Get your own Digital Clock

poniedziałek, 30 sierpnia 2010

Czternasta część wersji "po zakończeniu" Marty2

Jako gościnni gospodarze Dobrzańscy dali pierwszeństwo ciastu zrobionemu przez gościa, ale ich zachwyty nad nim nie wypływały jedynie z kurtuazji. Ula żałowała, że wizyty nie można zaczynać od ciasta.
Po obiedzie wszyscy usiedli w ogrodzie, popijając herbatę lub soki owocowe. Ula zdobyła się na tyle pewności siebie, że głośno wyraziła podziw dla piękna ogrodu.
-Wy również macie ogród, o ile pamiętam – powiedział Krzysztof – choć prawdę mówiąc, niewiele z niego widziałem.
-A gdzie ty właściwie mieszkasz, Urszulo? – zainteresowała się Helena. Uznała bowiem, że teraz przyszedł już czas na podobne pytania.
-W Rysiowie, proszę pani. To małe miasteczko niedaleko Warszawy – dodała.
-I wciąż jeszcze mieszkasz ze swoją rodziną? – indagowała dalej Helena. Gdy Ula potwierdziła, Helena wyraziła zdziwienie, że jej siostrzyczka może być taka mała.
-To zapewne siostra przyrodnia?
Ula czuła rozbawienie pomieszane z irytacją, gdy zapewniała panią Dobrzańską, że ależ skąd. Z jednej strony cieszyło ją, że matka Marka się nią interesuje. Z drugiej jednakże – nigdy nie lubiła takich rozmów.
-Może jestem nazbyt ciekawska, Urszulo – usprawiedliwiała się Helena – ale zdziwiła mnie trochę ta różnica wieku między wami. Zwłaszcza, że twój brat też jest dorosły.
-Tak, Jasiek zdał maturę i dostał się na studia – na Turystykę i Rekreację na Akademii Górniczo-Hutniczej.
Marek zauważył, że Ulę męczą te pytania i po gratulacjach rodziców z powodu brata zaproponował, że pokaże jej ogród.
-Teraz, synu, zapraszam cię na partię bilarda – zaśmiał się Krzysztof – ogród może pokazać jej mama, zwłaszcza że ty nie odróżniłbyś goździków od słoneczników…
Panowie ruszyli do biblioteki, a panie oglądały kwiaty. Helena ścinała róże i układała je w bukiet.
-Uwielbiam kwiaty – westchnęła.
Ula patrzyła zachwycona. Ona również zawsze kochała kwiaty. Chciała o tym powiedzieć Helenie, ale obawiała się, że zostanie to uznane za próbę podlizania się… Chociaż skoro Helena zaczęła o tym mówić, to pewnie oczekuje jakiejś odpowiedzi… Gdy rozważała tą sprawę, pani Dobrzańska zmieniła temat:
-Wybacz, że tak zareagowaliśmy z Krzysztofem, kiedy powiedziałaś, że nigdy nie byłaś za granicą, ale nas to zdziwiło. Nie martw się jednak, przy Marku na pewno szybko nadrobisz zaległości. On zna wiele wspaniałych miejsc w całej Europie. Nie wiedzieć czemu wolał cię zabrać do domku na plaży.
-Pani Heleno, mnie się tam bardzo podobało. I chciałam Państwu gorąco podziękować za pozwolenie.
-Ależ absolutnie nie musisz – dobrze, że ktoś tam w końcu pojechał. To rzeczywiście ładne miejsce i czasem warto oderwać się od tłumów. Pschemko czasem je odwiedzał, gdy go napadał odpowiedni nastrój. Oczywiście nie można się do tego ograniczać – dodała – dlatego moim zdaniem powinnaś dać Mediolanowi szansę…
Ula spojrzała zdziwiona, gdy Helena ciągnęła:
-Rozumiem, że to miasto może ci się źle kojarzyć, ale lepiej byłoby o tym nie myśleć. To już przeszłość, to za wami.
Dopiero po chwili dziewczyna pojęła, o czym tamta mówi. Ale przecież ona wcale o tym nie myślała. Naprawdę. Spojrzała na balkon, na którym Marek oświadczał się Pauli. To przeszłość, która już była za nią… Teraz ona nie stała już pod balkonem – choć może jeszcze też nie była na tym balkonie…
Partia bilardu nie była zbyt ekscytująca, gdyż Marek był mało zaangażowany w grę. Co chwila wyglądał przez okno i patrzył w kierunku siedzących tam kobiet.
-Pilnujesz, czy mama nie robi Uli krzywdy? – roześmiał się Krzysztof. Poklepał syna z uczuciem po ramieniu i nie wyglądał wcale na rozczarowanego z powodu braku interesującej gry.
A potem już był czas na powrót. W samochodzie Ula wciąż zastanawiała się, czy powinna była podzielić się z Heleną tym, że ona też kocha kwiaty. Myślała również o tym, jak jej poszedł ów egzamin – kiedy będą wyniki i czy zasłużyła na poprawkę…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz