Adaś i ciasteczka
Adaś biedulek lwem już był /jest, ale dzisiejszy odcinek to Adaś- KŁOBUK – skrzat sporzący
W przekazach ludowych z Warmii i Mazur występuje skrzat kłobukiem zwany. Mieszka zwykle na strychach domów, a tam gdzie jest dobrze traktowany i pielęgnowany, staje się skrzatem sporzącym (czyli przysparzającym majątku), nocą wielkie skarby znosząc. Zwykle są to monety które do beczki chowa, piórami i pierzem z wierzchu nakrywa i głupa tnie, że niby biedulek z niego…
Bo od ludzi oczekuje ciągłej troski, okazywanej poprzez zostawianie miseczki z mlekiem (i ziarnem bodajże). Im częściej i troskliwiej się nim opiekujemy tym większej można spodziewać się jego wdzięczności. Jego sama obecność pod naszym dachem sprawia, że biedy w gospodarstwie nie odczujemy – krowy się dobrze cielą, kury jaja dorodne znoszą [swoją drogą mam nadzieję, że z ich rozmiarami nie przesadzają - to mogło by się źle dla kur skończyć ] , pieniędzy nie brakuje… To kłobuk sprawia to wszystko, a jeszcze dom od pożaru chroni, a jeśli ten wybucha- majątek ratuje. Jego wspaniałe moce mogą zniknąć jeśli zapomnimy o jego istnieniu. Wtedy po prostu dom nasz opuści, swoją monetami wypełnioną beczkę w przestworza uniesie, a nam się dobra passa skończy i cud prawdziwy, jeżeli dom nasz się nie spali….
Jak kłobuk wygląda? Wywodzi się z pierwotnego mitu demona domowego albo z demona leśnego. Samo słowo „kłobuk” najprawdopodobniej pierwotnie oznaczało koguta. Nic więc dziwnego, że najczęściej przedstawiany był jako czarny kogut lub zmokła czarna kura. W niektórych legendach ma jednak człowiekowaty kształt.
Na .isei. pl /index. php /K%C5%82obuk opisywany jest tak:
”…nieufne dla człeka [noooooo], a kryć potrafią się wyśmienicie [zwłaszcza przed Aleksem ]. Pono i w sztukach tajemnych biegłe, wiela sekretów magii posiadły. Może i za to takową fizjonomią pokarane, [no urodą to nasz Mężuś nie grzeszy – Żonko wybacz] bo to ona prawdziwie paskudna… Mały jest taki kłobuk każden jeden, że i najwyższe ledwie za kolano ludziom sięgną, to do tego wiecznie to przygarbione łazi, ciało swe cherlawe w czymś na kształt worka małego kryjąc, tak że jeno im ręce po bokach wystają i głowa u góry [Żonka mu nie tylko dziurawe kanapki do pracy robi, ale i ubranka przedziwne kupuje. I koszule z mankietkami na guziki, a nie jak w świecie wielkim na spinki]. Uprzejme to z ich strony, nie ma co, skóra ich bowiem beżowa, lub zgniłozielona cała pomarszczona widoku oku miłego nie przedstawia [na solarium go wysłać- może pomoże], już ich sama łepetyna starcza [oj, tak, tak-toć to kwintesencja adaśkowatości- zwłaszcza mimika].
Twarz jest na kształt jaja, jeno na boku leżącego, w nim wielkie, okrągłe oczy, żółte, złote, czy zielone, o źrenicach jak u kota podłużnych między nimi siedzi nochal,, albo jak bulwa jaka kurzajkami obrośnięta, albo jak haczyk wąski, pod tym gęba, właściwie bez warg jeno ze zgrubiałą i spękaną skórą miast nich, w gębie zaś język czerwony, szpiczasty i zęby nierówne, kołkowate, popsute i nigdy kompletne [no, tak źle to nie jest- Adaśko widać z tych urodziwszych kłobuków jednak ] W dodatku gdy kłobuk mówi bełkocze straszliwie i śliną parska na wszystkie strony i chichocze raz po raz [bełkocze zwykle przy Aleksie, i jak się chłopak zakocha, no i parska wtedy faktycznie]. Po bokach owego jajowatego łba sterczą uszy, [rzeczywiście- uszy są –nikt nie zaprzeczy] szpiczaste, odstawione na boki zupełnie i w dodatku oklapłe. [hmmmm- lepiej nic nie powiem- trzeba wiedzieć kiedy milczeć ] Od góry zaś łeb wieńczy rzadka czupryna z przetłuszczonych, posiwiałych włosów [bo Adamkowi jako lwu grzywa dopiero kiełkuje i jak widać jako kłobukowi również]
No i co ? Nic dodać nic ująć! Adaś dziś po firmie biegał i te pojedyncze sucharki italiańskie (cantuccini) po ludziach zbierał…
Sporzył chłopak dla domu – żonie zaniesie. Bo po co niby aż tyle paczuszek od ludzi wysępił? Adaś świnią nie jest- sam tego wszystkiego nie zje. Dbać o rodzinkę należy….
Tym bardziej że ciasteczka nieponadgryzane jak szczęśliwie zauważył. …
Widać, że go Żonka karmić całkiem przestała – nawet mu dziurawych bułek do pracy nie robi. A i Aleks nie wie jak jego głód zaspokoić… Spinki mu do koszuli kupił…. Jakby nie widział że się Adaśko w czymś na kształt worka małego kryje, co nijak dziurek pod spinki nie przewidziało…. Zamiast mu miseczkę z mleczkiem wystawić lub do knajpy na darmowy obiadek zabrać…. (pamiętacie zamiłowanie Adamka do posiłków darmowych, do podjadania Aleksowi z talerza?…)
Te spinki dla naszego Kłobuka, to jak obrazek na ścianę dla ślepca… Żeby to choć na monety szło wymienić….
A swoją drogą to ciekawe jak się z przehandlowania tego podarku Aleksowi wytłumaczy. Oj będzie chłopak bełkotał straszliwie i śliną parskał na wszystkie strony i chichotał raz po raz…
Może jednak swe złoto wreszcie spod strzechy Aleksa wyniesie i zacznie sporzyć Markowi i Uli?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz