Get your own Digital Clock

poniedziałek, 26 października 2009

"Brzydula vs. playboy" - ROZDZIAŁ XX - OSTATNI !! - AGNIESZKA - wg Iwony


Marek przysłuchiwał się z uwagą rozmowie Uli i Agnieszki. Nie spuszczał jednocześnie wzroku z kuzynki Uli. Był pod wrażeniem jej urody. Zastanawiał się, co Ula jej opowiedziała o nim, i chciał dowiedzieć się o niej wszystkiego.

- Załatwiliście sprawy w agencji? – spytała Ula.

- Tak. Ten kolega Aleksa okazał się bardzo miły i pomocny. Znalazł dla mnie miłe i niedrogie mieszkanko blisko tego centrum rekreacyjnego, gdzie pracuję. Nie będę już siedziała na głowie twojemu tacie, Jaśkowi i Betty.

- To świetnie, pewnie już dawno marzyłaś o swoim kącie, ale w Rysiowie nikomu nie przeszkadzałaś, wręcz odwrotnie.

- Wszyscy jesteście dla mnie tacy mili, nawet twój Aleks się przejął. Gdyby nie jego pomoc, to nie poszłoby tak łatwo. W sobotę się przeprowadzam.

- Poproszę Maćka, to przewiezie twoje rzeczy – zaproponowała Ula.

- A może ja mógłbym się do czegoś przydać? Nie mam na sobotę żadnych planów, a Maciek pewnie ma dużo pracy. Bardzo chętnie ci pomogę. – Do rozmowy włączył się Marek.

- Nie chcę cię wykorzystywać – powiedziała z uśmiechem Agnieszka.

- To będzie dla mnie czysta przyjemność – zapewnił ją. Wykorzystuj mnie bez ograniczeń – pomyślał.

- No dobrze, skoro tak mówisz, to się zgadzam.

- Zmieniasz mieszkanie, bo chcesz mieć bliżej do pracy, tak? – Marek chciał zaspokoić swoją ciekawość.

- Niezupełnie. Pochodzę z Poznania. Tam niedawno skończyłam studia i postanowiłam przenieść się do Warszawy. Trochę mieszkałam w Rysiowie. Ale znalazłam niedawno pracę i mogę wreszcie wynająć mieszkanie.

- A co to za praca? Zaintrygowało mnie to centrum rekreacyjne.

- No nie jest to szczyt moich marzeń i ambicji, ale jest chociaż zgodne z moim zamiłowaniem. Jestem instruktorką fitness, no wiesz, aerobik, step, stretching, pilates.

- Aga jest finalistką mistrzostw Polski w fitnessie. Musisz kiedyś iść na jej zajęcia – wtrąciła Ula.

- Stare dzieje, już od pięciu lat nie startuję w zawodach, ale dorabiam trenując innych. A tak w ogóle to jestem dietetykiem i zamierzam temu się poświęcić w przyszłości. Planuję otworzyć kiedyś poradnię dietetyczną.

- Fajnie. Ale przecież jedno nie wyklucza drugiego, prawda? Możesz przecież prowadzić poradnię i być trenerką. Tak właściwie to świetnie się składa, bo w najbliższych miesiącach zamierzam otworzyć klub rekreacyjno–rozrywkowy. Jak się zgodzisz, to po przeprowadzce opowiem ci o moich planach. Rady i wskazówki praktyka będą dla mnie bezcenne.

- Nie ma sprawy, jeśli tylko ma ci to pomóc. – Uśmiechnęła się promiennie, ukazując aparat na zębach.

- Wciąż nie mogę wyjść z podziwu, jakie jesteście podobne. – Marek zmienił temat.

Pięknej kobiecie nie szkodzi nawet to żelastwo. A jak je zdejmie, to będzie miała na dodatek doskonały uśmiech. Miła, z poczuciem humoru, mądra, pomysłowa i ambitna. A do tego ma piękne rysy twarzy, oczy, włosy, idealną figurę. Jest zjawiskowa. No Mareczku oto twoja Pani, sam tego chciałeś, wpadłeś po uszy.

- Nasze mamy były siostrami. A tak w ogóle, to obydwie jesteśmy podobne do babci Weroniki – tłumaczyła Ula.

- To wszystko wyjaśnia. Babcia Weronika musiała być przepiękną kobietą – stwierdził Marek z przekonaniem.

- A jeszcze niedawno miałeś mnie za brzydulę – przypomniała mu wesoło Ula.

- To się nie liczy, bo zrobiłaś wszystko, co było możliwe, żebym tak myślał. Aga, a co ci Ula mówiła o tamtym numerze? Pewnie zrobiła ze mnie jakiegoś potwora, który tylko czyha na piękne panny i je zjada.

- No nie do końca. Powiedziała, że zaczęła u ciebie pracować w przebraniu, bo jesteś słynnym lowelasem i chciała cię zniechęcić swoim wyglądem.

- A nie powiedziała ci przypadkiem, że zrobiła to, bo chciała dać mi nauczkę i że jej się to udało w 200%?

- Coś tam wspominała, ale bez szczegółów.

- Powiedziałam jej, że chciałam cię ukarać za to jak traktowałeś kobiety, a ty chciałeś mną manipulować. A potem się polubiliśmy i zakończyliśmy naszą wojnę – wyjaśniła Ula.

- Tak naprawdę, to Ula mnie pokonała, ale faktycznie się polubiliśmy i dzięki temu zmieniłem się.

- Zmieniłeś się? To znaczy, że nie kręcą cię już efektowne kobiety i teraz gustujesz w brzydulach? – zapytała ze śmiechem Agnieszka, ale jednocześnie spojrzała na niego z ciekawością.

- To znaczy, że nie ma już playboya. Nie kręcą mnie już jednorazowe lub krótkotrwałe przygody z pięknymi i pustymi dziewczynami. Czekam na prawdziwą miłość, na dziewczynę, dla której zrobię wszystko i będzie dla mnie najważniejsza, jedyna – odpowiedział Marek, patrząc jej w oczy. Czekam na ciebie - dodał w myślach.

- Zostaniecie na kolacji? – zapytała Ula, rozmyślnie przerywając magię chwili.

- Nie dzięki. Ja już pojadę do Rysiowa, twój tata na mnie pewnie czeka z kolacją – powiedziała Aga.

- Odwiozę cię – stwierdził Marek.

W sobotę, punktualnie o dziesiątej Marek stawił się w Rysiowie. Przywitał się z Cieplakami i Agnieszką. Dziewczyna była już spakowana, więc nie tracąc czasu pojechali do jej mieszkania. Była to niewielka kawalerka. Nie była zbyt przytulna, ale Aga szybko zaplanowała wzbogacenie wystroju o kwiatki w kolorowych doniczkach, poduszki, firanki i dywaniki. Marek natychmiast zaproponował, że mogą jeszcze pojechać na zakupy. Dziewczyna najpierw nie chciała, ale Dobrzański nie odpuścił i w końcu pojechali. Na zakupach i ustawianiu zdobyczy spędzili wesoło całe popołudnie.

- Całkiem fajnie tu teraz jest – powiedział Marek. – Myślę, że należy się nam teraz zasłużony posiłek. Zabieram cię na kolację.

- Może ja coś szybko zrobię? – zaproponowała Aga.

- Bardzo chętnie, ale innym razem. Dość już się dzisiaj namęczyłaś, a poza tym, to będzie moja nagroda – powiedział z uśmiechem, pokazując słynne dołeczki.

- Jak mam to rozumieć? –zapytała niepewnie.

- Oczywiście pomagałem ci z wielką przyjemnością, to był cudowny dzień i nie liczyłem na jakikolwiek rewanż, ale jeśli dasz się zaprosić na kolację, to będzie mi bardzo miło.

- Zapraszasz mnie na coś w rodzaju randki?

- Nie da się ukryć. Od dnia, kiedy cię spotkałem, myślę o tobie bez przerwy i nie będę udawał, że jest inaczej. – Chciał powiedzieć jej dużo więcej o swoich uczuciach, ale pomyślał, że mogłaby to źle odebrać, że może byłoby to za szybko. - A poza tym obiecałaś mi, że porozmawiamy o moich planach.

- To prawda. Dobrze, zgadzam się – odpowiedziała bez wahania. Dając tym samym Markowi nadzieję na to, że i on dla niej coś znaczy.

Wieczór był przemiły. Marek opowiedział Agnieszce o swoich planach i wizjach. Ona z kolei opowiadała mu o różnych rodzajach ćwiczeń, wyposażeniu, jakie jest konieczne, aby wszystko było na odpowiednim poziomie i satysfakcjonowało klientki. Potem płynnie przeszła na problemy związane ze zdrowym trybem życia w szerszym kontekście. Marek przysłuchiwał się jej z uwagą. Był pod wrażeniem pasji z jaką mówiła. Szybko wpadł na pomysł, że Aga mogłaby w przyszłości pracować u niego.

- Jak już uda się nam z Sebastianem urzeczywistnić nasze plany, to musisz z nami pracować. Byłabyś odpowiedzialna za damski fitness, na pewno znasz też kogoś, kto zająłby się częścią bardziej męską – siłownią, squashem itp. Będziemy jeszcze potrzebowali opiekuna kręgielni i obsługę klubu nocnego, ale tu już Seba sobie poradzi ze znalezieniem odpowiednich ludzi. A wiesz, że mogłabyś też prowadzić u nas swoją wymarzona poradnię dietetyczną? Klientki na pewno chętnie połączą pracę nad rzeźbą ciała i zmianę nawyków żywieniowych.

- Marek, jakie słownictwo, jestem pod wrażeniem.

- Po prostu uważnie cię słucham. Co o tym myślisz? Przecież to fajny pomysł.

- No nie zaprzeczę, że twoja propozycja jest interesująca. Ale przecież właściwie, prawie wcale mnie nie znasz. Chcesz mi powierzyć odpowiedzialne zajęcie.

- Znamy się dopiero od kilku dni, ale mam wrażenie, jakbym znał cię od bardzo dawna. Jestem przy tobie zupełnie szczery, tylko z Ulą i Sebastianem rozmawia mi się tak dobrze, jak z tobą. Dla mnie to bardzo dużo znaczy – powiedział i delikatnie ujął dziewczynę za rękę.

- Mówiąc szczerze mam podobne odczucia – powiedziała cicho i zamyśliła się na chwilę, pozwalając Markowi spleść jego dłoń ze swoją. - No dobrze, co do twojej propozycji, to mam pomysł. Zapraszam cię na moje zajęcia, jeżeli po nich nie zmienisz zdania, to się zgodzę.

- Mam przyjść na zajęcia dla kobiet? To trochę dziwne.

- Mam jedną grupę mieszaną. Chodzą tam głównie pary, ale samotne osoby też się zdarzają. To jest gimnastyka rozciągająca, wzmacniająca mięśnie brzucha i kręgosłup. Dasz radę.

- No ja myślę, że dam radę. Jestem w całkiem dobrej formie, codzienne biegam, dwa razy w tygodniu ćwiczę na siłowni, do tego basen i squash, a latem tenis – chwalił się Marek.

- Nie wątpię w twoją kondycję i wytrzymałość, ale gimnastyka to coś zupełnie innego. Sam zobaczysz.

- Kiedy? – Marek zapalił się do pomysłu Agnieszki.

- W poniedziałek o osiemnastej.

Wieczorem u siebie w domu Marek rozmyślał o Agnieszce. Doszedł do wniosku, że zakochał się w niej od pierwszego wejrzenia. Spędził z nią cały dzień i nie nudził się ani przez minutę, mimo że nawet jej nie pocałował, a nawet nie próbował tego zrobić. Coś takiego nie zdarzyło mu się od czasów szkolnych. Mieli świetny kontakt, dobrze się czuł w jej towarzystwie i miał ogromną nadzieję, że ona też dobrze się z nim czuje. Łączyło ich zamiłowanie do sportu. Na zakupach okazało się, że mają podobny gust. Bardzo się cieszył, że niedługo znowu ją zobaczy. Wystarczył jeden dzień z Agą i czuł, że wypełnia go energia i optymizm. Aż się palił, aby realizować swoje plany. Na szczęście zdążyli już z Sebą wstępnie zorientować się w ofercie odpowiednich nieruchomości na sprzedaż. Mieli na oku dwie. Postanowił w przyszłym tygodniu pokazać je Agnieszce.

W poniedziałek rano Marek pojawił się w Febo&Dobrzański. Szybko zapoznał się ze sprawami, które nagromadziły się podczas jego nieobecności. Spotkał się z Ulą, Sebastianem i Pshemko. Potwierdziło się, że firma jest w dobrych rękach. Wyglądało na to, że jako dyrektor ds. marketingu nie będzie musiał zbyt wiele czasu poświęcać rodzinnej firmie.

Przed osiemnastą zjawił się w centrum, gdzie pracowała Agnieszka. Zapytał o nią w recepcji. Zjawiła się natychmiast i zaprowadziła go do męskiej szatni. Zostawiła go tam i poszła się przygotować. Marek przebrał się w wygodny dres i koszulkę. Poszedł na salę. Agnieszka już tam była, ustawiała odpowiednią muzykę. Grupa powoli zbierała się. Marek zajął miejsce z tyłu. Po chwili dziewczyna wyprostowała się i rozpoczęły się zajęcia. Marek wiedział, że Aga ma świetna figurę, ale to, co zobaczył, zaparło mu dech w piersiach. Miała na sobie strój do ćwiczeń, na który składały się spodnie sięgające od bioder do polowy łydek oraz top zakrywający tylko klatkę piersiową. Talia i brzuch dziewczyny były zupełnie odsłonięte. Gładki, czarny strój przylegał do niej jak druga skóra. Ćwiczyła boso. Poruszała się niezwykle zwinnie i z gracją. Przypominała Markowi dziką, czarną panterę. Na ten widok jego tygrys nie pozostał obojętny.

O kurczę. Tylko tego mi teraz potrzeba. Tygrys leżeć! Czemu on mnie nie słucha? Co ta dziewczyna ze mną robi? A co ja mam teraz zrobić? Całą godzinę mam patrzeć, jak ona macha nogami, kręci biodrami, robi skłony, przysiady i co tam jeszcze. Przecież to jest ponad moje i tygrysa siły. Muszę się skupić na muzyce i liczeniu. Raz, dwa, trzy, cztery. Raz, dwa, trzy, cztery…

Po chwili trochę się uspokoił. Okazało się, że ćwiczenia, które wykonywali, wcale nie były proste dla niego. Jego ciału brakowało elastyczności. Aga często mu się przyglądała. W pewnej chwili zadała ćwiczenie i ruszyła na obchód. Podchodziła do ćwiczących i poprawiała ich postawę, udzielała wskazówek. Oczywiście podeszła również do Marka, którego wysiłki nie przynosiły zadowalającego efektu. Marek siedział właśnie na podłodze, w pozycji o nazwie siad płotkarski. Dziewczyna najpierw dotknęła jego pleców i ściągnęła mu łopatki. Następnie odciągnęła mu zgiętą nogę do tyłu, dotykając wewnętrznej powierzchni jego uda.

No nie, niech już ona nic mi tu nie poprawia. Znowu tygrys się obudzi. No tak, wiedziałem. Dobrze, że mam luźny dres. Może nie zauważy?

Agnieszka uśmiechnęła się do niego i pochwaliła. Jakoś dobrnął do końca zajęć. Był wykończony.

- I co podobało ci się? – zapytała go, gdy odprowadzał ją do domu.

- Skatowałaś mnie. Nie przypuszczałem, że zwykła gimnastyka tak mnie wykończy. Jesteś strasznie wymagająca. Aż się boję co będzie dalej – pomyślał.

- Jutro mogą cię boleć niektóre mięśnie, ale za to będziesz spał jak niemowlę. Nadal chcesz, żebym w przyszłości pracowała w twoim klubie?

- Tak i to już w całkiem niedalekiej przyszłości. Co ty na to?

- Zgadzam się. Myślę, że będzie fajnie – uśmiechnęła się wesoło. Marek z radości ją uściskał. Po chwili zorientował się, co robi, ale nie spieszył się z wypuszczeniem jej ze swoich ramion, a ona wcale nie próbowała się od nich uwolnić. Byli już na miejscu. Stali przytuleni i kontynuowali rozmowę.

- Chciałbym, żebyś pojechała ze mną zobaczyć dwa ciekawe budynki. Twierdzisz, że jutro będę zdechnięty, więc może pojutrze? A wieczorem zapraszam cię do 69, musisz w końcu poznać Sebastiana.

- Fajnie, od przyjazdu do Warszawy nie byłam w żadnym klubie. Ula i Aleks to raczej nie te klimaty, a towarzystwo Jaśka jest dla mnie za młode.

- Już się cieszę – powiedział i delikatnie pocałował dziewczynę. Chciał to zrobić od dawna i wreszcie zdobył się na odwagę. Jej usta były cudownie delikatne, jak jedwab. Zmysłowo zareagowała na jego pieszczotę. Przytulił ją wtedy mocniej i wyraził pocałunkiem całe nagromadzone emocje. Kocham ciękrzyczało jego serce. Oderwał się od niej, póki miał na to dość siły.

- Zabrakło mi tchu, cudownie całujesz. – Aga wydawała się być zmieszana. – Wybacz, że nie zaproszę cię do siebie, ale to byłoby za szybko.

- Przepraszam za ten wybuch, nie gniewaj się – powiedział miękko.

- Ależ ja się nie gniewam, nie ma o co. – Pogładziła go delikatnie po policzku. – Daj mi po prostu trochę czasu.

- Jesteś cudowna. Bardzo mi na tobie zależy. Następny ruch należy do ciebie.

Na drugi dzień rano podczas joggingu Marek opowiedział Sebastianowi o Agnieszce.

- Zakochałem się. Spełniło się moje marzenie i poznałem dziewczynę, która jest dla mnie idealna.

- Z tego, co mi powiedziałeś, wynika, że to coś poważnego – stwierdził Seba.

- Tak. Chcę z nią być i tylko z nią. Zajmuje wszystkie moje myśli. Jutro ją poznasz. Najpierw pokażę jej te dwie rudery, z których jedna już niedługo będzie najsławniejszym w Warszawie azylem dla spragnionych ruchu i rozrywki, a potem przyjdziemy razem do 69.

- Okej, już nie mogę się doczekać.

Następnego dnia po południu Marek zabrał ukochaną na wycieczkę i pokazał jej dwa miejsca, gdzie mógłby powstać ich klub. Oba wymagały generalnego remontu, ale sąsiedztwo jednego z nich było zdecydowanie korzystniejsze. Aga zwróciła na to uwagę Marka. Był zaskoczony trafnością jej spostrzeżeń. Potem pojechali do Klubu 69.

Szybko odnaleźli Sebastiana.

- Cześć – powitał go Marek. - Agnieszko poznaj mojego przyjaciela i wspólnika Sebastiana Olszańskiego – zwrócił się do dziewczyny.

- Seba, a to jest właśnie dziewczyna, o której tyle ci mówiłem – Agnieszka Laskowska - powiedział z dumą w głosie. Moja dziewczyna – dodał w myślach.

- Bardzo mi miło, że wreszcie mogę cię poznać. Marek nie przesadzał opowiadając mi o tobie. Cieszę się, że będziemy razem pracować. – Sebastian od razu polubił Agę.

- Rozumiem, że jesteś najlepszym kumplem Marka – powiedziała z uśmiechem. - Musisz mi o nim poopowiadać, bo wydaje mi się zbyt idealny, aby był prawdziwy.

- On idealny? Dobre sobie. Chociaż ostatnio bardzo się zmienił. To dobry chłopak i do tego szczęściarz.

- Ula już ci o mnie dosyć nagadała – wtrącił Marek. - Daj Sebastianowi spokój. Sam ci wszystko powiem, tylko pytaj.

Żartowali sobie jeszcze chwilę z Marka. Potem rozmawiali o planach związanych z klubem. Sebastian był pod wrażeniem wiedzy i zaangażowania dziewczyny. W pewnej chwili Marek i Aga poszli tańczyć, a Seba przyglądał się im. Po jakimś czasie Marek wrócił sam.

- Gdzie zgubiłeś swoją księżniczkę? – zapytał Seba.

- Poszła do łazienki. I co o niej myślisz?

- No stary, ona jest jak marzenie. Myślę, że Stwórca jest jednak kobietą i najwyraźniej ma do ciebie słabość. Ona jest nawet fajniejsza od Uli.

- Tak. Jest jakby dla mnie stworzona. Jak ja bym chciał, żeby ona też tak myślała o mnie.

- Coś mi się wydaje, że tak właśnie jest. Widziałem, jak na ciebie patrzy.

Bawili się jeszcze jakiś czas, a potem Marek zamówił im taksówkę. Dojechali prawie na miejsce. Była piękna rozgwieżdżona noc, dlatego ostatni odcinek postanowili przejść pieszo. Szli ciasno objęci, nic nie mówiąc.

- Zakochałem się w tobie. Jesteś moją wymarzoną, prawdziwą miłością – powiedział w pewnej chwili Marek. Aga zatrzymała się i spojrzała mu głęboko w oczy.

- Ja też cię kocham – odpowiedziała szczerze. Objęła go za szyję i lekko do siebie przyciągnęła. Marek pochylił się ku niej i podtrzymał pewnie w pasie. Dziewczyna pocałowała go namiętnie. Zapomnieli o całym świecie. – Zostań dzisiaj ze mną – poprosiła. Marek uniósł ją i zakręcili się dookoła. Szczęśliwi, świętowali przez całą noc.


1 komentarz:

  1. Iwonka uwielbiam Twoje opowiadania,piszesz cudownie :-D
    Małgośka

    OdpowiedzUsuń