Get your own Digital Clock

wtorek, 13 października 2009

"Brzydula vs. playboy" - ROZDZIAŁ XVII - SIŁA MIŁOŚCI - wg Iwony

Impreza, jak zwykle, odbywała się w Łazienkach. Aleks, zdenerwowany widokiem ukochanej, rozmawiającej ze swoim dawnym chłopakiem oraz myślami i emocjami, które pchały się do jego głowy i serca, wybiegł przed pałacyk i miał właśnie wezwać taksówkę. Tam, na szczęście, dogonił go Marek.
- Co ty wyczyniasz? Na mózg ci padło? Zachowujesz się jak pięcioletni mazgaj, któremu inny chłopiec próbuje podprowadzić samochodzik. Tak łatwo chcesz się poddać? – krzyczał na Aleksa.
- A tobie co do tego? Nie wtrącaj się w nieswoje sprawy. – Próbował odejść.
- Może i nie moje, ale nie pozwolę, żebyś krzywdził Ulę. To wspaniała dziewczyna i nie robi niczego złego. Miała znowu pecha i zakochała się akurat w tobie. – Na te słowa Aleks zatrzymał się i zwrócił w stronę Marka.
- A co, może lepiej by zrobiła, gdyby zakochała się w tobie? – rzucił ze złością.
- A żebyś wiedział, że tak. Nie musiałaby się tłumaczyć z każdego słowa zamienionego z mężczyzną, obojętnie czy jest to przyjaciel, czy były facet. Gdyby była ze mną, to byłaby szczęśliwsza – stwierdził pewnym głosem.
- Akurat, do dnia kiedy zapomniałbyś o niej w łóżku, czy gdziekolwiek, z jakąś modeleczką. To byłaby dla niej pełnia szczęścia - ironizował Aleks.
- Nie gadaj głupot, nie zdradziłbym takiej kobiety jak Ula.
- To znaczy, że Paulina była gorsza, tak? – Był coraz bardziej zły.
- Nie to miałem na myśli. Zresztą nie zmieniaj tematu. Mówimy o Uli i tobie.
- Nie, w gruncie rzeczy mówimy o tobie i o mnie. Nie porównuj się do mnie i zapomnij o Uli. Ona nigdy nie będzie twoja. – Wycelował palcem w pierś Marka.
- Taki jesteś pewien? Po tym, jak zwiewasz z podkulonym ogonem przed jej byłym chłopakiem, może poszuka sobie prawdziwego mężczyzny. – Marek chciał dopiec Aleksowi.
- Uważaj na słowa. Ja nie zwiewam, nie chcę z nią teraz rozmawiać, bo…
- Bo się boisz. Boisz się, że Ula woli tamtego od ciebie. Jesteś żałosny. Idź poczytaj do poduszki „Cierpienia młodego Wernera” i porozczulaj się nad sobą i złym losem – przerwał podniesionym głosem myśl Aleksa.
- Wertera, kretynie jeden. Nie czytałem tego od czasów…
- Julii? Jedną kobietę już unieszczęśliwiłeś, chyba to wystarczy – ponownie wszedł mu w słowo.
- Nie wspominaj o niej. To nie ja ją unieszczęśliwiłem, tylko sama to zrobiła, a ty jesteś bezpośrednią przyczyną tego, co się wtedy stało. – Aleks nie wytrzymał i jego pięść wylądowała na szczęce Marka.
Dobrzański z trudem utrzymał równowagę. Aleks szykował się do wymiany ciosów.
- Spokojnie. – Marek rozcierał sobie bolące miejsce. - OK, należało mi się za Julię. Ale nie przeginaj. Nie chcę się z tobą bić, tylko dać ci do zrozumienia, że Ula nie zasługuje na takie traktowanie. Rzeczywiście Julia i ja nie powinniśmy byli się zapomnieć w taki sposób. Może doszło do tego, bo wcześniej byliśmy parą. Stare czasy, już ani wy, ani ja z Julią, ani nawet z Pauliną, nie jesteśmy razem. Wszyscy zostaliśmy w jakiś sposób ukarani. Ale Ula jest zupełnie inna. Czy ty tego nie widzisz? Mogę ją podrywać, zapewniać o swoim uczuciu, stanąć przed nią nago i odtańczyć taniec godowy, a ona i tak nie będzie mnie chciała.
- Ciebie może nie.
- Tego całego Artura też nie, daję głowę. Kochała go, ale po numerze, jaki jej wykręcił, już nie ma u niej szans. Przestań świrować i idź do niej.
Aleks pomyślał, że może Marek ma jednak rację. Powinien bardziej się kontrolować. Może jego zachowanie rzeczywiście podszyte było brakiem wiary w siebie, a nie w Ulę.
- Dlaczego mówisz mi to wszystko? – Do Aleksa nagle dotarło, że od lat nie rozmawiał w ten sposób z Markiem.
- Sam nie wiem. Ula chyba mnie w jakiś sposób zmieniła. Po prostu nie chcę, aby cierpiała.

Z mroku wyłonił się Seba z Violką. Wracali z romantycznego spaceru. Seba poprawiał krawat, a Violetta sukienkę.
- Marek? A co ty tu… O Aleks. – Sebastian zdziwił się widząc ich razem.
- Cześć, Seba. Wracacie na przyjęcie? – zapytał Marek.
- Tak, zmarzliśmy trochę.
- Mógłbyś nam przynieść dwa whiskacze, musimy się z Aleksem trochę znieczulić i uspokoić nerwy. – Spojrzał na towarzysza, a ten skinął lekko głową.
- Nie ma sprawy – odpowiedział mu Sebastian.

Marek i Aleks już nic nie mówili. Ta burzliwa rozmowa obu im dała do myślenia. Aleks postanowił wrócić i porozmawiać z Ulą. Marek z kolei myślał o tym, że naprawdę chce, aby Ula była szczęśliwa. Nawet, jeżeli jej szczęściem miał być Aleks. Co to oznacza? Nie wiedział.
Po chwili przyszedł Seba. Z trudem utrzymywał w rękach trzy szklaneczki z trunkiem.
- Słuchajcie. Ula siedzi w barze z jakimś facetem. Chyba ma z nim problem. Wyglądała, jakby chciała się od niego uwolnić, a on jej nie pozwalał odejść – powiedział, podając im alkohol. Aleks zaklął pod nosem i jednym haustem opróżnił szkło. Natychmiast pognał do baru.
- A temu co się stało? – zapytał Seba.
- No wreszcie obudził się w nim obrońca czci ukochanej. Ten facet w barze to Uli były. Aleks się wkurzył, nie wiadomo właściwie na co. Zazdrość wzięła górę i chciał sobie iść, a ją zostawić.
- A ty?
- A ja, nie chwaląc się, skutecznie wjechałem mu na ambicję. – Marek zapomniał dodać, że zarobił przy okazji od Aleksa w twarz za Julię.

Tymczasem Aleks pojawił się przy barze. Rzeczywiście Ula i Artur nie siedzieli już pogrążeni w rozmowie. Stali i najwyraźniej kłócili się. Ula chciała odejść, a mężczyzna próbował ją przytrzymywać za rękę. Natychmiast do nich podszedł.
- Witam. Co tu się dzieje? Jakiś problem, kochanie? – Aleks stanął bardzo blisko Uli i sztyletował wzrokiem jej towarzysza.
- Aleks. – W głosie dziewczyny dała się wyczuć radość i ulga. – Dobrze, że jesteś, poznaj Artura Dzikowskiego, mojego chłopaka ze studiów. – Objęła delikatnie Aleksa w pasie.
- Artur Dzikowski.
- Aleksander Febo.
Podali sobie ręce, ale z ust żadnego z nich nie padła standardowa formułka - miło mi poznać. Panowie z niechęcią mierzyli się wzrokiem. Aleks przerwał ciszę.
- Ula opowiadała mi o panu – powiedział spokojnie, tonem dającym do zrozumienia, że nie były to miłe opowieści.
- Arturze, to była pouczająca rozmowa, ale musimy z Aleksem już iść, obowiązki wzywają. Cześć.
- Cześć – powiedział Artur.
- Żegnam – odpowiedział mu Aleks, rzucając zadowolone spojrzenie.
Odeszli jednoznacznie objęci.

- Czemu tak długo nie przychodziłeś? – zapytała z wyrzutem. - Już myślałam, że będę musiała dać mu w twarz, bo nie chciał mnie puścić.
- Przepraszam, powinienem wcześniej zareagować. Czego chciał? Jeśli to nie tajemnica.
- No pewnie, że nie tajemnica. Przypomniał sobie o mnie, bo jego idealna żona go zostawiła. Twierdzi, że tylko mnie naprawdę kochał i chciał, żebym do niego wróciła. Wyobrażasz sobie? Co za tupet. Aż się cała trzęsę w środku ze złości. Dowiedział od kogoś, że pracuję w Febo&Dobrzański i załatwił sobie zaproszenie. Myślał, że wciąż na niego czekam i oczy za nim wypłakuję.
- Czyli, że nie ma już u ciebie szans? – Aleks wolał się upewnić.
- No co ty Aleks. Za kogo ty mnie masz? Przecież znasz moje uczucia.
- A on nie jest w stanie ich zmienić? – drążył z uporem.
- Bo zaraz się na ciebie wkurzę. Jak możesz o to pytać. – Ula spojrzała na niego ze zdziwieniem. Aleks uśmiechnął się i pocałował ją w rękę.
- Wybacz mi te pytania. Nawet nie wiesz, jak się cieszę słysząc to, co mówisz. Muszę ci się do czegoś przyznać. Mało brakowało, a jutro w Rysiowie klęczałbym przed tobą i błagał o wybaczenie mojej głupoty i zazdrości. Widziałem już dawno jak rozmawiacie przy barze. Maciek wyjaśnił mi i Markowi, że to twój były. Idealna pożywka dla mojej obsesji. Rozumiesz - stara miłość nie rdzewieje i te sprawy. Jak tylko to do mnie dotarło, poczułem taki przypływ zazdrości i strachu, że nie byłem w stanie podejść i porozmawiać. Myślałem, że wybuchnę, dlatego wolałem sobie iść. Marek mnie powstrzymał.
- Marek?
- Tak. Nakrzyczał na mnie, wkurzył mnie tak, że dostał w gębę, ale było sporo prawdy w jego słowach. Ważne, że podziałało i zacząłem racjonalnie myśleć.
- Muszę mu podziękować, nie spodziewałam się tego po nim. – Ula była zaskoczona. – Ty naprawdę pomyślałeś, że mogłabym być z Arturem po tym, co mi zrobił? To jest tak samo prawdopodobne, jak to, że ty wracasz do Julii.
- To znaczy, że jest to kompletna bzdura. Kocham cię. – Pocałował ją czule. – Chcesz może zatańczyć, cała impreza przeszła nam koło nosa.
- Z tobą zawsze.

Tańczyli chwilę. Poprawiły im się humory. Artur już ich nie niepokoił. Ula świetnie się bawiła. Oprócz Aleksa, tańczyła jeszcze z Maćkiem, Markiem, a nawet Sebastianem. Aleks nie poprosił żadnej innej kobiety o taniec. Nie spuszczał oka z ukochanej. Ze zdziwieniem sondował swoje emocje i powoli dochodził do wniosku, że chyba z nim lepiej. Potrafił ze spokojem podziwiać płynność ruchów i grację tańczącej Uli, wcale nie myśląc o dłoniach mężczyzn obejmujących w tańcu jej szczupłą talię. Nie był zazdrosny o uśmiechy, jakimi ich obdarzała, ani o uwagę, z jaką ich słuchała. Czyżby zdarzenie z Arturem zahartowało go? Czuł się lekki i szczęśliwy. Kochał ją i wiedział, ze ona też go kocha. To było najważniejsze.

Gdy odwoził ukochaną po imprezie do Rysiowa, przyszła mu do głowy pewna myśl.
- Ula, nie chcę się rozstawać z tobą ani na chwilę. Zamieszkaj ze mną. Co o tym myślisz? Czy zniosłabyś moją obecność przy sobie niemal dwadzieścia cztery godziny na dobę?
Ula znała już odpowiedź, ale chciała się troszkę podroczyć.
- No nie wiem. Te codzienne buziaki na dzień dobry, wspólne śniadanka, leniwe i romantyczne wieczory przy świecach i winku. Acha, jeszcze dzielenie z tobą sypialni i łazienki, no i jeszcze zazdrosny o swojego pana Macho. Nie wiem, czy podołam. – Uśmiechnęła się przepraszająco.
- Po twoich słowach uruchomiła mi się wyobraźnia, nie daj się prosić.
- Hmmm…
- A jednak… Proszę. Będę grzeczny, zawsze będziesz pierwsza w kolejce do łazienki, będę ci przynosił kawę do łóżka.
- Ummm…
- Będę twoim niewolnikiem.
- Kuszące…, ale…
- Będę cię chronił przed całym światem.
- Zaczynam się bać.
- Nie będę cię w żaden sposób ograniczał.
- Zgoda.
- Ale mnie wyczekałaś, jesteś perfidna.
- Ale cię kocham.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz