Sebastian próbuje coś wymyślić, ale Marek nie będzie szukał innego rozwiązanie. Nagle przychodzi olśnienie. Przecież ma Ulę! Namówi ją - nie ma wyjścia. Całe szczęście, nie ma już wyjścia.
W tej jednej chwili Marek zrozumiał– ma Ulę, może z nią być, właściwie wygląda na to, że już z nią jest. Przestanie się zamartwiać, że się z tego nie wyplącze, pozwoli sobie na to, na co od dawna ma tak wielką ochotę. Nagle widzi jak wybrnąć z tych zakrętasów – wystarczy przestać się bronić przed tym co i tak nieuniknione. Do tej pory zakładał, że nie może być z Ulą, choćby nawet chciał. Teraz wie, że sam sobie to wmówił. Ciągnie go do niej od dawna tak bardzo, a on bał się iść do przodu, bo czuł, że jeszcze jeden krok i fala go porwie. Teraz nie może się wprost doczekać, żeby na tej fali popłynąć. Siedzą w tym razem i razem rozwiążą problem. Teraz tylko trzeba jej pokazać, co ich łączy, przyspieszyć trochę bieg rzeczy i dać czas, żeby sama zrozumiała, że chce mu pomóc. Jeszcze dziś się tym zajmie.
Marek umawia się z Ulą na „po pracy”. Mówi, że musi odpocząć i że przy niej zapomina o wszystkich problemach. Brzmi to trochę jak tania zagrywka podrywacza, ale Marek jeszcze nie przywykł do nowej roli, a ma konkretne plany na ten wieczór. W dodatku powiedział jej tylko prawdę.
Za oknem już ciemno, wszyscy poszli do domu, a oni siedzą i rozmawiają. Ona zawsze jest obok, zawsze wie, kiedy coś go męczy. Ula martwi się, że sprawiła mu zawód, ale on rozumie dlaczego mu odmówiła, tyle, że nie za bardzo potrafi się z tym pogodzić. Teraz jednak Marek nie ma ochoty na rozmowę, ma ochotę na coś zupełnie innego. Tak długo się powstrzymywał i nie zamierza już czekać. Fakt, ma tremę, bo jednak czym innym jest dać się ponieść chwili, a czym innym z rozmysłem przekroczyć linię, którą się kiedyś samemu wyznaczyło. Ula ułatwiła mu zadanie, sama skróciła dystans. Teraz wystarczy złapać ją za ręce, przyciągnąć do siebie i …
Dziewczyna jest oszołomiona jego pocałunkami. Markowi podoba się to jeszcze bardziej niż przypuszczał. Chciałby więcej i więcej. Dotąd nie trzymał jej w taki sposób, nie dotykał, nie pozwalał sobie na śmiałe pieszczoty, teraz wreszcie może się nią nacieszyć. Ula szepcze, że nie mogą. Marek ucisza ją delikatnie. Mogą, właśnie teraz nareszcie mogą. Zdejmuje jej okulary, rozpina sweterek. Przyzwyczajenie bierze górę, pragnie jej tak bardzo, że zapomina, że Ula nie jest taka jak jego poprzednie dziewczyny. Zdecydowanie biurko nie jest miejscem dla niej. No ale w takiej sytuacji trudno logicznie myśleć. Miałby przestać ją całować, kiedy bardzo chce ją całować? Chyba zbyt dużo od niego wymaga… Patrzy jej głęboko w oczy, i po chwili znów ma ją w ramionach. Na kanapie będzie im wygodniej. Nagle słyszy stanowcze „nie”. Tego się nie spodziewał, sądził, że ona też tego chce, tak jak on.
Nie zdążą jeszcze ochłonąć, gdy do gabinetu wpadnie Violetta. Przyjdzie studiować stosunki. Gdyby nie przytomność Uli z pewnością by jej się to powiodło.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz