Get your own Digital Clock

poniedziałek, 15 marca 2010

Kartki z pamiętnika Ulci Cieplak...Dobrzańskiej :) - wg Iwci cz.8 "Wrzesień"


Poniedziałek

Dzisiaj 1 września. Byłam w Rysiowie. Zgodnie z tradycją byliśmy całą rodzinką (ja tata, Ala, Jasiek i Kinga, Ja, Marek i Kubuś) na rozpoczęciu roku szkolnego Beatki. W bardzo powiększonym składzie. J To już czwarta klasa J Poważna sprawa J J J Rzekłabym bardzo poważna... Betti tez była przejęta J Nowa wychowawczyni, nowi nauczyciele; wszystko nowe a stare zarazem J J J Tym razem przyszedł z nami także Jasiek z Kingą. Oni już studenci, mają jeszcze wakacje.... I pomyśleć, że jeszcze parę lat 10 lat temu Beatka była mniej więcej taka jak dzisiaj Kubuś. Jasiek latał po ogrodzie z gałęzią większą od siebie i udawał Indian; a ja licealistką. Dzisiaj ja mam szczęśliwą rodzinkę (no... są może pewne kłopoty ale i tak uważam się za szczęściarę). Jasiek ma dziewczynę i zwierzył mi się, że chce zaręczyć z Kingą... A Beatka jest w czwartej klasie podstawówki. Kocham ich nad życie, bo to ... moje dzieciaki ... choć rodzeństwo J J No i tato jest z Alą J


Wtorek

„Dobrze jak nie za dobrze; a jak cudownie to chyba nie dobrze bo coś może się popsuć”. I się popsuło. Nie wiem od czego zacząć. Jestem cała w rozsypce... Jeszcze się trzęsę. Joaśka i Patryk mieli wypadek samochodowy. Zderzenia z drzewem przy prędkości ponad 100 km/h chyba nie przeżył by nikt ... Marka powiadomił brat Asi... Dla mnie to szok. Młoda, piękna, pełna życia dziewczyna; mająca 28 lat (tyle ile ja) nie żyje. Zostawiła synka... Mieszka z nami... Antoś jest taki żywy, bardzo podobny do Kuby....Nie wiem co będzie dalej... Nie mam zielonego pojęcia.......

Marek jest załamany.... ja też...


Środa

„dobrze jak nie za dobrze, a nawet dobrze nie za mądrze nie zaszkodzi niepolepszenie jak tylko można wytrzymać na głupi sposób swój”


Zawsze to sobie powtarzałam jak było mi źle. A jest bardzo źle... Joaśka i Patryk nie żyją. Antoś jest na razie z nami... Mam nadzieję, że tu się zostanie J Bo z kim mu będzie lepiej jak z nami ... Z własnym tatą, bratem no i mną J Ale na razie wszyscy jesteśmy w szoku ...

Przypomniało mi się jak umarła mama... Wtedy myślałam, że uodporniłam się na ból i śmierć. Ale na to nie można się chyba uodpornić... Chyba nie można....

Marek wziął urlop... Jesteśmy całą czwórką w Rysiowie...Wytrzymać jakoś można...Ale atmosferę strachu i bólu czuć na każdym kroku.... Marek chodzi jak struty...Rozumiem go, w końcu to była matka jego synka...Zapowiedział mi, że będzie o Antosia walczył i dobrze...To cudowne dziecko, musi się z nami zostać ...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz