Get your own Digital Clock

czwartek, 5 listopada 2009

ISN’T IT A LOVELY DAY: JESIENNY DZIEŃ cz.4 wg martham

Ula pobiegła w jego stronę i rzuciła się mu w ramiona. On złapał ją i utrzymywał tak wysoko że jej stopy nie dotykały ziemi. Zaczął ją obracać wokół siebie. Z nieustającym uśmiechem kręcili się jak szaleni. Świat wokół nich zawirował. Wiatr rozwiewał urocze loki Uli. Wszystko wydawało się teraz piękniejsze. Nieodczuwalny był dla nich jesienny chłód, bo na ich polikach gościły rumieńce. Cała ich były tak gorące jak serca. Każda część ich ciała, od czubka głowy po koniuszki palców radowały się wraz z ich duszami. Panowała pełna harmonia. On i ona stanowili jedno. Marek postawił ją na ziemie, złapał za rękę i począł gdzieś wieść.
- Gdzie mnie prowadzisz? – spytała zdziwiona Ula.
- Niespodzianka. – odparł migając się od odpowiedzi.
Zatrzymali się pod jednym z drzew. Dobrzański przybliżył się do znajdujących się nieopodal krzaków i wyjął z nich duży wiklinowy kosz. Dziewczyna zmarszczyła czoło. Następnie z kosza zaczął wyjmować przygotowane wcześniej rzeczy. Wielki koc rozłożył pod wielkim klonowym drzewem. Para usiadła na nim. Marek kolejno z koszyka wyczarował dwa plastikowe kubeczki i wino musujące, zamknięte w małej szklanej butelce. Gdy Ula wpatrywała się na siłującego się z korkiem ukochanego szczery uśmiech pojawił się na jej twarzy.
- Za nas. – wyszeptał brunet stukając się z nią białym kubeczkiem.
Delektowali się tym musującym napojem nie przestając patrzeć sobie w oczy.
Cieplakówna w dali zauważyła wbiegającą na drzewo rudą wiewiórkę.
- Patrz! – zawołała wskazując na nią palcem.
- Co? – spytał zaskoczony podczas gdy począł już pochylać się w jej stronę i próbować ją pocałować.
- Wiewiórka. – uściśliła.
- Gdzie? – spytał ponownie rozglądając się na bok.
- No i uciekła. – skwitowała dziewczyna o kasztanowych włosach.
- Ty mi oczu nie mydl tylko daj buziaka. – powiedział mrucząc i kradnąc jej całusa.
Niespodziewanie z wiklinowego schowka wyjął bitą śmietanę i zaczął nią potrząsać. Robił to z taką dumą, że Ula nie potrafiła opanować śmiechu. Śmiała się tak głośno że wszyscy przechodnie zerkali w ich stronę. Wkrótce zaczął ją od śmiechu boleć brzuch, próbowała się uspokoić, ale Marek nie ułatwiał jej sprawy. Z kosza wyciągnął opakowanie z mrożonymi truskawkami. A raczej kiedyś można było je nazwać mrożonymi. Teraz nie przyciągały do siebie wyglądem. Pod wpływem niższej temperatury i promieni słonecznych wszystkie się rozmroziły i zostały z nich tylko małe ciapki. Marek udając że nic się nie stało zajadał się z nimi ze smakiem. Truskawkowym sokiem oblał trochę swój płaszcz.
- Dobre, Chcesz? – spytał narzeczona wiedząc że potraktuje to pytanie jako retoryczne.
Mimo że zgrywał twardziela i on śmiał się ze swojej głupoty bardzo głośno. Po chwili wszystko się uspokoiło. Jesienne liście niesione przez wiatr szeleszczały cicho. Oboje leżeli na miękkim i ciepłym kocu. Ula głowę oparła o trzon klonu, zamknęła oczy i co sekundę nabierała w płuca świeżego powietrza. Jej porcelanowe policzki dotykał kory. Marek za to ręce położył za głowę i patrzał w górę, gdzie pomiędzy drzewami widoczne były przesuwające się białe kłęby chmur. Narzeczeni upajali się tą chwilą. Promienie słoneczne rozświetlały ich twarze. Przystojniak oderwał na moment wzrok by spojrzeć na Ulę. Jej uśmiech mówił sam za siebie. Była szczęśliwa. Dla niego nawet z zamkniętymi oczami wyglądała jak anioł. Działając pod wpływem chwili wziął jej twarz w ręce i wpił się w jej usta. Bardzo zaskoczona jego niespodziewaną reakcją odwzajemniła jego namiętny pocałunek, po czym przysuwając go do siebie wplotła palce w jego kruczoczarne włosy. To tylko zachęciło go do ponownego pocałunku. Tym razem był on bardziej intensywny, a zarazem spokojny i delikatny. Na początku ssali sobie nawzajem dolne wargi, aż kolejnymi etapami przeszli do francuskiego pocałunku. Tak wariacko i przyjemnie mijały im wspólnie spędzone chwile. Uczyli się kochać siebie od nowa i byli dla siebie nawzajem powietrzem, bez którego trudno byłoby dalej żyć.

4 komentarze:

  1. Martham moja droga,wiesz,że czuję niedosyt więc bierz się do pisania :-D.Czytam Cię od dawna i jestem Twoją wierną fanką więc pisz,bo czekam z niecierpliwością na cd :-D
    Małgośka :-D :-D :-D

    OdpowiedzUsuń
  2. Czekam na ciąg dalszy bo mnie naprawde wciągnelo twoje opowiadanie ;DD ;**
    Asiol

    OdpowiedzUsuń
  3. Martham :* chcesz żebym tu uschnęła z tęskonty czekając na nast. część ??

    pzdr! ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Moi drodzy, zamysl byl taki ze to opowiadanie bedzie kilku czesciowe i bedzie tylko takim malym epizodem....takze tu sie on konczy...za to tworzy mi sie w glowie nowy pomysl ;)
    wasza usmiechnieta martham :)

    OdpowiedzUsuń