Get your own Digital Clock

czwartek, 1 października 2009

Opowiadanko Myszonicy 31 cz. - 40 cz.

31.


Rodzice przyjeli Marka z wielka radością, Przede wszystkim matka. Przez łzy które ściskaly jej gardło próbowała Markowi powiedziec co gdzie się znajduje. Marek przechodził przez wysokie stylowo przyozdobione korytarze i podziwiał bogato umeblowane i wystrojone wnętrza kolejnych pokoi. Ten cały luksus, czy on naprawde w nim żył? Matka na końcu zaprowadziła go do jego pokoju. Postawił kilka swoich rzeczy jakie przywiozła mu Paulina i poprosił matke aby mógł zostac sam. Helena zamkneła za sobą drzwi i cichutko odeszła. Jego pokój był nieco przytulniejszy. Nie wyglądał na opuszczony. Wydawało mu się że on tutaj musiał mieszkac niedawno wiec skąd ta natarczliwość Pauli żeby pojechali do ich wspólnego mieszkania.Przechodził koło regałów. Oglądał pamiątkowe zdjęcia z wakacji z rodzicami, książki i mnóstwo róznych pierdółek. Wiekszość otwartych regałów zajęta była samochodzikami i malutkimi kijami do golfa. Widocznie lubiał w niego grać. Poprawił przekrzywiony puchar na którym widniało jego nazwisko, najwyrazniej zdobył go właśnie w tej dyscyplinie sportowej. Otworzył olbrzymią szafę, było w niej wiele garniturów. Dotknął błyszczącego materiału jednego z nich i stwierdził że był świetny gatunkowo. Zaskoczyło go to. Odezwało się w nim doświadczenie.
Teraz wiezyl że faktycznie mógł pracować jako prezes firmy odzieżowej. Przejechał delikatnie po brzegach garniturów i przesunął je na bok szafy. Pod tymi eleganckimi rzeczami dostrzegł ciemno brązową torbę. Otworzył ją i oto jego oczom ukazały się dżinsy nawet kilka par, jakies sportowe bluzy, podkoszulki. Widocznie z momentem przejęcia stanowiska prezesa musiał tez zmienic swoj wygląd i te ubrania przeszły do lamusa. Wyciągnął ubrania i przymierzył. Dzińsy najwyrazniej już dawno mu nie służyły, ale nie były ciasne. Założył jasny podoszulek i nareszcie poczuł się swobodnie, według swoich odczuć, w swoim ciele, w swoim domu.

Ula leżała w oddzielnym pokoju. Było juz po wszystkim. Na początku nie pozwolili jej wstać a ona umierała ze strachu o swoją kruszynkę. Tak martwiła się czy wszystko w porzadku, czy nic jej nie brakuje. Na szczęście jej tata przy niej był. Ala także chciała czuć sie potrzebna więc przyszli do szpitala aby zadbac o dziecko Uli. Lekarz powiedział że bedzie mogła dopiero wstać i iść do sali noworodków dopiero jutro lub za dwa dni. Operacja byla bardzo ciężka więc Ula
była wycieńczona. Zadzwonił telefon. Ula ostatkiem sił podniosła komórkę do ucha i odebrała połączenie od ojca.
- Ulka jak się czujesz?- spytał rozradowanym głosem
-Tato dobrze, jak dziecko. Nic nie wiem.Jest zdrowe? To chłopczyk, dziewczynka?- wyszeptała. Miała okropną suchość w ustach, wycieńczenie także dawało się we znaki.
-Ulcia z dziecmi wszystko w porządku
-z jakimi dziecmi?
-twoimi!- wykrzyknął w radości- masz bliżniaki, chłopca i dziewczynkę. Chlopiec był słabszy ale teraz wszystko w porządku.- Telefon wyrwała mu Alicja
- Uleczko, nie martw się my się tu zajmiemy twoimi szkrabami. Są zdrowe i piekne. Odpoczywaj, zobaczymy się jutro.
Ula odłożyła komórkę, łży spływały same po policzkach. Miała córeczkę i synka. Nie wiedziała jak to się stało że nie wiedziała o tym wczesniej jednak dziękowała Bogu za obydwoje…


32.

Marek zszedł na dół. Matka wołała go mówiąc że ma gościa, nie miał jednak pojęcia gdzie w tym domu przyjmuje się gości. Salonów było kilka, według niego każdy nadawał się idealnie. Usłyszał głosy dochodzące z kuchni więc zajrzał tam aby spytać kto chciał się z nim widzieć. Usłyszał wzburzone lecz szepczące głosy. To byli jego rodzice.
-nie pozwolę na to żeby go tak okłamywać, lekarz nie pozwolił mu niczego sugerować. Nie zgadzam się z tym co ona zrobiła.- Matka wyglądała na oburzoną. Nie demaskował się wiedział że rozmawiają o nim. Ukryty za szafkami słuchał dalej co mówią.
- Dobrze wiesz że ona nie pasuje do naszej rodziny, ona jest z całkiem innego świata.
- Nie obchodzi mnie kim jest, skoro Marek ją zaakceptował to i my powinniśmy. On ją kocha i my także powinniśmy ją pokochać
- chyba żartujesz, nigdy do tego nie dopuszczę, ta osoba nie przekroczy progu naszego domu – wzburzony ojciec wyszedł z pomieszczenia drugimi drzwiami. Uważał rozmowę za skończoną. Koniec dyskusji. Marek widział że mają jakiś problem i że ten problem dotyczy jego życia. Matka spojrzała na zdjęcie które trzymała w dłoni uroniła kilka łez głaszcząc śliski papier który zalewał się powoli jej smutkiem.
-co wy dzieciaczki jesteście winne że miałyście nieodpowiedzialnego ojca, dziadka też macie, ale ja będę z wami zawsze. Już was kocham Schowała zdjęcie do kieszeni i wyszła za mężem do ogrodu. Marek zastanawiał się o kim oni rozmawiali. Z tego co wnioskował ma dzieci. Nikt mu jednak o tym nie chciał powiedzieć. Nie wiedział co się takiego wydarzyło zamierzał się jednak dowiedzieć. Wyszedł za rodzicami i dotarł po odgłosach rozmów do ogrodu. W pięknie oplątanej altance siedzieli rodzice i jakiś młody mężczyzna. Ojciec z ożywieniem mu coś tłumaczył. Kiedy Marek podszedł bliżej ojciec zamilkł. Mężczyzna podszedł do niego i uścisnął go po męsku.
- dobrze że jesteś cały- uśmiechnął się do niego i dodał- złego diabli nie biorą
-to jest Sebastian, jesteście przyjaciółmi od lat studiów- Marek przytaknął wierząc matce. Po tym co usłyszał w kuchni wiedział że matce może ufać. Musiał się wszystkiego dowiedzieć a na kogo mógł liczyć jak nie na przyjaciela. Zaproponował żeby się przeszli. Nie chciał rozmawiać przy rodzicach. Widział że ojciec srogo patrzy na Sebastiana. Jeżeli jednak był jego prawdziwym przyjacielem to dowie się od niego najszczerszej prawdy o sobie. Odeszli na bok gdzie mogli już spokojnie porozmawiać. Marek bez ogródek spytał wprost.
-Sebastian czy mówiliśmy sobie wszystko? Mieliśmy jakieś tajemnice przed sobą?
-chyba nie- przyjaciel nie bardzo wiedział o co mu chodzi
-Chce wiedzieć kim jestem i mam nadzieję że ty mi w tym pomożesz.
-Marek sorry ale nie mogę. Twoja mama powiedziała że nie wolno ci zdradzać nic z twojej przeszłości. To jest dla twojego dobra.- Sebastian usiadł na wystającym z ziemi kamyku przy skalniaku. – Naprawdę nie mogę.
Marek był zawiedziony, myślał że przyjaciel powie mu coś więcej wiedział że jeżeli tak przykazała Sebastianowi matka to na pewno nie było to w złej mierze.
-Marek, powiem ci tylko jedno. Dopóki nie przypomnisz sobie wszystkiego nie ufaj z taką łatwością we wszystko co ci mówią.
-Mówisz o czymś konkretnym?- Marek łapał każde słowo które mogłoby go na coś naprowadzić.
-tak- Sebastian zastanowił się chwilę jakby nie wiedział czy dobrze zrobi jak mu to powie- Marek Paulina była twoja narzeczoną ale wasze drogi się rozeszły. Dopóki sobie wszystkiego nie przypomnisz nie podejmuj żadnych decyzji bo możesz tego później bardzo żałować.

33.

Czuła się już zdecydowanie lepiej, mogła odwiedzać swoje pociechy w sali noworodków. Były takie drobniutkie i zarazem śliczne. Obydwoje mieli czarne włosy po tacie i tak śliczne niebieskie oczy. Były one wyjątkowe, nie jakieś tam niebieskie. Te oczy były jak głębia morza lub oceanu. Kochała jej w Marku , tym bardziej kochała je teraz u Natalii i Damiana.
Drobniutkie łapki chwytały jej palce i trzymały się jej mocno aby nie odeszła a ona wcale nie chciała odchodzić. Nie zamierzała ich nigdy zostawiać, te dni kiedy była z dala od nich były dla niej torturą nie do wytrzymania. Jak każda matka chciała już zobaczyć czy wszystko w porządku, czy są zdrowe i czy mają odpowiednią opiekę. Wszystko było w porządku, uspokoiła się jednak dopiero wtedy jak mogła na nie spojrzeć , dotknąć czy przytulić. Jej matczyna duma wzlatywała jak ptak do góry kiedy pracownicy F&D odwiedzali ją i rozpływali się nad dzieciakami. Oczywiście Ala, Iza i Ela były codziennymi gośćmi. Było jej tak przyjemnie że tyle osób o niej myśli i pamięta. Był u niej także Sebastian z Violą. Dziewczyna tez spodziewała się dziecka. Obydwoje patrzyli z przerażeniem że „to takie małe” Sebastian jednak mimo wszystko był zauroczony. Domyślił się że to dzieci Marka Kilka razy nawet podkreślił że podobizna dzieci do ojca jest wręcz niewyobrażalna. Prosił czy mogą zrobić dzieciom zdjęcie na pamiątkę. Ula miała mieszane uczucia. Przepuszczała że zaraz pójdzie i pokaże Markowi te zdjęcia a ona owszem chciała żeby wiedział ale jeszcze nie była gotowa się z tym wszystkim zmierzyć. Sebastian wytłumaczył jej że Marek o niczym nie wie i że nadal nie jest z nim dobrze. Nadal pozostały ślady po wypadku. Ula nie potrafiła spytać co miał na myśli mówiąc że coś pozostało miała tylko nadzieję że Marek z tego wyjdzie cało. Pozwoliła na zdjęcie. Przecież prędzej czy później zobaczą się w firmie.
Parę dni po tym jak byli u niej z odwiedzinami Viola z Sebastianem odwiedziła ją matka Marka. Chciała zobaczyć swoje wnuki. Ula choć z oporami zgodziła się na to. Kobieta weszła do jej pokoju gdzie stały dwa łóżeczka . Podeszła najpierw do jednego później do drugiego i z szlochem wyszła z pokoju. Kobieta była najwyraźniej wzruszona i rozdygotana z nadmiaru emocji. Usiadły w kuchni, Ula bała się tej rozmowy jednak nie powinna. Matka Marka była przyjaźnie do niej nastawiona. Wyciągnęła z torebki album i kartkując go pokazywała Uli zdjęcia Marka jak był mały. Obydwie płakały przyglądając się uśmiechniętemu bobasowi na zdjęciach. Jednak każda miała swoje odrębne powody ku temu. Helena nawet próbowała coś z Ulą rozmawiać na temat Marka kiedy jednak zaczęła coś wspominać o synu dziewczyna się spinała i protestowała aby skończyć. Doświadczona kobieta to zrozumiała. Wiedziała że mimo że Ula kochała Marka to jeszcze było za wczesnie na cokolwiek. Jeszcze wszystkie rany były zbyt świeże.

34.

Ula przebywała na urlopie macierzyńskim. Służyło jej to. Miała teraz mnóstwo pracy przy Natalce i Damianie. Nie sądziła że pierwsza wizyta matki Marka tak się zakończy, teraz widywały się codziennie. Pokochała tą osobę jak kogoś z rodziny. Teraz to było naturalne że Helena codziennie chociaż na dwie godzinki przychodziła w odwiedziny. Była miła i nie miała do Uli pretensji że czasem nie brała jej rad do serca. Rozumiała że Ula nie chce na źle swoim dzieciom i szanowała sposoby opieki nad jej wnukami. Ula cieszyła się że skoro Marek nie odwiedzał dzieci to że przynajmniej mają cząstkę normalności bo odwiedza je babcia. Nie mogła powiedzieć żeby Helena nie była przydatna. Te dwie godziny dziennie gdzie Ula mogła na spokojnie zająć się tylko jednym dzieckiem były dla niej chwilą relaksu. Nie musiała się starać rozdwoić aby dzieciaki które miały w zwyczaju wszystko robić razem, nie płakały. Tak było też dziś. Tato otworzył jej drzwi i Helena czując się już jak u siebie weszła pewnym krokiem do jej pokoju. Dzieciaki zawsze reagowały wyciągniętymi rączkami kiedy ją widziały. Ula podejrzewała że być może było to w pewnym sensie spowodowane tym że za każdym razem kiedy przychodziła przynosiła im jakiś drobiazg. Pokój pękał w szwach od misiów laleczek samochodzików z pluszu, od ubranek kosmetyków i kolorowych baloników. Ula nie chciała przyjmować tych prezentów jednak Helena była nieugięta. Mówiła że to są jej jedyne wnuki a babcie są od tego by rozpieszczać wnuki. Ula szybko rozwiała swoje obawy. Tym razem Helena nie miała żadnych prezentów a jednak dzieci zareagowały równie żywo i radośnie na jej widok. Kobieta uśmiechnęła się tajemniczo. Być może jej myśli wędrowały w tym samym kierunku. Przywitała się z wnuczętami i usiadła koło Uli która składała wyprane pieluszki.
- Wiesz Ula codziennie coś przynosiłam dla twoich dzieci.
- Heleno wiesz że to nie potrzebne..
- Spokojnie, dzisiaj postanowiłam że za to że na nowo mnie odrodziłaś do życia, że spełniłaś moje największe marzenie o wnukach chce cię czymś obdarować
- Przecież wiesz że nie chce, to wszystko nie potrzebne. Ja sama daje sobie rade. Muszę sobie dawać radę. Widzisz kiedy dowiedziałam się o sprzedaży akcji Aleksa w pierwszej chwili pomyślałam że je kupie. Dobro dzieci jednak zaważyło. Zostawiłam wszystko co zarobiłam na kampanii reklamowej Fox Fashion na wychowanie dziecka. Jest ich dwoje ale wiem że nie zabraknie im nic do końca życia.
- A jednak twój brat kupił te udziały.. To był gest miłości w stosunku do Marka nie mów że nie- Ula spuściła głowę aby nie patrzeć Helenie w twarz i przytaknęła.
-tak to prawda, to ja go do tego namówiłam. Właściwie jest pomiędzy nami pewna umowa , Jasiek teraz prowadzi firmę jednak kiedy tylko uzbieram kwotę którą wpłacił Aleksowi połowa firmy będzie moja.
- co ty opowiadasz- Helena wyraźnie się ucieszyła- to niesamowite, musicie się bardzo kochać że tak sobie pomagacie.
- tak, pomiędzy nami jest wyjątkowa więź
-Ula nie będę zwlekać, jest coś co bardzo bym ci chciała podarować. Nie, nie ma żadnego „ale”- od razu powstrzymała Ule przed niepotrzebną dyskusja widząc że ta nie chce nic od niej przyjmować- Ula, chciałabym abyś ty razem z twoimi dziećmi zamieszkała w Warszawie w mieszkaniu które dla ciebie kupiłam.- Helena widziała że dziewczyna była zdezorientowana , nie spodziewała się takich prezentów po niej. Helena jednak musiała zadbać o ta dziewczynę pokrzywdzoną przez los i przez jej syna. Marek teraz nic nie pamiętał jednak wiedziała że kiedy się wszystko skończy to będzie jej wdzięczny że zaopiekowała się Ulą i ich dziećmi. Wiedziała że ją kochał i teraz kiedy ona sama pokochała ją jak córkę wiedziała że syn podjął najsłuszniejszą decyzje w swoim życiu. Ta kobieta była ciepla skromna i oddana do końca mimo cierpień i upokorzeń osobie która kochała
- mam tylko jeden warunek- dodała po chwili dając Uli czas do namysłu – bardzo bym pragnęła abyś mówiła do mnie „mamo”. Nigdy nie miałam córki mimo że tak bardzo pragnęłam, więc gdybyś mogła…

35.

Marek grał z Sebastianem w tenisa. Czuł się już całkiem
dobrze jednak nadal nic nie pamiętał. To było tak denerwujące że nie myślał o niczym innym jak o tym żeby cokolwiek sobie przypomnieć. Sebastian milczał jak zaklęty a on nic nie pamiętał. Na domiar złego Paulin aprobowała na nim wymusić przygotowania do ślubu. Wszystko szybko aby było z głowy skoro jest taki zagubiony. Nie chciał być niegrzeczny jednak powiedział że na razie ślubu nie będzie. Trochę się zezłościła, płakała że jak może być tak nie czuły ale nie za bardzo się tym przejął. Wierzył że jeżeli faktycznie chciał tego ślubu przed wypadkiem to on nie ucieknie i Paulina mu wybaczy swoje zagubienie. Teraz jednak nie był niczego pewny wiec wolał nie podejmować decyzji na całe życie. Sebastian zbiegł z kortu aby odebrać dzwoniący telefon. Powoli ruszył za nim aby odpocząć chwilkę na krześle.
Ula nie wiedziała czemu się zgodziła. W Rysiowie było jej dobrze ale za ciasno się zrobiło. Przyjęła mieszkanie od Heleny. Poprawka. Uśmiechnęła się. Miała przecież nazywać ją mamą. Nie było problemu. Od dłuższego czasu właśnie tak ją traktowała więc to była tylko czysta formalność. Tata zajął się maluszkami. Na dzień przeprowadzki Ala wzięła urlop aby pomóc dziewczynie. Ostatnio mieli dużo możliwości do spotkań co nie uszło uwadze Uli. Byli sobie coraz bliżsi. Ala jak nastolatka była wpatrzona w Józefa co znowuż ojciec nie ukrywał imponowało mu to. Ula wynosiła kolejne pudło z samochodu Heleny. Przywieźli już też meble które razem z Heleną wybierały tydzień wcześniej. Wszystko było gotowe trzeba było tylko zamieszkać. Cieszyła się jak dziecko z lizaka. Miała własne cztery kąty. Natalia z Damianem miała osobne pokoiki, dla niej była także sypialnia. W mieszkaniu znajdowały się jeszcze dwa pokoje. Jeden duży który przeznaczyła na salon oraz jak to Helena powiedziała drugi aby jeszcze się zapełnił. Wiedziała że na razie nie jest to możliwe. Może kiedyś w przyszłości. Póki co drzwi do pokoju były zamknięte. Ula po wyniesieniu ostatniego pudełka usiadła zmęczona. Helena przyniosła z kuchni sok i obydwie śmiejąc się zachłannie go piły.
Zadzwonił telefon. Ula zdziwiona odebrała telefon od Jaśka.
-Ulka błagam cię, zastąp mnie. Jestem teraz na sesji, nie mogę jechać do firmy. Dzwoniła do mnie Ania. Firma została okradnięta . Znikneły najważniejsze projekty Pshemko na najbliższy pokaz!- Jasiek podenerwowany przekazał jej informacje.
-Oczywiście. Uspokój się już tam jadę.- Poprosiła Helenę o podwiezienie do firmy. Nie było to daleko, stanie w korkach okazało się tak długie że Ula zdenerwowana nie potrafiła usiedzieć na miejscu. Przeprosiła Helenę i wybiegła z samochodu. Wiedziała że pieszo dużo szybciej tam dotrze. Do firmy wbiegła zdyszana. Przywitała się z Władkiem i wbiegła do otwierającej się windy. Zderzyła się z Markiem i Sebastianem. Nie miała czasu nawet na tłumaczenia. Drzwi się za nią zamknęły , pozostawiła za nimi zdumionego Marka i ucieszonego Sebastiana. Była rozczęsiona, z tego wszystkiego nie pomyślała że mogą się tutaj spotkać. Wiedziała jednak co się może dziać w pracowni. Pshemko na pewno szalał z rozpaczy i ona musiała coś zrobić bo inaczej byłby zdolny poukręcać wszystkim pracownikom głowy.

Marek był w szoku znowu ją zobaczył. Jego anioł stróż tutaj był. Przebiegła koło niego i tak szybko jak się pojawiła tak znikła.
-Sebastian kim jest ta dziewczyna?- Marek ledwo wydusił z siebie jedno zdanie. W gardle mu zaschło.
-To jest Ula. Była twoja asystentką.
-Ula…- Marek powtórzył to imię jakby chciał sprawdzić czy to imię brzmi dla niego znajomo
- Teraz jej brat jest współwłaścicielem firmy. Na pewno przyszła w zastępstwie Jaśka. Pewnie Ania ją poinformowała o kradzieży.
-Ja ją już widziałem..
-Tak? – Sebastian był wyraźnie zadowolony z zainteresowania jakim obdarzył Marek Ulkę.
-Widziałem ją na plakacie…- znowu to samo, przytrzymał się przyjaciela gdyż zrobiło mu się słabo. Ten okropny ból głowy nie dawał mu spokoju. Znowu widział to miejsce. Te duże ilości drzew. W śród nich plecami do niego stała obrócona jakaś kobieta. Nie wiedział kim była ani gdzie razem się znajdowali.


36.


Sebastian pomagał Markowi utrzymać równowagę. Już nie po raz pierwszy zdarzyło się że Marek miał przebłyski. Nie powiedział przyjacielowi jednak z tego co on opowiadał Sebastian wywnioskował że te nagłe ataki miały miejsce zawsze wtedy kiedy widział Ule. W rzeczywistości lub na plakacie. Marek widział jakieś miejsce, Sebastian wiedział że w wizjach przyjaciela ukazuje się palmiarnia. Nie wiedział jednak czy powinien mu o tym powiedzieć. Na razie się z tym wstrzymywał mimo iż Viola bardzo chciała już ich pogodzić. Ula przebiegła koło nich jak burza. Widział zatroskanie i zmęczenie w jej oczach. Dwójka dzieci na pewno dawały jej popalić. Mimo tego wszystkiego widział jakie jest piękna. Marek nie musiał pamiętać co do niej czuł, był mężczyzną i byłby dziwny i ślepy gdyby nie zauważył tak zjawiskowej kobiety.
Ula wbiegła do pracowni Pshemko. Momentalnie przeszło roztrzęsienie wywołane spotkaniem z Markiem. W pracowni wszystko latało. Pshemko wpadł w istną furię. Sposoby Izy na nic się zdały. Mężczyzna lamentował że nie zdąży zaprojektować nowych ubrań a ten ktoś kto ukradł jego projekty może ogłosić że skopiował wcześniejsze. Przecież to złodziej miał oryginały. Ula starała się go uspokoić ale na marne. Nie wytrzymała w końcu i wzburzona krzyknęła na bliźniaków.
-natychmiast po czekoladę i wszyscy mają stąd wyjść. Ale to już! – pogoniła ociągające się krawcowe. Ten szum i gwar jaki panował w firmie wywołał natychmiastowy ból głowy, czuła że słabnie. Pshemko chwilowo się uspokoił widząc co się dzieje.
- bella nie denerwuj się , może ci to zaszkodzić- Pshemko natychmiast stał się opiekuńczy. Ula usiadła koło niego.
- Pshemko ja wiem że się denerwujesz ale nie ma czym. Przełożymy ten pokaz. Przecież wiesz że szkoda twoich i tak skołatanych nerwów.- Ula dyplomatycznie próbowała załagodzić sytuacje.- Pokaz odbędzie się jak już będziesz do niego gotowy. Pshemko zadowolony zgodził się na taki układ i zaczął wzywać wszystkich pracowników żeby posprzątali bałagan jaki zrobili w jego pracowni.
- no już szybko, szybko sprzątać. Chciało się wam bałaganić to teraz trzeba to posprzątać.
Dopiero po chwili Ula poczuła się zmęczona. Przeszły emocje wyciszyła się i miała nieodparta ochotę usiąść i choć chwilę od sapnąć. Usiadła na ławeczce i oparła głowę o okna przez które było widać zamieszanie w pracowni Pshemka. Powrócił w swój tryb pracy i jak zwykle wszystkich poganiał. W korytarzu pojawiła się Helena. Usiadła koło niej i spytała jak Pshemko.
-mamo wszystko w porządku, dał się udobruchać. Ula odetchnęła i odwróciła się na bok wyczuwając kogoś wzrok na sobie.
-mamo? – w korytarzu stał Marek z Sebastianem- Mamo kto to jest? Czy to jest moja siostra?
Spojrzał na Ule a ta zdezorientowana z niedowierzaniem na niego. O co właściwie mu chodziło? Nie pamiętał jej? Nie rozpoznał? Co się z nim dzieje?


37.


Paulina słyszała już pod budynkiem krzyki. Doskonale wiedziała do kogo należą. Pshemko musiał wpaść w furię. Weszła do holu. Na posterunku stał ochroniarz. Powiedział dzień dobry jednak Paula nie zamierzała się kontaktować w żaden sposób z takim pospólstwem. Minęła go udając że nie słyszy go. Spieszyła się do pracowni Pshemko. Musiała go uspokoić przecież tylko jej zawsze się to udawało. Była w tej firmie niezastąpiona. Dobrze że z amnezją Marka przyszła możliwość powrotu do firmy. Przemierzała szybko korytarze. Z daleko już widziała że Pshemko się uspokoił. Zwolniła kroku i wtedy ja zobaczyła. Cieplak siedziała na ławeczce koło Heleny. Widziała że się dobrze dogadują. Cieplak mimo zmęczenia była piękna. Zabójczo piękna, wiedziała o tym i to ją przerażało. Nie wyobrażała sobie aby mogła Marka stracić znowu dla tej prostaczki która udawała księżniczkę. Co on w niej właściwie widział? Przecież zanim się zmieniła nic sobą nie prezentowała. Paulina gardziła tą dziewczyną i pewnie wywołałaby kłótnie w firmie gdyby nie fakt że pod pracownie od drugiej strony korytarza podszedł Marek. Był zdziwiony, pytał o coś matkę a ta zmieszana najwyraźniej nie potrafiła mu odpowiedzieć. Wtedy Marek popatrzył na Ulę. Wiedziała że jej nie pamiętał. Jednak jego wzrok był jednoznaczny, wiedziała już teraz że żadne intrygi, żadne kłamstwa ich nie rozdzielą. Patrzyli obydwoje na siebie z taką miłością że Paulę przeszedł dreszcz. Nikt nigdy tak na nią nie patrzył. W tym jednym wzroku jakim się nawzajem obdarzali było tyle miłości ile ona przez całe życie nie marzyła doświadczyć. Wiedziała już że nie ma szans na odzyskanie Marka. Oni się kochają. Cieplak jak zraniona sarna ostrożnie a mimo wszystko z tą swoją głupią ufnością. Marek zafascynowany i do końca pochłonięty jej widokiem. Tak bardzo go kochała wiedziała jednak że nie będą już nigdy razem szczęśliwi. To szczęście odnaleźli już pomiędzy sobą i nigdy ono już nie opuści tej pary. Wiedziała że nie będzie im łatwo się na nowo odnaleźć ale postanowiła że nie będzie już tego utrudniać. Zrozumiała w końcu że jedyne co może zrobic to pozwolić mu w spokoju i w przyjaznych stosunkach odejść. Jego myśli były cały czas przy niej, mimo że nie świadomie jego do niej ciągnęło. Widziała to już wtedy kiedy jej nie poznał a widząc plakat z reklama Fox Fashion miał migawki z przeszłości. Ona jest już dla niego przyszłością. Paula zrozumiała że nie cofnie się czasu i na sile nie da się ciągnąć czegoś za uszy. Odeszła zostawiając ich samych. Nie była tu już potrzebna. Ta historia prędzej czy później musiała nauczyć jej pokory. To było do przewidzenia. Weszła do sali konferencyjnej. Wzięła do ręki długopis i napisała list. Pożegnalny list do Marka. Zostawiła go w biurze ukochanego po czym opuściła budynek F&D. To nie był już jej dom, jej firma. Dostała porządną lekcje od życia. Lekcje pokory.


38.


Ula siedziała na ławeczce. Widok Marka ją speszył. Marek pytał o coś ale do niej to nie docierało. Jak za pierwszym razem kiedy go spotkała pod firmą zatopiła się w jego oczach. Łza zakręciła się pod powiekami kiedy je na chwile przymknęła. Natalia i Damian też mieli takie oczy. Były one tak podobni do swojego ojca. Nie mogłaby nawet próbować się wypierać kogo to dzieci. Helena odruchowo uścisnęła jej dłoń Chciała jej w tym miłym geście przekazać że jest z nią i że stoi za nią murem.
-Ula nie dziw się że Marek cię nie pamięta- Sebastian tłumaczył. – Wtedy gdy Marek ratował chłopca w parku uderzył głową mocno o kamień. Na wskutek tego stracił pamięć
-nic nie pamiętasz?- pytała Marka który zatopiony w jej oczach tylko kiwnął głową- jak ja tez bym tak chciała – odparła smutno- O ile łatwiej by mi było.- Wstała z ławki i omijając Marka szerokim łukiem odeszła. Musiała wszystko sobie poukładać, musiała się uspokoić. To wszystko nie było na jej nerwy. Mimo że tak bardzo ją poruszyło ich spotkanie to dziękowała Bogu za to że mimo wszystko pozwolił jej spotkać go na swojej drodze. Tak bała się o niego a jednak duma nie pozwalała się spytać Heleny o jego stan zdrowia. Bała się zdradzić choćby słowem lub gestem, bała się że wszyscy zauważą że jej nienawiść do Marka już dawno się ulotniła a jej miejsce zastąpi jej bezgraniczna miłość do niego. Powoli szła alejką parku. To wszystko było dla niej tak bolesne. Wiedziała że powinna wracać do domu.
-Boże czemu mnie tak doświadczasz?- mówiła sama do siebie- czemu to nie może być łatwiejsze? Tak łatwo jej było myśleć że on nie widzi w niej kobiety. Tak łatwo dzięki temu odpychała miłe wspomnienia z nim które ją raniły. Był zły i kropka. Wykorzystał ja. Tak dobrze było go zaszufladkować do kategorii niegodziwych i złych ludzi a teraz okazuję się że mogła się pomylić. On ją mógł kochać, on mógł jej pragnąć jak każdą inną kobietę. Widziała jak na nią patrzył przy gabinecie Marka. Nie widział przed sobą już weksli. Nie pamiętał o nich. Nie pamiętał jak ją zranił. Widział Ule Cieplak. Widział kobietę jaka mu się podobała i jaką mógł pożądać. Nie potrafiła powstrzymać łez. Tak bardzo by tego wszystkiego pragnęła. Jednak Paula nadal była przeszkodą pomiędzy nimi. Przystanęła. Nie powinna uciekać. Już za dużo uciekała. Powinna z tym skończyć, powinni sobie wszystko wytłumaczyć. Powinna w końcu zmierzyć się z tą sytuacją. Odwróciła się szybko i zobaczyła że Marek biegnie za nią.
-co ty tutaj robisz?- zdziwiło ją że za nią poszedł.
- nie wiem- zmieszał się-chodź przejdźmy się- zaproponował a ona się zgodziła. Spacerowali alejkami. – Mama mi już wytłumaczyła- zaśmiał się- wyobraź sobie że ja naprawdę myślałem że jesteś moją siostrą.
- nie, nie jestem- Ula zapatrzyła się w jego dołeczki na policzkach które się ukazały przy uśmiechu. W duchu prosiła aby potrafiła na niego nie patrzeć. Nie potrafiła. Łapczywie pożerała każdy jego gest każda jego mimikę twarzy. To była jak uczta dla jej oczu.
-mam coś na twarz y?- znowu obdarzył ją uśmiechem a ona speszona odwróciła wzrok przecząc ruchem głowy.- to dobrze. Widzisz nie wiem dlaczego za tobą pobiegłem, wydaje mi się że ty mnie dobrze znasz. Że ty mi coś o mnie powiesz. Każdy milczy, nie chcą ze mną rozmawiać a ja tak bym chciał coś wiedzieć…
-Marek ja…
-Proszę, wydajesz mi się tak bliska. Nie wiem czemu! Może ty mi to powiesz?
- Nie powinniśmy rozmawiać. To był zły pomysł- chciała odejść jednak Marek uchwycił jej ramię.
- Ula dlaczego ty przede mną uciekasz. Przecież byłaś u mnie w szpitalu… Znaliśmy się, martwiłaś się o mnie.. dlaczego?
-Pamiętasz? – nogi odmówiły posłuszeństwa. Usiadła na pobliskiej ławeczce. Chciała się z nim rozmówić. Powiedzieć co czuje, co czuła wcześniej.- Dlaczego nikt nic ci nie chce powiedzieć?
-Podobno tak trzeba, lekarz zabronił i ..
- więc czego ty ode mnie oczekujesz? Może w końcu nauczy cię to cierpliwości..
- Ula no proszę cię- widział że Ula się waha więc była to jedyna możliwość aby z niej coś wyciągnąć.
- Marek, tak martwiłam się o ciebie.. byłam w szpitalu bo.. bałam się co się z tobą dzieję. Bałam się bo lekarze mówili że już możesz się nie obudzić. Czemu przed tobą uciekam? Bo bardzo mnie zraniłeś. Okłamywałeś mnie kiedy ja ci pomagałam w najcięższym dla ciebie momencie życia.- wstała i z łzami w oczach dodała- zostaw mnie, już więcej ci nie zaufam. Nie ufa się ludziom którzy cię wykorzystują do niecnych celów.
Marek siedział w osłupieniu. Nie czegoś takiego się spodziewał. Widział jak się oddala ale po tak wzruszającym wyznaniu nie był w stanie jej gonić i przepraszać.


39.


Marek leżał jeszcze w łóżku. Miał przed sobą list od Pauliny. Wczoraj za długo rozmyślał nad tym co powiedziała mu Ula żeby czytać jeszcze to. Za dużo myśli mu się kotłowało w głowie. Mamy nie było nie miał kogo spytać co ma robić dalej. Czuł się zagubiony. Otworzył białą kopertę i wyciągnął z niej kartkę.

„Drogi Marku,
Zawsze cię kochałam, pamiętam jak byliśmy dziećmi i razem bawiliśmy się podczas moich wakacji w Polsce. Zawsze z utęsknieniem czekałam na następne kiedy mijał ich czas. Kiedy zmarli moi rodzice nie widzieliśmy się parę lat. Umierałam z tęsknoty czekając aż ukończę pełnoletność, marzyłam aby wrócić do polski i zobaczyć cię. Kontaktowaliśmy się często z Heleną i Krzysztofem ty jednak nigdy nie miałeś czasu. Miałeś rówieśników w Polsce i my nie byliśmy ci do niczego potrzebni. Kiedy na stałe wróciliśmy do Polski byłam cała szczęśliwa bo zwróciłeś na mnie uwagę. Mówiłeś że kochasz, że chcesz spędzić razem całe życie. Jednocześnie mnie okłamywałeś. Spotykałeś się z wieloma kobietami zdradzając mnie kiedy tylko miałeś ku temu sposobność. Nie liczyłam już nawet ile ich było a było ich naprawdę dużo obydwoje o tym wiemy i ty to sobie z czasem przypomnisz. Nie raz błagałam skończ już z tym nie potrafiłeś. Ja także nie potrafiłam bez ciebie żyć, sens mojego życia to bycie z tobą. Nagle to wszystko się zmieniło. Stałeś się odpowiedzialny, zaradny. Miałeś już jakiś cel w życiu. Planowaliśmy ślub bo oświadczyłeś mi się. Nadal jednak nie zmieniło to nic pomiędzy nami. Byłam oszukiwana, okłamywana. Znosiłam to bo cię kocham. Teraz jednak widzę że ty nic do mnie nie czujesz. Obdarzyłeś prawdziwym szczerym i trwałym aż po grob uczuciem kobietę która najwyraźniej na to bardziej zasłużyła niż ja. Myślałam że dam rade jeszcze coś zmienić. Do dziś kiedy ujrzałam jak patrzysz na nią. Jak mimo to że jej nie pamiętasz twoje oczy i ciało jej nie zapomniały. Tylko dla niej byłeś w stanie zrobić tak dużo, dużo więcej niż dla wszystkich modelek. Mimo że nie była ładna ty Casanova zakochałeś się i wpadłeś jak nastolatek po uszy. Dla mnie to niedorzeczne dla ciebie to teraz codzienność. Mimo że bardzo cię kocham i nie chcę opuszczać to teraz już rozumiem że prawdziwa miłość nie jest samolubna, jest poświęceniem aby osoba na której nam zależy była szczęśliwa. W końcu zrozumiałam że twoim szczęściem jest wolność. Wolność ode mnie, a życie przy boku tamtej kobiety.
Na zawsze kochająca i oddana Paula F. ”
Marek czytając to miał w oczach łzy. Wiedział że zranił Paulinę bardzo, wczoraj powiedziała mu o tym Ula. Jakim podłym człowiekiem był zanim uległ wypadkowi. Czy komukolwiek choć na chwilę przyniósł odrobinę szczęścia?


40.

Marek przeglądał swoje rzeczy. Nie mógł sobie przypomnieć na kogo patrzył dwa dni temu a kogo miała na myśli Paulina tym bardziej. Żadnej brzydkiej kobiety nie pamięta. Musiał znaleźć jakiś ślad który świadczył o obecności kobiety w jego życiu. Wiedział że kobieta którą kochał miała z nim dzieci. To na jej temat słyszał rozmowę rodziców w kuchni. Wiedział także że Ula była mu w stanie wyjaśnić wiele zagadek dotyczących jego życia. Gdyby tylko chciała. Postanowił porozmawiać z nią jeszcze raz. Od Sebastiana dowiedział się jaki jest numer Uli i zadzwonił do niej.
-Witaj
-Marek?
-tak to ja, nie przeszkadzam?
- właściwie to troszkę tak…
-chciałbym cię prosić o spotkanie, zgodzisz się?
- raczej nie, to nie ma sensu
- poczekaj- Marek zareagował szybko w obawie że może się rozłączyć. – Czy ty byłaś moją przyjaciółką?
- tak, dobrze to ująłeś, byłam. Marek naprawdę nie mam czasu na bezsensowne rozmowy. Nie jesteś w stanie teraz wrócić tamtych dni kiedy byliśmy ze sobą szczerzy. Kiedy byliśmy przyjaciółmi. Marek to jest dla mnie zbyt ciężkie.
Helena kiedy tylko usłyszała że Ula rozmawia z Markiem podeszła bliżej aby lepiej słyszeć co dziewczyna mówi jej synowi. Nikt bardziej niż ona nie pragnął aby się pogodzili. To było nie bywałe. On jej nie pamiętał a z dziecięcą ufnością lgnął do niej. Widziała to w firmie, patrzył na nią jakby ją pamiętał. Jakby chciał znowu krzyczeć kocham cię! Kiedy wyszła pobiegł za nią. Był tym samym wrażliwym chłopakiem jak wtedy kiedy rozpoczął prace w F&D. To ta obłuda która panowała w show biznesie go zmieniła. Musiał być twardy i w specyficzny sposób zaradny żeby nie zginąć. Cichutko, tak aby Marek nie słyszał powiedziała Uli że zajmie się dziećmi. Ula nie wiedziała co ma począć. Kobieta się uśmiechnęła. Widziała że serce Uli wyrywa się do jej syna. Jej zraniona duma buntowała się ale Helena wiedziała że prędzej czy później rozum przegra bezsensowną walkę z sercem. Ula się zgodziła. Zarówno Marek jak i Helena odetchnęli z ulgą. Wszystko idzie w dobrym kierunku. Helena wierzyła że pogodzenie się dwójki zakochanych choć zagubionych ludzi jest możliwe.

2 komentarze:

  1. twoje historyjki są swietne cdziennie sprawdzam czy pojawił się coś nowego; gratuluję pomysłu

    OdpowiedzUsuń
  2. cudowne ! proszę o kolejne części! czekam z niecierpliwością :D
    pzdr! ;)

    OdpowiedzUsuń