Get your own Digital Clock

poniedziałek, 30 listopada 2009

"Wybacz mi..." cz.15 wg Małgośki


Była już 10.15 Ula nie pojawiła się w pracy

-Pewnie śpi mój słodki suseł-pomyślał z czułością.

Zaświtał mu w głowie pomysł by obudzić ją i przy okazji poprzytulać się do niej trochę.

-Wychodzę i wrócę za jakieś dwie godzinki-Zwrócił się do Violetty a uśmiech nie znikał mu z twarzy

Wzruszyła tylko ramionami i wróciła do przeglądania katalogu

Jadąc do Rysiowa cieszył się na myśl o minie Uli, gdy go zobaczy. Pogwizdywał sobie cicho i całował ją w wyobraźni.

Drogę z samochodu do domu pokonał biegiem stanął przed drzwiami i przywołując słodki uśmieszek zadzwonił.W domu panowała cisza. Zadzwonił po raz kolejny i znowu, zero reakcji. Zaniepokoił się odrobinę. Wyjął z kieszeni telefon i zadzwonił do Uli. Abonent niedostępny.

-Co jest do cholery?!-Burknął

Stał zdezoriętowany, nie wiedział, co ma o tym myśleć. To nie było normalne by nie zjawiła się w pracy i nie dała mu znać o swoich planach. Wiedział, że Cieplak z dziećmi wyjechał nad morze, ale Ula nie miała takich planów a teraz nie ma jej w domu. Szedł do samochodu, gdy zadzwonił telefon.

-Halo.

-Pan Marek Dobrzański?

-Tak a kto mówi?

-Józef Cieplak, panie Marku niepokoję się o Ulę dzwonię do niej od wczoraj wieczór a ona nie odpowiada. Może pan wie, co się z nią dzieje?

-Mam ten sam problem, nie zjawiła się w pracy, jej telefon nie odpowiada. Nie ma jej też w domu.

-O boże może się coś stało!

Marka przebiegł dreszcz przerażenia.

-Panie Marku czy może pan sprawdzić dom to nie w jej stylu tak znikać bez wieści.

-Dobrze, ale nie mam klucza

-Niech pan zajrzy pod 2 doniczkę na ganku, tam znajdzie pan klucz

-Już mam! Odezwę się jak będę coś więcej wiedział.

Pospiesznie otwierał drzwi, pobiegł do pokoju Uli i nie znalazł jej tam. Sprawdził cały parter i piętro. Nie było nic niepokojącego, żadnego włamania, ale nie było też Uli. Zaczął juz myśleć o tym by zadzwonić na policję, gdy uderzył go widok pudeł. Mówiła, że musi zrobić z nimi porządek.

-Boże! Piwnica!-wrzasnął

Drzwi były niedomknięte zajrzał, więc do środka i zapalił światło. Krzyk wydarł się z jego gardła. Na samym dole leżała Ula, była śmiertelnie blada. Zbiegał, co dwa schodki nie widząc nic tylko jej bladość.

-Ula najdroższa!- Wrzeszczał

Sprawdził jej puls, żyła i tylko to sie liczyło.

-Ula kochanie, co sie stało?- Dotykał jej twarzy był zrozpaczony

-Zimno mi…- wyszeptała

Znalazł koc okrył, więc ja szczelnie, kiedy dotykał prawej nogi jęknęła

-Przepraszam sprawiłem ci ból wybacz.

Zadzwonił na pogotowie i powiadomił o wypadku. Położył się obok niej i tuląc i całując szeptał uspokajająco. Ula zapadła w sen. Marek gładził czule jej włosy zastanawiając się nad tym, jaka jest krucha i jak niewiele brakowałoby ją stracił. Był na siebie zły, że zostawił ja samą, gdyby przyjechał wieczorem jej pomóc nie doszłoby do tego.

-Ula… kochana… Jak się czujesz?

-Jest mi już cieplej, ale noga… Potwornie boli-Jej głos był ledwie słyszalny.

Pocałował zimne czoło i policzki.

-To moja wina gdybym przyjechał wczoraj…

-Nie Marek to nie jest twoja wina to ja jestem niezdarą- Po jej twarzy popłynęły łzy

-Nic już nie mów, to cię męczy. Zaraz przyjedzie pogotowie i zajmą się tobą. Opowiesz mi o wszystkim później, teraz śpij.

Otoczył ją jeszcze ciaśniej ramionami by ogrzać jej wyziębione ciało. Po chwili usłyszał krzyki sanitariuszy.

-Tu jesteśmy!- Wrzasnął- W piwnicy!

Cała akcja ratunkowa trwała może pięć minut i Ula jechała już do szpitala a Marek jechał tuż za karetką.

-O cholera zapomniałem dać znać Józefowi!- Powiedział to głośno

Musiał naprawić to niedopatrzenie, dobrze wiedział jak to jest czekać w niepewności. Po tym jak pokrótce opowiedział Cieplakowi przez telefon całe to wydarzenie wszedł do szpitala i zaczął poszukiwania Uli. Kazano mu niestety czekać. Miała poważne złamanie nogi, więc teraz zajmowali się nią chirurdzy. Musiał zostać w poczekalni.

-Ty durniu!- Burczał na siebie- Dlaczego do niej nie pojechałeś!- Nie zdawał sobie sprawy, że ludzie patrzą na niego jak na wariata. Czas płynął tak wolno a on nie był w stanie usiedzieć spokojnie. Został pouczony kilkakrotnie przez pielęgniarki by czekać cierpliwie. Nie mogły podać mu żadnych informacji, nie w tej chwili. Krążył jak furiat. I znowu ta niepewność i strach.

-Czy to pan czeka na wiadomości o stanie zdrowia pani Cieplak?

Odwrócił się tak nagle w kierunku usłyszanego głosu, że aż zrobiło mu się słabo.

-To ja- Jego głos był ochrypły ze zdenerwowania

-Jest pan rodzina pacjentki?

-Jestem narzeczonym

-Niech się pan uspokoi- Lekarz poklepał go po ramieniu- Pacjentka czuje się dobrze nic nie zagraża jej życiu, jeśli nie będzie żadnych niespodzianek jutro możemy ją wypisać

Marek z radości złapał lekarza za twarz i wycisnął na jego ustach solidnego całusa. Lekarz wyrywał się nie wiedząc, co się dzieje. Marek lekko się zmieszał

-Przepraszam to ze szczęścia

-Nie ma sprawy, jeśli chce ją pan zobaczyć jest na sali 163 – Mówiąc to oddalał się bardzo szybko jakby ktoś go gonił.

-//-

Marek patrzył na Ulę jej drobna i blada twarz wzbudzała w nim tyle czułości. Łzy zakręciły się w jego oczach. Tu leżał jego skarb, jego marzenie, jego całe życie. Kiedy usiadł na łóżku otworzyła oczy.

-Masz lanie moja droga panno- Udawał, że jest zły

-Nie boję się ciebie- Na jej twarzy pojawił się uśmiech

-To zaczniesz, bo od teraz będę cię miał na oku

-To miłe…- Wyszeptała

Pogładził ją delikatnie po twarzy.

-Czy wiesz jak mnie przestraszyłaś- Jego głos był bardzo poważny

-Nie chciałam, przepraszam.

-Nie wiem, co bym ze sobą zrobił gdyby stało się coś poważnego, nie umiem nawet o tym myśleć

-Kocham cię- Jej głos był lekko drżący

-Nie zamydlaj mi tu oczu- Burknął, ale po chwili patrząc na nią czule dodał- Bardzo cię kocham i błagam uważaj na siebie.

Przysunął się do niej bliziutko i dotknął ustami jej ust. Ciepło zaczęło wypełniać jego ciało a pocałunek stawał się coraz namiętniejszy. Ula zarzuciła ramiona na jego szyję i zamruczała.

-Miałaś być grzeczna!

-I jestem- Zachichotała widząc, co potrafi zrobić z tym mężczyzną-I jestem… Powtórzyła rozkoszując się smakiem jego ust.


5 komentarzy:

  1. długo czekałam na twoje opowiadanie; nie ma co tu dużo pisać jest tak samo świetne jak pozostałe

    OdpowiedzUsuń
  2. Ach, Małgośka! Jak Ty to robisz? ;) Twoje teksty są absolutnie niesamowite. Chcę więcej.;) Nie każ nam znowu tak długo czekać. :)
    Pozdrawiam cieplakowo.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ojej... Ale się naczekałam, ale jest cudownie... :) Jak zawsze!!! Kocham Twoje opowiadania, czytałam je już kilka razy ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Kiedy będzie następna część?? ;** ;)

    asiol ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Będzie dziś wieczorem :-D
    Małgośka

    OdpowiedzUsuń