Get your own Digital Clock

poniedziałek, 1 lutego 2010

(Nie) dorosła miłość - opowiadanie Michaliny cz.2

Matt(projektant z Polski) mieszkał w Krakowie, dlatego Aleks leciał prosto tam. Właściwie to się cieszył, zawsze najbardziej lubił to miasto, ono przypominało mu Włochy, szczególnie Kazimierz, te małe uliczki, ogrodowe kawiarenki, niepowtarzalna atmosfera. A z drugiej strony było to jedyne miasto, które było według niego chlubą Polski.

-Aleks, powodzenia, i pamiętaj tylko spokojnie!- mówiła nieco zmartwiona Paulina.
-Sorella, nie wierzysz we mnie?- spytał zalotnie.
-Braciszku, oczywiście, że w Ciebie wierze, ale wiem jak nie lubisz Polski i jaki jesteś nerwowy i wiem też jacy projektanci potrafią być denerwujący.
-Nic się nie martw, mam do tego więcej dystansu, niż Ci się wydaje.- powiedział Aleks „puszczając” jej oko.
-Oby, oby… ale teraz idź już, bo się spóźnisz- powiedziała dziewczyna całując go w policzek.
-Ciao- uśmiechnął się, wziął niewielką torbę i wyszedł, mijając w drzwiach Davide, męża Pauliny.

Od czasu wyjazdu z Polski Paulina Febo bardzo się zmieniła, długo przeżywała rozstanie z Markiem i FD, przeszła poważną depresję, mimo że nie umiała tego okazać i miała trochę inne niż Marek priorytety, kochała go naprawdę i 7lat związku, który skończył się fiaskiem, odbiło się na jej psychice.
Ale na szczęście był przy niej Aleks i babcia, to oni, znaleźli jej dobrego psychologa i pomagali walczyć z jakże trudną chorobą i tym wszystkim, co na nią spadło. Krzysztof i Helena też się o nią martwili, często dzwonili, chcieli nawet przyjechać do Włoch, ale Aleks uświadomił im, że to nie najlepszy pomysł i ze muszą dać Pauli czas. I rzeczywiście- czas był dla niej lekarstwem na całe zło. Po długotrwałej terapii, nie tylko wyleczyła się z depresji, ale wybaczyła wszystko Markowi , nie czuła też miłości, czy nienawiści, nie czuła do niego po prostu nic. Był jej obojętny, czasem spotykali się na jakimś pokazie, czy przypadkiem w jakimś sklepie w stolicy, ale za równo on jak i ona nie mieli ochoty na rozmowę, mijali się, mówiąc zwykłe; „Dzień dobry!”
Paulina zadzwoniła też kilka razy do Heleny, opowiadając jej „po krótce” co przeszła, po jakimś czasie stały się jednak to tylko rozmowy kurtuazyjne, z pytaniem o zdrowie Krzysztofa, firmę Pauli i Aleksa. Seniorzy rodu Dobrzańskich, co prawda tęsknili za nimi, ale gdy patrzyli na szczęście Uli i Marka uświadamiali sobie, ze dobrze jest jak jest i należy cieszyć się z nimi.
A wracając do Pauliny Febo, po depresji, aktywnie włączyła się w działalność jej i Aleksa firmy modowej: F&F (FeboFashion), to ona organizowała kolekcje, bale, sesje itp. Aleks zajmował się finansami. Wydawać by się mogło, ze jest ta samą Pauliną sprzed lat, ale nie- ona była inna. Oczywiście nadal liczył się wygląd zewnętrzny, to co ludzie powiedzą, jednak, gdy wracała do domowego zacisza, stawała się delikatna i czuła. Zrozumiała, co to znaczy naprawdę kochać, ze to nie tylko brać garściami wszystko, co możliwe, że to też ofiarowanie całej siebie, że to poświecenie.
Wpływ na jej metamorfozę miał jej obecny mąż, niejaki Davide Cassati, zwykły, nudny architekt, a jednak rozkochał w sobie Paulę do szaleństwa. Droga do ich miłości, była długa i z wybojami, w której trzeba było zgadzać się na kompromisy, ale jednocześnie była to jedyna droga, która w tym wypadku może prowadzić do spełnienia.
Mimo że byli już z Davide 10 lat nie mieli dzieci, za równo on i ona, gdy się poznali nie czuli się gotowi na rodzicielstwo, uważali, że nie byli by dobrą matką, czy ojcem. Po jakimś czasie przestali o tym w ogóle myśleć. Dziś po 10 latach małżeństwa są szczęśliwy i nadal szaleńczo w sobie zakochani, ale gdzieś tam podświadomie odzywa się potrzeba potomka.



-Oleńko na pewno wszystko wzięłaś?- pytała Ula ze smutkiem w oczach.
-Tak mamo, wszystko. A poza tym Kraków, to nie koniec świata i kiedy tylko będę miała ochotę lub czegoś potrzebowała wsiadam w samochód i po 6h jestem w stolicy- powiedziała dziewczyna szeroko się uśmiechnęła.
Uli to jednak nie pocieszyło, była bardzo emocjonalnie związana z córką, zawsze się sobie zwierzały, uwielbiały spędzać czas w swoim towarzystwie, były przykładem przyjaźni matki z córką. Dlatego wyjazd Oli działa przygnębiająco za równo na Ulę jak i na Marka, dla którego Oleńka była najukochańszą córeczką.
-Ale pamiętaj zadzwoń, jak tylko dojedziesz.- przypominał jej ojciec.
-Oczywiście, że zadzwonię, ale teraz już naprawdę muszę jechać.- powiedziała nieco zirytowana dziewczyna.
-No to do widzenia kochanie- mówiła Ula.
-Uważaj na siebie- dorzucił Marek.
-Kocham was bardzo- powiedziała Aleksandra całując każdego z rodziców w policzek.
Następnie wsiadła do swojego małego, aczkolwiek uroczego samochodu i odjechała w stronę Krakowa.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz