Te usta...Patrzył na nie, nie mogąc uwierzyć, że są tak blisko. Jego wzrok pieścił jej postać, dłoń delikatnie dotknęła jej twarzy. Ula zamknęła oczy odczuwając jeszcze silniej dotyk jego dłoni. Wsparty na łokciu wpatrywał się sie w jej twarz, która była ideałem nie widział piękniejszej. Zbliżył się do niej a ona poczuła na skórze jego oddech
-Kocham cię…- wyszeptał cichym głosem.
Otworzyła oczy i spojrzała na twarz, którą widziała w marzeniach
-Wiem, że mnie kochasz, ale nie wierzyłam w to do dziś
-Wierzysz teraz…- jego głos był głęboki i męski
-Tak…- otoczyła jego szyję ramionami-pocałuj mnie wreszcie, dosyć tych tortur
Nie spieszył się delektował każdą sekundą. Jego usta delikatnie dotknęły jej ust, westchnęła. Smakował je coraz mocniej i namiętniej, Ula nie była mu dłużna tak długo na to czekała.
-Jeszcze chwila-oderwał się od niej niechętnie-zapomniałem o czymś-wstał i podszedł do sprzętu grającego a po chwili Ula usłyszała Fauxliage- „Let it go”.Słuchał tego przez wiele nocy myśląc o niej,tekst piosenki był mu wtedy tak bardzo bliski.Kiedy słyszał pierwsze tony tej piosenki od razu widział jej twarz a teraz była tu. Spojrzał tak stęsknionym wzrokiem, że aż się zarumieniła.
-Czy masz zamiar mnie uwodzić?- Zapytała ze śmiechem
-Uhmmm
-A jak bardzo?- Mówiła prawie szeptem
-Bardzo… bardzo… bardzo mocno…
Zbliżał się do niej a ona czuła jak przechodzi ją dreszcz oczekiwania, uśmiechała się przy tym błagając wzrokiem by wziął ja w ramiona.
Usiadł na łóżku i patrzył na leżącą postać Uli zdjął jej buty całując delikatnie stopy. Usta powędrowały wyżej a z jej ust słychać było tylko westchnienie. Obserwował ją i powoli odpinał guziczki bluzki
-Marek…
-Csiii… nie powinniśmy się spieszyć
-Ale ja…
Zamknął jej usta swymi, pocałunek odzwierciedlał całą tęsknotę i pragnienia był jak ogień, który płonie coraz mocniej. Nienasyceni i spragnieni siebie z każda chwilą coraz bardziej zatracali świadomość tego gdzie są. Nie wiedzieli nawet, kiedy byli już nadzy, dotyk jej delikatnej skóry parzył go jak żar, lecz jego usta podsycały go coraz mocniej i mocniej. Pragnął jej tak bardzo, smak jej skóry przywoływał wspomnienia, piękne wspomnienia a teraz trzymał ja w ramionach szczęście prawie rozsadzało mu serce. Wszedł w nią tak nagle, że aż wpiła swoje paznokcie w jego plecy. Nie czuł bólu, wiedział, że to, co czuje Ula też nie było bólem. Byli dla siebie stworzeni, idealnie dopasowani i czuli to samo wielką rozkosz. Spojrzał na jej przymknięte powieki a w głowie huczały słowa, które chciał jej teraz powiedzieć, lecz ona instynktownie otworzyła oczy i wpiła się w jego usta przyciągając go do siebie jeszcze bliżej. Kochali się jakby świat miał za chwile przestać istnieć. Ich spocone ciała tańczyły taniec miłości, tęsknoty i pragnień. Było im wciąż mało, zbyt mało. Oddawali się sobie nawzajem bez reszty. Nie istniało dziś,nie istniało jutro, istnieli tylko oni oboje i ich miłość. Tempo stawało się coraz szybsze, oddechy i westchnienia mieszały się ze sobą a powietrze gęstniało od intensywności ich cielesnej miłości. Jej krzyk wypełnij pokój, dopiero po chwili i on poczuł spełnienie. Zwlekał z tym by mieć pewność, że dał jej rozkosz tak wielką jakiej pragnął. Jeszcze długą chwilę słychać było ich przyspieszone oddechy. Ula wtuliła się w niego czując, że to jest jej miejsce, tu pragnie zostać do końca życia przy jego boku. Odgarnął spocony kosmyk z jej czoła i delikatnie pocałował.
-Kocham cię…- jej głos drżał jeszcze
-Kocham cię-powiedział to bardzo uroczyście-nigdy nawet na chwilę nie przestałem… i nigdy nie przestanę
Jej głowa leżała na jego torsie wsłuchując się w bicie serca. Biło dla niej i było jak cudowna muzyka. Podniosła głowę by zobaczyć jego twarz miał w oczach łzy. Wiedziała, że kocha ją taka miłością, o jakiej marzyła. Pocałowała go delikatnie w nos
-Spróbowałbyś przestać-zachichotała
-Och ty…- zerwał się i przewrócił ja przykrywając swoim ciałem
-Teraz już nie uciekniesz
-Nie mam zamiaru-chichotała
-A teraz może kąpiel?- Zapytał przekornie
-Uhmm wiem już jak wygląda w twoim wydaniu-udawała ironię
-A wiec, co masz do stracenia?
-Duszę-chichotała
Złapał ja na ręce i zaniósł do łazienki, wszedł pod prysznic wciąż trzymając ja na rękach. Objęła go za szyję jedna ręką druga odkręcając wodę. Marek nie tracił czasu całował jej ramiona, szyję…
-Postaw mnie proszę-chichotała
Lecz on nie miał zamiaru wypuszczać Uli z rąk. Oparł ją o ścianę łazienki zaczynając ich grę miłości od nowa, woda zalewała mu twarz a on wpijając się w jej usta kochał ją z coraz większą intensywnością.Patrzył jak podniecenie zmienia jej twarz jak intensywność uczuć, zespolenie ich ciał daje jej szczęście i rozkosz. Tego właśnie chciał uczynić ja szczęśliwą by nigdy nawet przez chwilę nie przestała go kochać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz