Get your own Digital Clock

środa, 26 sierpnia 2009

SZKOLNE CZASY cz.8 - twórczość loose

Minęło 10 lat …

Pewnego wiosennego poranku w firmie Fashion&Mode przyszedł posłaniec z listem… z listem, który może zaważyć na życiu wielu ludzi.

-Pani dyrektor proszę poranna poczta- powiedziała rudowłosa dwudziestoletnia dziewczyna podając Uli listy

-Dziękuję Zosiu, aha….przynieś mi te zaległe raporty- powiedziała z uśmiechem brunetka

-Dobrze, zaraz przyniosę-rzekła biorąc puste filiżanki i wyszła do sekretariatu

Ula w tym czasie zaczęła przeglądać pocztę, ostatni list był z firmy Febo&Dobrzański, gdy przeczytała ostatnie nazwisko coś zakołatało w jej sercu, pomyślała, że to tylko zbieżność nazwisk, kiedy przejrzała pismo przyszła jej asystentka

-Zosiu zadzwoń proszę do tej firmy Febo&Dobrzański i umów mnie z nim na spotkanie

-Oczywiście

Ula wciąż rozmyślała czy to możliwe, aby tym owym Dobrzyńskim, był jej były ukochany, nie mogła się skupić na pracy, jej umysł zaprzątały teraz wspomnienia, te dobre i te złe.

-Pani Ulo, umówiłam panią na godzinę 15

-Świetnie, pójdziesz ze mną, dobrze ???- zapytała wstając od biurka

Dziewczyna przytaknęła i ruszyła do swojego miejsce pracy, Ula w tym czasie wyjęła z notesu zdjęcie, które przez dziesięć lat strzegła jak oka w głowie i które pozostało jej ostatnią pamiątką po Marku, nie licząc utraconego dziewictwa.

Następnego dnia Ula wraz z Zosia wybrały się do siedziby Febo&Dobrzański.

-Witam, nazywam się Urszula Cieplak jest dyrektorem finansowym firmy Fashion&Mode, jestem umówiona tutaj na spotkanie- powiedziała z uśmiechem Ula

-Aaa tak , proszę za mną- odrzekła Ani i zaprowadziła Ulę i Zosię do sali konferencyjne

Kiedy weszły do pomieszczenia ujrzały starszego mężczyznę

-Witam, nazywam się Krzysztof Dobrzański- przedstawił się u całował paniom dłonie

-Dzień dobry, Urszula Cieplak, a to moja asystentka Zofia Malczak

-Bardzo mi miło, że zgodziła się pani na spotkanie, ahh… to jest nasz nabytek…- wskazał ręką na Aleksa, który wchodził do konferencyjnej

-Aleksander Febo, dyrektor finansowy- pocałował dłoń Uli, mierząc ja wzrokiem, dopiero po chwili puścił jej dłoń z zalotnym uśmiechem

-Na pewno będziesz miał Aleks o czym rozmawiać z panią Urszulą- zaśmiał się senior

-A gdzie jest Marek ?- zapytał następnie

-Zapewne jak zwykle się spóźni- powiedział sarkastycznie Aleks wciąż patrząc na Ulę, którą peszyło jego spojrzenie, więc zatopiła wzrok w papierach.

Po dziesięciu minutach do Sali wpadł zdyszany Marek

-Bardzo przepraszam za spóźnienie, korki- powiedział siadając naprzeciwko Uli

-Marku to jest pani Urszula Cieplak dyrektor finansowy Fashion&Mode- powiedział Krzysztof, Marek gdy usłyszał jej nazwisko natychmiast spojrzał na kobietę, zatopił się w jej oczach, to była ona, Ula… jego Ula. Patrzyli na siebie dobre pięć minut

-No dobrze, może w takim razie porozmawiamy o tej wspólnej kolekcji- powiedział senior Dobrzański.

Marek cały czas patrzył na swoją bądź co bądź ,,byłą’’, wyglądała pięknie, mimo dziesięciu lat to co w niej było najpiękniejsze pozostało, oczy i usta, nigdy by ich nie zapomniał.

Po dwóch godzinach spotkanie się skończyło

-Dziękuje paniom, że się tu fatygowały, czyli pozostało jeszcze uzgodnić projekty z Pshemko i Aleks dogadasz się z panią Cieplak w kwestii finansów ?

-Oczywiście, z wielką chęcią- uśmiechnął się do Uli dając jej swoją wizytówkę-Proszę się ze mną skontaktować- powiedział i razem z Krzysztofem wyszli . Zosia udała się na korytarz, w konferencyjnej została tylko Ula z Markiem, kiedy dziewczyna zbierała papiery ze stołu, młody Dobrzański podszedł do drzwi i zamknął je na klucz. Gdy dziewczyna odwróciła się, aby wyjść od razu wpadła w jego ramiona, ich twarze były bardzo blisko siebie

-Ula- szepnął Marek, gładząc jej ramiona swoimi dłońmi.

Dziewczynę przeszedł dreszcz, zawsze tak reagowała na jego dotyk, a do tego jego głos stał się jeszcze bardziej zmysłowy, od ich ostatniego spotkani. Z trudem próbowała się wyrwać z jego objęć
-Muszę już iść- powiedziała cicho nie patrząc mu w twarz

-Chciałem z tobą porozmawiać, wszystko wyjaśnić, proszę- spojrzał w jej oczy, które wciąż miały śliczny lazurowy odcień

-Nie mamy o czym rozmawiać, zostaw mnie- szarpała się, tłumiąc łzy

-Przepraszam Ula, przepraszam, nawet nie wiesz jak bardzo chciałbym cofnąć czas- powiedział zrozpaczonym głosem, wplatając dłonie w jej włosy i mocno ją obejmując, po jego policzkach także poleciały łzy. Dziewczyna odwzajemniła gest, chciała przez chwilę poczuć jego ciepło, lecz nagle oderwała się od niego. Z rozmazanym makijażem wybiegła z sali łapiąc Zosię za rękę.

Oszołomiony Marek został w konferencyjnej i wąchał kołnierzyk swojej koszuli, na którym pozostał zapach jego ukochanej. Po chwili zobaczył, że zostawiła torebkę na krześle. Wziął ją i udał się do swojego gabinetu. Siadając na kanapie postanowił sprawdzić jej zawartość. Była tam kosmetyczka, portfel, notes i kilka krówek, przez co mimowolnie się uśmiechnął się, wiedział jak je uwielbiała. Po chwili chwycił notes i przewertował go, natrafił na jej adres, postanowił zawieźć jej torebkę, kiedy już go zamykał, wypadło nagle zdjęcie. Podniósł je z ziemi, na owej fotografii był on … i Ula, dziesięć lat temu. Była mile zaskoczony, że ona wciąż trzyma tą fotografie, była troszkę wyblakła, stargana i miała ślady łez. Dobrzański pooglądał zdjęcie po czym ścierając samotną łzę, włożył je do notesu, a ten z kolei wsadzając do torebki, wyszedł ku ulicy Powstańczej.

Była godzina 21, Ula siedziała w swoim mieszkaniu na balkonie, powróciło coś czego najbardziej się obawiała, bolesne wspomnienia. Wstała z fotela i ruszyła w kierunku poręczy, oparła się o nią, to co zobaczyła przeszło jej najmniejsze oczekiwania. Na dole stał Marek i wpatrywał się w nią, z przerażeniem w oczach weszła do mieszkania, rzucając się ze łzami na łóżko. Dobrzański wiedział co kiedyś stracił, dlatego teraz postanowił walczyć o ukochaną. Wszedł za górę, starsza pani powiedziała mu, że Ula mieszka pod numerem 15. Gdy znalazł się przy drzwiach zaczął pukać

-Ula proszę otwórz mi

Dziewczyna nie odpowiedziała

-Ulaaaa, proszę- zaczął mówić coraz głośniej

Nagle z mieszkania wyszła pewna kobieta

-Panie, my tu spać próbujemy, jak pan nabroił to niech pan do niej przez balkon wchodzi, a nie tu drze się- powiedziała zła blondyna w wałkach na głowie

Speszony Marek usiadł na wycieraczce i mówił dalej

-Ula, mam twoją torebkę

Dziewczyna słysząc to natychmiast zerwała się z kanapy

-Zostaw ją na wycieraczce i idź- powiedziała zapłakanym głosem

-Ale porozmawiajmy, błagam- powiedział coraz ciszej mężczyzna

Ula opierając się o drzwi zaczęła się osuwać na dół, czując, że Marek siedzi pod drzwiami zaczęła wodzić po nich palcami, chcąc go poczuć.

Po dwóch godzinach obudziła się z bolącymi plecami, wciąż opierała się o drzwi, otworzyła je lekko i ku jej zdziwieniu obok torebki na wycieraczce leżało także coś jeszcze…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz