Get your own Digital Clock

wtorek, 3 listopada 2009

Smerfetkowe opowiadanie cz.12

DLA MARKA… Nie poznawał tego pisma. Kto mógłby to napisać? Mama? Tata? Aleks? Paulina? Wystarczy otworzyć, rozedrzeć ten papier… To nic trudnego, to skąd ten strach? Otworzę…
Wyjął z koperty zapisane kartki. Ile ich było? Dwie? Trzy? Nie liczył. Zaczął czytać…

„ Marku,

Jeśli czytasz ten list i jesteś w tym domu z Ulą to znaczy, że mnie już nie ma miedzy Wami. Nie potrafiłem Ci tego powiedzieć przez tyle lat, więc spróbuje teraz. Wierz mi, dla mnie też nie jest to łatwe. Proszę Cię o jedno przeczytaj to do końca.
Pamiętasz jak bawiliśmy się razem. Trwało to tak krótko. Później zaczęliśmy się od siebie oddalać, i nawet nie wiem, kto zrobił pierwszy krok Ty czy ja? Nigdy nie wróciliśmy do początku. Nigdy, choć ja bardzo tego pragnąłem i chciałem. Teraz jest już za późno na powrót, ale nie na to żeby wszystko wyjaśnić. Nigdy Ci o tym nie mówiłem, ale wiedziałem o wszystkich Twoich romansach. Wiedziałem o Julii, Klaudii, Mirabeli, Domi i wielu innych kobietach, które Cię pokochały. Wiem również o Uli, o jej miłości do Ciebie. Tylko nie wiem czy Ty ją kochasz. Nigdy o tym nie wspominałeś. Czy komuś opowiadałeś o niej, o uczuciu, które Was połączyło? Jeśli tak, to cieszę się i gratuluję odwagi, której mi zabrakło kilka lat temu. Też miałem koło siebie taką kobietę jak Ula: mądrą, dobrą, z sercem na dłoni. Kobietę, które więcej dawała, niż otrzymywała, która się nie skarżyła, tylko cierpliwie wszystko znosiła i czekała. Czekała na tą odrobinę ciepła, czułości i miłości. I niestety nigdy nie otrzymała tego ode mnie. Żałuję, że nie mogłem jej tego dać. Ale Ty, Marku możesz to dać Uli. Masz to w sobie. Ula to wspaniała kobieta. Poznałem ją bliżej w parku w dzień Twojego ślubu z Pauliną. Nie było mnie na nim. Nie chciałem patrzeć jak przekreślasz swoją szansę na bycie szczęśliwym z inną kobietą. Już wtedy uświadomiłem sobie, jak wielką krzywdę Ci wyrządziłem. Wielokrotnie zarzucałem sobie, że to ja, że to przeze mnie zmarnujesz sobie życie. Teraz wiem, że mimo woli, bezwiednie popychałem Cię w ramiona innych kobiet. Być może sam Cię do tego nakłaniałem, bo wtedy, gdy byłeś z innymi, byłeś bardziej podobny do Marka z czasów zabaw. Lubiany, pewny siebie, przekonany, że świat należy tylko do niego. Tak było, ja to widziałem. Później trafiłeś pod skrzydła Uli, Twojego Anioła. To ona ratowała Cię z każdej opresji, była i jest przy Tobie nawet po tym, co jej zrobiłeś. Przekonałeś się, że tylko jej możesz zaufać, tak bezgranicznie. Była pierwszą kobietą oprócz matki, która wszystko chciała ofiarować Tobie, nie żądając niczego. Kochasz ją, to dobrze. Nie pozwól tylko, aby zabrakło Ci odwagi, tak jak mi kiedyś. Ten dom, w którym teraz jesteście, należał do mnie. Nikt o nim nie wiedział. Zapisałem go Uli, z myślą o tym, że kiedyś zamieszkacie w nim razem. Przykro mi, że tego nie zobaczę. Na koniec proszę Cię przeproś Alicję, to jej nie mogłem dać tej miłości. Helena o wszystkim wiedziała, a mimo to zgodziła się być ze mną, do końca. Pokochałem ją niedawno. To chyba jej miłość, upór, wytrwałość pozwoliły nam stworzyć dom i rodzinę dla Ciebie. Zaopiekuj się nią. Proszę Cię o jeszcze jedną rzecz. Porozmawiaj z Aleksem, wyjaśnijcie sobie wszystko, pogódźcie się. Nigdy Ci tego nie mówiłem, więc powiem teraz, choć wiem, że za późno. To Ty byłeś moim synem, to z Ciebie byłem dumny, nigdy się nie zawiodłem na Tobie. Kocham Cię Synku,
Tata.

P.S. Zostawiam Ci pierścionek. Należał do mojej babci. Wiem, że sobie poradzisz. Wierzę w Ciebie. Teraz mogę spokojnie odejść.”

Skończył czytać. Przeglądnął pozostałe kartki, wyglądały na testament. Data na końcu, sugerowała, że został sporządzony na kilka dni przed śmiercią. Na dnie leżał pierścionek, nie wyciągał go. Marek wziął głęboki oddech. Jeszcze raz spojrzał na list… Alicja…Miłość…Mama…Dom…Ula… To wszystko nie mieściło się mu w głowie. Nie mógł o tym myśleć. Dlaczego tato? Dlaczego okłamywałeś mnie, nas przez tyle lat? Co chciałeś przez to zyskać? Piszesz, że mama o wszystkim wiedziała, ale czy się z tym pogodziła? Nie zapytam jej o to, nie chcę jej sprawiać dodatkowego bólu. Byłeś dumny, kochałeś mnie, to dlaczego milczałeś? Przecież tak bardzo tego potrzebowałem, nawet jak dorosłem,? Tato…
Poczuł na swojej zimnej dłoni, ciepłą, kobiecą dłoń. To Ula, wciąż obecna, milcząca, rozumiejąca wszystko.
Nagle poczuł w sobie gniew, nie wiedział skąd się wziął i jak ma nad nim zapanować…
-Wiedziałaś o wszystkim, o jego chorobie?! Dlaczego mi nie powiedziałaś?! Dlaczego?!- Zerwał się z kanapy, patrząc chłodno na dziewczynę. Przestraszyła się go.
- Twój tata prosił, abym ci nic nie mówiła. Sam niedawno powiedział twojej mamie.- Wyjaśniła.
- Mogłaś mi powiedzieć. Nie zasłaniaj się tatą. Jego już tu nie ma. To była twoja zemsta. W ten sposób chciałaś się odegrać za to, co ci zrobiłem, tak?- Zapytał. Nie czekając na odpowiedź. Ubrał płaszcz. Gdy był przy drzwiach, krzyknął:
-Udało ci się. Dzięki tobie, nie zdążyłem się z nim pożegnać. Trudno, a teraz powiem to samo, co ty mi kiedyś. Leć, płyń, narzeczony czeka. Nie próbuj nic mi wyjaśniać, tłumaczyć, widziałem Was w parku. Ula, rzeczywiście nas nigdy nie było…- Usłyszała trzaśnięcie drzwi. Została sama. Czy tak miało być już zawsze?
-Marek! Marek! Zaczekaj!- Wybiegła…

2 komentarze:

  1. To jak piszesz jest warte oklasków i pochwał.Świetnie ,że nie zaprzestałaś pisania, bo to,co piszesz jest świetne :-D

    Małgośka :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zgadzam się ;)
    Uwielbiam Twoje opowiadania i czekam na kolejną częsc ;) Kasia

    OdpowiedzUsuń