Get your own Digital Clock

poniedziałek, 30 listopada 2009

Zakończenie BrzydUli wg mad

„Tragiczne losy nadobnej, choć nierozgarniętej, lady Urszuli”
Dramat w jednym akcie.

Osoby:
Paulina Febo, Marek „Marco” Dobrzański, Urszula Cieplak, Sanitariusz, Pielęgniarka, Piotr vel rycerz w lśniącym polo.

Scena I
Sala szpitalna. Na łóżku zabandażowany, niczym mumia, mężczyzna. Obok na taborecie, niewiasta roniąca łzy. Wokół pary aparatura medyczna: respirator, kardiomonitor, pulsoksymetr, maszyna, co robi PING.

Paulina:
Ach Marco! Miłości moja! Serce me krwawi! Nie opuszczaj mnie najdroższy!
Hałaśliwie wydmu(ch)uje nos w chusteczkę.
Marek:

Paulina:
Co? Co mówisz?
Pochyla się by lepiej usłyszeć głos stłumiony przez warstwy opatrunków.
Marek:

Paulina:
Mówisz, że mnie kochasz i będziemy już razem na wieki? Prosisz wybaczenia?
Uśmiecha się tryumfalnie.
Monitory wskazują na gwałtowny wzrost ciśnienia pacjenta.

Pielęgniarka:
Cóż robisz kobieto? Jemu spokój i sen jest potrzebny.
Obie wychodzą.

Scena II
Korytarz szpitalny. Wpada Urszulka Cieplak przyodziana w zgrzebną szatę, częściowo już porozdzieraną.
Urszulka:
Ach! Ach! Ach! Jam biedna! Ach! Ach! Ach! Niechaj mnie rozdziobią kruki i wrony! Czy znajdzie się kto li, zdolny przynieść mi ukojenie?
Sanitariusz:
Czy coś panią boli?
Urszulka:
Zacny człowiecze serce me krwawi, przez miłość niepojętą! Mój kochanek umiera, chcę spojrzeć raz ostatni na jego blade lico!
Sanitariusz (uspokojony):
Nazwisko?
Urszulka (nieco zdziwiona):
Moje li?
Sanitariusz:
Nie, twego kochanka.
Urszulka (posypując sobie głowę popiołem):
Niegodnam ja by je wypowiadać…
Wzdycha rozdzierająco.
Sanitariusz (poirytowany):
Nazwisko!
Urszulka:
Dobrzański. Czyż nie piękne? Tak subtelne, tak eleganckie, pełne niewysłowionego czaru…
Nie ujrzę ja już mego Marka radosnym i rześkim. Już mu na śmierć pora się gotowić. A ja ostanę się sama tutaj i płakać będę dnie całe. Bo nie wyśpiewa najzdolniejszy minstrel żalu mego. Nie wam prości ludzie pojmować miłość prawdziwą i cierpienie szlachetne. Ono głębsze od straszliwego oceanu, wyższe niż zaśnieżone szczyty alpejskie. Potężniejsze niźli…
Sanitariusz (grobowym tonem):
Sala numer pięć!
Wychodzą.

Scena III
Urszula u wezgłowia markowego łoża.

Urszulka ( szlocha i rozdziera na sobie zgrzebną szatę):
Miły mój! Miły mój przebacz me przewiny! Przebacz! Ja ran twych niegodnam całować!
Ach ocknij się i przemów, choć słówkiem! Czyż nie dane będzie nam popatrzeć sobie w oczy i raz ostatni złączyć ciepłe wargi?
Marek, Marek!
Marek:

Potrząsa leżącym.
Marek (rozpaczliwie) :
…!!!
Maszyna, co robi PING, robi PING.
Wskaźniki na kardiomonitorze gwałtownie wzrastają.

Urszulka (wpatruje się w ukochanego z oczekiwaniem):
Przemów, choć słowem najmilszy mój! Daj, choć znak najmniejszy!
Na monitorze pojawia się ciągła linia.
Urszula rwie sobie włosy z głowy.

Nie taki!!! Marek! Marek! Obudź się najmilszy! Nie idź w stronę światła! Słyszysz?! Cóż pocznę bez ciebie?!
Do Sali wpada Piotr w lśniącym, wypranym w vanishu polo.
Piotr:
Odsuń się ukochana. Uratuję tego gada dla ciebie! Jam ci jest prawdziwym rycerzem bez skazy! Udowodnię swą miłość, przez szlachetne czyny!
Urszulka:
Zamknij się idioto i ratuj go!
Piotr rozpoczyna reanimację. Marek powstaje z martwych i otwiera oczy.
Marek:
Gdzie jestem?
Urszulka:
Tam gdzie twoje miejsce mój piękny, mój mądry, mój kochany…
Marek (szczęśliwy):
Więc kochasz mnie jeszcze?
Urszula zerka kątem oka na Piotra. Piotr nie może uwierzyć w to, co słyszy.
Piotr (wybałusza oczy, krztusi się, blednie):
Nie mogę w to uwierzyć!!!
Urszula:
Wybacz mi Piotrze. Byłeś mi przyjacielem, byłeś pociechą, byłeś podporą. Lecz spójrz. Tu na tym łóżku szpitalnym spoczywa me szczęście. To jego kocham, bardziej niźli życie. On jest guślarzem a ja zmorą nocną. On jest świtem, a ja jutrzenką. On…
Piotr:
Dosyć! Zrozumiałem.
Urszulka (rozczarowana, że znów jej przerwano):
Więc wybaczysz mi?
Piotr:
Wybaczę. Lecz jednego pojąć nie mogę.
Urszulka:
Mów przyjacielu, wszystko ci objaśnię.
Piotr:
Czemuś oddała mi się cała, jeno bez uczucia?
Urszulka:
Bo to był sex przyjacielski.
Piotr (zawiedziony):
Ach! Więc miłość ma daremna. Szczęście me stracone. Odejdę w milczeniu…
Odchodzi, a jego polo traci blask.

Scena IV
Marek i Ula leżą przytuleni. Ona szepce mu czułe słówka, on mizia ją końcem bandaża.
Wchodzi Paulina.

Paulina (w szoku):
Cóż oczy me widzą?!
Urszulka:
Ha! A ty tu, czego?! Nie mąć nam szczęścia jędzo, okrutnico, soplu lodowaty! Nie odzyskasz Marka! Mój ci jest ! Mój ci jest!
Zarzuca mu na głowę leżącą obok szmatkę. Marek potakuje głową spod szmatki.
Paulina (wściekła) :
A więc to tak! Zdrada! Zdrada! Ty serce jaszczurcze, ty języku smoczy, tak niecnie mnie oszukać. A ja naiwna znów dałam się złapać.
Wybiega szlochając.
Ula i Marek wpadają sobie w objęcia, pewni, ze nic im nie przeszkodzi.

Scena V
Marek i Urszula leżą wtuleni, nie spodziewając się niczego.
Słychać ciche TIK – TAK, TIK-TAK…

Urszula:
Miły czy słyszysz ten zegar, co bije tak blisko?
Marek:
…?
Urszulka:
I moje szczęście mąci ten krokodyl, co tyka. Cóż za czarne myśli opadły mnie nagle!
BUMMM! Wszystko wybucha. Sufit Sali zawala się, grzebiąc pod gruzami ciała kochanków.
Kocham cię Marku!
Wydaje ostatnie tchnienie.
Marek:
….
Maszyna, co robi PING, robi PING.
Zapada cisza…

Scena VI
Nad brzegiem basenu leżą Paulina i Piotr. Słoneczne promienie odbijają się w lśniącej tafli wody i srebrnym polo D&G. W basenie kąpią się dzieci, Antonina i Aleksander.
Paulina:
Czyż nie mówiłam, że smak zemsty lepszy jest od miłości?
Piotr (wzdycha):
Kobieto mądra a przenikliwa! Jesteś geniuszem zła, jesteś jak stado furii i czterech jeźdźców apokalipsy razem wziętych. Miła! Powiadam ja tobie, żeś ty damą serca mego. Ta podła Orszula, stóp twych niegodna całować. Choć usychałem tak dla niej, czas uleczył rany…
Paulina:
Niegodna zginęła w męczarniach straszliwych. Słuszna to kara za jej przewinienia.
A ja, choćem lodowa, zażywam wytchnienia.
Tak, więc powiadam ja dziś ku przestrodze, nigdy niewieście włoskiej nie zachodzić drogę!

Koniec.




2 komentarze:

  1. Mad po prostu nie mam słów...
    To jest bombowe!

    OdpowiedzUsuń
  2. bombowe zgadzam się z Dubai a zwłaszcza o polo wypranym we vaniszu i polo od D&G powala hehe xD

    OdpowiedzUsuń