- No, jesteś już. – powiedziała z uśmiechem Klaudia opierająca się o biurko i patrząca na swoje pomalowane paznokcie.
- Co ty tu robisz? – zdziwił się na jej widok Marek.
- Słyszałam, że ślub został odwołany. – odparła blondynka robiąc koci krok w jego stronę.
- I?
- I pomyślałam że może mogłabym cię zobaczyć. – kontynuowała łapiąc go za krawat i mówiąc zmysłowo.
- To mnie zobaczyłaś. – zauważył. - Coś jeszcze? – spytał zabierając jej z rąk swój krawat.
- No nie bądź taki. – ciągnęła gładząc go po ramieniu. – Przyjechałam tu specjalnie dla ciebie.
- Niepotrzebnie. – wyznał patrząc na nią zimnym wyrazem twarzy.
- A właśnie że mnie potrzebujesz. I to bardzo. – powiedziała namiętnie i skradła mu całusa.
Akurat korytarzem przeleciała Iza i zobaczyła reakcję Klaudii, po czym w głębokim szoku ulotniła się.
- Co to miało być?! – krzyknął na nią odskakując i wycierając się w rękach.
- Nie mogłam się powstrzymać. – odpowiedziała zadowolona modelka.
Pshemko wszedł do pracowni i zobaczył siedzącego na stoliku Wojtka. Podpierał ręką podbródek i patrzał na ścianę ze smutną miną.
- Wojtek, pomóż znaleźć mi tą długą turkusową sukienkę z jedwabiu. – poprosił go ojciec.
Ten nie odezwał się słowem i nadal błądził wzrokiem po całym pomieszczeniu.
- Wojtek? Co się dzieje? – zapytał syna mistrz.
- Nie twoja sprawa. – burknął miedzianowłosy.
- Jak to nie moja? Wojtuś, jesteś moim synem. – zauważył. – Więc co się stało? Coś cię boli? Źle się czujesz?
- Nie. Tu chodzi o Violettę.
- Violettę? – zrobił zaskoczoną minę.
- Tak. Zakochałem się w Violetcie czy to tak trudno pojąć? Ehh – wyznał chłopak i zdenerwowany wyszedł z pracowni trzaskając drzwiami.
Ula wykręciła numer na komórce i czekała na słowa swojego rozmówcy.
- Dzień dobry z tej strony Dorota, sekretarka pana Febo, w czym mogę pomóc? – przedstawiła się kobieta.
- Dzień dobry. Dorota, połączysz mnie z Aleksem? – poprosiła Cieplakówna chadzająca po swoim pokoju.
- Pani Urszula. – zareagowała z entuzjazmem sekretarka słysząc głos byłej szefowej. – Proszę chwilę poczekać.
- Mówiłam żebyś… - chciała poprawić ją Ula, lecz ta się rozłączyła.
- Panie dyrektorze, pani Urszula do pana. – zakomunikowała przez telefon Dorota.
- Połącz. – zgodził się Aleks.
- I jak? To zdecydowana? – spytał ją na samym początku.
- Tak. – odpowiedziała.
- To kiedy podpisujemy tę ugodę? – naciskał Febo i z zadowoloną miną bujał się na swoim fotelu.
- Niestety nie będzie żadnej ugody. – oświadczyła Cieplakówna.
- Jak to nie będzie? – rzucił zaskoczony momentalnie przestając się kołysać.
- Niestety nie zgadzam się na pana warunki. – uściśliła.
- Ale dlaczego? Spokojnie. Przemyśl to jeszcze i daj mi odpowiedź. – zasugerował Febo.
- Ja już podjęłam decyzję. – powiedziała stanowczo Ula.
- Nie rozumiem. Przecież chcemy spłacić ten twój kredyt. Czy to nie o to chodziło? – dociekał.
- Tak, ale nie kosztem firmy PRO S. – zauważyła.
- No więc pójdźmy na kompromis. Ja przygotuję taką umowę, która byłaby korzystna dla obu stron, spotkamy się. Kilka podpisów i po wszyscy będą zadowoleni. – wybronił się brunet.
- Zobaczymy. – odparła panna Cieplak.
- Tutaj jesteś. – rzuciła Violetta łapiąc Aleksa w pokoju socjalnym. – Bo ja chciałam porozmawiać o tym całym incydencie który miał wczoraj miejsce.
- Tak?
- No więc jak następnym razem przyjdzie ci do głowy taki genialny pomysł wsadzenia mnie do bufetu to powiadom mnie wcześniej. – poprosiła go Kubasińska mówiąc ironicznie.
- A co, chcesz sobie kupić fartuszek? – roześmiał się sięgając po filiżankę.
- Ha ha ha. Bardzo śmieszne, wiesz? – odpowiedziała robiąc się zdenerwowana.
- Dla mnie to możesz sobie już kupować ten fartuszek. – odparł Aleks.
- Słucham? – spytała zaciekawiona.
-No miałem cię wcześniej powiadomić kiedy kolejny raz trafisz do bufetu. Więc ci mówię. Masz piętnaście minut. – odparł złośliwie Aleks zerkając na zegarek na jego ręku.
- Że co?! To już szczyt szczytów szczytu! Nie pozwolę na takie traktowanie mojej osoby! – wybuchła zaciskając pięści i zęby ze złości.
- To się zwolnij. – skomentował to brunet odsuwając ją by dostać się do ekspresu. – Kawy? – spytał ją po chwili przerwy ukazując jej szeroki uśmiech.
Violetta nie powiedziała już ani słowa. Znerwicowana odeszła stukając głośno obcasami.
- O! Klaudia. Co cię tu sprowadza? Świetnie wyglądasz. – zawołał Sebastian napotykając na korytarzu znaną modelkę.
- Dziękuję. Trochę sprawy zawodowe, trochę osobiste. – odparła. – Słyszałam że Marek jest znowu wolny.
- Tak. Widzę że wieści szybko się rozchodzą. – zauważył Olszański.
- No a powiedz mi szczerze. Czy Marek ma kogoś teraz na oko? – pytała zaciekawiona blondynka bawiąc się w rękach torebką.
- Nic mi o tym nie wiadomo. – skłamał.
- Dzięki. Wiedziałam że zawsze mogę na ciebie liczyć. – rzuciła wskazując na niego palcem po czym ruszyła w stronę windy kołysząc biodrami.
- Polecam się na przyszłość. – zawołał za nią Seba.
- Nowa dostawa napojów. – poinformował Violettę jakiś mężczyzna w czapce, który wszedł do bufetu.
- Ale ja nic nie zamawiałam. – wyznała.
- FeboDobrzański? – spytał dostawca.
- No chyba nie lumpex prawda? – odparła Kubasińska. – To niech panu już wtedy to wniesie.
- Nie mam czasu, muszę objechać jeszcze wiele firm. Wszystko jest na dole. – uściślił po czym szybkim krokiem opuścił bufet.
- Ale jak to? To ja ma to dźwigać? – zrobiła kwaśną minę i westchnęła smutno.
- Mężczyzny potrzebuję! – wparowała do pracowni Violetta.
- Silne ramię. – mówiła przekonywująco dotykając Wojtka. – Mam do wniesienia do bufetu kilka kartonów napojów. Kobieta, słaba płeć nie powinna dźwigać takich ciężarów prawda? Pomożesz? Z taką parą to pół godzinki i będzie po sprawie. – namawiał go i kusiła swoim biustem.
- Po…pom… - mamrotał będąc pod wpływem uroku urodziwej blondynki.
- Wojtek, jesteś moim asystentem! – przerwał to wrzeszczący Pshemko. – Jesteś potrzebny tutaj!
- Ale sam słyszałeś. To kwestia kilku minut. Nie można pozwolić by tak piękna dama musiała się przemęczać. – zauważył. – Guziczki nie uciekną. Sam powinieneś to rozumieć.
- Ale ja się nie zgadzam! – wołał mistrz jeszcze głośniej tupiąc nogą.
- Nie potrzebuję twojego pozwolenia. – wygarnął mu syn i wyszedł.
- Ha! – krzyknęła do Pshemko zadowolona z siebie Viola zamykając za sobą drzwi.
- Żeby cię miał węglarz z Pragi. – pieklił się projektant bezsilnie opadając na fotel i wachlując się papierami.
Iza, Ela, Ala i Ula spotkały się ponownie w restauracji by porozmawiać.
- No więc jak było na tych Mazurach? Pogoda dopisywała? – pytała się Iza.
- Akurat miałam szczęście. Bezchmurnie, bez deszczu. Tylko słoneczko. – opowiadała Ula.
- Właśnie widać. Taka opalona. Wyjazd ci się chyba udał. Tylko co tak krótko? – odezwała się Ela. – Czyżbyś zwiała przed nachalną grupą adoratorów?
- Apropo adoratorów. Ala opowiadała nam że poznałaś na wyjeździe niezłego przystojniaka. – przypomniała Izabella.
- No właśnie. Opowiadaj wszystko ze szczegółami. – podtrzymała temat Ela.
- No ale co mam wam powiedzieć? – spytała speszona Cieplakówna.
- To że przystojny to już wiemy, ale fajny, sympatyczny czy taki jakiś gbór, laluś, albo nieśmiały? – ciągnęła ją za język bufetowa.
- No bardzo miły, otwarty. – wyznała.
- Ale ty jesteś rozmowna. No to jak się poznaliście, co robi…czy ma rodzinę, w sensie dzieci? – dociekała Ela.
- Ela! – skarciła ją wzrokiem Iza.
- Jest lekarzem. Kardiologiem…
- Oooo – odezwały się wszystkie na raz z zachwytem.
- Pomaga chorej ciotce prowadzić ośrodek. – tłumaczyła Ala.
- No proszę. Jaki dżentelmen. – skomentowała Iza.
- …A poznaliśmy się przez nieszczęsną kanapkę z pastą rybną. Nie wiedział że mam na nią uczulenie. – kontynuowała Ula.
- Matko! – odezwała się zszokowana Ela.
- Po chwili przybiegł ze skrzyneczką i kazał odkryć mi pośladki. Myślałam że żartuje. Nie wiedziałam że jest lekarzem. – tłumaczyła.
Wszystkie koleżanki parsknęły śmiechem.
- To naprawdę ciekawie miałaś na tym zadupiu. – powiedziała Iza ze łzami od śmiechu w oczach.
- A ja mam nową ploteczkę. – odezwała się Ela pochylając się w stronę dziewczyn. – Wiadomo kto jest tym tajemniczym wielbicielem który przez pewien czas wysyłam Violetcie prezenty.
- No co ty, Viola ma wielbiciela? To pewnie Sebastian sobie jaja robił. – skomentowała Ula.
- Nic z tego. Zdziwicie się. Tym adoratorem jest nie kto inny jak syn Pshemko. – zakomunikowała.
Wszystkie panie zrobiły wielkie oczy.
- Wojtek? – zdziwiła się Izabella.
- No wyobrażacie to sobie? – powiedziała Ela.
- I tak to jest nic w porównaniu do tego co wam zaraz powiem. Słuchajcie uważnie. Do firmy wróciła Klaudia. – oświadczyła Iza.
- Że co? – spytała zaskoczona Ala.
Dziewczyny zamurowało.
- Tak dobrze słyszycie. Ta flądra znowu się wałęsa po F&D.
- Czego ona znowu tutaj szuka? – zdziwiła się kadrowa.
- Raczej kogo. Zresztą nie musi się już czaić. Widziałam jak dzisiaj jawnie całowała się z Markiem pod jego gabinetem. – rzuciła.
- Słucham?! – odezwała się Cieplakówna.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz