Get your own Digital Clock

wtorek, 20 lipca 2010

Trzecia część wersji "po zakończeniu" Marty2

-Teraz widzę, że masz rację – rzekła Ula – potrzebujemy tej szczerej, poważnej rozmowy na sto procent… Nie dany jest nam bezproblemowy koniec, jak w bajkach, komediach romantycznych czy telenowelach… Ale i tak – dodała z lekkim uśmiechem – dzisiaj doznałam i tak tyle prawdziwe baśniowych cudów… Poczekaj tylko, aż zabiorę swoje rzeczy.
Ula w szatni nie zadawala sobie trudu, by zmieniać swój strój – wszak Marek czekał – a co jeśli wszystko okaże się tylko snem i on zniknie, jeśli ona się nie pospieszy… Złapała tylko pierwszą z brzegu reklamówkę F&D i wrzuciła do niej swoje rzeczy: torebkę, sukienkę i płaszcz. Gdy miała wyjść z szatni do czekającego na nią Marka, zatrzymała się jeszcze na chwilę. Złożyła ręce jak do modlitwy:
- Kochany Boże, jeśli to sen, nie pozwól, żebym się obudziła – po chwili zastanowienie dodała – a jeśli to rzeczywistość, nie daj mi więcej śnić.
Przeżegnała się i wybiegła do czekającego na nią Marka. Gdy znaleźli się przy samochodzie, zawołała:
-Masz nowego rumaka
-Raczej to koń pociągowy wraz z całą karocą – odparł z uśmiechem Marek – a może nawet dwa konie?
-Jak już, to powinna być cała szóstka – również uśmiechnęła się dziewczyna, podczas gdy on otwierał jej tylne drzwi, by mogła wstawić tam torbę. Uśmiech jednak zamarł jej na ustach, gdy zobaczyła leżące na siedzeniu bagaże. Jak blisko było, by wyjechał… by utraciła go na zawsze… Wśród nich dostrzegła leżący telefon komórkowy. Podała mu go ze słowami:
-Myślę, że jednak powinieneś jednak dowiedzieć się, co się z nią stało…
Skrzywił się, ale wziął od niej komórkę.
-Zostawiła mi jednak wiadomość… Poinformowała mnie, że jeśli się nie zjawię, sama wyjedzie. Może to okropne z mojej strony, ale właściwie mi ulżyło…
Uli właściwie też ulżyło… Nie chciałaby widzieć Pauli po tych kłamstwach w sprawie Marka. Choć tak naprawdę nie była pewna, by bardziej jest zła na nią czy na siebie. W końcu przyjęła na wiarę wszystko, co tamta mówiła, nie troszcząc się o sprawdzenie związku tych słów z rzeczywistością…
-Ech?
Myśli dziewczyny przerwał dziwny odgłos, wydany przez ukochanego. Ula nie rozumiała wyrazu całkowitego osłupienia, który nagle pojawił się na twarzy Marka, całkowicie zasłuchanego we wiadomość.
-Marek?- zapytała cicho.
Schował telefon, wciąż patrząc na nią jak zaczarowany.
-Odsłuchałem twoją wiadomość…
Chwycił ją za ręce i ciągnął wzruszonym głosem:
-Więc jednak nie miałaś zamiaru pozwolić mi tak odjechać?
Ula delikatnie potrząsnęła głową.
-Przecież mówiłam mi, że szaleńczo za tobą tęskniłam… Dzisiaj coraz bardziej sobie uświadamiałam, że nie zniosę twojego wyjazdu… Cały czas miałam nadzieję, że jednak zostaniesz, że choć do mnie zadzwonisz… A gdy dotarło do mnie, że tak się nie stanie, że to już może być koniec – wiedziałam, że nie wybaczę sobie, jeśli czegoś nie zrobię…
Marek z czułością ucałował jej usta.
-I dziękuję, że zrobiłaś… Choć ja i tak bym wrócił, to nigdy nie zapomnę, że chciałaś walczyć o nas. Może to zabrzmi śmiesznie, ale zachowam tą wiadomość od ciebie na zawsze…
-A ja tę od ciebie, sprzed wypadku… Jako pamiątkę tego, jak blisko było, bym cię na zawsze straciła…
Pocałowali się znowu. Marek otworzył jej drzwi samochodu i pojechali.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz