Get your own Digital Clock

poniedziałek, 28 grudnia 2009

Przyjaźń niejedno ma imię… w “BrzydUli” wg Neni


Serial pokazał nam szeroką gamę relacji międzyludzkich. Wśród nich bardzo ważne były przyjaźnie – czy to prawdziwe, udawane, damsko-męskie, przeradzające się w miłość. Przyjrzyjmy się im bliżej.


1. Ula i Maciek.
Stanowią dowód na to, że jednak przyjaźń między kobietą i mężczyzną jest możliwa – bez romantycznych, czy seksualnych podtekstów. Oczywiście, był incydent z odcinków 101-102, kiedy to Maciek chciał Uleńkę pocałować. Ale gdy wszystko sobie wyjaśnili – wszystko wróciło do normy. Żadnych zranionych uczuć, żadnych dalszych nieporozumień.
Znają się jak łyse konie, wiedzą o sobie niemalże wszystko. Jeśli czegoś nie wiedzą i tak potrafią się domyślić. Są jak najlepiej dogadujące się na świecie rodzeństwo; potrafią wiele dla siebie zrobić. Jeśli któreś na kłopoty, drugie jest przy nim. To relacja symbiotyczna. Nawet w kwestii nalepionych przez Ulę w depresji pierogów – Maciek zawsze jest obok, żeby je zjeść. A Ula zawsze jest obok, żeby wyciągnąć z kłopotów, czy dać krówę na na pociechę.
2. Marek i Sebastian.
To relacja o wiele bardziej skomplikowana. Bardzo długo, jak chyba wszyscy, wychodziłam z założenia, że to Seba jest tym pseudo-przyjacielem, który praktycznie ciągle tylko liczy na Marka. Teraz moja perspektywa trochę się zmieniła.
Seba jest niedojrzały generalnie, więc i niedojrzałe są jego związki z ludźmi. Przynajmniej przez większość czasu. Marek przecież zawsze wyciągnie kumpla z opresji, pójdzie z nim na podryw… Może liczyć na kumpla. Ale jeśli chodzi o prawdziwe rady, ani jeden, ani drugi nie jest ideałem przyjaciela. Sebastian jest mistrzem udzielania nietrafionych rad. Popełnił tyle karygodnych błędów, próbując Markowi pomóc, że trudno zliczyć. A ile razy Marek w ogóle udzielał rad Sebie? Ano, niewiele. Nawet kiedy już mu radził, to raczej zdawkowo.
Bez względu na to, jak uwielbiam Marka (i jako postać, i jako osobę), przyjacielem jest kiepskim. Więcej bierze z tej przyjaźni, niż Seba, który przecież naprawdę się stara.
Aczkolwiek jestem też pewna, że gdyby tylko zaszła potrzeba, przyjaźń Marka także by dojrzała. Tak jak Seby w końcowych odcinkach.
3. Paulina i Violetta.
Jasne chyba jest, że o prawdziwej przyjaźni nie może tu być mowy. Coś w tych relacjach skłania mnie jednak do tego, by o nich wspomnieć.
Paulina, oczywiście, wie, że Violettę wykorzystuje i w żadnym wypadku, nie może jej nazwać swoją przyjaciółką z czystym sumieniem. Nazywa ją tak tylko wtedy, kiedy ma z tego jakiś pożytek. Mimo to, nasuwa mi się na myśl pytanie, czy Paula w ogóle wie, co to jest przyjaźń?
Nie ma najmniejszych wątpliwości, stwierdzając, że Julia jest jej przyjaciółką, chociaż chyba nawet nie utrzymywała z nią bliższych kontaktów przez dobre kilka lat. Czy na pewno ich relacje można nazwać przyjaźnią? Nie wydaje mi się.
Violetta chyba też rozumie, o co w tym wszystkim chodzi. Tylko że z jej perspektywy, to ona pociąga za sznurki, a Paula jest jedynie marionetką w jej rękach. Przysięganie przyjaźni wiele jej przecież daje – Paulina potrafi uwierzyć w każde jej słowo, nawet gdy doskonale wie, że Viola jest mitomanką.
Ich relacje to czysta manipulacja, nie zabarwiona ani odrobiną prawdziwych uczuć.
4. Ula i Ala.
Nazywają siebie przyjaciółkami, bo chyba to najlepiej określa to, co je łączy. Przynajmniej do momentu, kiedy Ala stanie się panią Cieplak. Bo przecież w gruncie rzeczy, Ala i Ula to raczej związek matka-córka.
Oczywiście, wynika to głównie z różnicy wieku, a co za tym idzie, różnicy doświadczeń. To Ala jest radodawczynią. Jest starsza, poważniejsza, więcej wie o życiu. Nie chce, żeby Ula cierpiała. To, co wynika z jej rad, stanowi zupełnie odrębną kwestię. I pomimo to, jej intencje pozostają zawsze te same – dobro Uli.
Cieplakównę traktuje jak córkę, której nigdy nie miała. Zna Marka, wie, jak traktuje kobiety, więc chce ją przed nim chronić. Długo nie dostrzega zmian, które w nim zachodzą, ale w końcu dociera do niej, że on jest dla Uli najlepszy – i daje jej zielone światło, swoje błogosławieństwo. Jak matka, do której córka przyprowadziła pierwszy raz nowego chłopaka.
Ula patrzy na Alę jak na macochę. Matki nikt jej nie zastąpi, ale Ala jest dobrym substytutem. Nie tylko ona zawsze może na nią liczyć, Józefowi także daje ona wiele szczęścia. A jak wiadomo, dla Ulki, rodzina jest jedną z najważniejszych wartości.
5. Ula i Marek.
Dla każdej ze stron ta przyjaźń wygląda inaczej. Ula traktuje to przez długi czas jako jedyną formę zażyłości, jaka może ją łączyć z Markiem. Trzyma się jej kurczowo, za jej pomocą wyrażając swoją miłość do niego. Jako przyjaciółka pomaga mu i trwa przy nim w najgorszych momentach, oferując wsparcie.
Uczucia Marka z początku są inne. Widzi w niej niezwykłą osobę – szczerą, bezinteresowną. Ula jako jedyna nie boi się powiedzieć mu w twarz niemiłych rzeczy. Jest jego opoką, jego powierniczką i jego motywacją do zmian na lepsze. Mija sporo czasu zanim dostrzega, że jej uczucia nie są platoniczne. A jeszcze więcej, zanim odkrywa, że jego własne też takie nie są…
Trudno jest określić, kiedy tak naprawdę ich przyjaźń przeradza się w coś więcej. Ula, oczywiście, kocha Marka od pierwszego odcinka. Ale kiedy Marek zako(ch)uje się w Uli? To kwestia sporna.
Moje osobiste zdanie na ten temat jest takie: Ula od samego początku fascynowała Marka. To znaczy, fascynowała go od wypadku, od chwili, gdy dowiedział się, że uratowała mu życie. W tym momencie daleko było nawet do tego, by się zaprzyjaźnili, ale ziarenko zostało zasiane. Ziarenko później podlewane przyjaźnią i nawożone dobrocią i bezinteresownością Uli. Pierwszy kiełek pojawił się podczas bankietu po pokazie Ibero Moda. Marek pierwszy raz zobaczył wtedy w Uli kobietę. Pierwszy raz bronił ją przed innym facetem, który potraktował ją nie tak, jak należy. Potem miłość rosła dalej – coraz większa, przez tłumaczenie się z modelek, pocałunki w rękę, podarowanie sukienki, przyjacielskie rozmowy, kamienie księżycowe…
Później nastała Wigilia i wszystko się skomplikowało. Zaczęły narastać kłamstwa i kłamstewka, niedopowiedzenia… Ale mimo to, ich przyjaźń tak naprawdę nigdy nie dobiegła końca. Nawet w momencie, kiedy Ula próbowała o Marku zapomnieć, a on ją odzyskać – te więzi pozostały. Gdzieś ukryte pod mnóstwem innych uczuć, ale były. Potrzeba pomagania sobie nawzajem, wspierania, mimo wszystko… Ich przyjaźni i ich miłości nie zniszczy nic.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz