Get your own Digital Clock

sobota, 17 października 2009

Opowiadanko Myszonicy 51 cz. - 55 cz.

51.


-Czy ty oszalałaś? Po co się z nim spotkałaś? Jeszcze za mało cię zranił.- Maciek był wściekły. Nie rozumiał jej. Nie rozumiał wcześniej, teraz tym bardziej. Ula nie potrafiła ukryć uczuć do Marka. Bała mu się ponownie zaufać ale przyciągał ją jak magnez.
-Maciek przecież w firmie też się z nim spotykałam on nic nie pamięta jest nie groźny. Nie zrani mnie bo nie mnie nie pamięta. Nie będzie już udawał.
-tacy jak on nie przepuszczą żadnej zwłaszcza modelce a ty jesteś naprawdę ładna- zarumieniła się słysząc komplement. To co Maciek mówił było prawdą. Marek żadnej nie przepuścił. Ile modelek przewinęło się przez jego gabinet w czasie gdy pracowała jako jego asystentka? Niestety za dużo. Położyła Natalkę do łóżeczka i usiadła koło przyjaciela.
-Maciek będzie dobrze. Dam radę, nie jestem już tą samą Ulą co dawniej. Wiesz że bardzo się zmieniłam.
-Ula nie okłamuj siebie sama, owszem zmieniłaś się ale twoja zmiana jest widoczna tylko na zewnątrz. Przecież nadal jesteś taka sama. Nadal jesteś tą dobra dziewczyną z Rysiową która ufa każdemu. Wygląd bizneswoman nie zmieni twojego charakteru.- Ula wiedziała że to co mówi Maciek jest prawdą. Nie chciała jednak tego słuchać. Wszyscy wiedzieli co jest dla niej najlepsze. Wcale nie żałowała tej znajomości. Dużo na niej zyskała, gdyby nie Marek nie miała by swoich dwóch promyczków. Dzieci nadawały jej sens życia. Zadzwonił dzwonek u drzwi.
-spodziewasz się kogoś?- Maciek podejrzanie na nią popatrzył. Nie wiedziała kto mógł przyjść jednak wiedziała że to nie osoba o której myśli Maciek
- Daj spokój przecież to nie on- zaśmiała się i podbiegła do drzwi wejściowych. Otworzyła uśmiechnięta i ujrzała Helenę
- Mamo coś się stało?- Helena nigdy nie przychodziła tak późno. Po schodach za nią wszedł Krzysztof. Był zdziwiony tym co zobaczył.
- Możemy wejść?
- Oczywiście- była zszokowana, nie spodziewała się Marka ojca tutaj. Z tego co mówiła Helena, nie chciał znać swoich wnuków. Liczyła się Paulina i nie chciał się pogodzić z tym że Marek od niej odszedł. Wpuściła ich do mieszkania. Krzysztof był zdruzgotany.
- To tutaj przychodzisz codziennie? To brzmialo bardziej jak stwierdzenie niż pytanie. Jego slowa jak miecz przecinaly powietrze. Nie podobalo się to Uli ale nie ragowala na nie. Do przedpokoju wszedl Maciek z Damianem na rekach gdyz maly zaczac pojekiwac zapewne chcac jesc. Krzysztof skamienial na widok chlopca.


Helena widziała reakcje Krzysztofa, nie była ona pozytywna. Napewno ulżyło mu że nie zdradza go w faktycznym tego słowa znaczeniu jednak czuł się oszukany. Ula wzieła dziecko od Maćka i przytulila do siebie. Chłopiec jak na zawolanie sie uspokoił. Czul bliskość matki. Wiedziała co widzi Krzysztof, dziecko kropla w krople podobne do ich syna. Damianek był żywą kopią ojca. Krzysztof nie wiedział co ma ze sobą zrobić. Dziecko rozbudzone zobaczywszy ją wyciągneło w jej stronę rączki. Ula podała jej małego. Przywitała się z wnuczkiem patrząc na reakcje męża. Na przemian miał czerwoną ze złości i białą ze strachu twarz. Wydawało sie jakby chciał coś powiedzieć szybko jednak się reflektował i sam jakby uciszał. Ciekawość jednak wzieła górę.

-czy moge go przytrzymać?- Ula kiwnęła głową więc Krzysztof powoli wziął z jej rąk chłopczyka. Gdy miał go już w ramionach Ula uroniła łzę. Helena widziała to sama także ledwo się powstrzymywała. Jej mąż trzymał malca jak najdroższy skarb. Delikatnie dotykał jego mięciutkiej pachnącej skórki.
- czy to mój wnuk?- Ula skinęła głową- nie wiedziała po co o to ją pyta przecież Helena mu o tym mówiła, była pewna że tak było.- Szczerze powiedziawszy raczej nikt z naszej rodziny nie wyparl by się tego dziecka, przecież on wygląda kropla w krople jak Marek. Jak ma na imie?
- Damian – Krzysztof intensywnie przyglądał się chłopcu powtarzając to imię w kółko. Chłopiec coś mu opowiadał po swojemu, dziadek uśmiechnął się do niego rozbawiony gaworzeniem malca. Pocałował malca w czoło a on nasladując jego ruch zrobił to samo. Rozładowało to napięcie pomiędzy zebranymi osobami. Wszyscy się zaczeli śmiać choć oczy im się szkliły w łzach.
- Panie Krzysztofie , Heleno może wejdziecie dalej, Natalia zostala tam sama
- Natalia?
- Twoja wnuczka- do rozmowy wtrąciła się Helena.
- Boże , mój wnuk, moja wnuczka… ja nie potrafie tego wszystkiego ogarnąć.

Było mu duszno. Ten pokój był zamały dla niego i dla czerwonego pamiętnika. Doczytał go do końca. Do końca, od deski do deski. Koniec był zaskakujący, mimo że pamiętał już większość zdażeń właściwie to dzięki temu notatnikowi wszystko mu się przypomniało. Tego jednak nie pamietał. Po zakończeniu wpisów przez Ulę on wpisał się parę razy. Wpisy były pełne rozpaczy, takiej samej jak tej dzisiejszej, wczorajszej i zapewne jutrzejszej. Zadzwonił do Sebastiana, chłopak nie chciał zostawiac żony samej bo niedługo miała termin porodu. Znając Viole będzie panikowac za dwadzieścia kobiet. Musial się poradzić przyjaciela, jak ma odzyskać Ulę. Wiedział że Seba nie okazał się najlepszym doradcą we wcześniejszym czasie ale nie miał do kogo się zwrócić mimo że słowa Uli dźwieczały mu w uszach zdecydował się na kontakt z przyjacielem.
„Powiedział o nas Sebastianowi? Sebastian zawsze wie? Ale tego Sebastian nie wie. Bo tego jeszcze nie wie nawet Marek. Że skoro nikt nie powinien o nas wiedzieć… że skoro tak się boimy, żeby się nie wydało….To może lepiej po prostu się nie umawiać. Wtedy na pewno się nie wyda.”


52.


Ula była zrelaksowana, wizyta rodziców Marka była bardzo miła. Wiedziała że Krzysztof nie był przekonany do wnuków, nie miała pojęcia jak Helena go przekonała do tego spotkania. Ważne było że byli tu razem. Dzieciaki mało im na głowę nie weszły a oni byli tacy szczęśliwi. Widziała z jaką miłością patrzyli sobie w oczy. Zaufanie, szacunek i miłość. Było to wszystko godne pozazdroszczenia. Po tylu latach wspólnie przeżytych chciałaby darzyć swojego partnera tak samo mocnymi uczuciami jak tych dwoje darzyło się nawzajem. Maciek też już pojechał do Rysiowa a ona została sama z dziećmi. Tak bardzo chciałaby mieć teraz do kogo się przytulić. Mieć wsparcie w drugiej osobie. Nie miała ochoty wstawać z fotela, dała upust wszystkim emocjom które gromadziły się w niej przez cały dzień. Jutro zapowiadał się ciężki dzień więc musiała się wyspać, była już taka śpiąca, taka zmęczona. Zasnęła w fotelu koło łóżeczek bliźniaków.

Paulina nigdy nie spodziewała się że będzie jej wstyd iść do lekarza. Tym razem jednak tak było. Nie pochwalała nigdy zachowania Violi która rzucała się na każdego faceta jakby był ostatnim na planecie tymczasem sama przeżywała upojne chwile z Lwem. Nie mogła powiedzieć że żałuje, było cudownie. Nie wiedziała jednak jak ma patrzeć ludziom w twarz. Miała wrażenie że każdy widział jaka jest szczęśliwa i jaki jest tego powód. Siedziała na łóżku w domu Lwa i patrzyła się na małe pudełeczko. Była tak zafascynowana Lwem że nawet nie pomyślała że może się to zakończyć nieplanowaną ciążą. Teraz mimo że marzyła o dziecku z Lwem bała się co powiedzą ludzie. Nie tak to sobie wyobrażała. Miał być ślub, dopiero wtedy dziecko. Wszystko się jednak posypało. Wtedy jej się tak wydawało teraz nie była pewna czy przypadkiem nie wygrała losu na loterii. Bała się reakcji Lwa gdyby się okazało że jest faktycznie w ciąży. Jej priorytety zostały mocno nadszarpnięte i teraz już coraz mnie się tym martwiła. Wiedziała że kocha Lwa. Prawdziwie i do końca swoich dni, nie wiedziała jednak jak on traktuje ich znajomość. Czy także chce wspólnej przyszłości? Czy on też ją kocha? Nie wiedziała, nie słyszała od niego żadnych deklaracji. Podziwiała w tym momencie Ule. Czuła się teraz dokładnie w takim samym położeniu jak ona. Ula była twarda, mimo że kochała Marka to wystarczyły jej ich wspólne dzieci. Postanowiła że niezależnie od wyników i od reakcji Lwa ona wychowa to dziecko. Nie ważne czy sama czy z nim. Mimo że serce jej pękało z bólu na samą myśl że Lew może nie chcieć wziąć odpowiedzialności za ich wspólne dziecko wiedziała że będzie je kochać tak jak kocha jego. Popatrzyła na plastikową szybkę. Pod nią widniały kreski oznaczające pozytyw. Ciepło rozeszło się po całym jej ciele. Na twarzy ukazał się szczery uśmiech. Sięgnęła po telefon który był na nocnej szafeczce. Musiała się podzielić tą informacją z Lwem.

Pshemko szalał. Ula siedziała spokojnie w swoim gabinecie czekając aż mistrz będzie gotowy do pokazu. Odkąd Ula urodziła dzieci Pshemko złagodniał. Pozwalał szkrabom wchodzić na głowę. Nigdy nie zapomni jak Natalia swoimi wyślinionymi raczkami rozczochrała jego ułożone włosy. Z boku wyglądało to komicznie, Iza szykowała już wiatraczek Kuba biegł po czekoladę a tymczasem Pshemko wybuchł śmiechem i tylko pokiwał dziewczynce palcem przed noskiem. Mistrz nie poprzestał na tym, stwierdził że Ula nie będzie ubierała ludzi w byle co. To nic że wydawała mnóstwo pieniędzy na ich ciuszki. Pshemko twierdził że mając też „młodzież ” w firmie trzeba zadbać aby i ona była ubrana odpowiednio. Ula widziała tylko po niektóre projekty, oczywiście od święta jej dzieci mogły w tym chodzić ale już sobie wyobrażała nagłówki gazet. „Modelka Ula Cieplak ubiera dzieciom do piaskownicy sukienki i smokingi projektu Pshemko”. Uśmiechnęła się do dzieciaków. Obydwoje stawiali pierwsze kroki i co jakiś czas tracili równowagę siadając miękko na sterczących pampersach. Podała rączkę jednemu i drugiemu i ruszyła na zwiedzanie firmy. Odwiedzimy wujka Maćka? Dzieci nie zareagowały zajęte ślinieniem drugiej wolnej rączki. Kroczek po kroczku przemierzała korytarz. Lew oznajmił że jeżeli Pshemko byłby gotowy to będzie w konferencyjnej. Jego firma ze względu na odzież sportową dla maluchów była zainteresowana. Pshemko bowiem poszedł na całość i zaprojektował ubranka na każdą okazję. Miała także przyjść Paula. Była zainteresowana projektami. Ula wcześniej obawiała się tego spotkania. Po raz ostatni widziały się w szpitalu, nie było to miłe spotkanie. Miała nadzieję że tym razem będzie inaczej. Paulina była z Lwem. Szybko się pocieszyła po stracie Marka. Ula jednak nie zamierzała jej oceniać. Miała nadzieję że są ze sobą szczęśliwi. Obydwoje na to zasłużyli.
Jednak Lew i Lwica są ze sobą. Ula usłyszała głośne stukanie obcasów. Domyślała się kto jest ich właścicielem. Obróciła się powoli aby dzieci się nie wywróciły i staneła twarzą w twarz z Pauliną Febo. Z rywalką. Z byłą narzeczoną Marka. Z kobietą która przez nią cierpiała i która zadawała także i jej ból. Osobą która ją nienawidziła i pogardzała. Z kobietą zdolną do wszystkiego aby postawić na swoim i aby dotrzeć do celu. Z prawdziwą i temperamentną włoszką. Tak, właśnie taką kobietą była panna Febo.


53.


Paulina otwierała cichutko drzwi. Po drodze widziała Ulę, musiała z nią porozmawiać ale jeszcze nie teraz. Najważniejsza była rozmowa z Lwem. Ania poinformowała ją że jest w konferencyjnej. Skradała się chcąc zobaczyć czy mu nie przeszkadza. Czytał chyba jakieś ważne dokumenty, z jego miny wyczytała że nie jest zadowolony. Na jej widok jednak jego twarz się rozjaśniła, oczy wpatrzone w nią były roześmiane.
-Kochanie czemu zmieniłaś zdanie? Czyżbyś była zazdrosna o modelki?- Jego zawadiacki wzrok przypomniał jej Marka, teraz powinno ją ukuć coś w sercu wiedziała jednak że jak Marek nie był jej wierny nigdy jak oszukiwał ją i zdradzał na każdym kroku z modelkami tak Lew nie jest taki. Mogła mu ufać. Posadził ją na swoich kolanach i przytulił. Uwielbiała takie beztroskie momenty kiedy wystarczyło że oplótł ją w swoich silnych ramionach a ona czuła się po prostu bezpiecznie. Nie potrzebę jej było nic po za tym co jej dawał.
- Nie Tygrysie- zaśmiała się ilekroć tak go nazywała- wydaje mi się że dzisiejsze modelki mogą się nadać na okres kiedy będziesz przechodził kryzys wieku średniego teraz to bardziej się złakomią na suchego pampersa i pełna butelkę mleka- zaśmiali się obydwoje wyobrażając sobie tą sytuacje.
- to co cię skłoniło do przyjścia tutaj?
- Lew ja jak każda inna chyba kobieta marze o tym aby mieć kiedyś dziecko, może dzieci. To chyba oczywiste że jest to mi bardzo bliski temat.
- Słoneczko oczywiście, jeżeli tylko chcesz możemy się zabrać do roboty jak tylko wrócimy do domu- delikatnie wsunął jej pod koszulkę dłonie i gładził jej plecy. – Przecież ja tez chce dzieci nawet całą gromadkę ale tylko z tobą- dumny popatrzył na nią a na jej twarzy płynęły łzy. Były to łzy szczęścia, chciał z nią być, nie powiedział że ją kocha ale chciał z nią być, założyć rodzinę, mieć z nią dzieci
- nie płacz- wziął jej twarz w dłonie i kciukami wycierał strużki łez- przepraszam, jestem głupi. Tak bardzo chce być przy tobie, nie wyobrażam sobie życia bez ciebie. Gdybym mógł zamknął bym cię w złotej klatce abyś mi nie uciekła. Nie wiem czemu ale nie potrafię przy tobie spokojnie usiedzieć. Moje ciało mnie nie słucha, umysł poszedł całkiem na bok a serce włada wszystkim. Czasem boje się że cię uraziłem że zrobiłem coś nie tak, że posunąłem się za daleko ale gdy jesteś obok mnie nie potrafię myśleć racjonalnie- tak bardzo chciała tego słuchać. To był miod na jej obolałe serce po wcześniejszych przeżyciach z Markiem.
-nie płacz proszę, wiem że zagalopowałem się zbytnio, ty zasłużyłaś na ślub, na prawdziwy dom. Wtedy się postaramy o dzieci, jeżeli zechcesz
-Lew ja.. – widział jej smutek w oczach. Tak bardzo kochała go za to że po prostu bez żadnych próśb chciał jej pomagać, czuł się za nią odpowiedzialny a ona czuła się bezpiecznie. Wiedziała że niezależnie od okazji może na nim polegać że ilekroć widzi że ma jakiś problem biegnie pierwszy w wyścigach żeby ten problem dla niej rozwiązać.
- wiem, wiem. Kochasz jeszcze Marka. Tak nienawidzę tego imienia. Najchętniej dałbym mu popalić za wszystkie krzywdy które wyrządził i tobie i Uli.
- proszę zrozum że ja nie..- położył jej palec na ustach
- proszę za nim dokończysz i zapewne złamiesz mi serce – westchnął ciężko- ja potrafię czekać i będę czekać ile trzeba będzie- posadził ją na krześle obok i wstał zmierzając do wieszaka gdzie wisiała jego marynarka. Obawiała się że wyjdzie, że zostawi ją pozostawiając w smutku i z nie wyjaśnionymi sprawami. On tymczasem sięgnął do marynarki i wyciągnął z kieszeni małe pudełeczko i podszedł z nim do niej. Gdy je otwarł ich oczom ukazał się piękny w starodawnym stylu pierścień. Jego kamienie były tak czysto przeźroczyste jak górska woda. Uklęknął przed nią i zapytał
- Paulino Febo czy zechcesz zostać moją żoną? Wiem że nie jestem może wymarzonym małżonkiem ale obiecuje że będę cie kochał i szanował co sił. To jest pierścionek mojej matki Adelaidy, dostała go tak jak moja babcia i wiele kobiet wcześniej w mojej rodzinie. Przechodził z pokolenia na pokolenie. Obiecałem jej na łożu śmierci że oddam ten pierścionek kobiecie która będzie tą jedyną, kobiecie którą pokocham całym sercem.- Wsunął jej pierścionek na palec i dodał- wiem że się pośpieszyłem, będę jednak czekał. Kiedy będziesz gotowa powiedz mi o tym. Daje ci tyle czasu na zastanowienie się ile potrzebujesz. Wiem że to za wcześnie ja ..– Pomogła mu wstać z kolan i przytuliła się do niego.
- Kochany – pocałowała go- czemu czekałeś tak długo, umierałam żyjąc w strachu że to co ja do ciebie czuje jest tylko jednostronne. Że ty tylko uważasz to za chwilowe, że nie chcesz się ze mną wiązać. Że jestem chwilowym rozwiązaniem i mogę ci się znudzić. Kocham cię, nie potrzebuje więcej czasu. Jestem pewna że chce być z tobą do końca twoich dni, z tobą i z naszą gromadka. Nie jest ważne co będzie pierwsze, to wszystko już dla mnie nie jest istotne. Cieszę się że mogę kochać prawdziwie i być równie szczerze kochana. Moje życie było takie puste bez ciebie.-
- Tak się cieszę, to cud nawet nie śmiałem o tym marzyć a ty teraz mówisz takie rzeczy
- To nie wszystko, nie przypadkowo zaczęłam ten temat, gdyby nie to pewnie nigdy bym się nie odważyła ciebie spytać wprost
- Coś się stało?
- Zostaniemy rodzicami, jestem w ciąży- Zszokowany pogłaskał jej brzuch po czym schylił się i pocałował go. Widziała jak się cieszył. Jaką radość sprawiła mu ta informacja. Jak w amoku powtarzał „będziemy rodziną” Płakała znowu a on tuląc ja głaskał jej włosy. Szczęście przepełniało ich oboje. Emocje nie pozwalały na dodatkowe słowa, wszystko zostało powiedziane, wszystko wytłumaczone. Wreszcie uspokojeni i pozbawieni leku co dalej dali upust emocjom. Byli jak dwa graby, piękni i zżyci. Ich drogi ktoś połączył i lepiej aby nie próbował rozłączać bo bez siebie jak bez wody uschli by z tęsknoty.


54.


Ula spacerowała korytarzami firmy. Chciała przekazać dzisiaj na pokazie że ostatecznie ona została właścicielką udziałów Aleksa. Wykupiła już wszystko od brata. Jaśka nie interesowały takie interesy. On zarabiał wystarczająco dużo jako model aby mógł sobie pozwolić na naprawdę dostatnie życie. Przechodziła koło konferencyjnej. Widziała przez odsłonięte rolety jak Lew i Paulina się przytulają. Tak bardzo pragnęła miłości. Nie potrafiła być na tyle odważna jak Paulina. Mimo że Marek tak bardzo ja skrzywdził wręcz marzyła o tym aby mogli być razem. Wiedziała że to śmieszne bo ją zapewne zawiedzie znowu. Mogła liczyć tylko na ciosy z jego strony a jednak w destrukcyjny sposób ciągnęło ją do niego. Zapatrzona w nich została zauważona przez Paulinę. Kobieta jak ją zauważyła uśmiechnęła się nieśmiało. Było to tak niepodobne do zawsze wyniosłej Panny Febo że Ula aż się zamyśliła nad celem tej uprzejmości ze strony panny Febo. Kobieta powiedziała coś do Lwa Korzyńskiego i wyszła z konferencyjnej. Ula przerażona patrzyła jak kieruje się w jej stronę. Widocznie chce jej zrobić reprymendę za to że się jej przygląda. Ula jednak była już dużo pewniejsza niż dawniej i tym bardziej nie bała się już Pauliny gdyż była u siebie.
-Ula, tzn Panno Cieplak- Paulina autentycznie się zmieszała popełnioną gafą
-Może zostać Ula – Paulina uśmiechnęła się pokojowo
- Możemy porozmawiać? – Ula zaproponowała jej swój gabinet i ruszyły w tamtą stronę.
- Mogę wziąć go na ręce?- Paulina wskazała Damiana, Ula zastanowiła się jednak w końcu skinęła głową. Kobieta podniosła jej kruszynkę i przyjrzała się mu.
- Jaki on podobny do ojca – Ula nie odpowiedziała. Podniosła Natalię i szybszym krokiem ruszyła do gabinetu. Chciała mieć tą rozmowę za sobą.
Zaprosiła Paulę do gabinetu ruchem ręki. Weszły i kobieta wraz z jej synem usiadła na sofie. Przytulała dziecko z taką czułością o jaką nigdy by jej nie podejrzewała. Paulina zauważyła jej zdziwiony wzrok. Obydwie wiedziały że bardzo się zmieniła.
-Ula ja wiem że to co powiem jest dziwne w zasadzie to nie wiem od czego mam zacząć
- Od początku? – Ula rozgoryczona nie chciała rozmawiać z Paulą. W związku z objętym stanowiskiem musiała odbywać różne rozmowy , nie zawsze z osobami które na to zasługiwały.
- Ula nie przyszłam tutaj po to żeby się z tobą kłócić. Nie mam ci za złe tego co się stało. W pewien sposób przyczyniłaś się do mojego szczęścia. Wiem że nie kochałam Marka a on mnie też nie. – Damian zaczął się jej wykręcać więc postawiła go na ziemi i chwiejnym krokiem ruszył do Uli przyklejając buźkę do jej kolan.- Gdy zaczęłam się spotykać z Lwem nie sądziłam jak człowiek zakochany potrafi się zachowywać. Teraz wiem że Marek cię pokochał szczerze. Wiem że obydwoje mimo różnicy światów z jakich pochodziliście pokochaliście się. Tyle było przeszkód na drodze do waszego szczęścia. Nie chce być kolejną…
- Paulino myślę że to nie twoja sprawa.
- Może i już nie moja. Chciałabym jednak żebyś wiedziała że on cię kocha. W dniu wigilii przyszedł odmieniony. Nie wiem co się wtedy wydarzyło- wciągnęła powietrze a Ula przypomniała sobie jej pocałunek. Przecież Marek wcale tego nie chciał. Ten pocałunek zmusił go do tych wszystkich krętactw. Problemem była jej miłość do niego.- wiem jedno, nie zauważałam co się dzieje do momentu kiedy zauważyłam jak na ciebie patrzy. Nie pamiętał cię, ja ogarnięta paniką że go straciłam myślałam że zatrzymam go na siłę. Tak bardzo bym nas unieszczęśliwiła. On cię nie pamiętał a patrzył jak na jakiś cud. Nie potrafiłam tego znieść i dlatego odeszłam. Wcześniej mnie odpychał, na ciebie nie pozwolił powiedzieć złego słowa. Pamiętam każdą jedną okoliczność jak mnie poprawiał gdy mówiłam brzydula. Czułam się mniej doceniana niż sekretarka dlatego też mój gniew był coraz większy, złościłam się czasem o takie głupoty ale chciałam mu pokazać że wcale nie jesteś taka idealna jak myślał. Dopiero po fakcie uświadomiłam sobie że mi kiedyś o tobie mówił. Wtedy pewnie mu uświadomiłaś że go kochasz. Opowiadał jakby o Sebastianie, mówił o przyjaciółce którą boi się stracić. Już wtedy mimo że cię jeszcze nie kochał tak bardzo mu byłaś droga. Skończyły się wypady i imprezowanie z Sebastianem. Nie wiem dlaczego ale czułam że to poważniejsze niż wszystkie inne kochanki. Byłam gotowa zamordować tą która mi go odbierała coraz odważniejszymi ruchami. Zawsze mimo kochanek byłam na pierwszym miejscu a tymczasem zaczął o mnie zapominać. Liczyłaś się tylko ty. Marek się bał. Gdyby nie pozycja i powierzone mu obowiązki to to wszystko by tak daleko nie zabrnęło.
- Przykro mi- Ula nie potrafiła słuchać tego co ma jej do powiedzenia Paulina. Zdawała sobie sprawę że sprawiła jej przykrości ale co innego wiedzieć a usłyszeć to od niej bezpośrednio.
- Nie potrzebnie, ja kocham Lwa. Chcemy się pobrać – Pokazała pierścionek na prawej ręce- będziemy mieli dziecko. Mam wszystko czego chciałam. Chciałabym abyście wy także byli szczęśliwi. Zasługujecie na to. Ula, tak bardzo się cieszyłam jak on się zmieniał- widziała jak te słowa dużo ją kosztowały, nie ważne było że otwierała swoja dusze przed nią. Naprawdę chciała dla nich szczęścia. – Widziałam że nie spotyka się z modelkami, firma była dla niego całym światem, wieczory kiedy pracował. Nie był z żadna kobietą. Był z tobą. Tak myślałam.
- Dobra wymówka, brzydula
- Nie mów tak, zmieniłam się i nie wynika to z tego jak teraz wyglądasz. Już zanim twój wygląd się zmienił zrozumiałam jak wiele dla niego znaczyłaś. Upokarzał mnie, przychodził do domu pijany dzień w dzień i płakał jak dziecko za tobą. Myślałam że to jakieś jego fanaberie że to minie a on coraz bardziej się pogrążał w żałobie za tobą. Serce mi pękało kiedy mimo że u mojego boku był tak daleko.
- Paulina …
- Spokojnie, mam już to za sobą. Kiedy wystąpiłaś dla FF to widziałam jego radość. Jakby ożył. To było niesamowite ale tylko na chwile. Nadal nie miał z tobą kontaktu. To wykańczało go jeszcze bardziej. Używał wszystkich kontaktów jakie tylko miał żeby cię odnaleźć. Nie dał rady. Zachowywał się jak szaleniec. Wiem teraz że takie rzeczy może spowodować tylko niepokój o ukochaną osobę. On nie potrafi przeboleć tego że tak bardzo cię zranił i że stracił cię bezpowrotnie. Myślę że i to jest powodem jego utraty pamięci, on woli nie pamiętać jakim był draniem. Jego świadomość to wypiera.
- Ja to wszystko wiem Paulina- Jej twarz była mokra od łez. Emocje wzięły górę, wiedziała że kobieta nie chce jej już robić na złość jednak takie ciągłe rozdrapywanie ran jej nie pomagało.
- Nie potrafisz mu wybaczyć- przytaknęła przy tym głową- rozumiem cię. Cieszę się że zaznałam takiej miłości jak wasza żeby zrozumieć też jego. Ja mu już wybaczyłam. Przywykł tak jak i ja do innego życia i dlatego było mu tak ciężko przyznać się przed sobą że chciałby być z kimś takim jak ty, z osobą która była pogardzana przez świat mody. Powinnaś jednak zawalczyć o ojca swoich dzieci. Wiedz że nie jedna chciałaby być z nim choćby przez chwilę. Ty zawładnęłaś jego dusza, sercem i ciałem. Urodziłaś jego dzieci – podeszła do Natalii która z wielkim zainteresowaniem bawiła się jednym z czerwonych samochodzików ojca który przez przypadek pozostał w tym pomieszczeniu. – czy on widział tą księżniczkę? – Ula zaprzeczyła ruchem głowy- a szkoda- Paula dotknęła delikatnej twarzyczki dziewczynki- byłby w niej zakochany od pierwszego spojrzenia. Masz racje, powinien wrócić dla ciebie nie dla dzieci. Proszę cię jednak żebyś zrobiła to dla mnie. To wy otwarliście mi oczy i chce żebyście byli szczęśliwi, tak jak ja.
- Tyle zła ci wyrządziłam- Ula zalała się łzami i schowała twarz w dłonie
- Ula – Paulina podeszła do niej i ją objęła – zapomnij o tym, popatrz ile to dobra przyniosło. Teraz pomyśl o sobie, o Marku i o tych krasnalach ślicznych.- Ula popatrzyła na zatroskane oczy panny Febo i także ją objęła. To była jak ich wspólna spowiedź. Powiedziały wszystko co miały sobie do powiedzenia. Sytuacja się wyjaśniła i oczyściła. Nie były już rywalkami.


55.


Pokaz się udał, Pshemko oczywiście postarał się i ubrania były najwyższej jakości i o dziwo w miarę normalne. Ula była nimi zachwycona. Lew z Pauliną z ożywieniem je komentowali im także się podobały prototypy. Lew zdecydował że podpisze na ubranka sportowe dla dzieci umowę z Ulą. Była szczęśliwa. Firma wychodziła dużymi krokami na prostą. Było także kilka innych osób które były zainteresowane współpraca. Tak renomowana firma jak F&D była chętnie przyjmowana do sklepów a jeżeli stroje okazywały się strzałem w dziesiątkę byli chętni do przedłużania umowy a i tacy co po raz pierwszy pokazywali się w firmie i byli zauroczeni. Ania umawiała kolejno wszystkich na spotkania a Ula z Lwem i Pauliną udali się do biura prezesa.
-Kolekcja jest oszałamiająca, Pshemko jak zwykle pokazał klasę. – Paulina usiadła wygodnie na sofie sadzając sobie na kolanach Natalię. Lew usiadł także koło nich. Ula poinformowała nową sekretarkę aby przyniosła wszystkim kawę i usiadła za biurkiem. Odkąd Viola urodziła córeczkę Lenę Ula mogła bez lęku poprosić o kawę , w końcu nadawała się ona do picia.
- to może przejdźmy do konkretów Lew zatarł ręce w zadowoleniu i poprawił się na sofie.- współpraca z tobą to przyjemność.- Ula kiwnęła w zrozumieniu głową i jej twarz się rozjaśniła. Nie wiedzieć czemu Lew uważał że Ula przyczyniła się do jego szczęścia z Paulą. Panna Febo godnie prezentowała pierścionek od narzeczonego. Cieszyła się ich szczęściem. Odłożyła filiżankę i pomogła wstać Damianowi z ziemi na której nie chciał już siedzieć. Obydwoje byli tak zafascynowani światem otaczającym ich dookoła że nie chcieli go już obserwować z tej wysokości jaką dawało raczkowanie.
- Mam świetny pomysł, wy tutaj omawiajcie interesy a ja się nimi zajmę, przejdę się z nimi po firmie. Niech poznają od najmłodszych lat miejsce gdzie pracują ich rodzice.
- Jeżeli chcesz to proszę- Ula pominęła uwagę dotyczącą Marka. Było jej przykro. Paulina rozradowana wzięła obydwoje za rączki i chwiejnym krokiem wyszli z nią na korytarz.
- Ula jeszcze raz dziękuje, ja nie wiem jak ci się wypłacę. Czy ty wiesz ze Paulina zgodziła się zostać moją żoną? I do tego jest jeszcze w ciązy. – Lew na jednym wdechu musiał ją o tym poinformować ledwo za Paulą zamknęły się drzwi – ze mną!- dodał dumny
- Mam nadzieję że to jakość ubrań wpływa na nasz kontrakt a nie wymyślony przez ciebie dług wdzięczności.
- Nie oczywiście że nie – wyciągnął brązowy skórzany neseser a później papiery z niego.- Powiem ci że Pshemko przeszedł sam siebie. Nie widziałem jeszcze nigdy nic tak cudnego. Po prostu rewelacyjne. Przejrzyj te dokumenty i powiesz mi jutro co o nich myślisz.
- Przyjdźcie do mnie do domu, widzisz muszę jakoś zorganizować sobie pracę To nie jest miejsce dla Natalii i Damiana. Muszę im zapewnić odpowiednie warunki. Do tej pory mimo że doradzałam bratu to jednak on prowadził tu rządy i reprezentował firmę. Teraz odkąd jestem prawomocnym właścicielem siedemdziesięciu pięciu procent muszę zadbać abym mogła tutaj spokojnie przebywać nie martwiąc się o dzieci- Do pokoju w biegła Paula z Damianem na rękach
- Ula- Paulina przez łzy cedziła słowa- Natalia znikła
- Jak znikła- Ula sądziła że to głupi żart jednak widząc rozpacz na twarzy Pauliny zwątpiła w to. Dziecko chyba faktycznie znikło. Pobladła i wypytała o szczegóły.
- Przyszła kobieta z telewizji, koniecznie chciała poznać szczegóły pokazu, nie była zorientowana w temacie że nie jestem już ambasadorem firmy. Zanim jej wytłumaczyłam że nie mam nic do powiedzenia zauważyłam że Natalia znikła. Wszyscy jej szukają wiec przyszłam tutaj ci powiedzieć. Ula przepraszam ja nie chciałam, będę beznadziejna matką.- Ryczała nie potrafiąc zawładnąć na reakcjami na zaistniałą sytuację.
- Dobrze , nie odeszła daleko. Pewnie gdzieś siedzi i płacze. Nie wychodźcie stąd pod żadnym pozorem. Jeżeli byście się czegoś dowiedzieli to jestem pod komórką. – Ula przekazała im co mają robić i sama wybiegła z gabinetu. Nie docierała do niej nawet powaga sytuacji, nie potrafiła sobie tymbardziej wyobrazić że coś złego mogło by się stać jej dziecku. Przeszukała cała pracownie, Pshemko twierdził że dziewczynki nie było u niego na pewno. Zauważyłby przecież ten promyczek słońca. Biegała od pokoju do pokoju, nigdzie jej nie było. Księgowość, finanse, bufet, nawet pan Władek jej nie widział. Ula zrozpaczona widziała jak każdy w firmie zaangażował się do poszukiwań małej. Przystanęła zrezygnowana przy recepcji wysłuchując informacji Ani jednak docierały do niej jakby z oddali. Jej kruszynka pewnie teraz rozpacza bo zgubiła się gdzieś a ona nie potrafi nic na to poradzić czuła się taka bezsilna. Winda się zatrzymała a z niej wyszedł Sebastian.
- Co tu się dzieję?- zdziwiony reakcją na jego widok, każdy zawiedziony westchnął widząc że to tylko on. Ula wypytała czy nie widział Natalii. Niestety nie. Wtedy ktoś powiedział że to może być porwanie. Miała wrażenie że umiera. Coś w niej pękło i za pomocą łez dała upust swoim nerwom. Ania ją przytulała wmawiając że wszystko będzie dobrze. A ona wiedziała że nie będzie dobrze. Jeżeli nie odnajdzie córki nic już nie będzie dobrze.
- Zadzwonię do Marka, miał zaparkować z boku może widział dziewczynkę przy hali produkcyjnej.- Ula uświadomiła sobie że nikt nie sprawdził hali produkcyjnej, jeżeli jej córka się tam znalazła to jest w niebezpieczeństwie. O tym samym pomyślał Sebastian. Patrzyli przez sekundę na siebie w przerażeniu- Pójdę tam z tobą
- Nie, pójdę sama. Ty tutaj zostań i w razie gdyby się znalazła daj mi znać.- Wsiadła do windy i z nie cierpliwością czekała aż ta zwiezie ją na najniższe piętro. Sekundy ciągnęły się godzinami. Umierała ze strachu, jej wyobraźnią płatała jej figle i miała przed oczami najgorsze obrazy z Natalią w roli głównej. Kiedy winda się zatrzymała Ula przecisnęła się przez ledwo otwarte drzwi i pobiegła w stronę bocznego wyjścia gdzie było przejście do hali produkcyjnej. Biegła co sił, na korytarzu było słychać tylko stukot jej obcasów i ciężki oddech. Wybiegła zza zakrętu i zobaczyła Natalię w obcych rękach. Cofnęła się za ścianę niezauważona. Przysłuchiwała się słowom wypowiadanym przez mężczyznę. Serce mało nie wyskoczyło jej z piersi. Jej dziecko żyje, ma się dobrze i zaraz je odzyska. To najważniejsze, z resztą już sobie poradzi.


1 komentarz: