Get your own Digital Clock

sobota, 10 października 2009

"UCIECZKA PRZED RZECZYWISTOŚCIĄ"... czyli odcinek 181 wg interpretacji Martham

Słońce przebijało się przez okna. Ula obudziła się w łóżku w wynajmowanym przez nią domu okryta pierzyną.

- To był sen czy to naprawdę się darzyło. – myślała przebudzona zakładając okulary na nos. – Chwila, chwila.

Przypomniało jej się że jak wracała w amoku z pikniku przygotowanego przez Piotra zahaczyła gałęzią o bluzkę i odpruł się kawałek. Wstała z łóżka i sprawdziła czy bluzka którą miała wczoraj na sobie jest cała. Okazało się że to wszystko jednak było na jawie. Bluzka na dole była rozerwana. Załamana Cieplakówna z bluzką w ręku bezwiednie na łóżko. Nie miała pojęcia co teraz powie Piotrowi jak go spotka. Wiedziała że to co wczoraj się zdarzyło nie powinno mieć miejsca. Dała ponieść się chwili i gdzieś po drodze straciło rozum oraz kontrolę nad sobą.

- Pani Kubasińska to dla pani. – powiedział kurier wręczając Violetcie piękny bukiet kwiatów.

- Aaaaa! – krzyczała wstając zza biurka z bukietem w ręku. – Jaki śliczny. Prawda że wspaniały? – zachwycała się sekretarka Marka.

- Tak. Bardzo duży. – skomentował kurier.

- Ale ja nie mówię o kwiatach. Ja o tym moim tajemniczym wielbicielu mówię. – uściśliła Viola. – Dba o mnie. Wysyła prezenty, biżuterię, czekoladki, kwiaty…ahh…chyba się zakochałam na żywot wieczny amen. – wzdychała.

- Tylko przypadkiem niech pani nie zamawia kurierem pana młodego. – zażartował. – Dowidzenia.

- Co za ludzie…za grosz finezji nie mają. Bo jak by tak pana młodego do pudła? Bez dziureczek? Jeszcze by biedak homofobi dostał.

Ula siedząc nad wodą zauważyła idącego Piotra. Zanim on ją zdążył zawołać ona już zwinęła ręcznik i oddaliła się. On tylko zrobił zdziwioną minę i pomyślał że może jednak go nie widziała.

- Bardzo ładne kwiaty. – rzucił na dzieńdobry Marek mijając Violę w drodze do gabinetu. – Sebastian się postarał. – dodał podczas otwierania drzwi.

- Te akurat nie są od Sebastiana. – wyznała.

- O, a od kogo? – spytał zarazem zdziwiony jak i zaciekawiony Dobrzański.

- No i tu jest problem. Tajemniczy Gal Anonim. – odpowiedziała.

- A na bileciku nie ma napisane?

- Na jakim bileciku? – spytała zaskoczona Kubasińska wstając natychmiast z krzesła.

- No tego tu po boku. – wskazał jej szef.

- O jeżuniu. Nie zauważyłam. – rzuciła Viola i Marek zniknął w swoim gabinecie.

- Jeśli byłabyś zainteresowana spotkaniem ze mną bądź po pracy w Ogrodzie Smaków. Będę na ciebie czekał. Twój Romeo. – przeczytała zaciekawiona. – O jeżuniu. Zaraz zemdleje. – podsumowała to Violka.

Cieplakówna spacerując po lesie zauważyła idącego dróżką z prawej strony Piotra. Nagle przyspieszyła.

- Ula! – krzyczał za nią.

- Ula. – podbiegł do niej i powiedział zsapany. – Czemu nie reagujesz jak cię wołam?

- A wiesz, nie usłyszałam. – zmieszała się dziewczyna.

- Bo wiesz. To co wczoraj się zdarzyło. Sam byłem zaskoczony. – mówił z uśmiechem. – No więc może jeśli się zgodzisz. Mogę przygotować ci kolejną niespodziankę. – plątał się z podekscytowania.

- Ja mam na razie dość niespodzianek. – skomentowała.

- Ale dlaczego? Zrobiłem coś nie tak? – dopytywał się próbując dotrzymać jej kroku.

- Wszystko jest nie tak. Nie tak powinno być. – jąkała się Ula nadmiernie gestykulując rękoma.

- Ty nadal o nim myślisz? Nadal go kochasz? Nawet po tym co ci zrobił? – ciągnął mężczyzna.

- Nie o to chodzi. – rzuciła.

- Więc o co? – drążył Piotr.

- Nie mówmy o tym dobrze? – zbyła go Ula i przyspieszyła, a on stanął w miejscu. Zniknęła gdzieś w oddali, a Piotr miotał się. Chodził po ośrodku z mętlikiem w głowie. Nie potrafił do niej dotrzeć, zrozumieć choć tak bardzo chciał. Czuł że Ula nie jest z nim szczera, że coś ukrywa.

- Alu, możemy teraz porozmawiać? – zaczepił ją przy recepcji Marek.

- Proszę. – odparła.

- Ale może nie tutaj. Moglibyśmy przejść do gabinetu? – poprosił ją grzecznie.

- Kawy? – zaproponował Ali młody Dobrzański gdy usiedli na kanapie.

- Nie, dzięki, właśnie piłam. – odpowiedziała uprzejmie.

- A, tak… - przypomniał sobie że niedawno widział ją w bufecie.

- Wszystko w porządku? – spytała po chwili krępującego milczenia.

Zdziwił się tym pytaniem.

- Nie przypominam sobie aby kiedykolwiek było mniej w porządku. – oznajmił Marek z uśmiechem.- A co u ciebie? – dodał po chwili.

- Dziekuje. Nie tak źle. – oświadczyła Ala uśmiechając się lekko.

- A Ula. Nie przyjdzie prawda? – stwierdził smutny.

- Nie. Marek, bardzo mi przykro. – zmieszała się.

- Nie masz za co. To moja wina. Że się tak stało i w ogóle. - mówił roztargniony.

Violetta siedziała już przy jednym ze stolików i przebierała nogami z podekscytowania. Za chwilę miał pojawić się jej tajemniczy adorator. Zerkała na prawo i lewo wyciągając szyję gdy naglę za nią stanął on kładąc przed nią kolejny bukiet kwiatów. Panna Kubasińska była bardzo zaskoczona. Patrzała na niego z szeroko rozdziawioną buzią.

Po chwili Ala opuściła gabinet a Marek usiadł przy swoim biurku. Otworzył szufladę z firmowymi dokumentami. Podczas wyjmowania jednej z teczek na z szuflady wypadła jakaś kartka. Rozłożył ją, a gdy na nią spojrzał rozpoznał znany mu charakter pisma. Także treść tego listu była znajoma, lecz czytał go ponowi z tą samą uwagą co kiedyś, już wtedy zauważył że Ula była dla niego ważna:

~Marku, szefie, prezesie.

Wiem, że to co powiem wykracza poza relacje szef-podwładny,

ale sam prosiłeś o szczerą wypowiedź na swój temat,

na temat Marka Dobrzańskiego- człowieka,

nie na temat Marka Dobrzańskiego- prezesa.

Znamy się już 4 miesiące, 2 tygodnie i 3 dni, nie wiem ile to minut,

ale zdążyłam w tym czasie zobaczyć, że jesteś człowiekiem, który potrafi myśleć

o innych, cieszyć się życiem, rozumieć czyjeś kłopoty, wspierać w potrzebie

i wiele podobnych rzeczy, które bardzo w Tobie lubię.

Ale kiedy jestem świadkiem rzeczy, na które się nie godzę i kiedy

widzę, że człowiek, którego darzę szacunkiem a przynajmniej chciałabym darzyć

robi rzeczy niegodne szacunku, nie mogę milczeć.

Muszę powiedzieć, że jest świnią, bo świnia to przecież świnia, a nie kanarek

Nie podoba mi się to, że mimo tylu trudnych historii i tylu naszych

rozmów, które pewnie jak się okazuje natychmiast zapominasz, ja pamiętam wszystkie

nadal brniesz w świństwa, które sprawiają przykrość nie tylko tym,

którym je wyrządzasz, ale także tym którzy w Ciebie wierzyli

i jeszcze chcą wierzyć. Zastanów się proszę co wybierasz?

Czy chcesz żyć w prawdzie, czy w kłamstwie?

Czy z Pauliną, czy z Julią?

Czy chcesz być sobą, czy świnią?~

Młody Dobrzański siedział jeszcze długo przed rozłożonym na blacie listem i rozmyślał nad tym jakim był człowiekiem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz