Ula wstała wcześnie i rozpoczęła charakteryzację. Gdy uzyskała zamierzony efekt, wyszła z pokoju i zaczęła robić śniadanie dla rodziny. Wczoraj wyszła tak wcześnie, że nikt z domowników jej nie widział. Dostała pracę w Febo&Dobrzański, zaczyna o dziewiątej. Po chwili do kuchni wszedł zaspany pan Józef.
- Co pani tu robi, proszę zostawić moje jajka. – Pan domu przestraszył się nie na żarty.
- Cześć tato, robię nam jajecznicę na śniadanie – odpowiedziała wesoło Ula.
- Ula? Coś ty z sobą zrobiła, nie poznałem cię – usiadł z wrażenia.
- To dobrze, o to mi chodziło. Ładna jestem, co nie? – Ula obróciła się zgrabnie dookoła.
- Córcia, przecież ty masz dwadzieścia sześć lat, jak ty chcesz znaleźć chłopaka, męża, w takich łachmanach i włosach. – Józef załamał ręce.
- Zaraz ci wytłumaczę. – Ula przestała się kręcić, usiadła przy stole i uśmiechnęła się do ojca, pokazując uzbrojone ząbki.
- O matko, nie uśmiechaj się. Chora jesteś, a może … zwariowałaś? – Józef szukał w głowie rozwiązania zagadki.
- Nie tato, posłuchaj. Idę dzisiaj do nowej pracy, do Febo& Dobrzański, to bardzo znana firma modowa.
- No, to idealnie się tam wpasujesz.
- Pozwól mi skończyć. To jest kamuflaż, specjalnie zrobiłam z siebie brzydulę, bo dowiedziałam się, że mój szef to straszny babiarz. Podobno żadnej ładnej dziewczynie nie pozwoli przejść spokojnie obok. Wiesz jaka jestem. Gdyby zaczął mnie podrywać lub, nie daj Boże, molestować, to źle by się to skończyło. Wyleciałabym z pracy lub podała go do sądu. Przerabiałam to już w poprzedniej pracy, pamiętasz?
- No pamiętam, co za czasy.
- Właśnie. W przebraniu jestem po prostu bezpieczna, rozumiesz, taki facet jak Marek Dobrzański nie dotknąłby takiej dziewczyny, jaką widzisz przed sobą, nawet w rękawicach spawacza i goglach na oczach. Będę mogła spokojnie pracować, a on zacznie mnie doceniać za pracę, a nie długie nogi i rozmiar biustu.
Ula oczywiście pominęła milczeniem intrygę, jaką zaplanowały wspólnie z Joaśką.
Rozmowę przerwało pojawienie się siostrzyczki Uli - Beatki, która zaspana zeszła na śniadanie, i jej brata, Jaśka, który spieszył się do szkoły.
- Siostra jak ty wyglądasz! Ale czad! jedziesz na zlot czarownic, czy coś w tym guście? – Jasiek podszedł do niej i przyglądał się ze śmiechem.
- Nie, idę na podbój świata mody. Nowa praca na mnie czeka, no wiesz wyzwania, problemy, nowi ludzie.
- A, no tak i twój nowy image ma ich rzucić na kolana, powodzenia siostra. – Jasiek złapał w biegu kanapki i poleciał do szkoły.
- Ulcia, ale tak jest gorzej, już nie wyglądasz jak księżniczka – powiedziała ze smutkiem Betty.
- Wiesz, jestem teraz księżniczką, na którą zła czarownica rzuciła swój czar. Będę chodziła taka zaczarowana, aż do chwili, kiedy piękny i dobry książę zakocha się we mnie bez pamięci i swoim pocałunkiem odczaruje mnie – tłumaczyła Ula siostrzyczce.
- Ale skąd ten książę będzie wiedział, że ty jesteś zaczarowana, może ja mu powiem.
- Nie kochanie, jak powiesz komukolwiek, to czaru nie będzie się już dało zdjąć i zostanę taka na zawsze. Książę musi pokochać mnie taką, musi pokochać moje serce, a nie moją słodką buzię.
- Ale Ulcia, gdzie ty znajdziesz takiego mądrego księcia, a może on sam jest zaklęty w żabę i co wtedy?
- Jak spotkam prawdziwego księcia zaklętego w żabę lub jakąkolwiek inną bestię, to na pewno go rozpoznam, pocałuję i wtedy zły czar pryśnie, on się we mnie zakocha i mnie odczaruje – Ula wymyślała na bieżąco skomplikowany scenariusz bajki, niemal z tysiąca i jednej nocy.
- Ulcia, ty myślisz, że bestia pozwoli pocałować się brzyduli? Przecież bestia zakochał się w Belli, a ona była piękna.
- A pamiętasz Shreka? On wolał zieloną Fionę.
- Ale ja nie chcę Shreka za szwagra, ja chcę księcia i żebyś ty była księżniczką, a nie ogrem.
- Już dobrze Betty. Zobaczysz, niedługo znowu będę piękną księżniczką i książęta z całego świata przyjadą do Rysiowa, żeby mnie zdobyć. Urządzimy turniej rycerski, w którym nagrodą będę ja i pół naszego księstwa.
- Ula czy ty się nie spóźnisz do tej nowej pracy? Betty kończ śniadanie, idziemy do przedszkola. – Pan Józef postanowił przerwać, zanim Ula wymyśli zestaw krwawych zadań dla pretendentów do swej książęcej ręki.
W tym samym czasie Marek Dobrzański czule żegnał się z kochanką. Po upojnej nocy spędzonej u Klaudii zamierzał, jakby nigdy nic, wrócić do narzeczonej. Jednak Paulina nie czekała na niego w domu. Umówiła się z Violettą Kubasińską, która była jej najnowszą bronią na niewiernego narzeczonego. Panna Febo postanowiła zadbać, aby jej kanarek nie wyfrunął ze złotej klatki. Zbliżała się dziewiąta, kiedy obie panie weszły do gabinetu dyrektora personalnego.
- To jest nowa sekretarka Marka, Violetta Kubasińska – Paulina, głosem nie znoszącym sprzeciwu, przedstawiła towarzyszkę. Sebastianowi Olszańskiemu oczy rozbłysły na widok dekoltu Violetty i jej niewątpliwych walorów.
- Ale ja właśnie zatrudniłem Markowi sekretarkę, zaraz tu będzie. Markowi zależało, żeby była kompetentna i ona taka właśnie jest. – Seba uśmiechnął się pod nosem na wspomnienie jak nowa wygląda.
- Tak, a jej kompetencje mierzy się centymetrem na wysokości płuc. – Paulina spiorunowała go wzrokiem.
- I tu się mylisz, Marek jej nawet nie widział, czytał tylko jej CV, a ja go uprzedziłem, że ona jest koszmarnie brzydka. Zgodził się mimo to, bo nie chce mieć więcej kłopotów.
- Tym lepiej, Violetta będzie jego sekretarką, a z tamtą sobie rób, co chcesz. – Uznała dalszą dyskusję za zbędną.
W tej chwili do gabinetu Sebastiana zapukała Ula.
- Dzień dobry, Ula Cieplak, wczoraj kazał mi pan przyjść na dziewiątą. – Dziewczyna niepewnie spoglądała na całą trójkę.
- Tak, proszę wejść. Paulino, to właśnie jest nowa sekretarka Marka.
Kobiety zmierzyły wzrokiem Ulę, która wdzięcznie dygnęła.
- Sebastian, Marek ma już sekretarkę, kompetentną i reprezentacyjną, przyjmij to wreszcie do wiadomości – powiedziała Paulina i po prostu wyszła.
- Proszę obie panie za mną. – Sebastian poprowadził je do recepcji i kazał poczekać.
Zrezygnowany powlókł się do Marka, który właśnie, odświeżony i szczęśliwy, przyszedł do pracy.
- Paulina była u mnie – ogłosił z grobową miną.
- Zła? – Marek uprzejmie się zainteresował.
- Jak osa. Przyprowadziła sekretarkę dla ciebie. Śliczną. – Seba uśmiechnął się błogo.
- Seba, przecież to ma być jej szpieg i do tego pewnie nic nie umie. Przecież przyjąłeś kogoś dla mnie jakąś mądralę. – Marek skrzywił się myśląc o pomyśle narzeczonej.
- Brzydulę. I teraz obie czekają w recepcji. Paulina nie odpuści.
- No dobra, zgodzę się dla świętego spokoju na tę od Pauli, a ta druga – mądrala, też zostanie, w końcu ktoś tu musi pracować. A jak dobrze pójdzie, to będę miał w niej sprzymierzeńca. Wiesz, podobno te brzydkie są bardziej oddane. Dawaj je obie, szybko, bo dzisiaj mamy ciężki dzień. Pokaz w Łazienkach, chyba nie zapomniałeś.
Marek przyglądał się swoim nowym pracownicom. Violetta Kubasińska – bez wątpienia laska, wszystko ma na miejscu, ale to człowiek Pauliny. Jakoś ją zniesie, musi tylko uważać. Ciekawiła go ta druga. Urszula Cieplak – czy to w ogóle jest kobieta? Imię sugeruje, że tak, papiery też, ale nie był jednak do końca pewien i na pewno nie będzie sprawdzał. Żeby tylko rzeczywiście umiała zliczyć do stu i sklecić dwa zdania. Może się polubią? Uśmiechnął się niepewnie. Dziewczyny odpowiedziały tym samym. Orzesz, co ona ma na tych zębach, z tym się chodzi wśród normalnych ludzi, czy to jakaś zbroja? To kosmitka, na pewno. Przybywasz w pokoju?- pomyślał.
- Witam panie, Marek Dobrzański – wyciągnął rękę do Uli i do Violetty.
- Ula Cieplak.
- Violetta Kubaśińska, przez V i dwa t.
- Obie będziecie moimi sekretarkami, przez miesiąc na próbę, a potem zobaczymy. Witam na pokładzie Febo&Dobrzański. W waszym biurze jest na razie jedno biurko, ale jutro coś załatwimy. Jutro też spokojnie porozmawiamy i rozdzielę pomiędzy was obowiązki. Dzisiaj natomiast jest ważny pokaz w Łazienkach. Pojedziecie tam i pomożecie, Ala się wami zajmie. Zaraz do niej zadzwonię. Do zobaczenia wieczorem.
Ula dziwnie się czuła. Po pierwsze, wszyscy gapili się na nią, ale to właściwie tak bardzo jej nie dziwiło, widziała się przecież rano w lustrze. Po drugie, pierwsze wrażenie, jakie wywarł na niej Dobrzański, było nadzwyczaj dobre. Był normalny i nawet miły. Violetta natomiast była okropna, ciągle trajkotała, a próba podążania tokiem jej wypowiedzi i …myśli, kończyła się bólem głowy.
Pojechały do Łazienek, gdzie szalał Pshemko. Na szczęście szybko znalazły Alę, która ucieszyła się z dodatkowej pomocy. Szybko znalazły wspólny język. Ala opowiadała jej o firmie i ludziach w niej pracujących. To, wraz z informacjami przekazanymi wcześniej przez Joaśkę, pozwoliło Uli jakoś odnaleźć się w nowej roli.
Po południu zaczęli zjeżdżać się zaproszeni goście. Pojawił się również Marek w towarzystwie Pauliny i Aleksa Febo, a także Krzysztof Dobrzański z żoną.
Marek opuścił ich szybko i poszedł do garderoby modelek. Ula dyskretnie się przyglądała. Zobaczyła to czego się spodziewała, jej szef obściskiwał w kącie najpiękniejszą z nich, twarz firmy – Klaudię. Gdy zaczął się pokaz, wrócił na salę. Wtedy stało się coś nieoczekiwanego, Krzysztof Dobrzański ogłosił, że w najbliższym czasie zrzeknie się stanowiska prezesa, a Marek Dobrzański oficjalnie ogłosił, że są zaręczeni z Pauliną Febo. Aleks natomiast wyglądał, jakby zjadł żabę kolczastą. Podobną minę miała Klaudia. Ula domyśliła się, że Marek z pewnością obiecywał jej to, co Aśce - że zerwie z Pauliną, co oczywiście nie było prawdą.
Wieczór upływał wszystkim na zabawie. Ula natomiast nadal prowadziła swoje obserwacje. Widziała, jak Marek i Klaudia kłócą się. Potem Dobrzański wypił kilka drinków za dużo i wsiadł do swojego Mitsubishi Eclipse. Daleko nie ujechał, rozbił się na pierwszym drzewie. Ula pognała mu na pomoc i wyciągnęła z auta, zanim zapaliło się, ratując mu w ten sposób życie. Stało się to początkiem ich przedziwnej relacji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz