Get your own Digital Clock

wtorek, 25 sierpnia 2009

NIE ZAPOMNIJ, ŻE KOCHASZ cz.4 wg Pantomimy

Następnego dnia wszystko wróciło do normy. Nie było pytań jak i odpowiedzi na te zadane wcześniej. Cały tydzień firma działała na wysokich obrotach. Kolejny pokaz mody, kolejne wywiady, zdjęcia, bankiety...i... upragniony powrót do domu. Państwo prawie Dobrzański kolejny już raz resztkami sił wślizgnęli się do windy i po chwili stali przed drzwiami swojego przytulnego mieszkanka.

- Moje nogi- jęczała kobieta siadając na kanapie- nigdy nie założę szpilek
- A ta koszula...- dodał Marek zdzierając kremowy materiał- mnie się co chwilę. Z jakiego materiału Pshemko ją uszył

Ukochany podszedł do Uli i usiadł obok. Grymas na jej twarzy nie znikał.

- Twoje piękne nóżki- zaczął
- Są teraz brzydkie i spuchnięte- dokończyła za niego
- Nie... są dalej piękne, ale spuchnięte. Może masażyk?- zaproponował
- O tak- zgodziła się- tego mi trzeba- i położyła nogi na jego kolanach

Zaczął je masować, a kobieta się zrelaksowała. Teraz uśmiech nie schodził jej z twarzy, ale oczy ciągle pozostawały smutne.

- Ula błagam powiedz mi co się dzieje- zniżył głos
- Nic Mareczku
- Kłamiesz. Przecież widzę. Odkąd w naszej firmie pojawiła się Viktoria jesteś jakaś smutna. Nie cieszysz się z sukcesów kuzynki?- zapytał podejrzliwie
- Oczywiście, że się cieszę- oburzyła się
- Ale...- dopytywał
- Nie ma żadnego ALE- zerwała się na równe nogi- Idę spać- udając obrażoną ruszyła do sypialni

Zatrzasnęła za sobą drzwi. Wiedziała, że zachowała się jak dziecko, ale jeszcze kilka sekund i zdradziłaby mu najbardziej skrywany sekret jej życia. Nie potrafiła go oszukiwać, więc musiała skutecznie omijać temat. On jednak był bardzo uparty i nie ustępował. Krążył po salonie myśląc nad powodem jej dziwnego zachowania. Nie wytrzymał... niemal wbiegł do sypialni gdy...

- Ula pow...- zaczął, ale nie dokończył

Nie było jej tam. Zdziwił go ten fakt bo mówiła, że idzie spać. Po chwili zobaczył jej cień. Jej postać wyłaniała się zza lekko unoszącą się przez wiatr firanką. Stała na balkonie patrząc w księżyc. Jej malutkie, delikatne łzy lśniły w jego blasku.

- Kochanie...- postanowił spróbować jeszcze raz
- Marek...- przerwała- przepraszam Cię za wszystko.
- Wybaczam- uśmiechnął się

Stali przytuleni w blasku księżyca. Przez kilkanaście minut nie odzywali się ani słowem, po chwili cisze przerwał nieśmiały głos kobiety.

- Marek...
- Słucham?
- Ty wiesz, że bardzo Cię kocham i, że jesteś najważniejszą osobą w moim życiu i...
- wiem- przerwał
- Ale poczekaj. I, że nigdy Cię nie zostawię, że zawsze będę Cię kochać i nawet jeśli mnie zabraknie to zawszę będę należeć do Ciebie i...i...i nie poddawaj się nigdy, dobrze? Miłość nie zna granic. Jeśli kochasz obojętnie kogo to walcz. Będziesz walczył?
- Będę- szepnął zdziwiony, że jego ukochaną nagle wzięło na wyznania
- Ale obiecaj- nalegała
- Obiecuje

Ich pocałunek był niezwykły. Marek od razu zauważył, że coś jest nie tak. To jakby nie była Ula, to nie był jej jak zawsze nieśmiały całusek to było coś innego. Jakby chciała zatrzymać czas, zapamiętać każdy szczegół. Dotykała jego twarzy, każdej zmarszczki, każdego włosa. Wdychała zapach jego perfum. Zachowywała się jakby jutro miało nie nastąpić. To był dla niego cios. Coraz bardziej obawiał się przyszłości.

- Chodź do łóżka- odważył się powiedzieć po kilku minutach- robi się zimno

Jak zaproponował tak zrobili. Okrył ją kołdrą, położył się obok, przytulił do siebie i z pewną dozą niepewności zamknął powieki

********

Po gabinecie roznosił się cichy stukot męskich butów. Przechadzający się po nim nerwowo brunet krążył w te i z powrotem od okna na ulicę do szyby z widokiem na korytarz. Krążył tak ponad 15 min. co chwilę poprawiając zdjęcia swojej rodziny i czerwone samochodziki stojące na biurku. Zniecierpliwiony wpatrywał się w drewniane drzwi i po kilku minutach wbiegł przez nie jego przyjaciel.

- Marek przepraszam, ale...
- Ok- przerwał machając znacząco ręką, że odpuszcza- Siadaj
- Co jest?- przeraził się Seba
- Mam problem z Ulką
- Haha dobre ty i problem z kobietami- śmiał się
- Seba ja nie żartuje. Ona coś przede mną ukrywa. Ciągle płacze, jest smutna, jakaś nieobecna
- Może ma te yyy mam na końcu języka... bóle monostruacyjne
- Co?
- Nie wiem w radiu słyszałem
- Myślisz, że ją coś boli?
- Możliwe- chwila ciszy- Stary! A jak ona się dowiedziała ?!
- O czym?
- O intrydze. No wiesz...
- Mam nadzieje, że nie!- przeraził się Marek
- A właściwie kiedy zamierzasz jej powiedzieć?
- Nie jest jeszcze na to gotowa- powiedział, ale widząc pogardliwe spojrzenie przyjaciela sprostował- Ok, ok ja nie jestem jeszcze na to gotowy
- To może napisz do niej list w formie takiej Twojej spowiedzi
- Że jak?
- Najpierw zapewnisz ją o swojej miłości, wiesz tak dla złagodzenia szoku, a później powiesz, że twoja miłość była nieszczera...
- wytłumaczę, że chodziło mi o weksle i jej pomoc, bo nie ukrywajmy bez niej firma by nie istniała
- i napiszesz, że to dalej nie ma sensu ukrywanie prawdy i że już z tym koniec
- to mogłoby się udać. Może kiedyś to zrobię.

Rozbrzmiał dźwięk telefonu

^^^^

- Tak kochanie?
- ***
- Ale ja jestem w pracy
-***
- Dobrze Violuś ile tych pomidorów ?
-***
- Będę za 20 min
_***
- dobrze za 10..
- ***
- ja Ciebie też

^^^^

- Marek...- zaczął błagalnym głosem Seba
- Idź, idź
- To jest takie męczące. Ta ciąża jest straszna. Ciągle płacze i się śmieje. Zaraz mnie wyzywa, a po chwili całuje. Mówię Ci stary hardcore. Jeszcze zamyka się i chowa jakby miała jakieś tajemnice. Te hormony...
- Sam sobie narobiłeś to teraz masz- szydził Marek
- Ty nie bądź taki do przodu. Wracam jak najszybciej się da.

Kliknął zieloną słuchawkę. Marek usłyszał tylko,, Violuś mam pytanie. Co to są bóle monostru..." po czym jego przyjaciel zamknął za sobą drzwi i poszedł.
Marek stopniowo przestudiował przeprowadzoną przed chwilą rozmowę, coś nie dawało mu spokoju. Po chwili zrozumiał. Zachowanie Violetty było bardzo podobne do zachowania Uli.

- Będę ojcem?- zapytał sam siebie i uśmiechnięty pobiegł do jej gabinetu

Nikogo nie zastał. Dorota jej nie widziała, a gabinet stał pusty. Biegł korytarzem i spotkał Viktorie

- Hej. Widziałaś Ule?
- Tak- odpowiedziała wkurzona kobieta
- Gdzie jest?
- Tam gdzie jej nigdy nie znajdziesz- odpowiedziała i odwróciła się w kierunku toalet
- Nie rozumiem
- Jesteś świnią i tyle- krzyknęła tylko i zniknęła za zakrętem

On dalej nie rozumiał. Postanowił wrócić do jej gabinetu. Gdy wszedł zrozumiał. Brakowało w nim nie tylko kobiety jego życia, ale również wszystkich jej rzeczy. Zdezorientowany wybiegł z budynku. Nie widział Uli, ale jej kuzynka właśnie ulatniała się z pracy. Posłała mu złowrogie spojrzenie i ruszyła w stronę parkingu.

- Viktoria!- zawołał za nią, ale się nie odwróciła

Pobiegł. Złapał ją za ramię i odwrócił w swoją stronę co było bardzo trudne, bo kobieta jakby się opierała.

- Gdzie ona jest?!- krzyknął
- Nie powiem Ci kretynie- i ruszyła dalej, ale on nie odpuszczał
- Nie pozwalaj sobie! Jestem Twoim szefem!
- Już nie- prychnęła
- Jak to?
- Złożyłam wypowiedzenie. Nie powiem Ci gdzie jest Ula- szła nie zatrzymując się, a on biegł za nią
- Z czego się utrzymasz?
- hahaha- wyśmiała go
- Jeszcze będziesz prosić o pracę!- krzyknął
- Zobaczymy kto będzie prosił ostatni- wsiadła do auta, bo zdążyli dojść do parkingu
- Nienawidzę Cię- syknął do niej przez zaciśnięte zęby
- Nienawiść też uczucie- odpowiedziała i odjechała

Tego dnia ślad po Uli zaginął. W Rysiowie nikt nie wiedział o ich kłótni.

- Panie Józefie, ale nic nie mówiła- błagalnym tonem pytał Dobrzański
- Powiedziała, że ma wyjazd służbowy i żeby do niej nie dzwonić, bo ma popsuty telefon
- A Viktoria?
- Jaka Viktoria?- zdziwił się starszy mężczyzna
- No jej kuzynka co u nas pracuje
- W naszej rodzinie niema żadnej Viktorii

Tyle mu wystarczyło. Pojechał do domu jego byłej pracownicy, ale jak zawsze nikt mu nie otworzył, a gdy wrócił do domu zastał puste szafy. Po jego ukochanej został tylko kubek z napisem "Ula".

1 komentarz:

  1. łał,no to zaskoczyłaś nas... brawo Pantomima,genialne!

    OdpowiedzUsuń