Get your own Digital Clock

niedziela, 25 października 2009

"Wybacz mi..." cz.7 wg Małgośki

I znowu go odrzuciła jak niechcianą rzecz, ale wiedział jedno nie spocznie póki nie odzyska jej. Będzie walczył, bo czuł taki przymus potrzebę serca.Kochał po raz pierwszy mocno i prawdziwie i to dodawało mu sił. Wiedział, że przyszłość ma sens tylko z nią inaczej zwariuje! Bezsilność była potwornym uczuciem sprawiała mu ból, który szarpał mu serce.Potarł dłonią nerwowo czoło

-Ula jak mam ci udowodnić swoja miłość no jak?!

Przechodzący pracownicy oglądali się za nim słysząc jego rozmowę z samym sobą.

-Violetta!-wrzasnął idąc do siebie

-Ja!-sekretarka zerwała się jak oparzona słysząc jego krzyk

-Marek stało się coś?

-Tak, jesteś mi potrzebna

-Już idę-złapała notatnik i podążyła za nim

Marek usiadł za biurkiem i ukrył twarz w dłoniach

-Głowa cie boli?-zapytała naiwnie Violetta

-Tak zaraz mi eksploduje, jeśli czegoś nie wymyślę

Violetta patrzyła na niego współczująco

-Marek…-zaczęła nieśmiało-czy to przez Ulę?

Spojrzał na nią zaskoczony jej trafnym spostrzeżeniem

-Tak to przez Ulę

-Tak bardzo ja kochasz?-zapytała ostrożnie

-Tak…-jego smutny głos zabrzmiał jakoś dziwnie

-Marek nie martw się,wszystko będzie dobrze zobaczysz…-pogładziła go po ramieniu

-Chciałbym tak myśleć, ale to niemożliwe ona mnie nienawidzi!-ból był w każdym jego słowie

-Wiem!-wrzasnęła nagle-…mam pomysł!Marek pomogę ci tylko musisz mnie wysłuchać!

-Daj spokój Violetta, co ty możesz…

-Mogę ci pomóc!-przerwała mu-…i zrobię to!

Skierowała się do drzwi

-Violetta!-wrzasnął Marek-gdzie idziesz?

-No gdzie jak gdzie,załatwić twoja sprawę!

-Violetta ty się w nic nie mieszaj, bo narobisz tylko szkód

Violetta uśmiechnęła się chytrze

-Kubasińska jeszcze ci pokaże, że potrafi być pomocna

I tyle ją widział. wybiegła szybko jakby ja ktoś gonił.

-Wariatka!-burknął do siebie

Rozejrzał się po swoim gabinecie,wszędzie widział Ulę.Tyle wspomnień kryło się w tych czterech ścianach tu się śmiała, płakała,tu ją całował a ona odwzajemniała się z taką czułością.Westchnął głośno,nie mógł tu wytrzymać dusił się i musiał natychmiast wyjść.Wstał i ruszył w kierunku drzwi, w chwili kiedy naciskał klamkę jak burza wpadła na niego Violetta.

-Dobra załatwione a teraz siadaj,powiem ci co zrobimy-mówiąc to pchnęła go na kanapę

Spojrzał na nią osłupiały

-Violetta!

-A zamknij się wreszcie i słuchaj…


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz