SPAcer nad Zalewem
Szum wierzb, zmierzch nad woda
Słońce niknie w toni
Wiatr dmie w żagle ostatnich
Widocznych w oddali
Białych łódek
Niczym łabędzie po wodzie płynących
A gdy spojrzysz z oddali, dwa cienie zobaczysz
On za rękę ją trzyma, nachyla się ku niej,
Całuje, i szepcze,
Co szepcze nie słychać
Samotny przechodzień zdziwiony popatrzył
Cóż za dziwna to para
Jakaż niepodobna do tych, które widział
On piękny niczym bóg patrzy na nią czule
Ona się uśmiecha, uśmiech niczym łuna
Rozświetla jej lica,
Lecz nie jest to piękna, jak byś chciał dziewica
Dziwne to stworzenie, w okularach dużych
Nie pasuje tutaj
On piękny wszak, a ona , jest jak czarownica
Czy zaklęcie rzuciła, jakimż to sposobem?
Tak przystojny młodzieniec kocha się w potworze?
I choć piękna niewiasta przechodzi tuż obok
Nie widzi jej nawet, bo brzydula obok
Młodzieniec chwyta brzydulę za kibić,
Przyciska do siebie,
Namiętnie całuje, a potem,,,
Co było potem, pisać nie wypada,
Więc kończę już historię tę wam opowiadać
KOSZULA
Paulina, Paulina koszulę mi dała
Do szafy ją wrzucę taka jest wspaniała
W szafie stado moli sobie grasowało
Koszulę na śniadanko im zaserwowano.
Uleńka, Uleńka koszulę kupiła
Często ją nosiłem, więc mi się zużyła
Uleńko kochana dziś do SPA jedziemy
Założę koszulę, którą mam od Ciebie
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz