Get your own Digital Clock

sobota, 15 sierpnia 2009

Dalsze losy Uli i Marka cz.20 wg Słonecznej

Następny dzień minął im szybko, normalnie.
Nazajutrz rano musieli wyjeżdżać.
-Tu było tak cudownie…-westchnęła Ula.
-Zobaczysz jeszcze tu przyjedziemy, obiecuję.-pocałował ją Marek.
-Dzisiaj już idziemy do firmy?-zapytała.
-Yhym..musimy nadrobić ten tydzień.-odpowiedział.
-To jedźmy, bo się spóźnimy, a trzeba jeszcze jechać do domu.-powiedziała.
-To zmywajmy się.-odpowiedział jej, wymeldowali się z hotelu i pojechali.
Droga powrotna minęła im bardzo szybko. W domu nie mieli czasu nawet się rozpakować, odrazu pojechali do firmy. W firmie powitano ich z radością.
Ania:Już jesteście, kochani! Miło was widzieć. Jak minął urlop?-zapytała.
-Baaardzo przyjemnie, Aniu.-odpowiedzieli.
-Możesz za 3 godziny zebrać wszystkich w konferencyjnej? Łącznie z moimi rodzicami.-poprosił Marek.
-Oczywiście-odpowiedziała.
Ula i Marek właśnie mieli rozchodzić się do swoich gabinetów, jednak Marek powiedział:
-Mamy dzisiaj spoooro pracy, przywitajmy się dłużej..-po czym zaciągnął ją do swojego gabinetu.
-Marek, ale moż…-przerwał jej, wpijając się w jej usta.
-Po co zebrałeś wszystkich w konferencyjnej?-zapytała, odrywając się po kilku minutach od niego.
-Hmm, wiesz, nie będziemy chyba się ukrywać, że będziesz moją żoną, prawda?-powiedział, kontynuując “przywitanie”.
-Aha..no, Marek, skoro mamy tak dużo pracy, to musimy zaczynać, wiesz? Wkońcu jeszcze trzeba zebrać się w konferencyjnej..-pocałowała go i już jej nie było.
Marek rzucił się w wir pracy tak samo jak Ula. Wkońcu nadszedł moment, gdzie wszyscy mieli zjawić się w konferencyjnej, Marek przyszedł 2 minuty wcześniej po Ulę.
-Gotowa, Pani dyrektor?-zapytał.
-Gotowa-Ula wstała od biurka, wzięła Marka za rękę, i poszli.
W konferencyjnej była już caaaała firma.
Krzysztof:Marku, dlaczego mieliśmy się zjawić w konferencyjnej?-zapytał.
-Poczekaj tato..-Chciałem oznajmić wam, że gdy byliśmy z Ulą na wspólnym urlopie, poprosiłem ją o rękę, a ona zgodziła się zostać moją żoną..-wyznał, po czym pocałował Ulę namiętnie.
Wszyscy gratulowali, posypały się gromkie brawa. Wszyscy się rozeszli, zostali tylko Helena i Krzysztof, Ula i Marek.
K:Witaj w rodzinie, przyszła synowo. Mów mi tato-przytulił Ulę.
H:Tak tak, witaj w rodzinie córeczko-przytuliła Ulę, jak matka córkę.
Uli popłynęły z oczu łzy wzruszenia.
-Ula nie płacz, co się stało?-zapytał z troską Marek.
-To ze szczęścia..Kocham was…-wyznała Ula, uśmiechając się.
Kiedy Helena i Krzysztof pojechali do domu, Marek powiedział do Uli:
-Po pracy, oczekuję Pani w moim gabinecie.
-Ale Marek..Trzeba jechać rozpakować się do d..
-To polecenie służbowe-przerwał jej, mrucząc.
-Aa, no dobrze.-uśmiechnęła się.
Kilka godzin do końca pracy minęły im bardzo szybko. Po pracy Ula zjawiła się w gabinecie Marka.
-Oczekiwałeś mnie, tak?-zapytała.
-Hmm, i to jak..-wymruczał, całując ją.
-Jedźmy rozpakować się, RESZTA później..-wymruczała.
-Ehh, no dobrze. Chodźmy.-powiedział, całując ją jeszcze raz, i wyszli.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz