przygotowano dla ciebie przyjęcie-niespodziankę. Tylko bądź zaskoczona i nie zdradź się, że cię uprzedziłem. -Ćwiczyłam zaskoczenie, odkąd Wiola się wygadała o tym przyjęciu… Chodźmy już. Objął ją ramieniem i wyszli z gabinetu. Ula nie obejrzała się za siebie.
Mimo zapowiedzi Krzysztofa, następne zebranie odbyło się bez uczestnictwa rodzeństwa Febo. Niecałe dwa tygodnie później spotkali się wszyscy ponownie w firmie. Ula niezwykle była przejęta – po telefonie od Krzysztofa nie miała bowiem pewności, czy może jednak któreś z Febo nie przyjedzie. A mimo podstępnego planu Aleksa, mającego na celu pogrążenie kolekcji, jej samej, a może nawet całej firmy – znacznie bardziej obawiała się spotkania z jego siostrą.
Dlatego odczuła ulgę, gdy okazało się, że spotykają się w tym samym gronie co ostatnio. Krzysztof zabrał głos:
-Podczas poprzedniego zebrania zgłoszona została propozycja, by Marek ponownie objął stanowisko prezesa. Potrzebne były w tej sprawie głosy członków zarządu, którzy obecnie za granicą, czyli Pauliny i Aleksa. Zgodnie z zapowiedzią skontaktowałem się z nimi – jednak żadne z nich nie przyjedzie w tej sprawie. Oboje napisali, że obecne zobowiązania im na to nie pozwalają. Jednocześnie na razie wstrzymują się od głosu w sprawach firmy i proszą, by pozostali członkowie zarządu podjęli decyzję bez nich.
Ula wstrzymała oddech – więc się stało? Marek jest znowu prezesem…
Patrzyła, jak rodzice mu gratulują. Gdy się odwrócił do niej, zobaczyła w jego oczach niepokój – czy obawiał się, że będzie jej przykro, że zajął jej miejsce? Uśmiechnęła się rozbawiona, z czułością, i padła mu w ramiona.
Państwo Dobrzańscy pożegnali się. Na odchodnym Helena zaprosiła Marka i Ulę na niedzielny obiad.
Ula i Marek udali się do gabinetu, by załatwić ostatnie sprawy związane z przekazaniem prezesury. Jednak nie zajęło im to długo, jako że przygotowali się do tego wcześniej. Nic więc dziwnego, że zaczęli omawiać zadziwiające wiadomości od rodzeństwa Febo.
-Dziwi mnie, że żadne z nich nie zaprotestowało przeciw mojej nominacji. Mieliby idealną okazję, żeby się zemścić. A wątpię, by przez dwa miesiące uraza im minęła, zwłaszcza, że oboje zyskali powody do niej tuż przed swoim wyjazdem.
-Może dla nich mimo wszystko na stanowisku prezesa jest lepszy wspólnik niż parweniuszka z prowincji – żartobliwie wysunęła hipotezę Ula.
-Ale z pewnością doceniają korzystne wyniki finansowe, dzięki którym mogą przebywać na bardzo długich urlopach – dodał z przekąsem Marek.
-I chwała Bogu, że doceniają – dzięki temu nie będą występować przeciwko nowej kolekcji. Zresztą teraz, kiedy znowu jesteś prezesem, macie przewagę w zarządzie i nie dopuścicie do jakichkolwiek zakłóceń w produkcji FD Gusto. Dlatego będzie ci nieco łatwiej…
-Bez ciebie na pewno nie będzie mi łatwo – wyznał Marek, patrząc jej głęboko w oczy i gładząc palcami jej dłonie. Zadrżała. Delikatnie musnął jej usta, a gdy poczuł ich słodycz, rozpaliło to jego namiętność.
-To piękne zakończenie mojej prezesury – szepnęła Ula jakiś czas później.
Usiedli raz jeszcze na biurku.
-Nie jest ci żal odchodzić? – zapytał Marek.
-Już tyle razy to robiłam, że jestem do tego przyzwyczajona – zażartowała Ula. Już z większą powagą dodała – oczywiście, będzie mi wszystkich brakowało…, ale przecież to nie jest pożegnanie na zawsze, będę większość z was widywać, niektórych częściej niż innych – rzuciła Markowi spojrzenie spod rzęs, a on się uśmiechnął:
-Mam nadzieję, że możemy liczyć na twoje nadejście z odsieczą, gdy firma będzie cię potrzebować.
Dziewczyna również się uśmiechnęła, ale jednocześnie pomyślała, że taka ewentualność nie wchodzi w rachubę. Po co jakakolwiek pomoc, póki Marek jest prezesem? Wszak był najlepszym prezesem, jaki mógł się pojawić na tym stanowisku. Spojrzała na niego z podziwem w oczach, przypominając sobie wszystko, co zrobił dla firmy, a zwłaszcza dla kolekcji FD Gusto.
-A teraz pójdziemy do bufetu, gdzie przygotowano dla ciebie przyjęcie-niespodziankę. Tylko bądź zaskoczona i nie zdradź się, że cię uprzedziłem.
-Ćwiczyłam zaskoczenie, odkąd Wiola się wygadała o tym przyjęciu… Chodźmy już.
Objął ją ramieniem i wyszli z gabinetu. Ula nie obejrzała się za siebie.