Get your own Digital Clock

środa, 19 sierpnia 2009

SZKOLNE CZASY cz.3 - twórczość loose

Dzieki szybkiemu refleksowi Marka, Ula nie spadła na ziemie, tylko w jego ramiona. Przez chwile patrzyli sobie w oczy, jednak dziewczyna zaczęła się czuć speszona tą sytuacją

-Mógłbys mnie już puścić, dziekuje ci bardzo, ale…- rzekła patrząc mu prosto w oczy

-Puszcze cię jak mi powiesz, czemu mnie unikałaś wieczorem i dzisiaj rano- powiedział Marek uśmiechając się ukazując dołeczki

-Masz zamiar znowu mącić mi w głowie, nie jestem taka jak twoje warszawskie koleżanki- powiedziała próbując się wyswobodzić z jego ramion, kiedy chłopak uwolnił uścisk, puściła jego ramię i szybkim krokiem poszła do domku ciotki.

-Ula, co ja zrobiłem nie tak, wcale cie za taką nie uważam, o co ci chodzi ???- powiedział głośno

Dziewczyna, nie odwróciła się i weszła szybko do domu.

Zrezygnowany Marek poszedł do pensjonatu, próbował zająć myśli planowaniem imprezy. Wypisał na kartce ilość produktów potrzebnych na urodziny, kilka butelek szampana, małe ilości piwa, to dobrze, że rodzice się choć na tyle zgodzili, wiedział, że kumple na pewno cos jeszcze przyniosą. Dzięki wystrojowi pensjonatu, postanowił nie robić jakieś dyskotekowej dekoracji, tylko stylowo, zamiast lamp, świece. Rozmyślanie przerwało mu pukanie do drzwi

-Witaj Marku

-Aaa dzień dobry- uśmiechnął się lekko

-Przygotowałeś już listę ???- zapytała

-Tak, proszę , rozumiem, że rodzice już wpłacili pieniądze ??

-Oczywiście, będziesz miał niezapomniane urodziny, a jak z wystrojem ???

-Te lampy nie będą potrzebne, chce te sofy przesunąć do tamtego rogu, aby odsłonić kominek i tutaj będzie miejsce do tańca, a tam zrobić stół szwedzki i w chce, żeby były tylko świece, co pani o tym mysli ???

-Świetny pomysł, szczerze myślałam, że będziesz chciał kolorowe lampy i wszystko takie nowoczesne- mówiła zdziwiona Maryla

-Wszystkie imprezy takie były, to osiemnastka, potrzebuje czegoś nowego- odpowiedział podając jej kartkę

-Jutro tu będzie wesele, mam nadzieję, że ci to nie będzie przeszkadzało

-Nie, skąd, a może pomóc –zaproponował Marek

-Masz wypoczywać, i tak tutaj tez masz co robić- zasmiała się

-Zostaje tu do czwartku, zdąrzę ze wszystkim- zapewniał Marek

-No dobrze, skoro chcesz to możesz, pomóc Uli wieszać balony w Sali weselnej, chłopak, który miał nasz pomóc, odwołał to więc… - rzekła

-Już idę – powiedział z uśmiechem , przepuszczając Maryle w drzwiach wychodząc z pensjonatu.

Ula była już zmęczona wieszanie balonów, nagle zobaczyła Marka stojącego w drzwiach, chłopak przyglądał się jej, podszedł bliżej już miał cos powiedzieć, gdy zadzwonił jego telefon, wyciągnął go z kieszeni, na wyświetlaczu ukazało się imię Kaśka, odszedł i odebrał z udawaną radością

-Kaśka, a ty nie w szkole ???

-……

-Wszystko tu przygotowuje

-…..

-Może was trochę zaskoczę – zaśmiał się

-…..

-Proszę cie nie mówmy o tym teraz

-……

-Nie, jeszcze nie przemyślałem

-……….

-Posłuchaj…

-…..

-Kaśka- w tym momencie powiedział krzyknął

Ula odwróciła się i patrzyła na Marka, który opierał głowę o drzwi. Dziewczyna powróciła do wieszania balonów.

-Pani Maryla, mówiła, że potrzebujesz pomocy- zaczął cichym głosem

-Daje sobie radę

-Ula, bardzo fajnie mi się z tobą rozmawiało, powiedz ….- Marek podszedł do niej blisko

-Jestem zajęta, muszę to skończyć do wieczora, a został jeszcze podjazd

-Chętnie ci pomogę

-Moźesz je nadmuchać i powiesić na bramie- rzekła wciskając mu w ręce reklamówkę z balonami

Marek bez słowa wziął reklamówkę i poszedł.

Po kilku godzinach Ula poszła na taras , który znajdował się w pensjonacie, położyła na stole talerz z obiadem i zostawiając kartkę na wycieraczce zapukała do drzwi.

Po kilku chwilach Marek otworzył drzwi, nie zauważył nikogo, tylko kartkę na wcieraczce, na której starannym pismem było napisane

,,Na tarasie , czeka na ciebie obiad. Smacznego.

U.

Chłopak uśmiechnął się, Ula faktycznie nie przypominała jego koleżanek, była inteligentna, dowcipna i o dziwo bardzo go intrygowała, mimo, że nie grzeszyła urodą, to on potrafił dostrzec jej piękno.

Minęło kilka dni, Marek próbował rozmawiać z Ulą, ale ona wciąż wykręcała się natłokiem pracy. Wszystko w pensjonacie było już przygotowane pod względem układu mebli. Marek pakował już swoje rzeczy, w nocy miał pociąg do Warszawy, spacerował brzegiem jeziora i nagle spotkał tam Ule

-Dzisiaj wyjeżdżam – powiedział siadając obok niej

-Ja też – odpowiedziała bez entuzjazmu

-Pewnie się cieszysz, naprawde podziwiam cię, że masz siłe na taką pracę

-W domu mam nie wiele mniej obowiązków, jedyne co się tu różni to jest to, że w domu nie dmucham 500 balonów co kilka dni- zaśmiała się , a Marek jej zawtórował

-Ja w domu nie sprzątam, nie gotuje w ogóle, gosposia i sprzątaczki wszystkim się zajmują- powiedział patrząc przed siebie

-A ja w domu sprzątam, gotuje, piore, prasuje, wyprawiam dzieciaki do szkoły, tutaj przyjeżdżam odpocząć- rzekła grzebiąc patykiem w ziemi

-A twoi rodzice ???- zapytał niepewnie

-Ojciec cały dzień pracuje, a mama… jest w niebie- rzekła roniąc łze

-Ty zajmujesz się domem, uczysz się i jeszcze tutaj pomagasz, jak ty wygrabisz z wszystkim !?- powiedział zaskoczony Dobrzański

-Daje sobie radę- popatrzyła na niego zapłakanymi lazurowymi oczami

Marek nie wiedział co powiedzieć , mocno ją przytulił, widząc jak się rozkleiła, Ula wtuliła się w niego, jednak przypomniała sobie, że on ma dziewczyne...i nagle odskoczyła od niego, o dziwo Marek nie miał dość

-Muszę iśc o 23 mam pociąg- powiedziała wstając

-Ja też nim jadę, pojedziemy razem, nie martw się i nie płacz proszę- powiedział ściarajac dłonia łzy z jej twarzy.

Gdy doszli z bagażami na dworzec, Maryla ich pożegnała i dała im prowiant na drogę.

-Będziesz za dwa tygodnie na moich urodzinach ???- zapytał Marek siedzącą obok Ule

-Będę, zażyczyłeś sobie tyle jedzenia, że musze pomóc w kuchni- powiedziała

-Ale chciałem, abyś była moim gościem- uśmiechnął się do niej uroczo i znów zapatrzył się w jej oczach, na jego szczęście ściągnęła na chwile okulary.

-Nie wiem czy to dobry pomysł, będzie dużo twoich znajomych…- mówila cichym głosem, aby nie obudzić spiących sąsiadów z naprzeciwka.

-Nie zdmuchnę świeczek bez ciebie- Ula mimowolnie się zaśmiała

Znów zadzwonił telefon Marka, jednak on wyłączył go i już otworzył usta, aby cos powiedzieć

-Nie odbierzesz ???-zapytała Ula

-Nie-powiedział krótko

-To twoja dziewczyna- rzekła Ula, odwracając wzrok

Zaskoczony Marek powiedział

-Nie dziewczyna, moja koleżanka, ostatnio powiedziała mi, że czuje do mnie coś więcej…- zawiesił głos- I po prostu nie potrafie z nia rozmawiać tak jak kiedyś

-Pewnie w szkole, wszystkie są w tobie zakochane po uszy – odpowiedziała podnosząc brwi

-Taaa- rzekł zrezygnowanym głosem-Niestety

-Powinieneś się cieszyć, na mnie w ogóle nie zwracaja uwagi, bo to raz ktoś na mnie usiadł, podstawił mi nogę

Marek natychmiast się wyprostował

-Jak to ???

-Normalnie

-To skandal, nie przejmuj się nimi- powiedział, głasząc ją w ramie

-A tak w ogóle masz chłopaka ???

-Mam – powiedziała szybko, mysląc o Macku, jej przyjacielu, który tak naprawde nie jest jej chłopakiem

-Ooo i on cie nie broni w szkole ???

-Na tyle co może to broni, ale wiesz …

-Moja dziewczyna, jej bez przerwy o mnie zazdrosna, nie mieszka w Polsce, więc mysli, że ją zdradzam na okrągło

-A ma do tego powody ???- zapytała Ula

Chłopak, lekko się czerwieniąc odwrócił głowe, kiedy Ula zasnęła, wyciągnął telefon i przeczytał SMSy od stęsknionych dziewczyn, po czym każdej odpisał cos miłego, po chwili wyjął kartę i niszcząc ja wsadził nowa.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz