Ula w drodze napisała sms do Maćka” czy spaliłeś list od Marka?” ,gdy dostała informację zwrotną, że nie poprosiła aby Maciek zostawił go u niej na łóżku.
Gdy przeczytała była wściekał na cały świat.
I tak pojadę z Piotrem – pomyślała.
Marek bardzo bał się wyjazdu Uli- po tym co się wczoraj wydarzyło tymbardziej wiedział, że pojedzie. Jego wczorajsza pewność siebie topniała. A co jeśli ona pozwoli jemu na to co mi wczoraj? – nie miał pewności czy Ona go kocha.
Aniu zrób mi to zestawienie i zostaw na biurku przeczytam je zaraz w poniedziałek.
Ula wychodziła już gdy wpadła na Marka.
Marek: hej
Ula. Ja już lecę, wszystkie informacje zostawiłam Ani
Marek: lecisz? Tzn. jedziesz na żagle
Ula schyliła głowę i nie patrząc na niego powiedziała: jadę
Marek: uważaj na siebie
Po chwili dostała sms: pamiętaj, że Cię kocham a wczoraj było….cudownie…mimo wszystko podpisane TWOJE NIC
Głupek pomyślała. Gdy chowała tel. Do torebki zjawił się Piotr – no to pięknie teraz ja oszukuje jak Marek, przeszło jej przez myśl.
W drodze Piotr dostał wezwanie do szpitala, musieli zawrócić ponieważ było jeszcze widno Ula stwierdziła aby nie odwoził jej do Rysiowa tylko do FD to będzie mogła jeszcze popracować.
Znów pusta firma, przynajmniej będzie spokój, światło paliło się tylko w konferencyjnej
Ula: Marek?
Marek: a ty co tutaj robisz?
Ula: Piotr dostał tel. i musiał wracać do szpitala
Marek udał, że go to nie wzruszyło
Ula: co robisz?
Marek: kończe plan promocji i moja misja dobiega końca
Ula:tzn?
Marek: to ty mi powiedz co to znaczy? Powiedział z ogromną złością
Nauczyłaś mnie szczerości mówienia prawdy, którą wyrzygałem przed tobą wczoraj, ale teraz ty nie potrafisz być szczera?
Wiesz dlaczego odważyłem się napisać do ciebie tego sms rano? Bo sobie przypomniałem jak nakryłaś mnie z Domi i powiedziałaś, że jak się kogoś naprawdę kocha to się mu wybacza nawet gdy ten ktoś zdradza, rani i kłamie.
Ula: bo tak jest
Marek: to powiedz mi kogo teraz okłamujesz siebie mnie czy Piotra?
Ula nie wiedziała co powiedzieć, prawda była taka, że okłamywała samą siebie, że nie kocha Marka, okłamywała Piotra dając mu nadzieję, że go pokocha, okłamywała Marka mówiąc mu że go nie kocha i jej nie zależy
Ula: Marek ja potrzebuje czasu
Marek: wiem
Po raz kolejny ją zaskoczył, zmienił się naprawdę i był teraz jeszcze bardziej seksowny.
Marek: wiesz co chodźmy do palmiarni
Po drodze zjedli zapiekanki, siedzieli w ciszy nic nie mówiąc, ta cisza była bardziej wymowna niż potok słów
Mijały dni przygotowania do pokazu były coraz to bardziej intensywne, wyszła sprawa z plagiatem ula nie miała czasu porozmawiać z Piotrem.
Nie miałam czy nie chciałam? Nie chciałam bo….bo się bałam. Więc to dlatego Marek tak odwlekał zerwanie z Pauliną , dlatego tak trudno było mu powiedzieć jej prawdę – kłamstwo jest trudno odkręcić a ona okłamywała Piotra od samego początku. Umówiła się z nim i powiedziała, przeprosiła po prostu, że go nie pokocha.
Od pamiętnego wieczoru w zamkniętym gabinecie Ula i Marek nie rozmawiali o tym co zostało powiedziane o tym co się wydarzyło. Marek czekał w niepewności wiedział, że Ula to mądra ale i dumna dziewucha. Niepewność rodził fakt, że do dziś Piotr kręcił się po firmie a już jutro pokaz….
Miał w kieszeni 2 krówki tak na wszelki wypadek….
Pshemko szlał, atmosfera gorąca i pokaz ruszył. Marek cały dzień nie widział się z Ulą czuł, że dziś rozegra się wszystko ostatecznie. Jako konferansjer miał urwanie głowy, nie wiedział, że w ostatniej chwili okazało się, że Ulka wystąpi w sukni ślubnej Gdy Pshemko wszedł z Ulą na scenę Marek zamarł, nie tylko on bo wszyscy obecni również.
Pokaz okazał się sukcesem, Ula odetchnęła z ulgą, misja dokończona pomyślała – kolejny sukces. Próbowała rozpiąć sukienkę gdy drzwi się otwarły i stanął w nich Marek. Pożerał ją wzrokiem.
Marek: ula ja….ty…wyglądasz….brak mi słów
Ula: chcę to już ściągnąć
Marek: jak to robisz, że czego się nie dotkniesz to zamieniasz w sukces? Asystentka, pani Dyrektor, Pani Prezes, teraz jako modelka
Ula: żadna ze mnie modelka
Marek: tia…ciekawe jak byś się sprawdziła w roli powiedzmy żony?
Ula: co???
Marek wyciągnął krówkę z marynarki i się oświadczył
hmmm zaskakujesz co raz bardziej...wcześniej sprzeciwiałm się opowiadaniom które nie pasowały mi do brzydulowej konwencji,a le to Twoje jest jakieś inne, ciekawe, pokusiłabym się nawet o stwierdzenie pociągające;P
OdpowiedzUsuńi to ostatnie zdanie: wyjął krówki i się oświadczył- niby się dziwisz a jednak Ci się podoba!
Kapitalne!
...hmmm, też miałabym chrapkę
OdpowiedzUsuńna takie króweczki:0)))
dziękuję:0)) cdn???