Get your own Digital Clock

wtorek, 12 stycznia 2010

“Głupkiem być to nie lada wyzwanie. Zmienione postacie.” cz. IV wg areograty

Ula i Marek zrobili sobie marotonik horrorowy.Oglądali całą noc ,aż zasnęli z pilotem w ręku.Ula leżała na Marku ale nie dlatego ,że się coś wydarzyło między nimi tylko tak po prostu.Nad ranem Józef,Jasiek ,Beti iiiiii Adam (nie był w stanie prowadzić to dlatego) wrócili do domu po imprezce.Patrzą a tam ktoś leży na kanapie.Zdziwili się bo są przekonani ,że kanapa jest tylko do siedzenia.I nagle Beti się pyta:
-Czyje to jogurty?
-Dąbrowskiej. -odpowiedział Adam
-A co za idiota je tu postawił? -pyta Jaśko
-Jaa. -mówi cichutko Adam
-Co??Bo nie słyszę. -dopowiedział Jasiek
-To ty na prawdę? -zapytała Beti
-Tak a co?Fikasz?
-A co ja kozioł jestem?Żeby fikołki fikać? -spojrzała się na niego jak na idiotę
-Nie.Co najwyżej wyglądasz na kurę nie znoszącą złotych jajek.
-A ty wyglądasz jak kogut impotent . -powiedział Jasiek bo nie mógł dłużej znieść obrażania jego siostry
I w tym momencie Adam poczuł się zawstydzony.Zrobił się czerwony jak burak.Bo on jeszcze był w tym płaszczu i w slipkach.Znowu nagle pyta Beti:
-A co Ula i Marek tam robią?
- Nie widzisz dziecko kochane? -zapytał tata
-Nie.
-No to ci kupię okulary.
-Nie!Nie!Błagam tylko nie winokle.Nie przeżyję tego jak mi je kupisz.
-No to już wiesz co oni tam robią?
-Tak,tak.
-No to powiedz.
-Yyyy ale w przedszkolu nas jeszcze tego nie uczyli.
-O czym ty mówisz?
-O tym to ja tylko wiem bardzo mało.Kiedyś oglądałam bajkę “Krecik” i ten Krecik odbierał poród od pani króliczycy i później wyskakiwały małe króliczki. -powiedziała
-A czy ty Beatko możesz zdania układać po polsku.
-Czyli ,że jak?
-No nie wiem.Ula ci powie jak się obudzi.Bo tylko ona zdała studia na 6. -stwierdził Józio
-No ale oni to robią czy coś innego? -zapytała
-No przecież Ula nie rodzi. -powiedział Jasiek
-No to też widzę hello?Ja tu jestem gościem a się zajmujecie sobą. -stwierdził Turek
-A idźże pan już.Stoisz tu pan tak długo ,a ja się dziwię ,że się panu jeszcze nie nudzi. -stwierdził Józef
-No właśnie miałem zamiar wyjść tylko się chciałem pożegnać z Markiem i Ulą.
No i wyszedł.Obraził się na Jaśka za tego koguta.Ale myślał ,że się może załapie na jakieś śniadanko.Bo u niego dzisiaj znowu jogurcik dietetyczny heh.A na popitkę tym razem kawa.Bo to początek dnia.Ula się obudziła pierwsza i nie budziła Marka bo tak słodko chrapał.Nie wiedziała ,że już wszyscy przyszli z imprezy.Była jeszcze trochę zaspana i nie patrzyła na to co leży na podłodze.I nagle straszny huk!Ulka się potknęła o te jogurty Dąbrowskiej.Kilka się rozwaliło i rozlało na podłodze.Beatka nie wiedziała co się stało to biegła jak szalona i się poślizgnęła na tych jogurcikach.Obydwie leżały na podłodze brudne i śmierdzące.Bo te jogurty były już rok po terminie spożycia.Poszły się wykąpać ale smród nie chciał zejść.Później zaczęli jeść śniadanie:
-Ja koło niej nie usiądę. -powiedział Jasiek
-To ciekawe gdzie usiądziesz? -zapytała Beti
-Zjem u siebie w pokoju.
-A pan nie je? -pyta Józef Marka
-To ja pójdę z Jaśkiem zjeść.
Po zjedzeniu śniadania Marek i Ula powinni się wybrać do firmy.Ale czy tam dotarli się dowiecie w następnej części.

CDN…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz