Get your own Digital Clock

czwartek, 8 października 2009

"Brzydula vs. playboy" - ROZDZIAŁ XVI - SIŁA ZAZDROŚCI - wg Iwony

Był już dość późny wieczór. Aleks siedział u siebie i rozmyślał nad własną głupotą. No przecież wiedział, że Maciek to przyjaciel Uli. Musiała się z nim zobaczyć i omówić bieżące sprawy ich firmy. A gdyby nawet nie musiała, tylko po prostu chciała, to co? Przecież to normalne, że przyjaciele się spotykają tak po prostu, bo lubią ze sobą rozmawiać. Ciekawe, czy opowiadała mu o nim. Jeśli tak, to pewnie jedynie to, że jest bezdusznym tyranem. Coś z nim było nie tak. To było chore, że w każdym mężczyźnie stającym na drodze ukochanej, widział rywala, chcącego mu ją zabrać. W każdym widział mężczyznę, który może się jej spodobać. Im bardziej ją kochał, tym jego zazdrość była silniejsza. Wiedział, że powinien jej ufać. Tylko dlaczego nie potrafił? Tyle lat przekonywał siebie, że kobietom nie wolno wierzyć, że w końcu w to uwierzył. Gdzieś na dnie kołatała się myśl, że to nieprawda, że tylko Julia była taka. Pozwolił tej myśli zginąć pod tysiącem innych - że kobiety zawsze zdradzają, że nie są zdolne do prawdziwej miłości, że ulegają podszeptom chwili, nie mając litości dla kochających prawdziwie. Była to forma terapii po ciosie, jaki otrzymał od kochanej przez niego bezgranicznie Julii. Przekonał siebie, że wszystkie kobiety są takie, a nie, że to on miał pecha trafiając na Julię. Chciał wierzyć, że to jest reguła, zamiast, że na niego padło bycie wyjątkiem. Nie potrafił jej wybaczyć. Na dodatek uległa jego najlepszemu przyjacielowi. Dobrzański, jak on go za to nie cierpiał. Pielęgnował w sercu poczucie krzywdy w stosunku do niego. Jego dziewczyna, jego miłość, powinna być dla niego nietykalna, a nie była. Jednak z tej dwójki bardziej winił ją. Bo przecież miłość bardziej zobowiązuje niż przyjaźń. On nie powinien jej uwodzić, ale ona tym bardziej nie powinna mu ulec. Tak rozumiał miłość. Tu nie było miejsca na wyjątki. Albo się kogoś kocha albo nie. Gdy tak nad tym rozmyślał, doszedł do wniosku, że Julia chyba go jednak nie kochała. A Ula? Czy Ula go kocha? Tak mówi. Ale czy dla niej miłość jest tym samym czym dla niego? Przypomniał mu się sen sprzed kilku dni. Śniła mu się Julia w czasach, gdy byli razem. Kochał ją i widział, jak zdradza go z Dobrzańskim. Ten widok był dla jego serca, pełnego miłości, jak topór kata. Rozrąbał je na pół i cała miłość przepadła, a serce zostało strzaskane. Po chwili Julia zmieniła się w Ulę. Obudził się i nie mógł zapomnieć tego widoku. Od tego dnia nie opuszczała go myśl, że Ula może okazać się taka sama jak jego pierwsza miłość. No właśnie – może, ale nie musi. Wiedział, że swoimi podejrzeniami ją krzywdzi. Nie powinien się tak zachowywać. Powinien walczyć z takimi myślami. Może powinien z nią o tym porozmawiać? Może coś by to zmieniło? Ale czy ona będzie chciała jeszcze słuchać jego zwierzeń? Dzisiaj rano chyba jednak przesadził. Robić awanturę o przyjaciela. Co prawda mówi się, że przyjaźń pomiędzy kobietą i mężczyzną jest niemożliwa, ale może Uli się udało. Nawet gdyby nie, gdyby Maciek ją skrycie kochał, to przecież mógł jej to okazać setki razy, a niekoniecznie wtedy, gdy się zakochała. Tak, zdecydowanie przegiął. Musi ją przeprosić, błagać na kolanach o wybaczenie. A potem wytłumaczyć jej, dlaczego taki jest. Ula jest mądra, może zrozumie jego pokręcone rozumowanie? Bardzo żałował swojej porywczości.

Nagle myśli Aleksa przerwał dzwonek do drzwi. Zdjął z kolan wiernego Macho, piesek spojrzał na niego z wyrzutem. Mężczyzna podszedł do drzwi. Na wyświetlaczu wideofonu zobaczył Ulę. Tego się nie spodziewał. Przyszła do niego. Poczuł płomień w sercu. Otworzył.

- Witaj. Nie przeszkadzam? – zapytała w progu.

- Witaj kochanie. To niemożliwe. Wejdź. – Niemal wciągnął ją do domu. – Tak się cieszę, że przyszłaś.

- Przyszłam, bo…

- Przepraszam Ula – przerwał jej. - Wybacz mi to, co powiedziałem.

- Ciii, nic już nie mów, przytul mnie. – Zbliżyła się do ukochanego z ufnością.

Przyciągnął ją mocno do siebie, a ona objęła go za szyję. Tęsknili za sobą. Ten dzień dał się im obojgu we znaki. Aleks nie zamierzał puścić ukochanej. Całowała go. Ostatnia rozsądna myśl – potem jej wytłumaczę – została zagłuszona przez inną - przyszła do mnie, pragnie mnie. Towarzyszył jej wspólny, niekontrolowany wybuch namiętności. Przycisnął ją do ściany w przedpokoju. Po chwili, ciągle całując i pozbawiając oddechu, powiódł w kierunku najbliższej sofy. Nie mieli czasu nawet na pozbycie się ubrań. Kochali się tak, jakby godziny, które minęły od ich porannej rozmowy, były latami spędzonymi w palącej tęsknocie.

- Kocham cię. Dziękuję, że przyszłaś. – Aleks trzymał Ulę w ramionach i szeptał jej we włosy.

- Cały dzień biłam się z myślami. W końcu postanowiłam, że jak wszystko załatwię z Maćkiem i opowiem Betty bajkę na dobranoc, to zrobię ci niespodziankę. Nadal jednak uważam, że nie zasłużyłam sobie na twoje słowa. - Odsunęła się lekko od niego i patrzyła mu w oczy.

- Wiesz kochanie, cały wieczór katowałem się rozmyślaniami i wspomnieniami. Wiem, że źle postąpiłem, że jestem głupio zazdrosny i nieufny. Wiem, że ty i Maciek jesteście przyjaciółmi. Ale moje reakcje są instynktowne. Postaram się z całych sił zmienić. Obiecuję. Wiesz, że ja od czasów Julii przekonywałem się, że wszystkie kobiety są podobne do niej.

- Ja nie jestem Julią. Aleks musisz mi zaufać. Tylko wtedy będę mogła być z tobą. Dla mnie miłość i wierność są nierozerwalne. Nigdy nie miałam z tym problemu.

- Ja też nie, ale chyba mam jakąś wewnętrzną skłonność do zaborczej miłości, a po doświadczeniach z Julią, to już obsesja na punkcie utraty kochanej osoby.

Powiedział jej wiersz:

- Gdzież są twe oczy, co na mnie patrzyły,

Usta jedyne, co mnie całowały?

Gdzież biódr wysmukłość, gdzie krągłości ciała.

Stworzone chyba dla rajskich rozkoszy?

Czyś ty istniała? Więc któż ciebie spłoszył?

O tak, tyś była, boś mi szczęście dała,

Potem, niewierna, uciekłaś, kochanko,

I moje życie na zawsześ splątała.

- Piękne, kto to?

- Mój Goethe, bez tytułu. Im bardziej cię kocham, tym jest mi trudniej spokojnie i bez lęku cieszyć się tym szczęściem.

- Musisz przestać o tym rozmyślać. Proszę cię. Jesteś drugim mężczyzną, którego pokochałam. Tamten mnie zostawił. Nie psuj tego, co jest między nami przez zazdrość. Ja ci ufam, wierzę, że mnie nie zdradzisz, ani nie oszukasz.

- Nie zepsuję, obiecuję. Wiem, że mogę ci ufać. Potrzebuję tylko troszkę czasu. Nie uciekniesz ode mnie?

- Nie, ale drugi raz nie poproszę.

- Jeżeli jeszcze kiedyś moja obsesja pokona zdrowy rozsądek, to przysięgam, że przyjadę do Rysiowa i na kolanach będę cię przepraszał. Jak jeszcze mam cię przekonać?

- No już dobrze, wybaczam ci. Kocham cię wariacie. Przeprosiny i obietnice przyjęte, ale darujemy sobie krwią pieczętowanie, wystarczy całus. - Zaśmiała się, a Aleks przypieczętował swoje słowa pocałunkiem. Ula została u niego do rana.

Kolejne tygodnie mijały im spokojnie. Miłość i spokój zagościły w ich sercach.

Tymczasem zbliżał się termin wielkiego pokazu kolekcji wiosenno-letnich. Pshemko był u kresu wytrzymałości. Tylko Marek potrafił go uspokoić, co stało się codziennym punktem w jego terminarzu. Ula dwoiła się i troiła, aby impreza była sukcesem. Zaproszono mnóstwo gości – biznesmenów, kontrahentów, dziennikarzy, stylistów, aktorów, gwiazd muzyki oraz sportu. Prezentowane miały być zarówno kolekcje klasyczne jak i młodzieżowe oraz sportowe.

Pokaz był jak zwykle sukcesem Pshemko i całej firmy. Po nim zaplanowano wystawny bankiet. Ula po dopilnowaniu wszystkich szczegółów pokazu, wypełnieniu niezliczonych obowiązków związanych z powitaniem i opieką nad gośćmi, mogła wreszcie odpocząć. Bawiła się w towarzystwie Aleksa. W pewnym momencie podeszła do niej kelnerka i szepnęła coś na ucho.

- Aleksie przeproszę cię na chwilę. Pani przekazała mi właśnie wiadomość, że któryś z gości koniecznie chce rozmawiać z organizatorem. Pójdę sprawdzić, o co chodzi.

- Nie dadzą ci ani chwili spokoju – zrzędził udając złego. – Jeśli zaraz nie wrócisz, to ten namolny gość pozna gniew Księcia ciemności.

Ula poszła i nie wracała dość długo. Aleks wyruszył na jej poszukiwanie. Jego uwagę przyciągnął Marek, który stał przy wejściu do baru i przyglądał się komuś z wielka uwagą. Podszedł do niego i podążył za jego wzrokiem. Przy barze siedziała Ula z młodym, bardzo przystojnym mężczyzną. Rozmawiali pochyleni ku sobie, wyglądali na znajomych, przed nimi stały drinki. Aleks zamarł. W pewnym momencie mężczyzna przy barze złapał delikatnie Ulę za rękę.

- Co do cholery? – wyrwało się Aleksowi.

- Co za palant – powiedział w tym samym momencie Marek.

Mężczyźni spojrzeli po sobie. Obaj byli zaniepokojeni widokiem Uli pogrążonej w rozmowie.

- Znasz go? – szorstko zapytał Aleks.

- Nie, ale gdzieś już widziałem tę jego twarzyczkę cherubinka. Tylko nie wiem gdzie.

- Wyglądają jakby się dobrze znali. – Aleks nie spuszczał z nich wzroku. Ula zabrała rękę, ale nadal rozmawiali.

Marek tymczasem zaczepił przechodzącego Szymczyka, który, jako właściciel Pro-S, był obecny na imprezie.

- Czekaj, Maciek. Zobacz. Przy barze siedzi Ula. Z kim rozmawia? – zapytał.

Maciek spojrzał we wskazanym kierunku.

- O kurde blaszka, cholera jasna, ja pier(pip). - Maciek jeszcze nigdy przy Marku i Aleksie tak się nie zdenerwował. Mężczyźni spojrzeli na niego zdziwieni. – A ten tu skąd? No nie, jego tylko Uli brakowało. Zabiję skur(pip), jak jej znów zamiesza w życiu.

- Kto to jest? – Aleks nie wytrzymał.

- Artur Dzikowski. Jej były. Muszę iść.

Aleks momentalnie przypomniał sobie wszystko, co Ula mu o nim mówiła. Skrzywdził ją, ale kiedyś go kochała. Była z nim kilka lat. Natychmiast zazdrość przysłoniła mu rozsądek. Stara miłość nie rdzewieje – krzyczała mu w głowie.

- No tak, już sobie przypominam – wykrzyknął Marek. – Widziałem ich na zdjęciu u Uli w pokoju. Tylko wtedy Ula powiedziała mi, że to jej kuzynka z byłym facetem, który ją skrzywdził. A to była ona. Powiedziała mi wtedy, że kochała go bardziej niż samą siebie, bardziej niż życie i zrobiłaby dla niego wszystko. – Marek spojrzał na Aleksa i ugryzł się w język. Ale było już za późno.

- Tak, znam tę historię. Ula i jej życiowa miłość. Pożegnaj ją ode mnie. – Aleks kipiał ze wzburzenia. Nie był w stanie rozmawiać.

- Aleks poczekaj. Przecież to już przeszłość. Przecież nie wiesz, o co mu chodzi?

- Nie muszę wiedzieć. Widzę, jak na nią patrzy.

- Ale nie wiesz, co Ula na to? Ona teraz kocha ciebie. Porozmawiaj z nią.

- Teraz nie mogę.

Poszedł i zostawił Marka, który nie mógł sobie wybaczyć swoich pochopnych słów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz