Get your own Digital Clock

środa, 25 sierpnia 2010

Dwunasta część wersji "po zakończeniu" Marty2

-Przypominają mi się czasy, kiedy my tak siedzieliśmy do późna. – westchnął Krzysztof – a teraz nasz syn to robi, jak zawsze tego pragnęliśmy…
-Tylko kiedyś myśleliśmy, że to Paulinka będzie przy nim – westchnęła Helena. Krzysztof poklepał ją po ręce:
-Sądziłem, że już się pogodziłaś, że z tego nic nie będzie…
-Pogodziłam się, w zasadzie… Jednak gdy Paulinka zadzwoniła i powiedziała o ich wspólnym wyjeździe do Włoch, to przyznam, że miałam pewną nadzieję…
-Mimo że Marek zapewniał nas, że mają podróżować razem jedynie jako przyjaciele?
-Och, wiem, co mówił – wzruszyła ramionami Helena – ale przecież mężczyźni często nie zdają sobie sprawy z pewnych rzeczy.
-A ja sądzę, że nasz syn był tego pewien. I w zasadzie… może Paulina tego tak teraz nie odczuwa, ale w zasadzie dla obojga stało się lepiej.
-Po tej scenie na pokazie nie mogę się nie zgodzić. Oczywiste było, że uczucia Marka do tej dziewczyny są bardzo silne. Aż się wzruszyłam, słuchając jego wyznania. Widać, że szczerze się zaangażował. Prawdę mówiąc, to chyba aż za bardzo. Cieszę się, że jest szczęśliwy, ale te wybryki z noszeniem na rękach wydawały mi się mocno przesadzone. Zachowywał się jak zakochany młokos i aż dziwię się, że ona na to pozwalała… Może to szał pierwszego zauroczenia i się ustabilizuje…
-Ula to wyjątkowa dziewczyna i nic dziwnego, że żywi do niej takie uczucia…
-Tak, rozumiem, że jesteś nią zachwycony – powiedziała z irytacją Helena – i prawdę mówiąc, trudno mi to zrozumieć. Wierzę, że jest zdolna, ale poza tym nie zauważyłam w niej nic wyjątkowego. Nie może być ideałem, skoro zaangażowała się w związek z mężczyzną tuż przed jego ślubem i doprowadziła do jego odwołania.
-Więc już wtedy był zakochany… – powiedział zamyślony Krzysztof. Choć wcześniej podejrzewał to, teraz zyskał potwierdzenie.
-Owszem. Wyznał mi to, gdy odwołał ślub. Nie dał sobie tego wyperswadować, mówił, że to dla niego najważniejsze na świecie…
Jak bardzo Krzysztof żałował, że w tym czasie nie był bliżej syna i nie wysłuchał tych zwierzeń! Chciał się podzielić swymi uczuciami z żonę:
-Choć bardzo cenię Ulę, to jednak mylisz się, nie ona mnie zachwyca. To nasz syn wywarł na mnie niezwykłe wrażenie, kiedy pokazał jak bardzo mu na niej zależy. Dzięki temu na nowo go poznałem. Postrzegam ją teraz jako dojrzałego mężczyznę. A co do Uli, to przekonasz się, kiedy bliżej ją poznasz. To mądra i wartościowa dziewczyna.
-Przecież właśnie chcę ją poznać. Dlatego ten pomysł obiadu. Skoro Marek ją wybrał, to trzeba to zaakceptować i odpowiednio się zachowywać. Mam nadzieję, że wszystko się uda.
Mąż objął ją ramieniem:
-Dobrze, że się starasz. Mimo że pragnęłaś innej synowej, to pamiętajmy, że liczą się uczucia Marka.
- Przynajmniej wygląda teraz przyzwoicie i nie trzeba się zastawiać, jak delikatnie poruszyć z nią ten temat –rzekła Helena z otuchą w głosie.
W sobotę wieczorem w mieszkaniu na Siennej Marek leżał na kanapie przed telewizorem, gdy zadzwonił telefon.
-Czy twoi rodzice wolą jabłka czy śliwki? – usłyszał w słuchawce podekscytowany głos Uli.
-A, nie wiem prawdę mówiąc… Ojciec bardzo lubi śliwki w czekoladzie, ale poza tym to chyba nieczęsto jedzą owoce.
-Ale mi chodzi o nadzienie do ciasta. Nie wiem, czy zrobić z jabłkami czy ze śliwkami?
-Ula. Absolutnie nie musisz robić żadnego ciasta. Nie powinnaś się w ogóle przejmować tym obiadem…
-Ale chcę. Taki jest zwyczaj i źle bym się czuła, przychodząc z pustymi rękami.
-Jeśli to jest dla ciebie takie ważne, to obydwoje bardzo lubią szarlotkę, którą robi pani Zosia. Ale naprawdę jeszcze raz podkreślam, że nie musisz…
-Dziękuję i do zobaczenia jutro – przerwała mu ożywiona Ula. Odłożył słuchawkę zaniepokojony. Jego ukochana bardzo się zaangażowała i nie chciał, by przeżyła rozczarowanie. Miał nadzieję, że rodzice nie zawiodą…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz