Get your own Digital Clock

sobota, 3 października 2009

"Brzydula vs. playboy" - ROZDZIAŁ XV - DOBRZAŃSKI BLUES - wg Iwony

Minął miesiąc. W Febo&Dobrzański powoli opadały niezdrowe emocje związane z sytuacją firmy oraz życiem uczuciowym jej właścicieli. Ula z Markiem zadbali o intensywną promocję kolekcji FD Sportivo w mediach. Natomiast Maciek, w imieniu Pro-S, zajął się jej sprzedażą w internecie. Kontrakt z piłkarską reprezentacją powoli zaczynał przynosić oczekiwany rozgłos i propozycje współpracy ze strony rozmaitych klubów sportowych.
Związek Aleksa i Uli rozkwitał. Byli razem szczęśliwi, mimo, że Ulę – dziewczynę przyzwyczajoną do swobody, czasami męczyła nadmierna zaborczość ukochanego. Kładła to na karb jego włoskiego temperamentu. Fakt, że są parą wpisał się w świadomość pracowników firmy oraz ich bliskich i przyjaciół.
Marek i Sebastian nie pozwalali zbankrutować ukochanemu Klubowi 69. Coś się jednak zmieniło. Seba zaczął ponownie umawiać się z Violettą i powoli dochodził do wniosku, że ta postrzelona dziewczyna jest ważniejsza od innych jego zdobyczy. Z kolei Marek nie był już taki skory do jednorazowych znajomości zawieranych w klubie lub na wybiegu. Ula zawładnęła jego myślami. Młody Dobrzański pierwszy raz czuł jak to jest, kiedy bardzo się chce z kimś spotykać, a jest to niemożliwe. Nic jednak nie zapowiadało kolejnego trzęsienia ziemi.

- Marku odchodzę od ciebie – powiedziała spokojnie Paulina. Zdjęła pierścionek zaręczynowy i położyła na stoliku w sypialni. – Zrywam nasze zaręczyny.
- Co ty mówisz? Dlaczego? – Marek był zszokowany. Przyzwyczaił się do Pauliny i nie mieściło mu się w głowie, że mogłaby go zostawić.
- Za długo byliśmy razem, udając że się kochamy. Zbyt wiele razy musiałam ci wybaczać zdrady i kłamstwa. Nie jestem dla ciebie wystarczająco ważna. Nasze małżeństwo byłoby pomyłką, szkoda na nie czasu.
- Nie kochasz już mnie? – spytał wciąż zdziwiony tym, co usłyszał.
- A ty mnie kochasz, tak? – spytała patrząc mu w oczy. Marek nie odpowiedział.
- Właśnie, sam widzisz. Nie ma dla nas przyszłości, już nie.
- Paula, ja się zmienię, nie chcę żebyś odeszła.
- Nie zmienisz się. Przynajmniej nie dla mnie. Może powinieneś zastanowić się nad sobą i nad tym kogo lub czego pragniesz. Na pewno nie mnie. A ja chcę być dla mojego męża najważniejsza na świecie. Chce czuć się kochana, a wręcz ubóstwiana. Zrozumiałam to niedawno. Jest ktoś kto mnie tak właśnie pokochał.
- To Korzyński, prawda?
- Tak. Broniłam się przed nim długo. A on adorował mnie wytrwale, traktował tak, jak ty nigdy nawet nie próbowałeś. Zrozumiałam dzięki niemu, że też zasługuję na gorące uczucie i oddanie. Myślę, że go kocham. Nie rób problemów Marco, przecież ty już od dawna mnie nie kochasz.
- A co ze ślubem? Przecież wszystko już jest właściwie gotowe.
- Wszystko można jeszcze odwołać. Lepiej teraz przełknąć ten wstyd i skandal, niż później się rozwodzić.
- Może masz rację. Najgorzej będzie z moimi rodzicami.
- Tak oni łączyli nas od kołyski. Ale chyba to zrozumieją. Musimy do nich pojechać i wyjaśnić sytuację.
- Tak. Mam nadzieję, że będziesz z Lwem szczęśliwa.
- A ty, masz kogoś?
- Nie. Jesteś drugą osobą, która uświadomiła mi, że powinienem zastanowić się nad sobą. Faktycznie zachowywałem się w stosunku do ciebie okropnie ostatnimi laty. Kłamałem, oszukiwałem i zdradzałem. Teraz ponoszę za to karę. Przepraszam cię. Dobrze, że spotkałaś Lwa, on zasługuje na ciebie.

Zerwanie zaręczyn Pauliny i Marka było towarzyskim skandalem. Wszyscy myśleli, że Dobrzański wdał się w kolejny gorący romans, którego tym razem narzeczona mu nie wybaczyła. Tym większym zaskoczeniem dla wszystkich, była obecność u boku panny Febo szarmanckiego milionera z Rosji. Początkowo Paulina nadal pracowała jako ambasador Febo&Dobrzański, ale romans na odległość nie był satysfakcjonujący ani dla niej, ani tym bardziej, dla niego. Wkrótce udało się Korzyńskiemu namówić ukochaną do rezygnacji z pracy i wyjazdu do Petersburga. Paulina przekazała bratu swoją część udziałów w rodzinnej firmie i zrezygnowała z miejsca w zarządzie. Aleks cieszył się, że siostra zerwała z Dobrzańskim. Lwa akceptował w pełni i życzył im szczęścia. Paulina z kolei powoli zaczynała doceniać zalety Uli i szczęście brata.

- Seba, przecież Dobrzańskiego się nie porzuca – Marek przeżywał odejście Pauliny. Jak zwykle w trudnych chwilach zwierzał się przyjacielowi przy drinku.
- Fakt. To chyba twój pierwszy raz. Witamy w klubie – Seba, jako znawca miłosnych historii Marka, nie przypominał sobie podobnego przypadku.
- A w dupie. Teraz złota whisky jest moją żoną. Moją jedyną miłością. I nigdy mnie nie opuści dla jakiegoś zwierza- ucałował butelkę z resztką trunku.
- Nie bredź, przecież właściwie jej nie kochałeś. Sam mówiłeś mi, że jesteś z nią ze względu na firmę.
- No właśnie to jest najgorsze w tym wszystkim. Jak ona mogła dać swoje udziały Aleksowi. Teraz mamy po połowie. Patowa sytuacja. Do tego jeszcze te kłopoty ze Sportivo. To najgorszy moment, jaki mogła sobie znaleźć. Seba kobiety mnie załatwiły. Ula i Paulina, każda na swój sposób. – Nalał im po kolejnej whisky i upił duży łyk.
- Nie przejmuj się tak. Firma jeszcze nie zginęła i ma się coraz lepiej. Może to dobrze, że się nie pobieracie. Przypomnę ci, że uważałeś ten ślub za kompletną pomyłkę – Sebastian chciał pocieszyć Marka.
- No fakt, ale wiesz pobralibyśmy się, a potem ona zajęłaby się dziećmi, sztuką, akcjami charytatywnymi czy czymkolwiek innym, a ja robiłbym swoje. Tak miało być. Mogła przecież mieć romans z tym ruskiem. Ale nie, ona musiała się zakochać.
- Kobiety… Romantyczne dusze. One po prostu chcą być kochane. No a jak, przy okazji, ten zakochany to milioner, to już koniec.
- Ale Seba, coś ostatnio jest ze mną nie tak. Najpierw nie mogłem zbajerować Brzyduli, potem Ula zakochała się w Aleksie, zamiast we mnie, a teraz Paulina posłała mnie na drzewo. Chyba się kończę. To już jest koniec Marka Dobrzańskiego. Może naprawdę powinienem coś zmienić w swoim życiu.
- Pieprzysz od rzeczy. Ula-Brzydula to jakiś idiotyczny wyjątek od reguły, a Paulina miała wszystko, więc zapragnęła romantycznych uniesień. Korzyński, z jego rosyjską duszą, po prostu się nawinął. Gdyby nie on, to miałaby przelotny romans z kierowcą czy basenowym, a potem wróciłaby skruszona.
- No nie wiem. Może i masz rację co do Pauliny, ale Ula to co innego. Wiesz, że zazdroszczę Aleksowi. To wspaniała dziewczyna. Mądra, dowcipna, piękna. Właściwie, to nie znam jej wszystkich zalet bo, jako że jestem męską świnią, nie dane mi było się do niej zbliżyć. Gdybyśmy poznali się w innych okolicznościach, to może miałbym u niej szansę. Cholera, z taką kobietą, to nawet bym się mógł ożenić i byłbym jej wierny. A ona chce Aleksa, dasz wiarę?
- Długo z nim nie wytrzyma, zobaczysz. Przecież to typowy Włoch. Swoją kobietę najchętniej widziałby w kuchni i przy bambini. Coś mi Ulka do takiego obrazka nie pasuje.
- Może i tak. Ale z drugiej strony nie znasz Uli. Ona nawet jak się na niego wkurzy, to szybko nie przestanie go kochać. Muszę się uwolnić spod jej uroku, bo zwariuję.
- Stary weź sobie wyrwij jakąś laskę. Przecież jest ich tu pełno. Tylko jakąś nieskomplikowaną. Absolwentki SGH, z biegłym niemieckim i angielskim, do tego o wymiarach 90/60/90 są zabronione. Zaraz poczujesz się lepiej. Masz po prostu doła, bo rzeczywiście Ulka i Paula ci dokopały.
- Nie chcę żadnej kolejnej pustej lalki. To pomaga, ale tylko na chwilę. Już to przerabiałem. Pamiętasz jak ci kiedyś mówiłem, że chciałbym się zakochać tak naprawdę.
- Załóżmy, że pamiętam.
- Tylko gdzie ja znajdę taką drugą Ulę. Bogu pewnie stłukła się forma, jak ją stworzył – stwierdził z niekłamanym żalem w głosie.

Któregoś dnia Ula siedziała smutna w sekretariacie. Myślała o Aleksie. Było jej przykro, bo rano był niemiły. Znowu, a jutro będzie ją przepraszał. Powiedziała mu tylko, że nie zobaczą się wieczorem. Umówiła się po pracy z Maćkiem. Miał po nią przyjechać, bo musieli omówić sprawy związane z Pro-S. Poza tym tak rzadko bywała teraz w domu wieczorem. Betty tęskniła za nią. Dla Aleksa wieczór z Maćkiem, to był wystarczający powód do wyrzutów. Był o nią chorobliwie zazdrosny. Nie podobało się to jej, tym bardziej, że była to zazdrość zupełnie irracjonalna. Ale dla Aleksa, każdy mężczyzna z jej otoczenia był potencjalnym kochankiem – Maciek, Marek, Adam. Bolało ją, że nie ma do niej zaufania.

- Cześć Ula – powiedział na powitanie Marek. – Czemu jesteś taka smutna?
- Cześć. Nie jestem smutna – skłamała.
- No przecież widzę. To przez Aleksa, mam rację. – Ula westchnęła.
- On jest taki nieufny. Zazdrosny…
- Wcale mu się nie dziwię. Na jego miejscu też byłbym zazdrosny o ciebie. “A właściwie to jestem zazdrosny nawet nie będąc na jego miejscu” – uśmiechnął się zaczepnie i pomyślał.
- Przestań. To nie jest śmieszne. Tak mi przykro, kiedy on się tak czuje. Nie wiem co mam zrobić, żeby mi zaufał. Przecież ja go kocham i nigdy bym go nie zdradziła. Ne jestem Julią – mówiąc to spojrzała na Marka z wyrzutem.
- No weź przestań. To nie moja wina, że on wątpi w wierność wszystkich kobiet.
- Nie wszystkich, tylko do tych, które kocha, czyli w moją wierność, tym razem.
- No tak, do wszystkich dobijających mnie spraw dołożę jeszcze to, że przeze mnie twój związek z Aleksem nie jest idealny! – Marek się zezłościł. – A tak swoją drogą, to on jest głupi, bo nie widzi jaka jesteś.
- Widzi, tylko te złe emocje czasem są silniejsze od niego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz