Get your own Digital Clock

niedziela, 7 marca 2010

Kartki z pamiętnika Ulci Cieplak...Dobrzańskiej :) - wg Iwci cz.5 "Kwiecień"

Środa


Dawno nie pisałam. Ostatnio po pierwsze nie miałam czasu – bo tak wiele się działo. Joaśka z mężem i swoim synkiem wyjechali z Warszawy. I ich nie ma. I dobrze I to jest choć jeden pozytyw ostatnimi czasy. Marek wynegocjował, że będzie widywał się z Antkiem raz w miesiącu. Powiedziałam mu, że win nie odkupi paroma prezentami ale będzie miał kontakt z dzieckiem.

Po drugie; proces oswajania się z nową sytuacją; był bardzo absorwujący.

Przede wszystkim – wybaczyłam Markowi, i jest mi z tym lżej. Po drugie zrobiłam się gruba jak beczka – wszak to już siódmy miesiąc. Nie mogę w to uwierzyć, że za dwa miesiące będę już mamą Ciąża odpukać przebiega prawidłowo; lekarz, mówi, że wręcz podręcznikowo i nie ma się co martwić na zapas... bo to szkodzi dziecku.

Dzisiaj po pracy wybrałyśmy się z dziewczynami do centrum handlowego tzn. ja; Ela, Ala i Iza o dziwo się zdołała wyrwać Nie pojmuję tego dlaczego; kiedy ostatnimi czasy jestem w centrum handlowym zawsze trafiam do sklepu dziecięcego...Na zakupach dziecięcych wydałam majątek. Ale nie mogłam się opszeć. Śpioszki, sweterki, buciki i parę innych drobiazgów. Pokoik już czeka Podobno to przynosi pecha ale ja już dawno przestałam być przesądna



Sobota


Przeglądałam dzisiaj mój stary pamiętnik. Jeszcze ten z czasów panieńskich jak Marek był z Pauliną.

Przypomniałam sobie początki mojej znajomości z Markiem Tak bardzo go kochałam a on był tak blisko... na wyciągniecie ręki a jednocześnie tak daleko bo z Padliną. Tak bardzo chciałam z nim być a jednocześnie zdawałam sobie sprawę z tego, że to nierealne. Każde jego skinienie, każdy ruch, każdy uśmiech był dla mnie bezcenny.

Przypomniały mi się nasze pierwsze walentynki. Jak Marek odwiózł mnie do domu i pobił się o mnie z Bartkiem. W Walentynki Szymczykowa wezwała policję a ja do nocy siedziałam z Markiem na komisariacie. Wtedy uzmysłowiłam sobie, że tak bardzo bym chciała należeć do jego rodziny i za nic na świecie nie chciałabym być jego matką a siostrą broń Boże.

Na drugi dzień Marek paradował z podbitym okiem po firmie i wszyscy myśleli, że pobiła go Paulina.

A teraz moje marzenie się spełniło. Ba mam nawet więcej niż marzyłam. Jestem żoną Marka. Urszulą Dobrzańską i będziemy mieć dziecko. O dziecku to już nawet nie śmiałam marzyć A jednak to rzeczywistość Będę miała z Markiem dziecko. Synka Kubusia

I pomyśleć, że zazdrościłam Małgośce Kwiatkowskiej, która dbała tylko o to, żeby podobać się facetom. I myślałam, że spotka jakiegoś Filipa Bobka czy Marcina Dorocińskiego dajmy na to. Tymczasem ona spotkała jakiegoś dupka co ją leje i cały czas pije a ja ... mam faceta moich marzeń; uroczego, cudnego, najukochańszego na świecie Marka Dobrzańskiego; będę miała z nim dziecko i jestem bardzo; bardzo, bardzo szczęśliwa. JA GO KOCHAM I ON MNIE TEŻ I JESTEM BARDZO SZCZĘŚLIWA.

Paradoksalnie pamiętam, że powiedziałam to Ali po powrocie ze SPA. Popatrzyła się wtedy na mnie z politowaniem i chyba mi współczuła.

Ale to tato miał rację, wszystko się jakoś ułożyło i wtedy i teraz. Po tych wszystkich naszych przejściach. Jestem pewna, że będziemy ze sobą do końca świata i o jeden dzień dłużej



Poniedziałek


Zaczynamy nową kolekcję. Trzecie dziecko Cieplak – Dobrzański, no a licząc tego szkraba co noszę pod sercem to czwarte. Pierwsze to było FD Sportivo, drugie FD Gusto Ach FD Gusto to bardzo miłe FD Gusto.

Pamiętam premierę tej kolekcji jakby była wczoraj. Te przygotowania. Odkrycie haka Aleksa. A właściwie plagiatu Wojtka. Walkę z czasem i końcowy sukces No i Marka na scenie; który nie wyjechał z Padliną do Włoch.

Ten dzień, tydzień nigdy o nim nie wspominałam – to był jakiś koszmar. Najpierw wypadek Marka; potem ten cholerny szpital i Ardo, która mi mówi; że wchodzę z butami w jej życie.

Byłam święcie przekonana, że Marek jest Ardo ale ... zawsze warto Violette (przez V i 2t) mieć po swojej stronie. Ona mi powiedziała, że Marek nie jest z Ardo tylko mysli, że ja go nie kocham. Ja go nie kocham, to on mnie przecież wrócił do Pauli. Myślałam wtedy, że umrę i nagle kiedy już wszystko wydawało się stracone pojawił się on. Mój Marek Dobrzański i wszystko inne przestało istnieć. A potem już wszyscy wiedzieli, że Marek mnie kocha, bo okazało się że Marek nie wyłączył mikrofonu

Co się działo później........Szybko z tego pokazu całego się wymknęliśmy. Po raz pierwszy zawitałam na Sienną. To była najwspanialsza noc mojego życia. Były świece; szampan na specjalną okazję i najważniejsze Marek Kochaliśmy się ze sobą; tak namiętnie, tkliwie, żarliwie, tak ach mhhhhhh Czułam, że jest mój nikogo innego i że nikomu go nie oddam To nie był nasz pierwszy raz ale w SPA, gdzieś tam nad nami krążył duch Padliny Teraz byliśmy w dwójkę bez żadnych duchów. I nikogo innego. Tylko ja i Marek. Ula Cieplak i Marek Dobrzański. Myślałam, że śnię ale sen okazał się rzeczywistością. Piękną rzeczywistością



Piątek



Miałam dzisiaj egzamin na prawko. Och, ach nie zdałam. A swoją drogą, co kobieta w siódmym miesiącu ciąży robi na egzaminie na prawo jazdy.... Jestem, na siebie wściekła to skrzyżowanie, przejeżdżaliśmy z Mariuszem, moim instruktorem 100 – tysięcy razy i za każdym razem dobrze. Ale oczywiście 1001 raz musiałam pojechać źle i ten błąd popełnić akurat teraz Marek mówi, żebym się nie przejmowała, następnym razem zdam. Mam nadzieję. Mama nade mną czuwa więc w końcu zdam

Najśmieszniejsze jest w tym wszystkim to, że Jasiek zdał, za pierwszym razem a ja już będę podchodzić ósmy raz.

Nie mogę się poddać, to nie w moim stylu. Nucę sobie “We are the champions” – ze mną nie będzie tak łatwo!



„We are the champions”



I've paid my dues
Time after time
I've done my sentence
But committed no crime
And bad mistakes
I've made a few
I've had my share of sand
Kicked in my face
But I've come through
And I need to go on and on and on and on



We are the champions - my friend
And we'll keep on fighting till the end
We are the champions
We are the champions
No time for losers
'Cause we are the champions of the world



I've taken my bows
And my curtain calls
You've bought me fame and fortune
And everything that goes with it
I thank you all
But it's been no bed of roses no pleasure cruise
I consider it a challenge before the whole human race
And I ain't gonna lose
And I need to go on and on and on and on



We are the champions - my friend
And we'll keep on fighting till the end
We are the champions
We are the champions
No time for losers
'Cause we are the champions of the world



We are the champions - my friend
And we'll keep on fighting till the end
We are the champions
We are the champions
No time for losers
'Cause we are the champions



To takie trochę nie w moim stylu ale co mi tam, a co mi tam. Mam wszak nowy plan

(to jest prywatny wątek, :) w tym opowiadamiu)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz