Get your own Digital Clock

niedziela, 21 lutego 2010

Po słowie ... od pod wiatr :)

Witam!

Serdecznie dziękuję wszystkim osobom, które zechciały wypowiedzieć się na temat mojego opowiadania.
Dziękuję za wiele ciepłych słów, to jest bardzo wzruszające, chociaż na wyrost.
Dziękuję za wszystkie opinie, również te krytyczne na początku. Twardo trzymałam się swojego pomysłu, ale przecież wyraźnie mówiłam, że Marka bardzo lubię. ;)
Dziękuję tym wszystkim, którzy w ogóle czytali.

mala irenka
Specjalnie dla Twojego męża dedykacja:
“Nie jeden mecz już wygrali, nie jeden przegrać zdążyli.”

Ja również, jak większość z nas, mam ogromny żal, że nie mogę zobaczyć dalszego ciągu serialu. To bardzo przykre. Pisanie pomogło mi w tym. Jeśli Wam również, to bardzo się cieszę.

W serialu właśnie zabrakło tej kropki nad “i”, czegoś, co pozwoliłoby uspokoić nasze emocje i zakończyć całą historię. Jednak wiem, że to nie była wina twórców, ale decydentów, tzn. tych, którzy mają władzę, bo rządzą kasą i podejmują decyzje. Oczywiście, nie wiem, dlaczego takie a nie inne decyzje zostały podjęte, ale dla widzów są to decyzje zdecydowanie niekorzystne, koszmarne wręcz. Różne szmiry ciągną się latami, aż oglądać się już tego nie da, a tutaj zabrakło dosłownie “ciut” – dłuższej części powakacyjnej, dzięki kilkunastom odcinków więcej, wszystko byłoby bardziej zrozumiałe, mniej poszarpane, układające się w piękną, logiczną całość, tak, jak to mieliśmy w części przedwakacyjnej.
Zabrakło też kontynuacji, czyli historii o tym, że Ula i Marek nie tylko bardzo się kochają, ale też potrafią być razem.
W 235 odcinku Ula nadal nie miała zaufania do Marka – ona już po prostu nie potrafiła bronić się przed tą miłością. Tak bardzo go kochała, że było jej wszystko jedno, co będzie dalej, byle z nim. Wcześniej broniła się przed tym uczuciem, ale ostatecznie uległa. Jemu było trochę łatwiej uwierzyć w jej miłość.
Całkowicie różne charaktery, ludzie “po przejściach”, a nie ufni 20-latkowie bez złych doświadczeń. Wiele ich dzieli, ale łączy jedno – miłość. Pytanie, czy miłość wytrzyma. Niejednokrotnie sami byliśmy świadkami, jak miłość wali się w gruzy w zderzeniu z rzeczywistością, która skrzeczy i łatwa nie jest.

Uznałam, że Ula uwierzy całkowicie, tak wewnętrznie, że jest jedyną kobietą w życiu i sercu Marka dopiero wtedy, gdy będzie mogła skonfrontować się z inną, niezwykle atrakcyjną kobietą i wygrać. Nie przegonić rywalkę, tak, jak robiła to Paulina, ale zostać przez Marka ponownie i zdecydowanie wybraną. Po paru latach, gdy pierwszy szał już trochę przeminął. Myślę, że dopóki to się nie stało, Ula w głębi serca czuła niepokój, że kiedyś może jej się przytrafić to, co Paulinie.
Miłość Uli i Marka musiała przetrwać była zbyt silna, aby pozwolić się zniszczyć.

Moje opowiadanie można było rozszerzyć do rozmiarów powieści, albo jeszcze bardziej. Wątki były, mogłam też dołożyć inne. Ale w końcu miało to być opowiadanie, a co za długie, może się znudzić.
Nie wiem, czy jeszcze coś napiszę na temat dalszych losów Uli i Marka. Możliwe, że tak, jeśli będę miała jakiś dobry temat. Oczywiście, przede wszystkim, jeśli nadal będą chętni, żeby to czytać.

Uważam, że wszyscy powinniśmy pochylić czoła przed twórcami serialu. Któż inny dał tyle inspiracji do przemyśleń, co oni. Nawet literatura i filmy zaliczane do “wysokiej twórczości” nie powodują, że miesiącami wracamy do nich, prowadzimy analizy i płaczemy z żalu, że to już koniec.
To trzeba umieć.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz