-Jak tu przyjemnie..-przerwała ciszę Ula.
-Yhym..-przyznał Marek.
-Tak się zastanawiam.. co by było, gdybyśmy się nigdy nie spotkali, co?-zapytała.
-Pewnie oboje bylibyśmy nieszczęśliwi..ja u boku zimnej Pauliny, a ty..niewiem..-odparł.
-Pewnie byłabym sama..-odparła smutno.
-Taka piękna dziewczyna jak ty - sama? Nie wierzę..-powiedział patrząc jej w oczy.
-Piękna? Nadal byłabym brzydka..co ja mówię, przecież teraz pięknością też nie jestem..co prawda, nie mam aparatu, grzywki, okularów..mam inne ubrania..ale dla Ciebie się zmieniłam.
-Ula..nie musiałaś się zmieniać. Pokochałem Cię taką jaką byłaś.. nie patrzy się na wygląd, wiesz?-wyznał.
-Wiem, ale wiem też, że na początku właśnie nie przyciągałam Twej uwagi, właśnie przez mój wygląd..-powiedziała szczerze, smutno..
-Od początku przyciągałaś..Tylko wiesz..najpierw jako przyjaciółka, widziałem w Tobie bratnią duszę..potem miłość, ale tego nie okazywałem, żeby nie było tego poznać. W sumie to dzięki Sebie, najpierw on mnie namówił na spotkania z Tobą..a potem..sam się zakochałem, te spotkania sprawiały mi przyjemność..-powiedział szczerze.
-Mi od początku sprawiały, kochałam Cię od początku.. wiedziałam, że nie spotykasz się ze mną do końca z własnej woli, czułam to.. ale wiesz, nie wiedziałam że.. właśnie dla TEGO się ze mną spotykasz.
-Dla…?-zapytał.
-Weksli, firmy, nie chciałeś ranić moich uczuć..-odpowiedziała.
-Najważniejsze że teraz Cię kocham, i kocham każdą chwilę spędzoną z Tobą.-wyznał.
-Ja też się cieszę takimi chwilami..-wtuliła się w niego.
Siedzieli tak wtuleni w siebie..Nagle usłyszeli hałas. Jakby..Wybuch?
-Co to było!?-zapytała wystraszona Ula.
-Niewiem, sprawdźmy..
Ich oczom ukazał się straszny widok. W głębi dymu palił się mały drewniany domek.
-Ulaaa! Tam może ktoś być, muszę go ratować!!!!!!!!!!-wykrzyczał.
-Marek stóóóójjjj!!!!!!!!!-zawołała, ale Marka już nie było.
Po 2 minutach, zjawił się Marek.
-Ula!! Tam jest kobieta i dziecko!! Masz dziecko, uciekaj, ja jeszcze uratuję tę kobiete!!
-Dobrze, uważaj na siebie!!-po czym pobiegła tam gdzie był ich koc. Otuliła w niego dziecko, uspokajała je, wzięła kluczyki do auta, i tam czekała z dzieckiem na Marka i kobietę.
-Jest mam ją!!-usłyszała krzyk Marka.
-Posadź ją z tyłu, i jedziemy do najbliższego szpitala-powiedział Marek, dzwoniąc po straż pożarną.
-Zaraz będą, my się zmywamy już, trzeba ich zawieźć do szpitala.-powiedział, i jak najprędzej pojechali.
W szpitalu, przynieśli ich, zaopiekowali się nimi lekarze.
-Chyba nic tu po nas..-powiedział Marek.
-Mój bohater-pocałowała go w policzek Ula.
-Jaki tam bohater, poprostu potrzebowali pomocy.-odpowiedział skromnie.
-Aj aj nie bądź taki skromny!-powiedziała-chodźmy.
Pojechali do hotelu, wzięli wspólną kąpiel, śmiejąc się, i gilgocząc.
-Dzisiaj był ciężki dzień, co?-powiedziała Ula.
-No, trochę ciężki..-odpowiedział.
-Dla Ciebie szczególnie!-pocałowała go w policzek.
-Pojutrze już wracamy..-powiedział ze smutkiem Marek.
-Patrz, jak pięknie jest tu nocą. Wyszłabym na plażę, ciesząc się ostatnimi dniami. Idziemy?-zapytała.
-Jak sobie życzysz-odpowiedział, i poszli.
-Yhym..-przyznał Marek.
-Tak się zastanawiam.. co by było, gdybyśmy się nigdy nie spotkali, co?-zapytała.
-Pewnie oboje bylibyśmy nieszczęśliwi..ja u boku zimnej Pauliny, a ty..niewiem..-odparł.
-Pewnie byłabym sama..-odparła smutno.
-Taka piękna dziewczyna jak ty - sama? Nie wierzę..-powiedział patrząc jej w oczy.
-Piękna? Nadal byłabym brzydka..co ja mówię, przecież teraz pięknością też nie jestem..co prawda, nie mam aparatu, grzywki, okularów..mam inne ubrania..ale dla Ciebie się zmieniłam.
-Ula..nie musiałaś się zmieniać. Pokochałem Cię taką jaką byłaś.. nie patrzy się na wygląd, wiesz?-wyznał.
-Wiem, ale wiem też, że na początku właśnie nie przyciągałam Twej uwagi, właśnie przez mój wygląd..-powiedziała szczerze, smutno..
-Od początku przyciągałaś..Tylko wiesz..najpierw jako przyjaciółka, widziałem w Tobie bratnią duszę..potem miłość, ale tego nie okazywałem, żeby nie było tego poznać. W sumie to dzięki Sebie, najpierw on mnie namówił na spotkania z Tobą..a potem..sam się zakochałem, te spotkania sprawiały mi przyjemność..-powiedział szczerze.
-Mi od początku sprawiały, kochałam Cię od początku.. wiedziałam, że nie spotykasz się ze mną do końca z własnej woli, czułam to.. ale wiesz, nie wiedziałam że.. właśnie dla TEGO się ze mną spotykasz.
-Dla…?-zapytał.
-Weksli, firmy, nie chciałeś ranić moich uczuć..-odpowiedziała.
-Najważniejsze że teraz Cię kocham, i kocham każdą chwilę spędzoną z Tobą.-wyznał.
-Ja też się cieszę takimi chwilami..-wtuliła się w niego.
Siedzieli tak wtuleni w siebie..Nagle usłyszeli hałas. Jakby..Wybuch?
-Co to było!?-zapytała wystraszona Ula.
-Niewiem, sprawdźmy..
Ich oczom ukazał się straszny widok. W głębi dymu palił się mały drewniany domek.
-Ulaaa! Tam może ktoś być, muszę go ratować!!!!!!!!!!-wykrzyczał.
-Marek stóóóójjjj!!!!!!!!!-zawołała, ale Marka już nie było.
Po 2 minutach, zjawił się Marek.
-Ula!! Tam jest kobieta i dziecko!! Masz dziecko, uciekaj, ja jeszcze uratuję tę kobiete!!
-Dobrze, uważaj na siebie!!-po czym pobiegła tam gdzie był ich koc. Otuliła w niego dziecko, uspokajała je, wzięła kluczyki do auta, i tam czekała z dzieckiem na Marka i kobietę.
-Jest mam ją!!-usłyszała krzyk Marka.
-Posadź ją z tyłu, i jedziemy do najbliższego szpitala-powiedział Marek, dzwoniąc po straż pożarną.
-Zaraz będą, my się zmywamy już, trzeba ich zawieźć do szpitala.-powiedział, i jak najprędzej pojechali.
W szpitalu, przynieśli ich, zaopiekowali się nimi lekarze.
-Chyba nic tu po nas..-powiedział Marek.
-Mój bohater-pocałowała go w policzek Ula.
-Jaki tam bohater, poprostu potrzebowali pomocy.-odpowiedział skromnie.
-Aj aj nie bądź taki skromny!-powiedziała-chodźmy.
Pojechali do hotelu, wzięli wspólną kąpiel, śmiejąc się, i gilgocząc.
-Dzisiaj był ciężki dzień, co?-powiedziała Ula.
-No, trochę ciężki..-odpowiedział.
-Dla Ciebie szczególnie!-pocałowała go w policzek.
-Pojutrze już wracamy..-powiedział ze smutkiem Marek.
-Patrz, jak pięknie jest tu nocą. Wyszłabym na plażę, ciesząc się ostatnimi dniami. Idziemy?-zapytała.
-Jak sobie życzysz-odpowiedział, i poszli.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz