Get your own Digital Clock

sobota, 6 marca 2010

Kartki z pamiętnika Ulci Cieplak...Dobrzańskiej :) - wg Iwci cz.4 "Luty"


poniedziałek

Dawno nie pisałam. Bycie w ciąży to dziwne uczucie. Czujesz jak coś w Tobie rośnie; zaczyna się poruszać:) takie nowe życie w Tobie. Cały czas się uśmiecham i o dziwo im jest mnie więcej tym bardziej się sobie podobam :) ...

Marek jest cudowny. Taki troskliwy, czuły opiekuńczy. Kocham chwilę spędzone z nim. "Teraz wiem, że dni są tylko po to; by do Marka wracać każdą nocą złotą" :)

Wiem, że Marek będzie cudownym ojcem. Jak patrzę jak przepada za nim Beatka. Jak się z nią bawi. Opiekuje się nią to wiem, że będzie cudownym ojcem. Oops moje maleństwo dało o sobie znać.

niedziela

Walentynki :) :) :) Święto zakochanych...; Marek :) Marek :) Marek :) To nasz dzień :)Bez firmy, bez kłopotów :) Mój i Marka :) Byliśmy z Markiem w Palmiarni; podobnie jak rok temu tylko inaczej :) Tym razem czułam, że on jest mój; tylko mój :) I że nikomu go nie oddam :) :) :)NIKOMU!!! :)

MAREK :) MAREK :) MAREK :) MAREK :) MAREK :) MAREK :) MAREK :)

poniedziałek

Praca. Jakże trudno jest wrócić do pracy, po tak wspaniałym dniu jaki był wczoraj. Tym bardziej, że w firmie szykowały się kłopoty. Nowa kolekcja po początkowym sukcesie nie sprzedaje się najlepiej, ale przynajmniej koszty produkcji nam się zwróciły. Mówiąc kłopoty mam na myśli szwalnie... Tak, tak szwalnie. Nowa sieć szwalni, która dopiero co rozpoczyna działalność na polskim rynku należy do Joanny i Patryka Turskich... Nie byłoby w tym nic złego gdyby nie to, że to jest ta Joanna. Była kochanka Marka, wtedy jeszcze narzeczonego Ardo (ostatnio złapałam się na tym, że tak myślę o Paulinie) :) Mam jakąś fobię; gdzie nie spojrzę widzę zdradę:) Niby ufam Markowi ale czy ufam jej.

Wygląda na normalną; fajną, szczęśliwą kobietę. Mającą męża, dziecko :) Po co miałaby niszczyć swoją rodzinę i naszą :) Bez sensu :) Maciek mówi, żebym wyluzowała i chyba ma rację:)

Jestem w piątym miesiącu ciąży - nie powinnam się denerwować. Cały czas sobie powtarzam: "Marek mnie kocha" "Marek mnie kocha" "Marek mnie kocha" ale co ja zrobię, że kurde blaszka jestem o niego zazdrosna...

Boje się też, że chce się mścić nie niszcząc rodziny a firmę ale może ja jestem przewrażliwiona. Przecież ja bym się nie chciała mścić na Marku nawet jakby wziął ten ślub z Pauliną; więc dlaczego ona miałaby się mścić :)Dlaczego?

Środa

Spotkałam się dzisiaj z Joasią. Sama do mnie zadzwoniła i poprosiła o spotkanie w prywatnej sprawie :) To bardzo sympatyczna osoba; w bliższym kontakcie nawet całkiem do rzeczy jak mawia Jasiek :) Powiedziała mi, że wie, że ja wiem i że nie chce mi wchodzić w paradę: "Marek bardzo mnie skrzywdził to prawda; ale uwierz, mi że to, że go znowu spotkałam wcale nie jest mi na rękę" Dziwne bo skoro nie chciała go spotkać to po co tutaj wracała? Podobno była w Niemczech i wróciła ze względu na syna. Chce z mężem, żeby wychowywał się w Polsce. Tylko po jakie licho ona mi to mówi? I co to w ogóle mnie obchodzi? Po co nawiązywała z nami współpracę? To się kupy nie trzyma...

Powiedziałam Markowi o spotkaniu; wkurzył się; ale to była dla mnie dziwna rozmowa; bardzo dziwna...

Jutro mam badanie USG; wreszcie dowiemy się czy syn czy córka? Imiona już zostały wybrane. Córka będzie nosić imię Maria; po mojej mamie :) Syn zaś Jakub; bo Kubuś bardzo nam się podoba :)

Czwartek

Będziemy mieć syna. Marek jest przeszczęśliwy ja też. Tylko oby był zdrowy. Od razu po wyjściu od lekarza zadzwoniłam do rodziców :) Tak do moich rodziców czyli taty i mamy, jak myślę już o Ali :) wiadomo mama to była mama i w takich chwilach chciałabym żeby żyła; nawet bardzo; cieszyłaby się bardzo ale jednocześnie się boje, pamiętam jak mama była w ciąży z Beatką i jak się cieszyliśmy; nic już Markowi nie mówię; bo musi być dobrze :) To sobie powtarzam jak zaczynam mieć złe myśli... Trzeba myśleć pozytywnie, żeby nie zwariować.

Ale nie dokończyłam myśli. Ala kazała nam przyjechać do Rysiowa :) Nie mieliśmy wyjścia i ku swojemu zdumieniu usłyszałam jak Betti mówi do Ali: "mamo". Nie tylko dla mnie Ala stała się mamą :) :) :)

Jaśka nie było. Jakaś impreza czy coś tam innego na tych studiach mieli i nie mógł być. Ale z Beatka mi zrelacjonowała, że i Jaś się świetnie z Alą dogaduje ale zakomunikował jej: "Nie licz, że będę mówił do Ciebie mamo" :) Ważne, że się wszystko ułożyło i tato jest szczęśliwy :) :) :) Ala chyba też :) :):) :) :):) :):)

Piątek

W firmie mały sajgon. Pshemko od rana wariuje, i ma depresję. Jak ma depresję to strach się bać :D

Powiedziałam Eli, że będę miała syna Kubusia :) Dała mi kawę, sałatkę, kanapki i wszystko co tylko zdrowego miała w bufecie. :) Powiedziała, że teraz to się muszę zdrowo odżywiać i nie ma zmiłuj ona tego dopilnuje. Fajnie mieć przyjaciół; bo choć uciążliwi to wiadomo, że chcą dobrze :)

Tego nie pisałam ale od czasu kiedy wyprowadziłam się z Rysiowa; zaczęłam żyć inaczej. Nie muszę martwić się, czy Beatka chce naleśniki czy kotlety mielone; nie martwię się, że Jasiek nie wraca z imprezy czy czegokolwiek tam innego. Marek mówi; że zaczynam żyć normalnie; ale ja uświadomiłam sobie, że jak pojawi się Kubuś; to wrócę do tego starego życia. Prania, sprzątania, podlewania kwiatków, przewijania pieluch; troszczenia się; będę odrabiać z Kubą matematykę, J już zapowiedziałam Markowi, że to będzie moja domena; jemu zostawiam tłumaczenie historii. Skrzywił się; powiedział, że on historii nigdy nie lubił. A ja mu na to: "Kochanie, to mam dla Ciebie smutną wiadomość. Będziesz musiał polubić" :D A i nigdy nie pozwolę, żeby z mojego dziecka drwiono i wyśmiewano się. Będę mu mówiła, żeby jak go kopną żeby oddawał dwa razy mocniej. W ogóle życie to dżungla, w której istnieje prawo silniejszego. Moi rodzice; tego mnie nie nauczyli i sporo musiałam wycierpieć, zanim to zrozumiałam, że "kto ma miękkie serce; musi mieć twardy tyłek".

Pamiętam początki mojej pracy w FD. Te szepty za plecami "Brzydula, Brzydula". Najgorsze w tym wszystkim jest to, że nikt tego nie powiedział prosto w oczy. Tylko za plecami. Te upokorzenia. Wiedziałam o tym; ale wyrzucałam to z głowy. Dopiero jak znalazłam w biurku Marka prezenty "dla Brzyduli" uświadomiłam sobie, że tak naprawdę wszyscy się ze mnie śmieją. Ufałam w tej firmie tylko Ali...

A potem ta metamorfoza Pshemko i wszystko zmieniło się jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Nawet Adam zaczął mnie podrywać. Zrozumiałam, że fałsz to domena tego świata. Wystarczy tylko założyć buty na obcasach, modną, krótką kieckę i od razu wszyscy zmieniają do Ciebie stosunek. Do dziś jest mi przykro ale ... co tam.

Najgorsze jest to, że z czasem ja też zaczęłam kłamać, rzekłabym jak z nut. Pamiętam jak Pshemko, w czasie przygotowań do FD Gusto; najpierw wyjechał, żeby storpedować naszą kalekcje a potem przekonany przez Marka wrócił. Ja byłam w takiej desperacji, że chciałam wykorzystać jego projekty bez zgody Pshemko. A jak Pshemko wrócił to mu skłamałam, że nie miałam zamiaru nawet tykać jego projektów Do dzisiaj Pshemko jest nieuświadomiony a ja ... to był mój pierwszy poważny raz. Nie jakieś tam kłamstewka. To było kłamstwo. Perfidne, świńskie kłamstwo. W międzyczasie oszukiwałam Piotra; dając mu nadzieje ... a tak naprawdę bardzo ale to bardzo kochałam Marka....W ogóle przez ostatnie półtora roku moje życie bardzo przyspieszyło. Jak na Rollcosterze.

Poniedziałek

Dzisiaj po pracy jedziemy z Elą i Alą do Izy J Jak ja dawno jej nie widziałam :) No i naszej kruszynki Przemka. Już nie mogę się doczekać :) :) :)

Iza przygotowała przyjęcie; tyle jedzenia dawno nie widzialam. Przemcio jest cudownym i taki podobny do Jurka, że się nie wyprze.

Chciałabym już być mamą

Wtorek

Spotkał się z nią tzn. Marek z Joaśką. Moje obawy się potwierdziły. Wrócił i po prostu zakomunikował, że się z nią spotkał. Po firmie krąży plotka, że ojcem syna Joaśki jest Marek.

Ala mówi, że to tylko plotki, żebym się nie przejmowała ale ja swoje wiem. Po co się z nią spotykał i jak wrócił to wyglądał jakby był na spotkaniu z duchem albo jakimś innym Avatarem. Od tamtego spotkania zachowuje się zupełnie inaczej jak nie moje Kochanie. Czuje, ba jestem pewna, że coś ukrywa. I podejrzewam, że jest to właśnie syn Joaśki.

Zawsze wiedziałam, że w życiu Marka było wiele kobiet; i obiecałam sobie, że nie będę zazdrosna o przeszłość ale co zrobić jak ta przeszłość wraca. Boję się, że go stracę. Tak irracjonalnie ale się boję.

Środa

godz. 9:45

Nie mogę, nie wytrzymam muszę z nim porozmawiać! Tylko jak. Zapytam się go wprost, czy Antek jest Twoim synem? Co Ci powiedziała Joaśka? Nie, nie tak nie mogę. Małżeństwo polega na zaufaniu. A ja co zachowuję się jak Paulina; która kazała mi śledzić Marka. Nie wytrzymam! Muszę z nim pogadać. Ale jak?

Godz. 13:00

Rozmawiałam z Markiem. Choć rozmową tego chyba nazwać nie można. Zadałam pytanie - Marek wybuchną złością. Teraz sama czuję się źle; bo po pierwsze, wychodzi na to, że Kuba ma już rodzeństwo a po drugie to z tą informacją wcale się dobrze nie czuje. Bo wychodzi na to, że Marek to świnia. A przynajmniej był świnią!

Teraz rozumiem co ona miała na myśli; mówiąc, że ponowne spotkanie Marka skomplikowało jej życie.

Jak się rozstali a raczej Paulina wyrzuciła ją z pracy. Aśka; po kilku dniach dowiedziała się, że jest w ciąży. Próbowała się skontaktować z Markiem; ale on nie odbierał od niej telefonów. Była parę razy pod firmą ale nie podeszła. Rodzice; przed którymi ukrywała romans z Markiem; strasznie się wkurzyli; jak dowiedzieli się, że jest w ciąży, Z rodzicami do tej pory nie utrzymuje kontaktów. Wyjechała do brata do Berlina. Najpierw pracowała na zmywaku. Urodziła syna a potem gdy poznała Patryka Turskiego; zdecydowali się założyć firmę. Miała doświadczenie w pracy z odzieżą więc założyli szwalnię!

Teraz jak firma zyskała markę w Niemczech postanowili wrócić do Polski i tutaj rozkręcić działalność tej firmy. Chcieli; żeby ich syn; bo Patryk uznał Antka za swojego syna; wychowywał się w Polsce. Paradoksalnie ją rozumiem. Powiedziała Markowi, że on nauczył ją oddzielać życie prywatne od zawodowego i żeby nie wtrącał się w życie jej rodziny. Powiedziała mu, że ojcem Antka tym prawdziwym a nie biologicznym jest Patryk; niezależnie od tego czyje DNA nosi Antek. I, że nigdy więcej nie da siebie skrzywdzić ani swojego dziecka. Ja ją paradoksalnie rozumiem.

Niby wiem, że Marek się zmienił; ale ... Ona go kochała; on się nią bawił tak jak mną. Wszystko to do mnie wróciło. Nie wiem; czuję się źle; na razie jestem w szoku i nie chce wierzyć w to, że tak postąpił Marek. Bez słowa wyjaśnienia - zwolnił ją i nie chciał z nią rozmawiać. Nie, nie to nie Marek.

Godz. 15 : 00

Kończę wcześniej i idę na samotny spacer po parku. Muszę pobyć sama ze sobą. Odpocząć od tego wszystkiego. Marek chciał iść ze mną ale ja muszę pobyć sama. Chyba wezmę urlop i pojadę do Rysiowa. Do Ali, taty do dzieciaków, dawno u nich nie byłam.

Godz. 21 : 00

Jestem w Rysiowie. Zostawiłam Markowi list. Napisałam, że kocham go bardzo ale chcę trochę pobyć z rodziną. Złapać dystans do tego wszystkiego. W pracy wzięłam urlop.

Ala mówi, że nie wiadomo czy Joaśka mówi prawdę; Mówi, że to zemsta; Zawsze była histeryczką. Niby dlaczego Ona miała by się mścić. Dlaczego? Ja chcę do mamy........ . W takich chwilach najbardziej mi jej brakuje. Ala jest cudowna, kochana, wspaniała ale co mama to mama. No nie...

Poza tym wszystkim to Marka bardzo, bardzo kocham a kocha się nie za coś a ponad wszystko.

Czwartek

Dzień zaczęłam od pierogów; oj dużo ich zrobiłam. Będziemy mieli na następnych kilka dni.

Pierogi, nie pomogły. Cały czas myślę o Marku, Joaśce i tym wszystkim... Marek cały czas dzwoni;

Ala z tatą i dzieciakami próbują mi pomóc. Ale ja chcę być sama..........

Piątek

Godz. 10:30

Wstaję; idę do kuchni zrobić sobie herbatę a tam ... MAREK. Przyjechał. Nie mógł być domu. Rozmowa był płaczliwa i łzawa. Bardzo emocjonalna. Zapytałam go wprost, czy wie, że Aśka go kochała. Czy wie, że ją skrzywdził i że to świństwo. Odpowiedział, że wie. Ja tez to wiem. Wiem, że go kocham i że żyć bez niego nie umiem. Ale zastanawiam się co by było, gdybym ja wtedy zaszła w ciążę. On też mnie przecież oszukiwał. To trudne się od tego odciąć bardzo trudne.

Marek powiedział, że nie pozwoli mi odejść. A ja mu, że go kocham nad życie i wcale nie chce od niego odchodzić. Jak on jest w pobliżu to nie umiem się na niego gniewać. Po prostu nie umiem :)

KOCHAM MARKA ZA TO, ŻE JEST;

ZA CAŁOKSZTAŁT,

ZA WSZYSTKO

:):) :)


Sobota

W Rysiowie. Już nie pamiętam rysiowskich ranków. Tutaj jest wszystko takie inne; cieplejsze, fajniejsze, tutaj są moje wspomnienia.

"Ten kraj szczęśliwy, ubogi i ciasny! Jak świat jest boży - tak on jest nasz własny!"

Teraz zrozumiałam jak bardzo brakuje mi dzieciaków tzn. Jaśka i Betti, taty ... I tego wszystkiego co jest związane z Rysiowem. Pogaduch z Maćkiem. Mojego pokoju, który teraz odziedziczył po mnie Jaś. Mój mały kochany braciszek :) :)Nawet nie zdawałam sobie sprawy z tego, że tak bardzo tęsknie. W Rysiowie wiele, rzeczy wydaje się prostsze niż w Warszawie. Kocham ten świat. Mój świat :)

Godz. 18:30

Zaplanowaliśmy na dziś wieczór rodzinny spacer. Było wesoło, sympatycznie; jak za starych dobrych czasów. Tak rodzinnie. Bardzo mi tego brakowało.

Godz. 20 :00

Na chwilkę zapomniałam o kłopotach. O tej całej Joaśce i jej dziecku. O tym, że to, że tu jestem to tak naprawdę ucieczka. Ucieczka do tego mojego rysiowskiego schronienia do taty, dzieciaków, Ali....

Powrót do rzeczywistości nastąpi jutro.

Rozmawiałam z Jaśkiem. Fajnie jest mieć brata. Powiedział, że przed miłością nie da się uciec i że ja chyba to wiem najlepiej. Od kiedy on jest taki mądry... ale ma rację od tego nie ucieknę a Marka kocham. Wracam muszę... Nie, nie, nie muszę ale chcę. Jak bardzo się za nim stęskniłam.

Niedziela

Wróciłam do domu tzn. do Marka :) Był u niego Sebastian, który otworzył mi drzwi; jego mina była bezcenna ... Chyba się bał, że to Violka...."O Ulka!" - wydusił tylko. A ja: "Spodziewałeś się kogoś innego?"

Myślałam, że Marek mnie udusi ze szczęścia :) Ja wróciłam; bo bałam się, że go stracę. Stoję w takim rozkroku i naprawdę już sama nie wiem czego chce...

Jestem przy nadziei powinnam tryskać energią i humorem a ja się boję już nie tylko o siebie i dziecko ale także o Marka; że go stracę .... Z drugiej strony, zawsze wiedziałam, że Marek święty nie był; ale że coś takiego .... Kocham go chce z nim być a jednocześnie nie chce. To jakaś paranoja. Jak go nie ma to mi go brakuje; jak jest to już w ogóle. Masakra to mało powiedziane........Ale tak suma sumaru to obiecałam sobie, że nikomu nie dam zniszczyć mojego uczucia do Marka. Postaram się o tym nie myśleć.... tak będzie najlepiej :)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz