Get your own Digital Clock

środa, 14 października 2009

"Brzydula vs. playboy" - ROZDZIAŁ XVIII - PRZYJAŹŃ - wg Iwony

W ciągu weekendu Ula z Aleksem przewieźli jej rzeczy z Rysiowa do jego, a właściwie ich, domu. Ula nie była do końca pewna czy nie jest to zbyt szybko, ale postanowiła nie przejmować się tym. Właściwie jedynym zgrzytem związanym z jej przeprowadzką, była reakcja Beatki. Małej trudno było pogodzić się z tym, że jej ukochana siostra wyprowadza się z domu. Jej rodzina słabo znała Aleksa, któremu raczej nie spieszyło się do kontaktów z pozostałymi Cieplakami. Wolał zachować dystans, a Ula nie próbowała na niego wpływać. Szanowała jego zamiłowanie do samotniczego trybu życia. Obiecała Betty, że będzie często ich odwiedzała. Maciek i Aleks mieli jej w tym pomóc. Natomiast pan Józef, po pierwszym szoku, jaki wywołała u niego decyzja córki, pogodził się z faktami, mimo iż Febo nie wzbudzał u niego entuzjazmu. Znał swoją córkę i, po pierwsze, wiedział, że potrafi o siebie zadbać, a po drugie, nie był ślepy i widział, że Uli naprawdę zależy na Aleksie. Miał tylko nadzieję, że jemu też zależy na niej. Bał się, że jeśli drugi raz się sparzy miłością, to prawdopodobnie nikomu już nie zaufa. Z całej rodziny jedynie Jasiek nie przejął się specjalnie wyprowadzką Uli.
- Siostra, mogę zamienić nasze łóżka? Twoje też jest wąziuchne, ale chociaż równe – zapytał z rozbrajającym uśmiechem.
- Jasiek, braciszku kochany, jeszcze pościel po mnie nie wystygła, a ty już chcesz na nim położyć swoją szanowną… dłoń. – Ula udawała rozpacz i zawód. – Proszę, bierz, co chcesz.
- Ulcia, to ten pan…
- Aleks, kochanie.
- A-aa-leks, to on jest tym księciem z bajki, który cię odczarował? – Betty przypomniała sobie ich rozmowę, z czasów, kiedy Ula zaczynała pracę w Febo&Dobrzański.
- Na to wygląda kochanie – powiedziała Ula. Książę ciemności – pomyślała i uśmiechnęła się.
- No nie wiem, z tego, co o nim słyszałem, to raczej książę Dracula – wtrącił Jasiek.
- Nie, ja nie chcę. – Betty się przestraszyła.
- Nie kochanie, coś ty. Jasiek żartuje. Przecież już wtedy ustaliłyśmy, że to będzie książę zaklęty w Bestię i zakocha się w Belli, czyli mnie. Tak właśnie się stało. Zakochał się i teraz już jest troszkę mniej straszną Bestią.

Tymczasem Aleks przyjechał po nią i pojechali do siebie. Zastanawiał się, jak to będzie. Propozycja wspólnego mieszkania, którą złożył Uli po bankiecie, była spontaniczna. Dziewczyna budziła w nim niespodziewane reakcje. Cieszył się bardzo, że się zgodziła i nie wystraszył jej swoją zazdrością. Obiecał sobie i jej, że tego nie zepsuje. Oboje zdawali sobie sprawę, że wspólne zamieszkanie szybko pokaże, czy są zdolni do kompromisów w imię miłości. Czy ich romantyczne dusze, połączone jednak z trudnymi charakterami, dumą i dotychczasowymi przyzwyczajeniami, odnajdą się w nowych warunkach. Wierzyli, że im się uda.

- Cześć Marek. Nie przeszkadzam? – Ula zajrzała do gabinetu swojego szefa.
- Cześć. Nie przeszkadzasz. Wejdź – odpowiedział uśmiechając się. – Jak tam po imprezie?
- Świetnie. No właśnie, ja w tej sprawie. Dziękuję ci. – Obdarzyła go promiennym uśmiechem.
- Ale za co? - Marek spojrzał na nią pytająco.
- Za to, że rozmawiałeś z Aleksem o jego dziwnej reakcji na moje spotkanie z dawnym chłopakiem. Nie spodziewałam się, że jesteś zdolny do takiego czegoś.
- Powiedział ci, to ciekawe. Wiesz Ula, mimo wszystko, bardzo cię lubię i cenię. Znam Aleksa i wiem, jaki potrafi być zazdrosny. Zawsze taki był, ale słusznie zauważyłaś, że przyczyniłem się do tego romansując z jego dziewczyną. On mi tego nie daruje. Ale nie może ciebie ranić za moje i Julii błędy. Powiedziałem mu to. Zresztą nie musisz znać szczegółów tej rozmowy.
- Nie masz już do mnie żalu za Brzydulę i Sportivo? – zapytała śmiało patrząc Markowi w oczy.
- Właściwie to już nie. Rzeczywiście zasłużyłem sobie. Ważne, że teraz mi pomagasz. Znowu jest tak, jak dawniej. Nie wydaje ci się?
- Właściwie tak. Cieszę się, że to powiedziałeś. Liczyłam na to, że po czasie zrozumiesz swoje błędy i moją postawę. Przytarłam ci wtedy nosa co?
- O tak. Jak sobie przypomnę ten wyjazd do SPA, to mam ciarki na plecach. Wstyd mi, że chciałem cię wykorzystać w ten sposób.
- Przyznaj się. Chciałeś mnie wtedy upić, prawda? Liczyłeś, że pójdę z tobą do łóżka i, że to wystarczy, abym zakochała się w tobie?
- No tak jakoś myślałem.
- Ale skoro dawałam ci wcześniej sygnały, że nie jestem zainteresowana, to jak mogłeś pomyśleć, że łóżko coś tu zmieni?
- Wiesz faceci inaczej do tego podchodzą. Zresztą, chyba mogę być z tobą szczery, wcześniej zdarzały mi się takie rzeczy. No wiesz szedłem z właściwie obcą dziewczyna do łóżka, a rano już się uważała za moją jedyną i umiłowaną. Miałem nadzieję, że niechęć Brzyduli, to może taka poza, a po zbliżeniu przekona się do mnie.
- Niesamowity jesteś z tą pewnością siebie.
- Powiedz mi jedno Ula, jak to w końcu wtedy wyszło. Zdarzało mi się już upić do nieprzytomności, ale zawsze w męskim towarzystwie. Przy kobiecie i to mając zamiar iść z nią do łóżka, nigdy tyle nie piłem. Nie rozumiem tego.
- No dobra powiem ci, skoro już gadamy jak kumple i to w dodatku od kieliszka. Pojechałam wtedy z tobą i miałam wszystko zaplanowane. Domyślałam się, że możesz próbować seksu jako argumentu, chociaż w głowie mi się to nie mieściło, w końcu byłam Brzydulą. Ale to, co zacząłeś w barze, to było już przegięcie. Byłam na ciebie wtedy wściekła. Wiedziałam, że chcesz mnie upić i zaciągnąć do łóżka. Postanowiłam dodatkowo pokonać cię twoją bronią. Przekupiłam barmana i wlewał ci podwójny alkohol, a mi same dodatki. Po dobrych kilku kolejkach miałeś dosyć. Potem, w pokoju, jeszcze się do mnie przystawiałeś, ale spacyfikowałam cię do końca tabletką nasenną rozpuszczoną w drinku. To było trochę niebezpieczne, ale sprawdzałam, czy nic ci nie jest. Masz mocną głowę.
- Jesteś po prostu niesamowita. Ja bym na to nie wpadł. Nie chcę więcej mieć cię za wroga. To był knockdown. A kolejny dzień, to była masakra. Ale tak, jak powiedziałem, zasłużyłem sobie.
- Było minęło. Nie miej do mnie urazy – powiedziała spokojnie.
- A ty do mnie. Wiesz Ula, że my naprawdę pasujemy do siebie – powiedział z uśmiechem.
- Nie zaczynaj.
- Okej, okej. Nie mam z panem Wrednym szans w walce o twoje względy. Ale kumplami, a może nawet przyjaciółmi, to chyba możemy zostać? – zaproponował.
- Możemy spróbować. A propos Aleksa. Wiesz, że od wczoraj razem mieszkamy, a właściwie ja mieszkam u niego – oznajmiła z radością w głosie.
- Szczęściarz z niego. Wiesz, że ryzykujesz?
- Nie przesadzaj, zresztą w miłość wpisane jest ryzyko.
- No skoro to jednak miłość, to życzę ci szczęścia. Wiesz jak zaczynają o tobie mówić w firmie?
- Nie – powiedziała z ciekawością.
- Pogromca Wrednego albo Księżniczka ciemności.

Zbliżał się termin rocznego podsumowanie kolekcji FD Sportivo. Wspólne wysiłki Marka i Uli przyniosły oczekiwane efekty. W wyniku szerokich działań promocyjnych w mediach i internecie sprzedaż kolekcji znacznie się poprawiła. Bez problemu wypracowali zysk odpowiadający skorygowanym założeniom. Ogólna kondycja firmy też była dobra.
Zebrał się zarząd, aby podsumować działania Marka po roku prezesury. Dobrzański przedstawił odpowiedni raport, który zarząd przyjął. Marek z kolei wrócił do zdarzeń z początku roku, kiedy przyznał się do kłopotów kolekcji i całej firmy. Zgodnie ze swoją obietnicą zrezygnował z pełnienia funkcji prezesa. Zarząd zdecydował, że jego miejsce zajmie Aleks. Febo czekał na tę chwilę od lat i był szczęśliwy. Marek z kolei został poproszony o objęcie swojej starej funkcji, tj. dyrektora ds. marketingu. Zgodził się, ale najpierw poprosił o trzymiesięczny urlop.

Po posiedzeniu zarządu przyszła do niego Ula.
- Marek, oto moje wypowiedzenie. Spełniłam swoją obietnicę i pora na mnie. – Podała mu dokument.
- Ulka, nie do mnie z tym papierem. Ja już nie jestem prezesem, ani twoim szefem. Właściwie to już jestem na urlopie. – Dało się słyszeć radość w jego głosie, co było dośc zaskakujące.
- Zrobiłeś to jednak. Aleks nie wierzył, że się zdecydujesz. Wyszło na moje.
- Tak. Okazuje się, że musisz dać wypowiedzenie swojemu chłopakowi.
- Fakt. A ty, co zamierzasz?
- Wyjeżdżam w podróż życia. Sam jeszcze nie wiem dokładnie dokąd. Zaczynam od Francji. Będę podróżował i zastanawiał się nad sobą i swoim życiem. Mam nadzieję, że jak wrócę to będę innym człowiekiem. Może spotkam miłość, swoją połówkę jabłka.
- No nie wiem czy po to trzeba wyjeżdżać, ale życzę ci żeby się udało.
- Będę przysyłał ci wiadomości, chcesz?
- No pewnie. A jakby co, to przybędziemy ci na pomoc.
- Ty i Aleks?
- No raczej nie. Myślałam o sobie i Sebastianie, no i może Maćku.
- Daj spokój, Aleks by eksplodował, nie chcę go mieć na sumieniu. W końcu jest teraz prezesem Febo&Dobrzanski. Tak jakby dba o mój interes. – Marek naprawdę się cieszył. Po raz pierwszy od roku nie czuł ciężaru odpowiedzialności na swoich barkach.

Ula poszła natychmiast do Aleksa.
- Witam pana prezesa – powiedziała radośnie i pocałowała go w policzek.
- Dzięki, kochanie. – Pociągnął ją do siebie na kolana. – Co to za jakiś wybrakowany całus.
- No wiesz, jesteś teraz moim bezpośrednim przełożonym. Nie wolno mi bezkarnie cię całować i to w pracy.
- Bezkarnie, to nie wolno ci ze mną igrać. – Przytrzymał Ulę za szyję i mocno pocałował. Po chwili położyła mu głowę na ramieniu i westchnęła.
- No to jak już ci pogratulowałam awansu, to mogę złożyć wypowiedzenie.
- O czym ty mówisz, amata*? – zapytał i popatrzył na dziewczynę badawczo.
- Zgodnie z umową odchodzę z pracy. Marek nie przyjął mojego wypowiedzenia, bo już się czuje na urlopie. Dlatego tobie o tym mówię, służbowo.
- I ty myślisz, że ja się na to zgodzę? Służbowo.
- No tak. Właściwie to tak byłoby uczciwie.
- Akurat. Czy ty myślisz, że ja nie wiem, że przez ostatni rok robiłaś za Marka wszystko. Właściwie to mogłabyś z marszu być tu prezesem. Nigdzie cię nie puszczę, nie ma mowy.
- Ale ja nie mogę być twoją asystentką – powiedziała zdecydowanym tonem.
- Ale możesz być dyrektorem finansowym.
- No co ty, a Adam?
- Adam to Adam, będzie ci robił piękne zestawienia. Tylko pamiętaj, co najmniej raz dziennie musisz na niego porządnie ryknąć.
- Ryczeć to ty sobie możesz. Ja z nim po prostu porozmawiam jak kulturalny szef.
- Jak tam sobie chcesz, czyli zgadzasz się. Zaraz wezwę Olszańskiego i przygotuje odpowiednią umowę. To będzie moja pierwsza decyzja. Gratuluję pani dyrektor. – Mówiąc to ponownie ją pocałował.


* najukochańsza

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz