Get your own Digital Clock

wtorek, 17 sierpnia 2010

Dziesiąta część wersji "po zakończeniu" Marty2

Domek Dobrzańskich od razu przypadł do gustu Uli. Był dużo mniejszy niż rezydencja rodziców Marka czy jego dawny dom, który dzielił z Pauliną. Właściwie rozmiarem przypominał jej dom rodzinny.
-Jak to możliwe, że tak długo go nie odwiedzaliście? – pytała, energicznie ścierając kurze, mimo protestów Marka.
-Ula, proszę, zostaw tą ścierkę… jakoś się nie składało, woleliśmy wakacje za granicą. Tu właściwie jest dość spokojna okolica, niewielu turystów, ma nie tak wielu atrakcji.. Jak na przykład mieliśmy w SPA – mrugnął do niej porozumiewawczo.
Ula się uśmiechnęła.
-Jednak jakoś nie skorzystaliśmy ze wszystkich atrakcji, jakie nam SPA oferowało… A poza tym najważniejsze, że jest morze… Wiesz, że nigdy nie byłam nad morzem? To mój pierwszy raz…
Marek objął ją czule ramieniem.
-W takim razie tym bardziej cieszę się, że tu cię przywiozłem. Będziemy tu jak na naszej bezludnej wyspie…
I rzeczywiście tak się czuli prze większość czasu. Rano chodzili do piekarni po świeże bułki na śniadanie, a obiady i kolacje jadali na zmianę w barze mlecznym i smażalni ryb. Jednak większość czasu spędzali sami – albo w domku, albo na odludnej plaży. Tam mogli podziwiać nowe dla siebie widoki – Ula morze, pieszczące miękkimi falami brzeg, a Marek Ulę w kostiumie kąpielowym… Ponadto cały czas nie byli w stanie wyczerpać najważniejszego tematu, czyli tego, co ich łączyło i tego, co czuli do siebie.
-Powiedz, kiedy się we mnie zakochałeś – pytała, gdy siedzieli przytuleni na plaży podczas zachodu słońca.
-Chyba wtedy, kiedy nazwałaś mnie świnią…
-Nie żartuj… A zresztą wiesz, że nie nazwałam cię świnią. To była pomyłka.
-Jednak miałaś co do mnie rację. Naprawdę żyłem w kłamstwie, nie umiejąc, a może nie chcąc, przyznać się do swoich uczuć… Manewrowałem między wami dwiema, krzywdząc wszystkich. Nie miałem dość odwagi, by zakończyć związek z Paulą, choć ani nie przynosił mi szczęścia, ani nie czynił mnie dobrym człowiekiem…
-Rozumiem, że nie było to takie proste. Znaliście się całe życie, a razem byliście siedem lat. To nie zasługiwało, byś ją bez żalu rzucił dla dziewczyny, którą znałeś od kilku miesięcy. Straciłabym dla ciebie szacunek, gdyby ci to przyszło z łatwością i bez wyrzutów sumienia…
-Jakże bym mógł się w tobie nie zakochać? – powiedział wzruszony Marek i ucałował jej słodkie usta.
-A wracając do twojego pytania – rzekł po dłuższej chwili – nie wiem, kiedy to się zaczęło, bo kiedy zacząłem to sobie uświadamiać, już trwało od dawna. Pokazałaś mi nowy świat i całkiem nowego mnie. Ufałem ci i zależało mi na tobie. Byliśmy przyjaciółmi i zawsze mi pomagałaś. Zacząłem porównywać cię z Pauliną i widzieć, jak ją przewyższasz. Nie mogłem znieść myśli o utracie ciebie. Ale zanim sobie to uświadomiłem, musiało minąć sporo czasu. Wybacz mi, że tyle czekałaś…
-Na najlepsze rzeczy trzeba poczekać – szepnęła Ula – Tak jak kiedy czekasz, aż ciasto wyrośnie i się upiecze…
-Porównujesz mnie do ciasta? – zaśmiał się Marek niepewnie. Ona również się uśmiechnęła:
-Mówię, że trzeba być cierpliwym i nie biec od razu do sklepu po gotowe spody, gdy czegoś nie dostaje się od razu.
-Obiecuję, że będę ciebie kochał podwójnie, by zrównoważyć ci ten czas oczekiwania na upieczenie ciasta.
-Nie musisz nic mi rekompensować… Wierzyłam, że kiedyś twoje serce może się dla mnie otworzyć, choć dopiero wtedy na Wisłą zrozumiałam, że tak się naprawdę stało…
-A ja dopiero wtedy zaczynałem to rozumieć… To dziwne, ale być może znasz mnie lepiej niż ja siebie samego. To dzięki temu, że byliśmy przyjaciółmi…
-Byliśmy? Ja mam nadzieję, że nadal jesteśmy.
-I zawsze będziemy, przyjaciółko- roześmiał się Marek, biorąc ją za rękę – naszej przyjaźni nie zagrozi nawet miłość… – zażartował.
Ula przytuliła się do niego i ruszyli brzegiem morza. Teraz miała pewność, że nieistotne było, kiedy uczucia Marka przerodziły się w miłość. Tak jak kiedy ogląda się zachód słońca, trudno powiedzieć, kiedy dzień staje się nocą.

1 komentarz:

  1. Witam!!
    Serdecznie zapraszam na siedemnastą część opowiadania pt.,,Super.To chyba jakiś mój rekord!", która pojawiła się na http://bolesne-love-story-uli-i-marka.blog.onet.pl/
    Serdecznie zapraszam (i zachęcam) do czytania, oraz będzie mi bardzo miło jeśli zostawisz po sobie ślad w postaci komentarza wyrażającego twoją opinię.Będzie mi bardzo miło
    Serdecznie zapraszam
    Stokrotka

    OdpowiedzUsuń