Żegnali się rankiem przed apartamentowcem.Taksówka czekała już 5 minut,nie mogli się jednak rozstać.Marek całował Ulę tak namiętnie,że ta nie miała sił się od niego oderwać.
-Mmmarek-próbowała coś powiedzieć-taksówka…
-Niech czeka jeszcze chwilka…
Zarzuciła mu więc ręce na szyję i nie było mowy by przestał
Po chwili oboje usłyszeli chrząknięcie taksówkarza
-Prze państwa licznik bije.
-Zaraz ja cię pobiję!-Burknął pod nosem Marek
Ula zasłoniła mu dłonią usta
-Pojadę już i tak spotkamy się za godzinę w firmie
Pocałował jej drobne palce,każdy z osobna a potem ucałował głośno w czoło
-Zmykaj, bo nie ręczę za siebie!-Zrobił przy tym taka minę ze Ula zrozumiała, jeśli nie odjedzie znowu wylądują w łóżku.
Wsiadła do taksówki i pomachała mu na pożegnanie.Stał taki smutny z dłońmi wciśniętymi w kieszenie,było jej go żal ale nie mogła wrócić.Uśmiechała się do siebie cała drogę do domu a jej usta nabrzmiałe od pocałunków pulsowały w takt bicia jej serca.
-//-
Weszła do firmy i ujrzała go na drugim końcu korytarza.Stał i niby nie zwracał na nią uwagi, lecz w chwili, gdy go mijała poczuła jak delikatnie musnął dłonią jej dłoń.Jej ciało przebiegł dreszcz od koniuszków włosów po czubki palców.Przeszła obok udając, że nie zauważyła go, ale rumieniec ją zdradzał.Usłyszała jeszcze jak westchnął cicho a to przywołało w jej pamięci ich wspólne chwile.Odwróciła się na chwilę i zobaczyła wpatrzone w nią tak cudowne oczy,że musiała oprzeć się o ścianę by nie upaść.
-Mącisz mi w głowie-wysyczała cicho
Uśmiechnął się tak psotnie, że pogroziła mu palcem.
Zrobił minę niewinnego dziecka, któremu w głowie tylko psikusy
-Do pracy!-strofowała-Marsz!
Oboje rozeszli się do swoich biur.Ula zanurzyła się w fotelu z wielka ulgą.Jej ciało wciąż odczuwało te upojne dwa dni.Telefon zaczął natarczywie dzwonić i musiała odebrać
-Urszula Cieplak…
-Chyba Dobrzańska o ile pamiętam-chichot Marka sprawił,że też się zaśmiała
-Mieliśmy pracować a ty mnie rozpraszasz!
-Jeśli ja nie mogę się skupić to ty tez nie powinnaś
-Marek!Kocham cię, ale na litość boską weźmy się do pracy
-Dobrze już dobrze, ale powiedz mi jeszcze raz,że mnie kochasz-śmiał się jak urwis z psikusa
-Sio!-Tylko tyle usłyszał, bo Ula odłożyła słuchawkę
Była szczęśliwa i promieniała tym szczęściem.Po chwili otrząsnęła się z rozmarzenia i wzięła do pracy.Godziny mijały a Marek milczał.Czyżby się obraził?Ta myśl nie dawała jej spokoju.Miała już wstać i sprawdzić, co się dzieje, gdy do gabinetu wparowało dwóch kurierów z ogromnym koszem kwiatów.
-A to,co?-spytała zaskoczona
-My tylko dostarczamy-wzruszyli ramionami
Zajrzała w to morze kwiatów i znalazła bilecik
GDY WIDZĘ CIĘ, SERCE ME RADOŚĆ WYPEŁNIA
I ŚWIĘTO W MYM SERCU ŚWIĘTO W MEJ DUSZY
WYSTARCZY SEKUNDA MINUTA DO SZCZĘŚCIA
ŻADNA TROSKA MNIE JUŻ NIE PORUSZY
ULICE SĄ PIĘKNE, I LUDZIE SĄ PIĘKNI
WYSTARCZY, ŻE TYLKO CIEBIE ZOBACZĘ
I CIESZĘ SIĘ JAK Z MIŁEGO PREZENTU
A W MYŚLACH JAK DZIECKO Z RADOŚCI SKACZĘ
JESTEŚ MĄ NADZIEJĄ NA RADOSNY DZIEŃ
PROMIENIEM SŁOŃCA, CO ROZJAŚNIA TWARZ
TA WŁADZA JEST WŁAŚNIE W TWOICH RĘKACH
I TYLKO TY JĄ POSIADASZ TYLKO TY JĄ MASZ
WIELBIĘ W TOBIE KAŻDY SZCZEGÓŁ
ŻADNA SKAZA W MYCH OCZACH NIE ISTNIEJE
JESTEŚ MIŁA CZUŁA I WYROZUMIAŁA
TWÓJ UŚMIECH DAJE MI NADZIEJĘ
GDYBYŚ TERAZ ZNIKNĘŁA, NA ZAWSZE WYJECHAŁA
TO MOJE ZYCIE SENS BY STRACIŁO
MOJA DUSZA STAŁABY SIĘ MARTWA
WSZYSTKO BY UMARŁO I W PROCH SIĘ ZMIENIŁO
Kocham Cię.Twój Marek
Rozpłakała się…nie była się w stanie opanować.A więc tak ja kochał tak bardzo!Musi mu podziękować za te cudowne kwiaty i wiersz.Zobaczyła go na korytarzu rozmawiał z Alą.Widocznie jakimś szóstym zmysłem poczuł ,że stoi za nim. Odwrócił się i nie mógł oderwać od niej wzroku.Stali jak zahipnotyzowani.Patrzyliby tak sobie w oczy wieczność gdyby między nich nie wpadła Violetta
-Ulka o boże, jaki masz piękny pierścionek!-Wrzasnęła
Nie była głupia od razu połapała się jak się to cudo znalazło na Ulinym paluszku
-Violetta ciszej!-Poprosiła Ula, ale i tak wszyscy już patrzyli na nią
-Słuchajcie Ulka i Marek zaręczyli się!-Wrzeszczała jak szalona i nie robiła sobie nic z groźnej miny Uli.
Wszyscy doskoczyli do nich z gratulacjami a Ula i Marek uśmiechali się tylko do siebie.Kiedy już wreszcie zostali sami Ula westchnęła
-I już po tajemnicy…
Jego dłonie zaborczo objęły ja w pół
-Violetta jednak dostanie premię-zaśmiał się a ona karcąco uderzyła go po dłoniach
-Nic się w tej firmie nie da ukryć-udawała nadąsaną
Przysunął się do niej bliziutko i musnął jej usta delikatnym pocałunkiem
-Na nasze szczęście kochanie…
-Dziękuję za wiersz i ten ogrom kwiatów
-Nie kochanie-musnął jej nosek ustami-To ja dziękuję,…że jesteś.
Twoje opowiadania są świetne! Czekamy na dalsze części. Jesteś świetna.
OdpowiedzUsuń:-D Jest mi bardzo miło! Małgośka
OdpowiedzUsuńCzytam Twoje kojene opowiadanie ...
OdpowiedzUsuńNo i niemoge wyjśĆ z podziwu ..
Ajj .. naprawdę chce sie czytaĆ .. ;D
DZiękuje Ci , że przeniosłaś mnie .. na chwilkę .. do innego świata ..