Ula nie mogła się odpędzić od tłumu kobiet.Marek chciał jej pomóc ,ale nie wiedział jak.Musiał coś zrobić żeby znowu śmierdziała.No ale to w końcu znowu będzie śmierdzieć a miała być pachnąca.By nikogo nie odstraszać.No ale w końcu po 10 minutach zapach sam się ulotnił.Dziwne ale możliwe.Jeżeli tyle kobiet w wąchiwało się przez jakieś ok. 15 minut w Ulkę no to tak ten zapach w końcu wywąchały.No i dobrze.Przynajmniej nie pachniała za bardzo i też już nie śmierdziała.No i dobrze.Po chwili na korytarzu zobaczyli Adama.Śmiał się bardzo głośno i to chyba z Uli.Chyba ,że z siebie?Raczej wątpię.Marek podszedł do niego i się zapytał:
-Z czego się tak śmiejesz?
-Ja z Ulki.
-No ciekawe dlaczego? -zapytała
-To proste.Wszystkie dziewczyny się tak rzuciły na ciebie jakbyś była Markiem znaczy prezesem.
-O rany no bo się wypsikałam jego perfumami albo dezodorantem.I to tylko twoja wina!Turek do jasnej nie ciasnej!
-A co ja takiego zrobiłem?
-To przez te twoje jogurty! -powiedział Marek
-Które?To już były jogurty Dąbrowskiej hello?
-No tak racja.Sorry no zapomniałam.To do niej muszę iść się poskarżyć.
-Nie martw się każdemu może się zdarzyć.No np. jak ja ciebie pomyliłem z Violettą.
-No pamiętam.Dobra no to cześć.
-Siemano i do następnego spotkanka. -mówi Marco
-Spoko loko do mnie to możecie zawsze jak w dym. -powiedziała Turek
-Aha.Przecież to jest szpieg Alexa. -powiedział Marek
-To prawda cały czas mu zdaje relacje.Podlizus.Kurcze.
-Dobra nie gadajmy już o nim tylko o nas. -powiedział Marek
-O nas?Czyli ,że o czym?
-No tak ogólnie.Ale nie w relacjach prezes-asystentka.No wiesz?
-Aha.No to jak przyjaciele?Tak?
-Noo właśnie. -przytaknął
-No to w takim razie.Ładna dzisiaj pogoda nieprawdaż.A co u ciebie? -pyta Ulcia
-Rzeczywiście ładna.Czuję się świetnie ,a ty jak ze zdrowiem?
-Dziękuję.Też znakomicie chociaż po ostatnim zdarzeniu bolą mnie trochę nogi.
-To zrozumiałe, widziałem całe to zdarzenie i było dla mnie szokiem.
-Rozumiem.Możemy już skończyć tą rozmowę? -zapytała
-No.Bo już dłużej nie wytrzymam.Te relacje Marek-Ula są za trudne jak dla mnie.
-Dla mnie też.Nie jesteś sam heh.
-Patrz Violetta idzie.Z Sebastianem.
-No widzę choć już zaczniemy pracować.To może będziemy mieli cały wieczór dla siebie?
-No dobra.Tylko się przywitam z Sebą.Cześć Seba!
-Już? -zapytała
-No możemy iść.
No to poszli.Zrobili jakieś tam obliczenia z tego roku.No i skończyli zajęło im to jakieś 4 godziny.I znowu zostali sami w biurze.A może znowu się wydarzy jakaś niespodzianka?To oczywiście już w następnej części
CDN…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz