Get your own Digital Clock

piątek, 21 sierpnia 2009

BrzydUla - odcinek 159 by Oshin

Witajcie załączam moje stare opowiadanie, które napisałam zaraz po odcinku 158 i tak sobie pomyślałam po obejrzeniu 159 że jest tu parę punktów zbieżnych, poczynając od rozpinanych guziczków, strach o Ulę gdy dowiaduje się że jest przy moście (u mnie w tle są zbiry a w odcinku pociąg) i jeszcze kilka, a co wy o tym sądzicie?

Oshin

Odcinek 159

Zapach podniecenia unosił się w powietrzu, marek nie panował już nad sobą jego usta błądziły po jej twarzy, szyi, piersiach, ręce usiłowały uporać się z guziczkami jej bluzki, nagle poczuł gwałtowne odepchnięcie, ula usiadła na biurku, marek patrzył na nią zaskoczony nie rozumiejąc, co się stało, jeszcze przed chwilą odpowiadała na jego pocałunki, jej ręce dotykały jego twarzy, a teraz była zupełnie odmieniona, piersi jej szybko unosiły się i opadały, oddech miała przyśpieszony, była piękna, Marek podszedł do Uli i próbował ponownie objąć w talii, ale odsunęła się gwałtownie.
-Marek Nie,!!
- Dlaczego, przecież oboje tego chcemy- powiedział z naciskiem
- ja nie, nie chcę – późno muszę wracać do domu, Ojciec będzie się denerwował
-przecież cię odwiozę!-
-muszę iść-ula mówiła jak w transie, była cała roztrzęsiona, marek patrzył na nią i już się nie zbliżył, czuł, że zrobił coś nie tak, ale nie wiedział, co, wiedział natomiast, że ula mu nie powie, nie wyjaśni, dlaczego go tak brutalnie odtrąciła.
-Ula nie odchodź- powiedział w ostatnim akcie desperacji żeby ją zatrzymać
-muszę-ula otworzyła drzwi do gabinetu, a wychodząc zobaczyła Violettę idącą korytarzem w kierunku ich pokoju
-Viola, co ty tu robisz? – spytała zaskoczona
-Seba powiedział, że macie dużo pracy, wiec pomyślałam, że wam pomogę
Marek stanął obok nich, jego oczy patrzyły z niechęcią na Violettę, po co tu przyszła, na pewno nasłała ją Paulina, w tej chwili nie miało to znaczenia, Ula uciekała, Wiola skutecznie blokowała mu pogoń za nią. Drzwi windy zamykały się powoli, a za nimi znikła jego Ula.
-spóźniłaś się trochę z tą pomocą, właśnie skończyliśmy, Ula już poszła, a ja też zaraz się zbieram, więc możesz już iść.- Powiedział wściekły, ledwie panując nad sobą. W ręku Vioetty zobaczył dyktafon. Ten sam, którym nagrała Alexa, był już pewny, że Violetta przyszła do firmy żeby go szpiegować, pewny, że Paulina chce nakryć go z kochanką – „kochanką?” Uśmiechnął się myśląc o uli jako swojej kochance, ale ona nie była jego kochanką, raptem kilka pocałunków, a gdy już, już był pewny, że ją ma, ona go odtrąciła.
Po raz pierwszy poczuł smak porażki, po raz pierwszy kobieta powiedziała mu nie, po raz pierwszy nie chciała się z nim kochać, dlaczego, przecież ula wielokrotnie zapewniała go, że kocha, a teraz się wycofała. Marek myśląc o tym, co się stało wsiadł do samochodu, odpalił i ruszył, jeździł bez celu, nie chciał wracać do domu, do Pauliny, to przecież nie był jego dom, a Paulina? Ona już dawno dla niego nie istniała, zmieniła się w obcą kobietę śpiącą razem z nim w jednym łóżku, marek uświadomił sobie nagle, że z Pauliną nie kochali się już od wielu tygodni, od kiedy właściwie, zaczął się zastanawiać, od truskawek, odkąd ula zaprosiła mnie na truskawki, od tego wszystko się zaczęło,

Ula cała roztrzęsiona wysiadła z windy, zaczęła iść w kierunku przystanku, ale przestraszyła się, że Marek ją dogoni, Nie, nie pojadę jeszcze do domu, pomyślała, muszę ochłonąć, przemyśleć to wszystko, nagle łzy pokazały się w jej oczach, dlaczego on tak mnie potraktował, tak jak poprzednie swoje kochanki??, No tak, ja przecież mogę zostać tylko jego kochanką, Marek nigdy nie zrezygnuje z Pauliny, tak powiedziała Ala i na pewno ma rację, Marek nigdy nie zrezygnuje z Pauliny, więc ja nie mogę być nikim innym tylko druga domi, drugą mirabellą, czego ja chcę, rzeczy niemożliwych,- ula szła coraz szybciej, nie rozglądając się wokoło, kolumna Zygmunta, zamek królewski niezauważone zostały w tyle, powoli schodziła w dół w kierunku rzeki, potem mostem na drugą stronę Wisły, ciemno już było gdy stanęła nad brzegiem rzeki, i zaczęła rzucać patyki do wody. – muszę z niego zrezygnować, nie mogę tak dłużej żyć, powiedziała głośno do siebie -muszę się z niego wyleczyć. Ale jak się wyleczyć jak to jest choroba nieuleczalna, jak się wyleczyć jak on jest codziennie tak blisko mnie? Nie dam rady, nie potrafię, nie umiem. Nagle usłyszała jakieś krzyki nieopodal miejsca, w którym stała, ktoś wołał o pomoc, potem wszystko ucichło. Ula się przestraszyła, która właściwie jest godzina,? I co ja tutaj robię? Spojrzała na zegarek, zbliżała się północ, ostatni autobus do rysiowa już dawno odjechał. Zadzwonię do Maćka, ale Maciek przecież wyjechał do poznania, sprawdziła ile ma pieniędzy w portfelu, nie starczy na taksówkę- pomyślała, Marek, muszę zadzwonić do marka, nie chciała tego, ale czuła, że nie ma innego wyjścia, wyjęła komórkę i wybrała numer

Było już po 22 kiedy marek po dwóch godzinach jeżdżenia bez celu dojechał do domu.. Zostawił samochód na podjeździe i wszedł do środka, w salonie na kanapie siedziała Paulina
-dzwoniłam do ciebie, gdzie byłeś?-spytała
-nie słyszałem, przepraszam, pracowałem do późna
-Violetta mówiła, że wyszedłeś z pracy przed 20
-i co jeszcze mówiła- nasyłasz ja na mnie, karzesz szpiegować, Paula co ty sobie wyobrażasz
Paulina zamilkła, po czym wstała z kanapy i powoli do niego podeszła,
-Marco przepraszam- powiedziała słodkim szeptem nachylając się żeby go pocałować,
-jestem zmęczony, daj spokój, idę się położyć- mówiąc to marek wyszedł z salonu
Marek wszedł do łazienki, postanowił wziąć prysznic, ciepła woda szumiąc koiła jego nerwy. Powoli zaczął się uspokajać, – jutro o tym pomyśle, jutro porozmawiam z Ulą, ona nie może tak mnie traktować. Myślał leżąc obok Pauliny pogrążony w ciemnościach
Nagle zadzwonił telefon, kto o tej porze dzwoni, pewnie Seba, spojrzał na wyświetlacz, Ula?!, serce podskoczyło mu do gardła, nacisnął zielony przyciski i drżącym głosem zapytał
- cześć, coś się stało?
Ula nie panowała nad sobą, odgłosy libacji dochodziły z oddali, schowana pod drzewem szeptem powiedziała – marek przyjedź po mnie, proszę, boję się
Marek zerwał się z łóżka i wyszedł z sypialni – gdzie jesteś, co się dzieje?! Ula, co się dzieje do cholery!?
-jestem nad Wisłą, nie wiem jak się tu znalazłam
-ale gdzie nad Wisłą?!
- przy moście Poniatowskiego od strony praskiej
-ula czekaj tam na mnie, będę za.10 minut
Marek wrócił do sypialni i szybko się przebrał.
-kto dzwonił-spytała sennym głosem Paulina
-nikt, śpij, muszę jechać
-jak to nikt- paulina usiadła na łóżku- wychodzisz w nocy i nie chcesz mi powiedzieć dokąd jedziesz?
-paulina daj spokój, wyjaśnię ci kiedy indziej teraz naprawdę nie mam czasu
-jedziesz do niej!!! Do swojej kochanki!!! Prawda!?!
- ty chyba masz jakąś obsesję, ja nie mam żadnej kochanki! Marek trzasnął drzwiami i wyszedł.

Co ula robi nad rzeką? Jak się tam znalazła? Co tam się dzieje, głos uli był naprawdę przestraszony, – marek pędził na złamanie karku, przejechał przez most i się zatrzymał.
W oddali zobaczył ognisko, o przy nim siedzących czterech mężczyzn, to ich okrzyki słyszał, gdy rozmawiał z Ulą, musiała być gdzieś niedaleko. Wyjął telefon i zadzwonił
-Ula? Już jestem, widzę ognisko i czterech typków przy nim, gdzie jesteś?
-Marek jestem jakieś sto metrów od nich tuż przy opuszczonej łódce
-widzę, schodzę tam, czekaj- marek szybko zbiegł na dół, zobaczył Ulę skuloną Pod drzewem nieopodal miejsca, które wskazała. Podbiegł do niej i nie panując nad sobą zaczął ją całować – chwała Bogu, nic ci nie jest, chwała bogu nic ci nie jest – powtarzał mocno przyciskając ją do siebie. – Ula chodźmy stąd, wziął ją za rękę i zaprowadził do samochodu.
Noc była bardzo chłodna, ula cała dygotała z zimna, marek otworzył bagażnik i wyjął koc żeby ją otulić. Oboje siedzieli w samochodzie nic nie mówiąc, wreszcie po dłuższej chwili milczenia marek się odezwał
- ula co się stało, dlaczego poszłaś nad Wisłę, sama i to wieczorem, przecież mogło ci się coś stać, tak się bałem –powiedział
ula spojrzała na niego przez łzy, – marek- powiedziała- przepraszam że tak uciekłam, tak bez wyjaśnienia, ale ja nie mogłam…-jej głos się załamał
-czego nie mogłaś – podchwycił marek
-ja nie mogłam… tam na tym biurku, ty i ja, ja bardzo chciałam być z tobą, ale uświadomiłam sobie, że nie mogę, nie tak! Najlepiej w ogóle, bo ty się żenisz a ja mogę być dla ciebie tylko drugą domi, drugą mirabellą, z którą kochasz się na biurku
-Ula, co ty mówisz, ty nigdy nie byłaś, ty nigdy nie będziesz dla mnie jak Domi czy Mirabella, przecież wiesz że ja cię…
-ty mnie, co, bardzo lubisz?, co ty właściwie do mnie czujesz?
-ula ja…- głos marka zawisł w powietrzu, co ja właściwie czuję do Uli, dlaczego tak się zachowuję, myśli z szybkością lawiny zaczęły wirować w jego głowie, wreszcie jednym tchem wyrzucił je z siebie- Ula ja nie pozwolę ci odejść, Nigdy! Nie pozwolę bo ja ciebie kocham, nie wiem jak i kiedy się w tobie zakochałem, ale wiem że nigdy, nigdy! Żadnej kobiety nie kochałem tak jak ciebie
-to dlaczego nie zerwiesz z Pauliną?!
-Ula, zerwę, ale dopiero po zebraniu zarządu, wiesz że wcześniej nie mogę, potrzebuję jej poparcia, to ważne dla mnie, dla firmy, musimy poczekać, tylko do zebrania zarządu, potem będę tylko twój, obiecuję!
-tak wiem, a teraz muszę czekać i patrzeć jak się całujesz z Pauliną i myśleć że gdy ja sama leżę w łóżku, ty z nią…
-Ula!ja już dawno z nią się nie kochałem, nie kochałem się z żadną kobietą już od wielu tygodni, chcę być tylko z tobą. Tak bardzo cię pragnę.
Nagle przypomniał sobie słowa Uli, które wypowiedziała w jego gabinecie, „a potem wyjedziemy stąd gdzieś na kilka dni”
-Ula wyjedzmy razem na kilka dni tak jak chciałaś, dobrze? Znam takie miejsce nad zalewem, możemy tam odpocząć, proszę zgódź się, Ula
Ula spojrzała Markowi głęboko w oczy, – Dobrze- wyszeptała – Marek nachylił się ku niej i pocałował, po czym odpalił samochód i ruszyli w kierunku Rysiowa.


1 komentarz: