Get your own Digital Clock

wtorek, 2 marca 2010

(Nie) dorosła miłość - opowiadanie Michaliny cz.3

Ola po dotarciu do Krakowa od razu udała się do swojego mieszkania, tzn. mieszkania, które dostała w prezencie od dziadków. Na początku miało być zabezpieczeniem dla wnuczki, przynoszącym jednocześnie dochody z wynajmu, ale gdy okazało się, że Aleksandra zamierza studiować w Krakowie stało się rozwiązaniem problemu mieszkaniowego. Właściwie Ola mogła by studiować w Warszawie i problem by nie istniał, ale dziewczyna tego nie chciała. Dlaczego? Chyba dlatego, ze czuła się osaczona, no ale zacznijmy od początku.

Aleksandra Dobrzańska była jedynaczką, ale nie była tylko jedyną córką Uli i Marka ale też jedyną wnuczką zarówno Krzysztofa i Heleny, jak i Józefa i można powiedzieć Ali. Była też pierwszą chrześnicą Jaśka i Beti. Każdy starał się jej na swój sposób udowodnić, jak bardzo ją kocha, co niestety bardzo często przytłaczało dziewczynę. Traktowali ją jak królewnę, zawsze dostawała to, co chciała, nigdy jej niczego nie brakowało. Ale jednocześnie przez z to, ze była dla nich całym światem, byli dla niej bardzo wymagający, szczególnie babcia Helena i dziadek Józef. To oni zawsze pytali o oceny, już od małego zastanawiali się nad studiami dla wnuczki, dodatkowymi zajęciami. Oczywiście zaakceptowali to, że Ola będzie studiować aktorstwo, ale dziewczyna wiedziała, że ich, a szczególnie Heleny to w pełni nie satysfakcjonuje, ona by pewnie wolała, aby wnuczka została sławną malarką, albo naukowcem. Aleksandra mimo że bardzo często odwiedzała dziadków, spędzała z nimi wiele czasu, nigdy nie mogła porozumieć się z seniorką Dobrzańską. Oczywiście na pozór wszystko wyglądało cudownie, ale z Heleną nigdy nie rozmawiał tak swobodnie jak z Alą, rzadko miały wspólny temat, czy w czymś się zgadzały, Oli zawsze wydawało się, że Helena chciałaby ją zmienić, często sugerowała, że Ola mogła by się inaczej ubrać, czytać inne książki, czy wybrać inne studia. Mimo to kobiety bardzo się kochały, tylko ciężko im było to okazać.

Fakt, że każdy chciał dobra Oli sprawił, ze wszyscy byli względem jej nadopiekuńczy, "chuchali i dmuchali", żeby jej się tylko nic nie stało, właśnie dlatego dziewczyna potrzebowała wytchnienia, którym miało być zamieszkanie w Krakowie.

Chyba najbardziej bratnią duszą dla Oli, (oczywiście z wyjątkiem rodziców, z którymi łączyły ją niezwykłe więzy) była Ala. Ala, która patrzyła na wszystko z boku, miała dużo dystansu i zawsze świetnie rozumiał Olę, chyba nie było rzeczy, z której dziewczyna by się jej nie zwierzyła. Ala nigdy jej nie potępiła, bo nigdy nie oceniał tego co Ola robiła, ona porostu była z nią, wspierała i pomagała rozwiązać każdy problem.



Sprawy z Maffinem poszły Aleksowi dość sprawnie, uzgodnili jego honorarium, termin pracy we Włoszech i inne organizacyjne niuanse.

Mimo, ze mężczyzna za raz po tej rozmowie miał wrócić do Mediolanu, Kraków tak bardzo go zauroczył, ze postanowił przedłużyć swój pobyt, miał nawet zamiar odnowić stare znajomości. Nie chciał się do tego przyznać, ale tęsknił za Polską, może nie za tą "warszawką", która kojarzyła mu się z tania podróbką wielkiego świata, ale za tym klimatem, który był w Krakowie, jazzowe knajpki, kafejki z porządną kawą, alternatywne wystawy, happeningi. Stwierdził, że już dawno nie miał urlopu, na który zasłużył, dlatego wieczorem zadzwonił do Pauliny, zdał sprowadzanie z rozmowy z Krasnodębskim i zapowiedział, że zostaje w Polsce na co najmniej 2 tygodnie. Kobieta była mocno zdziwiona:

-Aleks, mówisz poważnie? Chcesz spędzić urlop w Polsce?

-Tak. Bella wiem, że Cię to dziwi, ale postanowiłem, ze spotkam się ze starymi znajomymi, może wybiorę się na jakiś spektakl.

-Braciszku, a może byś odwiedził Helenę i Krzysztofa- niepewnie zapytała dziewczyna.

-Nie wiem, może. Paula odezwę się jeszcze, a tymczasem dobranoc Sorella, pozdrów Davide.

-Trzymaj się ciepło, ciao!!





Ola zdążyła już się zadomowić w Krakowie, czuła się tu swobodnie, co prawda tęskniła za rodzicami, dziadkami, znajomymi, ale to miasto pozwalało jej się rozwinąć, usamodzielnić. Oczywiście codziennie, ostatecznie co drugi dzień dzwoniła do mamy, która martwiła się o to, czy córka sama w wielkim mieście da sobie radę. Natomiast Marek nie rozmawiał z córką tak często, ale ich rozmowy zawsze były pełne humoru, dowcipu, poruszali wszelkie tematy. Ola nigdy nie miała przed ojcem tajemnic. To on zawsze wyczuwał jej nastroje, wiedział kiedy ma ochotę na rozmowę, a kiedy nie. Mieli bardzo podobne charaktery, dlatego często się kłócili, ale nigdy nie mieli tzw. "cichych dni", oboje nie umieli by tego wytrzymać, zawsze któreś z nich zaczynało rozmowę o bzdetach, a o kłótni nikt już nie pamiętał.

Ale wracając do studenckiego życia Oli. Pierwszy tydzień października minął jej bardzo szybko. Trochę się obawiała, w końcu nie znała nikogo na swoim roku, a poza tym nie była tutejsza. Jak się jednak okazało, nie ona jedna. Dostać się do szkoły aktorskiej to nie lada wyzwanie, dlatego ludzie z całej Polski próbują co roku w każdej ze szkół, dzięki czemu jej grupa była mieszanką studentów z całego kraju, oczywiście było parę "krakusów" jak mówiła Anuśka, dziewczyna, którą Ola niezwykłe polubiła.

Dziewczyna była żywiołowa, spontaniczna, miała 1000 pomysłów na minutę, ale jednocześnie była niezwykle wrażliwa i pełna uroku. Jej wygląd też był mieszanką wybuchową. Była wysoka i według niej samej dobrze zbudowana. Miała długie czarne włosy, które zawsze nosiła upięte w kok, co jeszcze bardziej eksponowało jej niebieskie oczy (niebieskie oczy i czarne włosy? Pomyślicie- niemożliwe, a jednak taki był właśnie urok Anuśki) i duże, wręcz ponętne usta, które zawsze malowała bezbarwnym błyszczykiem, a on jakby na przekór sprawiła, że były jeszcze piękniejsze. Jak łatwo się domyślić, co drugi chłopak na roku się w niej podkochiwał, ale każdy z nich wiedział , że może to być tylko miłość platoniczna, bowiem Anuśka na żadnego z nich nie zwracała uwagi, jej serce zajmował niejaki Michał, pilny student historii sztuki. To wszystko jednak nie przeszkadzało Anusi raczyć Olę pikantnymi komentarzami o kolegach, czy nawet profesorach.

-Do twarzy temu Michalskiemu z zarostem, nie?- pytała Anuśka.

-Może.- odparła od niechcenia Ola, kontynuując robienie notatek, ale koleżanka nie dawała za wygraną.

-Wiesz co, on jest taki męski, że gdyby nie mój Michał to mogłabym się w nim nawet zakochać.

-Przepraszam pani Anno, czy coś nie tak? Nie zgadza się pani z tym co mówię?- zabrzmiał głos Michalskiego.

-Skądże panie profesorze, ja popieram każdą pana teorię- słodko rzekła Anusia.

-A to się jeszcze okaże- odpowiedział profesor i szelmowsko się uśmiechnął.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz