I oto na horyzoncie rozwiązanie samo się pojawiło – Ula dostała kwiaty od faceta i to nie od Maćka. Marek wreszcie odetchnie, bo już robiło się gorąco. Chętnie odda Ulę w dobre ręce. Byleby facet był fajny, porządny i nie chciał jej wykorzystać. Niestety okazuje się, że Bartek to drań. Oszukał Ulę, nic go nie obchodziła, chciał się przy niej tylko ustawić. Marek jest wzburzony. Seba się nie dziwi, w końcu nikt normalny nie umówiłby się z Ulą. Jak to? Marek się przecież umówił i nic dziwnego w tym nie widzi. No tak, Seba myśli, że Marek musiał… Ale tak naprawdę, to dopiero teraz musi, bo pojawił się jeszcze ten manipulant Maciek. Trzeba Ulę ratować przed facetami, którzy chcą ją wykorzystać, więc mimo że tego nie chce, Marek proponuje Uli spotkanie walentynkowe.
Rano w dzień Świętego Walentego, Marek znajduje Ulę w swoim gabinecie. Jest trochę zaniepokojony, czy Ula czasem nie otworzyła szuflady? Ale nie… chciała tylko zostawić kartkę. No tak, Marek nie pomyślał, przecież od lat nie obchodził Walentynek. Też powinien jej coś dać, na szczęście szuflada jest pełna gadżetów od Seby. Coś się znajdzie – bombonierka – idealna, może oklepany drobiazg, ale Ula się cieszy. Napisała taką piękną kartkę od serca, a co on jej ma do zaoferowania? W dodatku zaraz będzie musiał odwołać spotkanie (wieczór z Pauliną- nie może się wykręcić) i sprawić jej przykrość.
Okazuje się jednak, że Paulina ma inne zajęcie i Marek nie musi zmieniać planów. Kamień spada mu z serca. Niby nie chciał tego spotkania, bo to jednak gruba przesada, ale jakoś nie żal mu było czasu, na przygotowanie w palmiarni szampana i kieliszków. Ula będzie miała miłą niespodziankę, w końcu fajnie tak sprawić jej radość. Niespodzianka się udała, a z Ulą w palmiarni jest znów bardzo miło. Kiedy dzwoni telefon i Marek ma pretekst, żeby urwać się z randki, a w dodatku nóż na gardle, bo Paulina, jakoś wcale nie ma ochoty nigdzie jechać. Chce zostać, z Ulą, naprawdę chce. I zostaje. Nie wie jeszcze, że tego dnia wróci do domu bardzo późno, bo będzie musiał bić się z Bartkiem i na dodatek narobi sobie przez to kłopotów.
Wszyscy w pracy, prócz Uli, rzecz jasna, chcą wiedzieć dlaczego Marek ma podbite oko. Ula oddaje mu szalik, martwi się tym co się stało. Porozmawiają, jak tylko Paula przestanie szaleć. Poprzedni wieczór nie był miły, ale Marek nie ma pretensji do Uli, w końcu, to nie ona jest temu winna, tylko ten Bartek. Ciekawe dlaczego tak o nią walczył? Ula zapewnia, że nic jej z Bartkiem nie łączy. Marek wie. No .. ma nadzieję, ale dobrze, żeby Bartek o tym też wiedział. Tylko niech Ula lepiej z nim nie rozmawia i trzyma się od tego typka z daleka, choćby tylko dla własnego bezpieczeństwa.
Trzeba będzie jeszcze odebrać samochód spod domu Uli. Mogą razem pojechać taksówką. Droga ciągnie się niemiłosiernie, atmosfera jest ciężka. Marek nie ma ochoty wejść do Uli na herbatę, w zasadzie na nic nie ma ochoty. No ale przecież nie chciał jej urazić, ani sprawić przykrości. Kładzie rękę na jej dłoni, głaszcze delikatnie. Odbiją to sobie następnym razem razem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz