Get your own Digital Clock

środa, 14 lipca 2010

Druga część wersji "po zakończeniu" Marty2

Zatrzymali się dopiero przed szatnią modelek. Wtedy Marek chwycił Ulę w objęcia i raz jeszcze się namiętnie pocałowali…
-Wybacz mi – westchnął, odrywając się od jej warg i zamiast tego całując czoło – nie planowałem, że tak to będzie wyglądać… Chciałem poczekać do końca pokazu, by poprosić ciebie o poważną, szczerą rozmowę… a nie porywać panią prezes z wybiegu…
Ula zarzuciła mu ręce na szyję i przytuliła mocno.
-Nikogo nie porwałeś – szepnęła – zresztą dzisiaj na pokazie nie było pani prezes. Była tylko kobieta tęskniąca do szaleństwa za ukochanym… – twarz Marka rozpromienił uch miech na to określenie, a ona ciągnęła – Muszę ci wyznać, że gdybyś nie wrócił i mnie nie wywołał, nie byłabym w stanie nawet wyjść na wybieg… – pocałowała go czule w policzek – a co do rozmowy, to najważniejsze już wiemy – kochasz mnie równo mocno, jak ja ciebie…
Marek odwzajemnił ten pocałunek:
-Tak, to co najważniejsze… Ale nie zapominajmy o wszystkich nieporozumieniach, które między nami narosły… O innych osobach, które się do nich przyczyniły…
Wtedy do świadomości Uli doszło, że jednak na świecie są inne osoby poza nimi dwojgiem.
-A Paulina?- spytała cicho- co z nią? Znowu zostanie porzucona? Uwierzyła, że jest dla was szansa…
Marek przegryzł wargę.
-Ula, nie ma mowy o porzuceniu… Powiedziałem Paulinie wprost, że nigdy już nie będziemy razem. Ten wyjazd dla żadnego z nas nie oznaczał powrotu do siebie… Chciałem jedynie odpocząć, oderwać się…
Czy dla niej nie oznaczał? Ula pamiętała aroganckie słowa Pauliny w szpitalu, gdy nie chciała dopuścić jej do Marka, pamiętała jej triumfujący uśmiech tego samego dnia w bufecie… Czy to wszystko było jedynie sztuczką, mającą na celu ją zranić w akcie zemsty? A może naprawdę miała na nadzieję na szczęśliwe zakończenie dla siebie i dlatego zagrała tak desperacko, kryjąc swoją niepewność za wyniosłością? Jednego Ula była pewna – Paulina nie zapomniała o Marku. Żadna kobieta nie byłaby w stanie wyrzucić go z myśli ani z serca…
-Nie wiem, czy w końcu wyjechała, czy została – i szczerze mówiąc, nie obchodzi mnie to. Wiedząc teraz, co zrobiła nam obojgu, gdy leżałem w szpitalu, nie potrafiłbym spokojnie z nią porozmawiać.
-Więc- zrozumiała Ula- nie powiedziała ci o mojej wizycie?
-Nie..- przez twarz Marka przemknął grymas bólu na samo wspomnienie. Dziewczyna, nie mogąc tego znieść, czule pogładziła go po policzku- A ja czekałem na jakiś znak, że ciebie obchodzi, co ze mną…
-A ja myślałam, że ty nie chcesz mnie widzieć- szepnęła Ula. I po chwili dodała- zresztą nie dziwiłabym się… Okropnie cię traktowałam…
Spojrzała mu w oczy z wyrazem absolutnej skruchy, trafiającym wprost do jego serca. Zadrżał i ujął twarz Uli w swe dłonie. Gdy następnie usłyszał- Wybacz mi – nie był w stanie zrobić nich oprócz przyciągnięcia jej twarzy do swojej tak blisko, że mógł niemal spijać oddech z jej warg… Jej przeprosiny napełniły go bezbrzeżną czułością. Po raz kolejny bowiem przekonał się, że oddał swe serce kobiecie o wyjątkowej dobroci, która wiedziała, czym jest prawdziwa miłość, przebaczenie i oddanie drugiej osobie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz