Get your own Digital Clock

piątek, 23 października 2009

Opowiadanko Myszonicy 56 cz. - 58 cz.

56.


-Maleńka skąd ty się tutaj wzięłaś?- Marek otwierając drzwi o mało nie uderzył dziecka. Szybko kucnął przy dziewczynce i zadał głupie pytanie jakby co najmniej mogła mu na nie odpowiedzieć. Dziewczynka była śliczna. Kogoś mu przypominała nie potrafił jednak określić kogo. Jej delikatniutka jak płatek róży buzia opleciona była ciemnymi lokami. Różowa sukieneczka nadawała niewinności a dopasowana do niej różowa wstążeczka panowała nad burzą włosów. Podniosła rączki do góry więc wziął ją w ramiona i przytulił. Nie bała się go. Ślicznie pachniała. Mógł by ją tak przytulać w nieskończoność jednak stwierdził że jeżeli któreś z rodziców to zauważy uzna za nieco niestosowne.
-Gdzie twoja mama? Pewnie strasznie się o ciebie martwi- znowu myślał na głos. Dziewczynka była nadzwyczaj spokojna. Męczyła kciuk w buzi i nie obchodziło jej nic wokoło. –Powiesz mi jak masz na imię? No maluszku umiesz mówić, gdzie jest twoja mama? Dziecko podłapało słowo i zaczęło powtarzać „mama”. Marek się uśmiechnął. Być może też ma taką śliczną córeczkę a nawet jej nie widział.
-Tata- dziecko wypowiedziało słowo a Markowi zakręciła się łza.
-Och malutka, ja też mam takiego dzidziusia jak ty ale ja nie jestem twoim tatą. Widzisz – popatrzył jej prosto w oczy żeby zrozumiała go dokładnie. Miała piękne oczy – znałem piękną kobietę. Los jej nie szczędził. Była piękna ale nikt tego od razu nie zauważał. Jej piękno nie było powierzchowne ale za to bardziej cenne. Nazywali ją brzydulą. Dla mnie nie istnieje nikt piękniejszy. Byłem na tyle szczęśliwcem że miałem okazje z nią spędzać dużo czasu. Nic co dobre jednak długo nie trwa. Ona zakochała się we mnie, ja ją zraniłem. Zanim zorientowałem się co tak naprawdę do niej czuje jej już nie było. Smutna historia prawda?- dziecko nic nie odpowiedziało. Krawat Marka był o wiele bardziej interesujący niż jego wywody na temat miłości. Poprawił dziecko na rękach i ruszył korytarzem.

Ula nie wierzyła w aż tak głupi zbieg okoliczności. Czy jej córka o własnych siłach mogła zejść na parter i akurat trafić na korytarz którym szedł jej ojciec. Gdyby dziecko było większe mogła by pomyśleć że ciągnie je do ojca, wiadomo więzy krwi ale teraz. Los sobie z niej kpił. Oparła się o ścianę i słuchała. Marek rozmawiał z córką. Było to dla niej zbyt intensywnym przeżyciem. Serce biło jej niemiłosiernie jakby chciało wyskoczyć z klatki piersiowej. Nie wiedzieć czemu sądził że ma dziecko, i to z nią. Czyżby ktoś mu powiedział? Nie podejrzewała matki. Nie można tego ukrywać w nieskończoność. Marek prędzej czy później się domyśli że to jego dzieci. Damiana nie mógł by się wyprzeć byli kropla w krople podobni do siebie. Zrobiło jej się duszno kiedy opowiadał o niej. Z jaką czułością o niej wspominał. Tak chciałaby móc mu zaufać. Nie potrafiła jednak. Jeszcze nie teraz. Usłyszała kroki. Marek najwyraźniej szedł w jej kierunku. Przez boczne drzwi wszedł jeszcze ktoś. Poprawiła szybko kostium w który była ubrana i wyszła zza rogu. Jej oczom ukazał się Marek z córką na rękach i Domi. Dziewczyna kleiła się do jej córki i perfidnie podrywała Marka. Z ulgą stwierdziła że mężczyzna nie zwracał najmniejszej uwagi na podryw ze strony modelki.
-Witaj Domi, dziś nie ma żadnych castingów ani sesji.
-Miło cię widzieć Ula- Dominika z przekąsem na ustach udawała miłą – przyszłam odwiedzić znajomych
-Przykro mi, odkąd jestem prezesem obowiązują nowe zasady i ty także zostałaś o nich poinformowana. Nie macie wstępu do firmy. Mogą przebywać tam tylko pracownicy.- Była wściekła. Przywykła stawiać na swoim tym czasem Ula nie pozwalała im już się tak rządzić w firmie. Pshemko ponadto stwierdził że nie chce mieć żadnych innych modelek. To Ula powinna prezentować firmę. „Bella, nikt inny. Nie wyobrażam sobie nikogo lepszego na twarz najnowszej kolekcji” Powiedział, i uciął jakiekolwiek dyskusje na ten temat groźnym spojrzeniem. Ula wrociła na ziemie w momencie zatrzasknięcia drzwi za Domi. Dziecko także się wzdrygło. Rozpłakało się wyciągając ręce do matki. Odebrała ją od Marka.
-Cichutko, już dobrze.- Ula uspakajała roztrzęsioną dziewczynkę.- Mama już jest przy tobie.
Marek spojrzał na nią zdziwiony. Wiedziała że nie spodziewał się że to jej córka. Może za ładna jak na brzydule?
-Marek dziękuje że ją znalazłeś. Chyba bym umarła z rozpaczy gdyby jej się coś stało. Chciał powiedzieć nie ma za co. Widziała to , kiwnął jednak tylko głową nie mogąc wydusić słowa.
Ruszyła przed siebie zostawiając go za sobą w osłupieniu. Nie chciała z nim zostawać to wszystko było takie ciężkie. Chciała jak najszybciej odejść.
-Wiedziałem że znam te oczy. Nie sądziłem jednak że ona ma je po tobie. – Nie obróciła się. Nie zatrzymała. Gnała przed siebie nie mogąc złapać tchu. Świadomość że pamiętał jakie miała oczy był zarazem miła jak i raniąca bo przypominała wszystkie chwile spędzone razem których przez tyle miesięcy nie dała rady wyżucić z pamięci.


57.


Marek był oszołomiony. Najpierw Domi próbująca go podrywać zresztą jak zawsze, zdążył się do tego przyzwyczaić. Dziewczyna nie znała umiaru. Dziewczynka w jego ramionach nieufnie patrzyła na modelkę. Chciał odejść ale Domi jak to każda modelka oplotła go swoim towarzystwem jak bluszcz. Jeżeli ona na to nie pozwalała to sam nie mógł się z tego wyplątać. Mimo że nic złego nie robił miał wyrzuty że Ula nakryła go na wspólnej rozmowie z Domi. Wiedział jak dawniej reagowała na tą dziewczynę. Tym razem nie dało jej się ukryć rozczarowania. Mimo że była w błędzie bo Marek odkąd ja poznał nie był zainteresowany nikim po za nią to nie zmartwiło go to. Widział jej reakcje, która była pocieszająca. Taką przynajmniej miał nadzieję. Mimo wszystkiego co jej zrobił ona reagowała zazdrością. Była zazdrosna o niego, Marka Dobrzańskiego. Szybko rozmówiła się z modelką i odbierając mu dziewczynkę uciekła. Dopiero wtedy uświadomił sobie skąd znał te oczy. To były oczy uli. Dziecko odziedziczyło je po matce. Zatem to tez jego dziecko. Miał swoją córkę na rękach i nawet nie wiedział. Szybko się opamiętał i zaczął biec za Ulą. Korytarz za korytarzem lecz jej już nie było. Przy windzie stał Władek. Marek spytał go o Ulę czekając aż winda zjedzie.
-Po po pojechała nnna na górę
-Dzięki- Marek krzyknął już zza zamykających się drzwi. Musiał ją dogonić, musiał porozmawiać i przeprosić. Musiał poznać swoją córkę. Drzwi się otwarły i zobaczył zgromadzonych wszystkich pracowników przed recepcją. Sebastian podbiegł do niego i szarpnął za marynarkę
-Gdzieś ty był, spotkałeś się z Ulą?
-Tak, co tu się dzieje
-Natalia zginęła, boże nie było jej tam. Ale gdzie jest Ula?
-Może to faktycznie porwanie?- odezwał się zdruzgotany Adam- człowiek już nie może spokojnie żyć- kiwał głową jakby nie pojmował reguł panujących na świecie.
- o czym wy mówicie?
- O twojej córce- wyjaśniła Paulina dochodząc do reszty zebranych w holu
- A to Ula ją znalazła, tzn ja ją znalazłem ale Ula ją już wzięła. – Popatrzył na byłą narzeczona ściskającą w ramionach chłopca- Paula to twoje dziecko?
- Nie to Uli – Marek z wrażenia usiadł na sofie. To był jego syn. Dlatego matka mówiła o dzieciach. To były bliźniaki. Za dużo wrażeń i nowości jak na jeden dzień.
- Ula jest u Eli w barze. Chciała trochę uspokoić Natalię wiec wzięła ją na gorącą czekoladę.- Powiedziała Ania kończąc rozmowę z prezeską. Wszyscy odetchnęli z ulgą. Powoli pracownicy się rozchodzili. Widział jak z politowaniem patrzą na niego. Przepuszczał że każdy w firmie wie kogo to dzieci. Podszedł do Pauli i spojrzał na swojego syna.
- Dziewczynka to Natalia a on?
- Damian
- Ładnie, daj mi go na ręce- Paulina nie wiedziała co ma zrobić, widział że się zastanawia- Paulina jestem jego ojcem!- dziewczyna wybałuszyła oczy – po za tym od kiedy ty się opiekujesz dziećmi Uli przecież jej nie znosisz- Paulina udała że tego nie słyszy
- Skąd wiesz?
- Jak to skąd wiem? Przecież odkąd ją zatrudniłem to wszystko robiła źle
- Marek nie o tym mówię, pogodziłam się z Ulą, skąd wiesz że to twoje dziecko?
- Już od dawna wiem nie ważne skąd, daj mi go. Pójdę z nim do bufetu. Musze porozmawiać z Ulą.
- Marek, ja nie wiem Ula mi nie pozwoliła go spuszczać z oczu. Ty nic nie pamiętasz możesz się zgubić i w ogóle..
- Wszystko pamiętam
- Ooo…- zarumieniła się na myśl o swoim postępowaniu gdy chciała go zatrzymać. To już jednak nie było ważne. Podała mu chłopca a on przytulił się do ciepłego małego ciałka .Damian nie wnosił sprzeciwów. Teraz kiedy wiedział że to jego syn mógł do woli go przytulać i chłonąć jego ciepło. Mógł delektować się świadomością że oto trzyma w ramionach syna. Chłopiec tak jak i dziewczynka coś mówił po swojemu. Łza spływała mu po policzku na wspomnienie że córka wcześniej nazwała go tatą. Zrobiła to nie świadomie a jednak kiedy sobie to przypomniał teraz sprawiło mu to duża radość. Otwarł oczy. Paulina uchwycona ramienia Lwa spoglądała na niego szczęśliwa.
- Idź do niej i napraw co zepsułeś.
- Nie wiem czy to jest możliwe ale nie mogę nie spróbować.- Ostrożnie szedł z nim do baru. Układał sobie w myślach co powie Uli. Co powinien jej powiedzieć aby odzwierciedlić swoje uczucia i żeby zdołała mu wybaczyć to co jej zrobił. Otworzył drzwi do baru i zobaczył kobiety swojego życia. Na hokerach koło baru siedziała Ula i Natalia popijając czekoladę. Ruszył w jej stronę bojąc się jej reakcji. Ona była dla niego wszystkim czy zostało jednak w jej sercu cokolwiek co czuła do niego wcześniej? Nie miał pojęcia co mu przyniesie zaledwie kilka następnych minut.


58.


Ela chrząknęła. Uniosła głowę i popatrzyła na przyjaciółkę. Miała wrażenie że Ela zobaczyła ducha. Obróciła się aby zobaczyć to co ona i także zbladła. Przed nią stał Marek trzymając ich syna na rękach. Zaschło jej w gardle. Ostatnimi czasy taka odważna straciła całą pewność siebie. Ręce miała rozdygotane i zaczęła się już obawiać że zaraz upuści córkę. Odruchowo poprawiła dziewczynkę na kolanach. Patrzyli się na siebie nie odwracając wzroku. Nie potrzebne były słowa. Ula widziała jego miłość w oczach ale tak strasznie się bała. Bała się mu zaufać mimo że kochała go całym sercem. Jego twarz się wyostrzyła, nie był już chłopcem który musi się zabawić był dojrzałym mężczyzną który jednak wiedziała może ją również zranić. Jej sprzeczne uczucia miotały nią.
-Proszę, czy możemy porozmawiać? – Marek patrzył na nią mina zbitego psa. Nie oczekiwał. Błagał ją o chwilę uwagi. Kiwnęła w milczeniu głową. Zazdrosna o uwagę Damiana zagryzła wargę. Nawet nie wyciągnął do niej raczek. Przytulony głową do ramienia ojca prawie usypiał. Wstała z krzesła i ruszyła z Markiem do swojego gabinetu. Szli w milczeniu, nie było ono krepujące. Obydwoje się zastanawiali jak będzie wyglądać ich rozmowa i do czego ich doprowadzi w przyszłości. Przechodzili przez główny korytarz. Wszyscy się zatrzymywali patrząc na nich uważnie. Zapewne wzbudzali w firmie sensację. Paulina na końcu korytarza stała uśmiechając się do nich i uniosła kciuki do góry w geście wsparcia. Weszli do jej pokoju i usiedli po brzegach sofy. Damian spał już smacznie oparty na ramieniu ojca. Marek uważnie poruszał się aby nie obudzić syna. Gdy usiedli zapadła krępująca cisza. Obydwoje nie wiedzieli od czego zacząć. Marek jednak stwierdził że właśnie ma jedyną szansę na jeżeli nie odzyskanie to przeproszenie Uli.
- Ula ja chciałbym cię przeprosić. Ja wiem że to może zabrzmieć banalnie ale wiem również że właśnie od tego powinienem zacząć naszą rozmowę.
- Marek ja już nie mam do ciebie żalu.
- Tak się cieszę- na jego twarzy faktycznie pokazał się szczery uśmiech
- Poczekaj – dodała szybko wątpiąc że dobrze zrozumiał co mu powiedziała- to nie znaczy że potrafię ci zaufać. Marek widocznie miałeś jakieś ważne powody aby potraktować mnie właśnie w ten sposób a nie inny ale mimo tego że jestem w stanie to zrozumieć nie zmienia to faktu że nie jesteś w stanie odbudować mojego zaufania. Na żadnym poziomie naszej znajomości. Nie potrafię być twoją koleżanką, tym bardziej przyjaciółką czy kochanką. To nie jest możliwe.- Marek spuścił głowę, Ula wyraziła się dość jasno. Nie potrafił jednak bez niej żyć i nie pogodzi się z faktem że ja utracił do póki nie spróbuje wszystkiego aby ją odzyskać.
- Ula – usiadł skupiony wpatrując się w dywan. Tyle razy widziała go takim. Tym razem zmienił się mały szczegół. W ramionach nie trzymał modelki i to nie ja otaczał czułością. Przytulony do niego leżał Damian i pasował jej taki obrazek. Wszystko było by o tyle łatwiejsze. – Cieszę się że przynajmniej tyle potrafisz dla mnie zrobić. Że potrafisz zrozumieć to co zrobiłem. Bo ja nie potrafię. Nie potrafię sobie darować że kogoś kogo pokochałem całym sercem potraktowałem w ten sposób. Wstał z sofy powoli tak aby chłopiec nic nie poczuł i delikatnie ułożył go w wózku stojącym przy regale z książkami. Spojrzał na niego. To tak jakby przed momentem miał ją w ramionach i całował właśnie koło tego regału. Teraz regał nie jest jego, biuro także ale co najistotniejsze stracił jego ukochaną Ulę. Tą która była tutaj przy nim zawsze, sama wyczuwała kiedy jest mu potrzebna. Westchnął. Dawne czasy. Schylił się nad wózkiem i pocałował syna w czoło. Pulchna rączka podniosła się odruchowo do góry i tak samo szybko opadła na brzuszek. Marek położył mu koło jego małej twarzyczki pieluszkę. Wpatrywał się w niego jakby chciał zapamiętać jego widok na całe życie. Ula wstrzymała oddech. Widok Marka jako opiekuńczego ojca nie zdziwił jej. Wiedziała że kiedyś będzie dobrym ojcem, że będzie dbał o swoje dzieci. Rozczulił ją jednak ten widok i fakt że jej dzieci i jego dzieci to te same osoby. Że to nad ich wspólnym synek pochyla się i patrzy z czułością jak chłopiec śpi. Obrócił się do niej i z mina męczennika kucnął przy Natalii. Pocałował jej pulchniutkie rączki i dał buziaka w policzek
- Dbaj o mamę moja księżniczko.
- Ula wiem że miłość czasem nie wystarczy, czasem człowiek zrobi rzeczy których nie powinien i to że tego żałuje to często za mało. – Sięgnął dłonią do wnętrza marynarki i wyciągnął czerwony notatnik. – To twoje- podał zdumionej Uli jej pamiętnik i otwierając drzwi dodał- Ula to było twoje sto procent prawdy. Wybacz że je przeczytałem ale uwierz jak nic otworzyło mi w końcu oczy. Było moim utrapieniem i spełnieniem marzeń zarazem. Przeżywał tysiąc razy mocniej twój każdy moment bólu jaki opisywałaś w tym zeszycie. Tysiąc razy mocniej bo to przeze mnie cierpiałaś.
- Marek jak mogłeś-Ula była roztrzęsiona, okradł ją z jakiejkolwiek intymności jaką posiadała.
- Już bardziej rozczarować cię nie mogę. To co byłem w stanie zrobić, wszystkie błędy świata popełniłem. Wybacz- Ula nie słuchała go, przed oczami miała wizje Marka czytającego jej wspomnienia, jej odczucia po ich wspólnych spotkaniach. Jej przemyślenia. Marek zatrzasnął za sobą drzwi a ona rzuciła za nim czerwonym pamiętnikiem który uderzył w drzwi i się rozsypał. Nie sądziła że jest zdolny do jeszcze większego zranienia jej a jednak. Zapłakała gorzko. Utraciła już jakąkolwiek wiarę w człowieka. Córeczka przytuliła się do niej mocno i także zaczęła płakać z matką.



4 komentarze:

  1. Super:) popłakałam się nad tym wpisem.......
    Pozdraiam:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Fantastyczne....
    Czekam na next.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Kiedy kolejne częsci?? Mam nadzije, że bede. Nie mogę sie juz doczeka.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń