Najpierw zeszedłem na ulicę schodami,
ach, wyobraźcie sobie, schodami.
Potem znajomi nieznajomych mnie mijali, a ja ich.
Żałujcie, żeście nie widzieli, jak ludzie chodzą, żałujcie!
Wstąpiłem do zupełnego sklepu;
paliły się lampy ze szkła, widziałem kogoś — kto usiadł,
i co słyszałem?...co słyszałem?szum toreb i ludzkie mówienie.
No naprawdę naprawdę wróciłem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz