-Violetta ja nie chcę słuchać o twoich pomysłach!
-O ludki, ale ty jesteś uparty... ale tylko posłuchaj! Obiecuję ze to dobry plan
Tłumaczyła mu zawzięcie gestykulując przy tym w taki sposób ze Marek robił, co raz uniki by nie zostać uderzonym
-Ale Violetta...
-Nie Violetta,nie Violetta tylko zastanów się
-To takie dziecinne...-zawyrokował
-A masz lepszy pomysł?
Zastanawiał się chwilę
-No nie
-A widzisz! Nie będzie miała możliwości by uniknąć rozmowy z tobą
Wahał się,ten plan był zwariowany ale miał swoje plusy Ula będzie musiała go wysłuchać,nie będzie miała innego wyboru
-A więc dziś zrób porządne zakupy a jutro zaczynamy!
Patrzył przez chwilę na jej szczęśliwą twarz
-No!...I...i...i...no Marek,no i co?
-Dobrze zgadzam się ale jeśli ona nas zabije to nie miej do mnie pretensji-zaśmiał się
-Eeeee nie będzie tak źle,Ulka nie jest zawzięta a poza tym będziesz miał 2 dni na to by ją przekonać
Twarz Marka nabrała łagodnych rysów,zniknęła zmarszczka na czole a usta uśmiechały się lekko.Dwa dni,brzmiało cudownie.
-Do dzieła!-wrzasnęła Violetta-jestem wielka,to mój najlepszy plan dasz wiarę-chichotała
-Tak Violetta,jesteś wielka
Zerwał się z kanapy i ucałował z radości Violettę w czoło.Zarumieniła się zaskoczona i zamruczała do siebie
-Violetta Kubasińska zbawca świata-nadęła się przy tym jak balon-ale jestem cwana hihihi
Marek słyszał jej chichot jeszcze za zamkniętymi drzwiami.Pędził realizować jej plan a jutro... jutro okaże się czy zwycięży czy polegnie,lecz był dobrej myśli
-//-
-Violetta co się dzieje?!-Ula z telefonem przy uchu próbowała zrozumieć o co tez jej chodzi-Violetta nie płacz... podaj mi tylko adres...za godzinę będę
Stała zdezorientowana zaspana jeszcze,taka poranna pobudka nie była miłą ale Violetta potrzebowała jej pomocy nie miała więc wyboru.Ubierała się szybko
-Ula a ty gdzie się tak rano wybierasz,jest dopiero 7-Józef był zdziwiony zachowaniem córki
-Violetta zadzwoniła do mnie zapłakana,muszę jechać
-Oj Ula kiedy ty dziecko zaczniesz myśleć o sobie a nie o innych
-Niedługo tato,niedługo
Twarz miała bladą przez wspomnienie snu,śniła o Marku.Wciąż słyszała jego wyznania miłości a usta jeszcze czuły smak pocałunków.To był taki piękny sen i taki bolesny.Wyjrzała przez okno,taksówka już czekała,wyszła więc pospiesznie.Zastanawiała się co też za okropny problem miała Violetta o tak wczesnej porze,pewnie jak zwykle wpadła w jakieś tarapaty.
-Och ta Violetta-westchnęła głośno
Podała taksówkarzowi adres.Była zaskoczona gdy dojechali na miejsce była to dzielnica apartamentowców.Co ta Violetta znowu nabroiła.Wysiadła i zaraz zobaczyła czekającą na nią zapłakaną kobietę.
-O jeżu Ula jak dobrze ze jesteś,tak się bałam ,że mi nie pomożesz
-Co się stało?-Ula próbowała przerwać ten potok słów
-Zobaczysz na miejscu-chlipała Violetta-ale Ula nie złość się dobrze.
Ula była zdziwiona tym co słyszy
-Za co?
-A nie ważne,zobaczysz...o boże Ula jak dobrze że jesteś
Wsiadły do windy i pojechały na 6 piętro.Violetta grzebała przez chwilę w torebce w poszukiwaniu kluczy
-No gdzie one są?!-sapała zniecierpliwiona-O...są!Aaaa Ula mam jeszcze prośbę,pożycz mi na chwile telefonu
-Po co?-Ula spojrzała podejrzliwie
-Mój mi padł a ja muszę jeszcze zadzwonić do mamy,tak się martwi biedulka
Ula podała jej z wahaniem telefon.W tym czasie Violetta otwierała już drzwi apartamentu.
-Czuj się jak u siebie w domu-zapraszała Violetta
Ula weszła pierwsza.Podskoczyła zaskoczona gdy drzwi się za nią zatrzasnęły i usłyszała zgrzyt zamka
-Bawcie się dobrze!-usłyszała przytłumiony głos Violetty
Ula złapała klamkę i zaczęła ja szarpać
-Violetta otwieraj do cholery ,co to za głupie żarty!-wrzeszczała lecz winowajczyni już uciekła.
Poczuła się jak w potrzasku,o co tu chodzi?Co ta Violetta znowu wymyśliła i dlaczego zamknęła ja w tym mieszkaniu?Wciąż szarpała drzwi lecz te nie miały zamiaru jej wypuścić.Oparła o nie czoło,nie miała już sił
-Ula...-ten głos jak delikatny pieszczotliwy przywrócił ją do rzeczywistości
Odwróciła się przerażona
-Marek!
-Tak to ja
-Co tu się dzieje do cholery?!-jej głos był piszczący ze zdenerwowania
-Uspokój się zaraz ci wyjaśnię
-Otwieraj te drzwi!-wrzasnęła
-Nie mogę,przepraszam-zwiesił smutnie głowę widząc jej niezadowolenie
-Jak to nie możesz,to jakiś głupi żart!
-Violetta ma wszystkie klucze
-Coooooooo?!-wrzasnęła przerażona
-No tak,zabrała wszystkie klucze więc jesteśmy tu uwięzieni-jego głos był spokojny
Ula miotała się od drzwi do okna
-Co robić,co mam robić? -huczało w jej głowie
-Ula wiem ze to niemiła dla ciebie sytuacja ale proszę usiądź i uspokój się
-Jak mam się uspokoić kiedy wy robicie mi takie kawały-miała łzy w oczach
-Ula-próbował podejść do niej by ją pocieszyć
-Czyje to mieszkanie i co tu robisz?!Nie zbliżaj się-ostrzegła
-Usiądźmy zaraz ci wszystko wyjaśnię
Wiedziała ze nie ma wyjścia ale była tak przerażona.Spojrzała wreszcie na Marka i zobaczyła jego smutek.Co mogła zrobić,usiadła i tak nie miała innego wyboru.
-Mów-warknęła siadając w fotelu
Usiadł na przeciwko niej,jego nerwowe ruchy świadczyły o jego wielkim zdenerwowaniu
-To moje mieszkanie a pomysł na uwięzienie nas był Violetty , nie miałem wyboru
-Jak to nie miałeś wyboru?
-Nie dałaś mi szans na wyjaśnienia
Patrzyła na niego zdziwiona tonem jego głosu.To nie był ten dumny Marek,to był głos pokonanego i załamanego człowieka
-Dobrze wysłucham cię ale zadzwoń do Violetty by przyszła i uwolniła nas
-Nie mogę,telefon też mi zabrała
Zrozumiała teraz wszystko,nie mogli stąd wyjść,nie mieli kontaktu ze światem.Violetta zrobiła jej głupi żart,nie wiedziała nawet jak straszny żart.
-Kiedy nas uwolni?-jej głos świadczył o tym ze wzburzenie już mija
-Za dwa dni
-Cooooooooooooo??!!!
Wzruszył ramionami w geście bezsilności
-Taki miała plan
-Mamy tu zostać razem na dwa dni?To absurd!
-Nie Ula to fakt
-Jak mogłeś,Marek jak mogłeś?!
-Mówiłem ci nie dałaś mi wyboru a ja nie wiedziałem co mam robić.To moja ostatnia szansa-mówiąc to patrzył na swoje drżące dłonie.Zauważyła to.Był bardzo zdenerwowany,może nawet bardziej niż ona.
-Skoro wiem już na czym stoimy nie mam wyboru-zdjęła płaszcz,odłożyła torebkę i rozsiadła się w fotelu
-Mów! -te słowa były jak strzał bata,Marek skulił się jakby go uderzyła
Zaczął opowiadać wszystko od początku o tym jak to poczuł do niej sympatię i przyjaźń,o planie Sebastiana i o tym jak bardzo bolało go to ze musiał ja oszukiwać.Opowiedział jej jak zaczęła się rodzić w nim miłość i o chwili kiedy zdał sobie z niej sprawę.Słuchała oniemiała a na jej twarzy uczucia zmieniały się jak w kalejdoskopie.Była na niej odraza,złość,niedowierzanie ale potem ustąpiły smutkowi i... no właśnie przez chwile wydawało mu się ze widział znowu to kochające spojrzenie.
-Ula to ja zerwałem z Pauliną chociaż ona mówiła coś innego jej duma nie pozwalała na to by inni poznali jej upokorzenie.Wiem ,że to co robiłem i mówiłem wcześniej świadczy przeciwko mnie i masz prawo mnie nienawidzić ale Ula na miłość boską to że cie kocham jest prawdą.Każda chwila bez ciebie jest torturą.I błagam cię wybacz mi, ukaraj ale wybacz.
Płakał a Ula była tym wstrząśnięta.Jego ból był jej bólem a widok płaczącego Marka był ponad jej siły
-Marek...-głos jej zachrypł-skrzywdziłeś mnie...
-Wiem i nie ma dla mnie wytłumaczenia ale... błagam Ula wybacz mi
Patrzyła na niego i wiedziała ze jej walka dobiegła końca, kochała go i nie była w stanie dłużej patrzeć na jego cierpienie.Wybaczyła mu i wiedziała że tym razem to było 100%prawdy.Wstała i czekała by podszedł do niej ale on nie miał śmiałości.Wiedziała ze to przez jej wcześniejsze zachowanie.Podeszła więc do niego a on zerwał się z fotela i stanął skruszony oczekując wyroku.Wyciągnęła dłoń i delikatnie pogładziła jego twarz.Spojrzał na nią z niedowierzaniem,był przygotowany na walkę a tu taka niespodzianka.Patrzył w jej oczy i ujrzał w nich to o co tak błagał
-Kocham cię-wyszeptała-i nie mam wyboru-zaśmiała się szczęśliwa
Złapał ja w ramiona a jego usta szukały jej ust .Od tak dawna jej pragnął chciał zanurzyć twarz w jej włosach i chłonąć ich zapach,dotykać jej jedwabistej skóry,kochać się z nią do utraty tchu i słuchać jej oddechu kiedy śpi tuż obok.
Patrzyła na niego tak wymownie że złapał ja na ręce i zaniósł do sypialni.
-A teraz... -zaczął szczęśliwy
-A teraz zapomnimy o wszystkim i wszystkich... chodź do mnie-wyciągnęła do niego ramiona
cdn :-D
Boże Małgośka!! Jesteś wielka! Te twoje opowiadania są wspaniałe!! ;) Ale jak możesz robić nam coś takiego i kończyć w takim momencie??!!? Masz może swojego bloga?? ;D
OdpowiedzUsuńPisz pisz ;) Czekamy ;** A przynajmniej ja czekam z niecierpliwością ;**
Niestety nawet nie miałabym czasu na swego bloga,ale cieszę się że potrafiłam wpłynąć na twoje odczucia :-D Małgośka
OdpowiedzUsuń