Get your own Digital Clock

wtorek, 6 października 2009

"SZCZERE ROZMOWY"... czyli odcinek 178 wg interpretacji Martham

- Paula spokojnie. Ja wszystko wytłumaczę, wyjaśnię, za wszystko zapłacę. – tłumaczył Marek siedząc na kanapie.

- Zapłacisz mi za to, zapłacisz. – mówiła Paulina ze złością w głosie siadając na fotelu.

- Mam nadzieję że mimo wszystko poukładasz sobie jakoś życie. – mówił zatroskany.

- Słucham?! Właśnie zrujnowałeś mi życie i myślisz że tak łatwo zapomnę?! Takich rzeczy tak łatwo się nie zapomina. Jeszcze mnie popamiętasz. – groziła. – A o mnie nie musisz się martwić. Poradzę sobie bez twojej pomocy. – dodała i opuściła jego gabinet.

Ula leżała na kocu i wpatrywała się na dedykację napisaną przez Marka.

- Tu się ukrywasz. - rzucił Piotr widząc Cieplakównę.

Ona aż cała podskoczyła.

- Przepraszam. Nie chciałem cię przestraszyć. - tłumaczył się zakłopotany.

- Nic się nie stało. - odparła.

- Co czytasz? - zapytał siadając przy niej.

Ona tylko od niechcenia pokazała mu okładkę i odłożyła książkę.

- Ciekawa chociaż? - zapytał ponownie.

- Jak każda inna. - odpowiedziała Ula.

- Dlaczego jak wołałem cię dzisiaj rano nie odwróciłaś się do mnie? - pytał zaciekawiony Piotr.

- Naprawdę mnie wołałeś? Musiałam cię nie usłyszeć. - tłumaczyła się dziewczyna.

- Głuchy by usłyszał. - powiedział doktor.

- No dobra. Wolałam zostać choć chwilę sama. - przyznała.

- Ale ty ciągle jesteś sama. Nie rozumiem. Narzucam się? - drążył mężczyzna.

- Nie, nie. Nie chciałam żebyś tak pomyślał. - próbowała wybić mu tą myśl z głowy. - Czasem są w życiu takie chwilę w których chciałoby się od wszystkiego uciec.

- Chodzi ci o kogoś?

- Słucham?

- Chcesz uciec od kogoś. - uściślił Piotr.

- Ja? Nie. - roześmiała się, lecz w głebi serca tak właśnie było. - Dlaczego tak myślisz?

- Bo mi wyglądasz na syndrom złamanego serca. - oznajmił.

- Niby dlaczego tak sądzisz? Jesteś psychologiem? - pytała Ula.

- Nie. - odpowiedział z uśmiechem. - Tylko kardiologiem. Lecze serca.

- Ale chyba nie mojego nie uleczysz. - odparła czekając na jego reakcję.

- Zawsze warto spróbować. - odpowiedział.

Następnie wybrali się na spacer. Jakoś tak wyszło że opowiedziała mu całą historię z Markiem. On słuchał jej nie przerywając jej ani słowem. Nie komentował lecz pilnie słuchał, a jej po części ulrzyło. W końcu mogła się komuś wygadać. Komuś kto mógłby ocenić to wszystko obiektywnie.

- Puk puk! - zawołał Adam wchodząc do gabinetu Aleksa. - Już jestem.

- Siadaj no. Masz dla mnie to o co cię prosiłem? - zaczął Febo.

- Jasne. - odparł Turek siadając wygodnie na krześle. - To co teraz?

- Teraz musimy łapać okazję póki nie ma Mareczka. Trzeba zrobić pewne zmiany. Tu wyrzucił, tam przenieść. Małe przegrupowaniem. A potem zaprosimy naszych włoskich inwestorów i zaproponujemy współpracę. - mówił intrygant.

- Aleks ty to masz łeb. - skwitował księgowy.

Violetta zdezorientowana usiadła przy biurku. Była bardzo ciekawa kto wysłał jej ten wspaniały prezent. Bawiąc się kolczykami przyglądała się facetom przechodzącym przez korytarz. Każdego dokładnie oglądała. Gdy Viola spojrzała na przechodzącego Adam z uśmiechem on puścił jej oczko. Wtedy uznała to za znak.

Maciek wpadł na chwilę do firmy i udał się do recepcji. Oparł się o blat i wpatrywał się w pracującą tam Anię.

- I co, nie powiesz mi nawet cześć? - zażartował Maciek.

- Po co przyszedłeś? - zapytała naburmuszona recepcjonistka.

- No jak to po co? Dowiedzić cię? - odparł z uśmiechem Szymczyk. - Hej. Co to za mina? - spytał zdziwiony podnosząc palcem jej podbródek.

- Długo się nie oddzywałeś. - rzuciła spuszając ponownie głowę i grzebiąc w papierach.

- Miałem dużo pracy. No wiesz PRO S. Do tego przyjaciel potrzebował mojej pomocy.

- Nie musisz się tłumaczyć. - burknęła Ania i z pośpiechem opuściła recepcję zostawiając tam Maćka.

- Cześć. - mruknęła zdrapieżnie Violetta łapiąc Adama w ksero.

- No hej. - odpowiedział jej Turek i odwrócił wzrok na kserokopiarkę.

- Czy to nie zbieg okoliczności że akurat teraz, w tym czasie znaleźliśmy się w tym samym miejscu? Hm?- pytała go Viola podchodząc do niego powoli, kołysząc biodrami i poprawiając biust. - Ciiiii...nic nie mów. Ja wiem, że to przeznaczenie. - kontynuowała uciszając księgowego kładąc swój palec na jego usta. - Powiedz mi, lubisz niespodzianki? - mówiła do niego kusząco odsłaniając swój biust i robiąc niewinna minę.

- Jasne że lubie. - odparł Adam z błogą miną kładąc swoją rękę na jej biuście.

Kubasińska zrobiła zdziwioną minę lecz postanowiła nie bagatelizować tej sprawy.

- Bo wiesz ja też. Ale lubie wiedzieć od kogo je dostaję. - sugerowała.

- Taaaak? - mówił rozmarzony Turek.

- Przyznasz się w końcu że ten prezent jest od ciebie?! - rzuciła poirytowana Violetta ściągając jego rękę z jej biustu.

- Jaki prezent? O czym ty mówisz? - pytał zaskoczony Adam.

Viola odsłoniła włosy i pokazała kolczyki.

- O te cycuszka chodzi. - zauważyła.

- A co, one sztuczne? - zapytał zdziwiony Adam wpatrując się na jej piersi.

- Nie o to chodzi zboczeńcu! O kolczyki. - odparła.

- Nie. Napewno nie ode mnie. - wyznał.

Kubasińska z miną obrażonej księżniczki wybiegła z ksero.

- A niespodzianki nie będzie? - krzyknął jeszcze z niezadowoloną miną w jej kierunku.

- No i jak tam się trzymasz? - zapytał Marka Sebastian.

- A wiesz, jakoś trzeba co nie? - odpowiedział Dobrzański.

- Sebastian dobrze że cię widzę. Właśnie chciałam cię zapytać czy mogę jutro wcześniej wyjść z pracy. - zaczepiła szefa Ala wybijając go z rozmowy.

- Nie ma sprawy. A coś się stało? - pytał zaciekawiony.

- Nie, nic. Muszę odwiedzić koleżankę. - odpowiedziała obdarzając Marka dziwnym spojrzeniem.

- Paulinuś. Jak miło cię widzieć w ten cudowny dzień. - powiedziała rozpromieniona Violetta podchodząc do cicho siedzącej i smutnej Pauliny która przy jednym ze stolików bez przyczyny wpatrywała się w leżacy na nim obrus. - Tak wspaniale czuć się w końcu docenioną. - nieświadomie dobijała koleżankę. - Wiesz co się stało?

- Co? - spytała wogóle niezainteresowana tym panna Febo.

- Trafiłam na swojego skrytego Romeo. Czuję się jak Julia śpiąca na ziarnku grochu. Czekam na niego z nadzieją że pogoni tą zgraję krasnoludów i powiesi smoczycę za jaja. A wtedy my szczęśliwi, razem będziemy hasać po kwitnącej trawie i paść kurki. Ahh... - odpływała gdzieś w swojej wyobraźni siedząc obok płaczącej 'przyjaciółki'.

Ala, Ela i Iza rozmawiały sobie swobodnie w pustym bufecie.

- To czekamy na nowe ploteczki. - powiedziała do Ali uśmiechnięta Ela.

- Dokładnie. Ale nie zapomij ją od nas pozdrowić. - mówiła Iza popijająca kawę.

Wtedy do bufetu wszedł Marek.

- Właśnie. Ucałuj od nas Ulę i mocno uściskaj. - dodała z entuzjazmem bufetowa.

Młody Dobrzański spojrzał się na nie i potulnie usiadł przy bocznym stoliku.

Nagle rozmowy ucichły.

Blada siostra ponownie odwiedziła swojego brata w jego gabinecie.

- Nie przeszkadzam? - zapytała zamykając za sobą drzwi.

- Ty nigdy nie przeszkadzasz. - odparł brat. - Wyglądasz jak chodzący trup. Co się stało? – zapytał Aleks Paulę wstając z fotela.

- Dlaczego myślisz, że coś się stało? Naprawdę wszystko w najlepszym porządku, właściwie to nawet czuję się wyjątkowo dobrze. Tu nie ma nic do opowiadania. Po prostu podjęłam właśnie ważną życiową decyzję. - mówiła ze roztargniona.

- Pogodziłaś się z Markiem i próbujesz sama się przekonać że to taka super decyzja? - pytał.

- Wręcz przeciwnie. - wyznała siostra.

- Tylko dlaczego wyglądasz jakbyś miała zaraz zemdleć… Co? Jak to przeciwnie? – Aleks nie uwierzył w to, co usłyszał.

- Postanowiłam… Odwołałam ślub – skłamała Paulina pewnym głosem.

- Jesteś pewna tego, co mówisz? – zapytał zszokowany Aleks podchodząc do niej i dotykając jej ramienia.

- Czy jestem pewna? Po tylu latach oszustw, lawirowania, romansowania na prawo i lewo? Czekaj niech pomyślę… Tak, jestem pewna. A co to, mało jest samotnych kobiet w moim wieku? Samotnych z wyboru. Singielek robiących wielkie kariery? Czy ja jestem skazana na wcześniejsze starzenie się w goryczy, pieluchach i garach? - oświadczyła zdenerwowana.

- Przecież ty nie gotujesz… – zauważył przytomnie Aleks.

- I nie mam zamiaru zaczynać! W końcu przejrzałam na oczy. Nie będę tą drugą! - mówiła krzątając się po gabinecie.

- Drugą? - zdziwił się brat.

- Mój narzeczony. Eks-narzeczony nawet kilka tygodni przed ślubem miał romans. - wyznała.

- Co ty nie powiesz! Strasznie ci współczuję. A z kim?

- To jest właśnie najgorsze. Chciałam powiedzieć, że to jest zupełnie nieważne. Najważniejsze, że z Markiem koniec. Definitywnie. Dupek! Niewdzięczny, rozhisteryzowany dupek. Jak on mnie przepraszał, namawiał, żebym zmieniła zdanie… – kolejne kłamstwa z łatwością przeszły Pauli przez usta. – Nic z tego! Nie zasługuje na mnie i już. Najchętniej przecięłabym tę firmę na pół i zapomniała o nim. Aleks, pomożesz mi? Wymyśl coś. Muszę jakoś rozliczyć dom i wszystko. I nie chcę mieć z nim już żadnych wspólnych interesów. Żadnych! - dodała.

- Spokojnie, możesz na mnie liczyć. Ochłoniesz trochę i na pewno coś razem wymyślimy… - pocieszał ją Aleks tuląc ją do swojej piersi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz