Ze specjalną dedykacją dla Asi ;**
Józef szykował się na randkę z Alą. Nagle Betty zapytała:
-Tato, a kto ze mną zostanie?
-Jasiek powinien być za około 10 minut.
-Aha, to dobrze.
Minęło 10 minut, Jaśka nie było. Minęło 20 minut - Jaśka nie ma. Minęło 30 minut - Józef się zaniepokoił. Przyszła Ala.
-Dzień dobry, Józefie.
-Dzień dobry, Alu. Chyba będę musiał podrzucić Betty do Szymczyków, bo Jaśka nie widać.
No to chodźmy, zaprowadzimy ją.
-Betty! Ubierz się, zaprowadzę Cię do Maćka. Jaśka nie ma.
-Ooooh.. Myślałam że Jasiek będzie..-powiedziała smutno Betty.
Józef, Ala i Betty wyszli.
Ding dong, Ding dong!!!!
-Dzień dobry, Maćku. Moglibyśmy podrzucić Ci Betty na 2-3 godzinki? Jaśka nie ma, a samej jej przecież nie zostawię..
-Pewnie, panie Józefie. Jak tylko Jasiek się zjawi, dam znać na komórkę.
-Dziękuję, Maćku. Dobry z Ciebie chłopak.
-Nie ma za co, panie Józefie. Aaa, jaki tam dobry. Chodź, Betty. Pogramy w coś?
-Ja stawiam na chińczyka-odparła Betty.
-Niech będzie i chińczyk.
Maciek i Betty poszli do domu, A Ala i Józef pojechali na randkę.
Tymczasem w hotelu, Ula i Marek.
-Cieszysz się że będziesz moją żoną?
-Oczywiście.
-Już to widzę: dom z ogrodem, dzieci, i Ty..
-Dokładnie o tym samym marzę, wiesz?
-Wiem, heh ;)..
-Ula, jest coś, o czym Ci nie powiedziałem..
Ula przestraszyła się.
-Co takiego?-zapytała cicho.
-Otóż, przed poproszeniem Ciebie o rękę, dostałem takie pozwolenie od twojego taty.
-Nic mi nie powiedział!
-Bo to miała być niespodzianka.
-Kocham Cię za takie niespodzianki-pocałowała go, popychając go na łóżko.
-Hmm, czyżby zapowiadało się ciekawie?-zapytał, mrucząc.
-Oj, chyba tak..-odpowiedziała Ula zmysłowym głosem.
Już narzeczeni, kochali się bardzo namiętnie, oboje starali się być jak najprzyjemniejsi dla siebie nawzajem. Rano pierwszy obudził się Marek. Zrobił śniadanie, ubrał się i pocałował Ulę w czoło.
-Pobudka, śpiochu!
-Maaaarek, no wiesz?!
-Co?
-Tak brutalnie budzić swoją przyszłą żonę!?
-Nie brutalnie, raczej czule, dostałaś całusa, a że szepnąłem Ci do ucha, gilgocząc Cię, nazywasz to brutalnym przebudzeniem?
-Taaak, bo nie dajesz ludziom pospać! Jeszcze do tego budzisz mnie bladym świtem!
-Kochanie, zdajesz sobie sprawę, która jest godzina?-zapytał, śmiejąc się.
-No która, no siódma przecież…-wymruczała, zaspana Ula.
-Hahahahaha!-zaśmiał się Marek.
-Nie krzycz tak, daj spaaaać..-powiedziała Ula, i już zasnęła.
-Jest trzynasta.-zamruczał jej Marek do ucha.
-Która?!-Ula zerwała się na równe nogi.
-Trzynasta-odpowiedział.
-Ula panicznie zaczęła szukać czegoś do ubrania, pod ręką znowu miała koszulę Marka. Pospiesznie ubrała się w nią.
-Polubiłaś moje koszule?
-Kocham je-pocałowała go w policzek, po czym pobiegła wziąć prysznic.
Tymczasem Jasiek się nie zjawiał…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz